Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ironia losu Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Kropla Wody
Patałach



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Wto 19:34, 04 Kwi 2006 Powrót do góry

Nie wiedziałam, gdzie to umieścić. Gdyby coś nie grało, proszę nie usuwać, tylko przenieść temat do stosownego działu. Przepraszam za ewentualny kłopot.

Kilka miesięcy temu podjęłam się tłumaczenia tzw. fanfiction narnijskiego. Umieściłam je na pewnym forum literackim i zebrałam kilka pochlebnych recenzji. Teraz chcę je przybliżyć fanom Narnii. Liczę na szczere komentarze.

Po pierwsze, dziękuję Naś, że zechciała sie zająć betowaniem tłumaczenia i wtrącała wiele cennych uwag (na przykład o oczach Zuzanny i Piotra ). Nasiu, dziękuję.

Po drugie, dziękuję pewnemu Faunowi, który podjął się z własnej i nieprzymuszonej woli popracować nad wierszowanymi fragmentami tego tekstu.

Oryginał angielski znajduje się tu: [link widoczny dla zalogowanych]

Zgoda na tłumaczenie: jest.

Ironia losu.

Nota od autorki: Moja pierwsza taka opowieść. Nie jestem pewna, czy napiszę ją dobrze, mój styl może być niedopracowany...trochę konstruktywnej krytyki przyda się do rozwinięcia umiejętności pisarskich. Niektóre dziwne zwroty pochodzą z mojego dialektu (jestem Brytyjką).

Niekiedy wystarczą minuty, a nawet sekundy, by zmienić bieg wydarzeń. Co stałoby się, gdyby Zuzanna i Łucja opuściły Kamienny Stół, zanim Aslan zmartwychwstał? I jak wyglądałaby dalsza część opowieści, gdyby Aslan nie przybył, by pomóc Piotrowi i Edmundowi w walce z Czarownicą?

Wyjaśnienie: Narnia jest całkowitą własnością C. S. Lewisa i osobiście mam nadzieję, ze nie miałby nic przeciwko wykorzystaniu jego postaci do lekkiej (ekhm) przeróbki jego powieści.

Ostrzeżenia: Nic wielkiego. Trochę krwawych momentów. Bezslashowo, brak Mary Sue (brr), źle stworzonych postaci kobiecych, nie ma kazirodztwa – jest bratersko-siostrzana miłość.

Historia jest opowiedziana z różnych punktów widzenia, więc może być trochę zagmatwana. Wszystko zaznaczone kursywą jest snem lub wspomnieniem przywołanym przez jednego z bohaterów.

A teraz... czas zacząć:


ROZDZIAŁ PIERWSZY:

Henry Pevensie obejrzał dokładnie to, co niegdyś było jego rękawiczkami i skrzywił się, rwąc je na drobne kawałki. Mokre strzępy leżały w jego sztywnych, zimnych dłoniach jak para martwych stworzonek. Wzdrygnął się. Tu zawsze było zimno. To miejsce przypominało scenę ze snu. To tylko sen. Nie, to koszmar. Ale jeżeli jawa też była koszmarem, to jakie obrazy ujrzy, gdy zaśnie?
Może jego dzieci, zakute w zbroje i rozpaczliwie walczące ?
Co było snem?
Niczego tak bardzo nie pragnął jak zapaść w głęboką nieświadomość.
Położył spracowaną dłoń na małym wybrzuszeniu w kieszonce na piersi i na jego wargach pojawił się cień uśmiechu. W pewien sposób chciał zatrzymać wspomnienie o dzieciach blisko siebie. Małą paczuszkę z myślami i uczuciami. Upewnił się w przekonaniu, że kiedy to wszystko się skończy, wróci do nich, nieważne, ile by go to kosztowało. Wiązało się to w jakiś sposób z wizjami ze snu. Właśnie, z wizjami... Czy mogły być prawdziwe? Nawet w koszmarze wyglądały tak dziwacznie i zabawnie. Szafy? Ptasie mleczko? Święty Mikołaj? Nie. Takie rzeczy są po prostu niemożliwe.

A jego dzieci były bezpieczne, za co codziennie dziękował Bogu. Wiedział, że walczy dla nich. Byli na wsi, jak dowiedział się od Helen - w wielkim, wspaniałym, starym domu. Z dala od walk i strachu, zdrajców i kłamstw. Co mogło im tam zagrozić? Jak mawiała Helen, byli tylko dziećmi - jego dziećmi - i tam, gdzie przebywali, byli bezpieczni. I, jak miał nadzieję, szczęśliwi. Ale najważniejsze było to, że bez względu na wszystko, trzymali się razem.
A to coś oznaczało.

***

Wrócić?
Znaleźć swoich i po prostu uciec, zostawiając wszystko za sobą? Po tym, co zrobił?
Nie mógł. Nie chciał. Już raz okazał się zdrajcą. Nie zamierzał tego powtarzać. Nie pod wodzą Piotra, odkąd ten wysłuchał młodszego brata. Mimo wszystko Piotr nie mógł zastąpić Taty.
Wyglądał jednak bardzo podobnie. Edmund często zastanawiał się nad tym faktem. Zuzanna i on byli podobni do matki: oboje mieli ciemnobrązowe włosy. Edmund odziedziczył także jej czekoladowe oczy. Oczy Zuzanny zaś były ciemnoniebieskie, takie same jak starej i mądrej babci. Łucja z kolei była mieszanką obojga rodziców, ciemną blondynką z szarozielonymi oczami.
I był jeszcze Piotr, odróżniający się od ich trójki blond włosami i błękitnymi oczami jak u ojca . Edmund był zawsze urażony, że Piotr tak bardzo przypominał ojca. W domu często znalazł się ktoś, kto to podobieństwo dostrzegał. Całe szczęście, tu tak nie było. Edmund był zadowolony, że nie musi wysłuchiwać paplania o tym, jaka rozważna jest Zuzanna, jak słodko wygląda Łucja, albo jak dorosłym wydaje się jego brat. Jako środkowe dziecko takie uwagi sprawiały, że czuł się niedoceniany.

Teraz bardziej niż kiedykolwiek chciał odrzucić to uczucie. Te negatywne myśli zaprowadziły go do czarownicy, to przez nie zdradził własną rodzinę. Nigdy nie zboczy już ze ścieżki. Dla Aslana starał się być teraz silnym. Marzył, by móc ochronić Łusię, Zuzannę, a nawet Piotra, jeśliby tego potrzebował. Jeszcze nie wszystko było w porządku. Ale teraz nie czuł nawet ukłucia zazdrości, kiedy widział starszego brata na czele armii, na wojnie, od której tak bardzo pragnęli uciec. Czuł tylko dumę i trochę się bał. Za nich wszystkich.

Cisza wypełniała powietrze, gdy obserwował szczyt wzgórza w oczekiwaniu na wrogą armię. Wziął głęboki oddech i przeniósł spojrzenie z horyzontu na pierwsze szeregi wojska. Piotr odwrócił się, by na niego spojrzeć i Edmund kiwnął głową, czując tylko uczucie zadowolenia i wzajemny szacunek, który tak niedawno się między nimi wytworzył. Oczy Edmunda zmrużyły się, kiedy ujrzał zaprzężony w niedźwiedzie rydwan.
Wojna się rozpoczęła.

***

- Chodź, Łusiu.
Łucja podniosła głowę i popatrzyła na siostrę przez zasłonę łez, wypełniających jej oczy. Zuzanna zacisnęła pięść na swoim cennym łuku, który ściskała w dłoni, dodając sobie otuchy. Drugą dłonią poszukała ręki siostry.
- Idziemy. Nic nie poradzimy. A musimy pomóc naszym.
Łucja pokiwała głową i niechętnie się podniosła. Nie chciała nigdy opuszczać tego miejsca. W jakiś sposób wydało się jej to zdradą wobec Aslana – zostawić go teraz, bezbronnego i samego, bez żadnej pomocy.
- Zuziu, jak myślisz, czy... – zaczęła.
Zuzanna uśmiechnęła się do niej krzywo, zeszła z Kamiennego Stołu i skierowała się ku leśnej ścieżce.
- Tak, Łucjo. Wrócimy tu, kiedy... kiedy będzie po bitwie.
- Wygrają. – poprawiła ją Łucja. – Kiedy ją wygrają.
Zuzanna spojrzała w stronę wzgórz.
- Tak... – przytaknęła. - Ale kto?

***

Bitwa rozpoczęła się z korzyścią dla czarownicy. Po ataku z powietrza, wszystko co mógł zrobić Edmund, to wyczekiwać na sygnał Piotra. Palce zacisnął na trzonku krótkiego miecza, który wykuł na krótko przed wojną jeden z centaurów. Obserwował, jak żołnierze walczą z przeciwnikami, zadając im śmiertelne pchnięcia. Czuł się bezradny. Nie wiedział, jak ma używać swojej broni. Posługiwał się mieczem jedynie na nielicznych lekcjach z Piotrem i generałem, odbywanych przed bitwą.
Pomyślał o Zuzannie i Łucji i poczuł się lepiej, wiedząc, że są bezpieczne. Mimo, że Zuzanna była od niego o dwa lata starsza, czuł się za nią odpowiedzialny – jak każdy mężczyzna, gdy chodzi o słabą płeć. Edmund doskonale zdawał sobie sprawę, że Zuzanna potrafi o siebie zadbać, ale chciał odwdzięczyć się Aslanowi w jakiś sposób w walce. Jak – tego nie wiedział.
Ale czekał na ten moment. Był gotów.

Popatrzył w dolinę, próbując dojrzeć przez natłok ciężkich ciał szkarłatną tunikę Piotra. Nie mógł nic zobaczyć. Błysk niebieskiego światła przeciął powietrze i przerwał rozmyślania Edmunda. Wysoka postać zamarła z uniesionym ramieniem, w dłoni Czarownicy tkwiła pulsująca jeszcze błękitnym światłem różdżka. Edmund poczuł, jak rośnie w nim olbrzymi gniew. Wielu próbowało zatrzymać wiedźmę, lecz każdy padał na ziemię, dokładnie tak, jak jego poprzednicy.
Niespodziewanie czarownica znieruchomiała, wpatrując się w jakiś odległy cel. Nie zwracając niczyjej uwagi, ścięła głowę najbliższego jelenia i zaczęła posuwać się w górę kotliny. Edmund zamarł i począł podążać śladem czarownicy. Wpatrywał się przy tym uporczywie tam, gdzie ona, próbując odgadnąć, co zamierza zrobić. Na pierwszy rzut oka nie mógł dostrzec tego, czym zainteresowana była wiedźma. Odwrócił właśnie głowę ku walczącym, gdy kątem oka zobaczył znajomą, czerwoną szatę i natychmiast zwrócił się ku niej.

Piotr.

Przerażony, odszukał wzrokiem czarownicę. Bez wątpienia kierowała się w stronę jego brata, który odwrócony do niej tyłem, zawzięcie walczył z minotaurem i widać było, że przegrywa.
Potrzebowała zaledwie kilku sekund, by zamienić go w ciężki, zimny, kamienny posąg, stojący na szczycie wzgórza.
Bez chwili namysłu Edmund zaczął biec w ich stronę, lawirując między skałami a trawiastymi polami, potykając się, lecz nie upadając, zatrzymując tylko po to, by odzyskać równowagę. Cały świat stał się teraz mieszaniną rozmazanych, kolorowych plam, a Edmund skoncentrował się na postaci wiedźmy i odsłoniętych, czerwonych plecach jego starszego brata.

Docierając do krawędzi zbocza, widząc już całkiem wyraźnie królową, Edmund złapał obiema dłońmi swój miecz, uniósł go i skoczył ku czarownicy, z całych sił uderzając w jej różdżkę. Kiedy się rozpadła, rozbłysło oślepiające światło, a Edmund upadając usłyszał przeraźliwy krzyk. Świat zamarł w zdumieniu. Mocne pchnięcie miecza, gdzieś spoza blasku, dosięgło jego brzucha. Właśnie w tym momencie Piotr odwrócił się i Edmund zobaczył błękitne oczy swego ojca rozwarte w przerażeniu, twarz brata zastygłą w grymasie rozpaczy i gniewu.
Piotr coś krzyczał, ale on już niczego nie słyszał.
Uśmiechnął się krzywo, zastanawiając się, kto wygra tę grę i poczuł ogarniającą go falę agonii , paraliżującą tępym bólem. Czarownica wyciągnęła ostrze, dostrzegł błyski niebieskiego światła, a potem krwawa mgła przysłoniła mu widok. Z trudem złapał oddech, spojrzał w niebo i pomyślał, że ciemność pochłonęła czysty dotąd nieboskłon.
Ujrzał jeszcze feniksa szybującego ku promieniom słońca i przemknęło mu przez myśl:
„Jeżeli miałbym kiedykolwiek zginąć za jakiś kraj, chciałbym zginąć właśnie za ten.".
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 17:39, 05 Kwi 2006 Powrót do góry

Co do miejsca - moim zdaniem bardzo dobre miejsce na fan fiction.
Odnośnie samego tekstu - cieszę się, że postanowiłaś go nam udostępnić i gratuluję wykonanej pracy. (Gdybyś chciała porozmawiać o tym, jak mogłbyś ten tekst udoskonalić, to najlepiej będzie to zrobić prywatnie Smile )

A teraz moja ocena tekstu - przykro mi, ale nie odnajduję w nim ducha Narnii. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy autor wyciska swoje indywidualne piętno, niemniej moim zdaniem fan fiction powinien również w formie przybliżać się do oryginału, ten jest daleki od stylu Lewisa.


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Śro 19:33, 05 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tumni
Strażniczka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 18:10, 05 Kwi 2006 Powrót do góry

Świetne miejsce na fanfiction. Cieszę się, że zamieściłaś ten fragment. Dzięki również za link. Zajrzałam i..
No, własnie.

Od pierwszej chwili ogarnęło mnie głębokie zdumienie, że ten tekst ma być tekstem inspirowanym "Opowieściami" Lewisa. Mistrza Jacka cenię przede wszystkim za wspaniały - w mym osobistym odczuciu - warsztat, który przejawia się w doskonałej zwięzłości, a zarazem ogromnym ładunku, jakie niosą ze sobą zdania, ładunku emocjonalnym czy informacyjnym. Ten tekścik natomiast jest - znowu w mym osobistym odczuciu - rozwlekły i zanadto psychologizujący (żeby nie powiedzieć brutalniej: przegadany)

Cytat:
Po raz pierwszy w tej historii Edmund poczuł żal nad kimś innym niż on sam


I więcej nie trzeba. I czytelnik otrzymał tysiąc informacji, które jednak pozostawiono jego domyślności.

albo:

Cytat:
Nie sądzę, abym musiał wam opowiadać, co mu [Edmundowi] Aslan powiedział (nikt tego zresztą nie słyszał), ale była to w każdym razie rozmowa, której Edmund nigdy nie zapomni.


I wystarczy.

Zadziwiło mnie to, że autorka tekstu jest Brytyjką. Gdyby tego nie napisała, sądziłabym, że jest Amerykanką, bo właśnie z kulturą amerykańską, a może raczej z pewnym jej odłamem, kojarzy mi się taki drobiazgowy, szczegółowy aż do bólu sposób mówienia o...

A gdy zajrzałam na stronę z oryginałem i spostrzegłam, że liczy on 39 rozdziałów i dwa epilogi moje zdumienie sięgnęło szczytów. Podobnie jak Narnijka, nie czuję w tym ducha Lewisa ani klimatu jego utworów.
Sama jestem strasznie gadatliwa i drobiazgowa, sama mam kłopoty ze zwięzłością, pewnie dlatego, tak bardzo podziwiam Lewisa.

Z drugiej strony, boję się, że już nikt nie zechce zamieścić żadnego fanfiction, jeśli będę tak krytykować.... Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Jeszcze raz, wyrazy wdzięczności dla Kropli Wody.
Zobacz profil autora
lisica
Patałach



Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:34, 07 Kwi 2006 Powrót do góry

konstruktywna krytyka nie powinna nikogo zasmucać.. albo przerażać... tylko hmm doskonalić
Zobacz profil autora
Kropla Wody
Patałach



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Sob 11:01, 08 Kwi 2006 Powrót do góry

Dlatego dziękuję za tę krytykę. Wink Przydała mi się. Dawno już nie usłyszałam czegoś krytycznego, i nawet mnie to zdziwiło. Very Happy A teraz do rzeczy...
Co do stylu, ja go będę bronić. Fanfiction nie musi zachowywać stylu autora pierwowzoru, może nawet bardzo od niego odbiegać. A poza tym, to opowiadanie akurat wzorowane jest moim zdaniem bardziej na filmie, niż na książce. Co do pseudopsychologii... tu też bym się kłóciła. Niedługo wstawie tu drugi rozdział (jestem w trakcie tłumaczenia) i wtedy bardziej się rozpiszę na te tematy. Wink
Pozdrawiam, Kropla.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 18:44, 08 Kwi 2006 Powrót do góry

Kropla Wody napisał:

Co do stylu, ja go będę bronić. Fanfiction nie musi zachowywać stylu autora pierwowzoru, może nawet bardzo od niego odbiegać.


Oczywiście, że nie musi. Byłoby jednak ciekawie, gdyby autor próbował dosięgnąć do pułapu jaki wyznaczył Lewis.

Kropla Wody napisał:
A poza tym, to opowiadanie akurat wzorowane jest moim zdaniem bardziej na filmie, niż na książce.


To zaś zupełnie zmienia postać rzeczy.

Kropla Wody napisał:
Co do pseudopsychologii... tu też bym się kłóciła. Niedługo wstawie tu drugi rozdział (jestem w trakcie tłumaczenia) i wtedy bardziej się rozpiszę na te tematy. Wink


Czyli podasz swoje argumenty?
Zobacz profil autora
Lord Drinian
Patałach



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice JG

PostWysłany: Sob 13:23, 15 Kwi 2006 Powrót do góry

Moim zdaniem Tumni i Narnijka mają rację. Tekst jest zbyt rozciągły, za długie opisy, za bardzo rozwinęłaś przemyślenia bohaterów co z kolei czyni tekst, tekstem łatwym czyli takim nad którym trudno jest rozmyślać. Moja rada - Lepiej niedopowiedzieć niż powiedzieć za dużo Wink
Zobacz profil autora
Kropla
Gość





PostWysłany: Pon 6:42, 17 Kwi 2006 Powrót do góry

Przypominam, że to nie jest MÓJ tekst, tylko tłumaczenie...
Darius
Patałach



Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elysia

PostWysłany: Śro 15:30, 19 Kwi 2006 Powrót do góry

Hmm i ja musze z bólem serca (bo sam piszę a nawet zdarzyło mi się popełnić opowiadanie fanfiction Smile) przyłączyć się do moich poprzedników. Ten tekst choć krótki zmęczył mnie i znużył. Nie chce powtarzać za moimi poprzednikami, ale jestem zmuszony bo trafnie to ujęli - nie odnalazłem w nim ducha Narnii. Owszem pisarz fanfiction nie musi pisać takim samym stylem co autor, ale właśnie wtedy rozmija się tak bardzo z pierwowzorem. W tym wypadku autorka plącząc się w psychoanalitycznych opisach całkowicie rozminęła się z narnijskim klimatem. Lubię zwięzłe opisy (sam jestem oszczędny w słowa Smile), sztuką jest w zwięzły sposób przekazać tak wiele - Lewis to potrafił, my się musimy tego nauczyć (my przyszli pisarze Smile).
Może gdyby opowiadanie dotyczyło całkiem nowej historii... może lepiej pójść w tę stronę?
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 16:35, 19 Kwi 2006 Powrót do góry

Kropla napisał:
Przypominam, że to nie jest MÓJ tekst, tylko tłumaczenie...


Oczywiście, to nie Ty wymyśliłaś tę historię, niemniej skoro ją przetłumaczyłaś na język polski, stajesz się w pewnym sensie jej autorką, nadajesz temu opowiadaniu swój charakter.
Zobacz profil autora
Błotosmętka
Faun



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Czw 13:00, 11 Maj 2006 Powrót do góry

Darius napisał:
Może gdyby opowiadanie dotyczyło całkiem nowej historii... może lepiej pójść w tę stronę?


To samo sobie pomyślałam. Głupio się czyta o czymś, o czym już czytałam (bo w tym pierwszym rozdziale póki co nie było żadnych rozbieżności między Prawdą* a fikcją).

Może później, w kolejnych rozdziałach...


Styl... W sumie ciekawy nawet, ale nie NARNIJSKI... Te wszystkie momenty... Na grzywę Lwa, dla mnie to dzieje się gdzie indziej!!




*Termin prawda rezerwuję dla Narni, którą znam.
Zobacz profil autora
pawelabrams
Kawka



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin =)

PostWysłany: Śro 19:10, 07 Cze 2006 Powrót do góry

przepraszam, że nie pisałem od początku, (myślałem, że forum jest wciąż zamknięte), ale chciałbym wyrazic swą opinię: Tekst jest świetny, bardzo ładne tłumaczenie, gratuluję. Faktem jest, że tekst wymaga małych "doróbek", ale ogólnie jest godny podziwu.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)