Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ulubione Lewisa Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 18:08, 26 Cze 2007 Powrót do góry

Czytacie książki, które lubił Lewis? Znacie jego ulubionych autorów?
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 17:35, 21 Wrz 2007 Powrót do góry

Zdaje się, że Lewis lubił Edith Nesbit. Skądś musiałam ją przecież skojarzyć, myślę, że dobrze pamiętam. Kika dni temu udałam się do bydgoskiej Taniej Książki w celu znalezienia prezentu dla chrześniaczki i oczywiście musiałam kupić również coś dla siebie - nie mogłam zrobić inaczej, kiedy zobaczyłam "Pięcioro dzieci i coś"!

Przeczytałam szybko. Wciągająca lektura. Styl nie tak prosty jak Lewisa, ale też dużo ironii, uszczypnięć w drobne ludzkie niedoskonałości, jednocześnie wystarczająco dużo pobłażliwości dla młodych bohaterów. Niby morału nie ma i autorka powtarza, że nie ma zamiaru prawić kazań; ale morał wcisnął się, nieproszony (że tak mniej więcej powtórzę za E. Nesbit Mr. Green ). Każdy dzieciak na pewno czegoś się z tej książki nauczy. A czego to już samemu trzeba osądzić, bo konkretnie nie potrafię powiedzieć. Pewnie rozwagi...Bardzo, bardzo mądra historia.

Wspaniałe, dziwaczne momenty, zarazem śmieszne i straszne. Jak ze snu.

To jedna z tych autorek książek dla dzieci, którzy wiedzą jak pisać dla niezwykle wymagających małych odbiorców. Trzeba trzymać w napięciu, bo zasną, dać bohaterów, z którymi się utożsamią (ewentualnie których będą podziwiać), pisać w miarę prosto, bo nie zrozumieją np. zdania wielokrotnie złożonego, do tego nieco humoru, co by mogli boki pozrywać, i najważniejsze - żeby się dzieciuchy trochę pobały, to im dobrze zrobi! Coś się wie o tym z różnych powodów...

Niestety książki przegrywają z TV w większości przypadków.

Rispekt dla Nesbit - skąd ona wzięła takiego dziwnego Psametycha! No wiecie co... aaaa... prawie tak dziwny jak hatifnaty Jansson albo Wielkomilud Dahla...

Już chyba wiem dlaczego niektórzy utzrymują, że żyliśmy kiedyś na ziemi wspólnie z dinozaurami Wink

Jeśli się doda Nesbit do średniowieczną filozofią i się solidnie wstrząśnie, otrzyma się mniej więcej Lewisa Wink Mr. Green Z Nesbit - ciepło, zrozumienie dziecka, przygodę, humor, ze średniowiecznego modelu - cały ten narnijski świat, bardzo logiczny i złożony, ogólnie - uczoność (choć zamaskowana). U Lewisa wszystko jest takie bardzo... całościowe. To, co przeżyli bohaterowie w Narni zmieniło całe ich życie, dotyczy wiary itp.; u Nesbit raczej nie aż w takim stopniu.

Do tego kiedy sobie czytałam fragmenty ponownie, to miałam wrażenie, że jest więcej w tej książce, niż można wyczytać za pierwszym razem. Ale muszę trochę poczekać. Podobnie było jak czytałam Opowieści - dopiero za którymś razem docierały do mnie nieznaczne z pozoru sformułowania.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 14:04, 22 Wrz 2007 Powrót do góry

O tak, tak - lubił i to bardzo. W dzieciństwie czytałam jej książki, teraz do nich wracam - kupiłam sobie "Feniks i dywan". Podobna sprawa z bohaterami - to dzieci ale niepozbawione umiejętości racjonalnego myślenia; że nie wspomnę o magii, która taka trochę narnijska - ma początek i koniec, służy do czegoś.
Zobacz profil autora
Błotosmętka
Faun



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Sob 15:09, 22 Wrz 2007 Powrót do góry

Ja czytałam Nesbith gdzieś w wieku podstawówkowym. Kojarzy mi się z moją biblioteką szkolną, w której jako jedna z nielicznych miałam pozwolenie na buszowanie między półkami... I wszystkie książki były tam obłozone w szary pakowy papier, który zaraz po przyjściu do domu zdejmowałam Wink

Podobały mi się jej książki... A "pięcioro dzieci i coś" było chyba nakrecone? Serial jakiś? Tak mi się kojarzy... Ten stworek siedzący w piasku.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 15:55, 22 Wrz 2007 Powrót do góry

Błotosmętka napisał:

Podobały mi się jej książki... A "pięcioro dzieci i coś" było chyba nakrecone? Serial jakiś? Tak mi się kojarzy... Ten stworek siedzący w piasku.


Tak, "dawali" go lata temu w ferie zimowe popołudniami.

Też miałam taką bibliotekę, do dzisiaj wolę stare książki od nowych.
Zobacz profil autora
Ninaja
Patałach



Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Nie 18:01, 23 Wrz 2007 Powrót do góry

Też tę książkę znam, ale nigdy nie skojarzyłam jej z Narnią i Lewisem...

Co do książek, które mógł czytać, to stawiam na twórczość Tolkiena - znali się, byli dobrymi przyjaciółmi, na tyle dobrymi, że dedykowali sobie książki. Tolkien co prawda nie przepadał za "Opowieściami...". Kiedyś chyba stwierdził, że są dziecinne, lub że nie jest to typowy inny świat... Nie pamietam dokładnie...
Ale to wszystko nie zmienia faktu, że prawdopodobnie czytali swoje dzieła - czy lubili? Wielce prawdopodobne, mimo krytycznych opini jednej czy drugiej strony...
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 20:01, 23 Wrz 2007 Powrót do góry

Prawda - Lewis podziwiał dzieła Tolkiena, ale Tolkien nie podziwiał Opowieści. Inne podejście, inny styl... W ogóle ich nie rozumiał. Za to bardzo podobała się Tolkienowi, z tego co pamiętam, trylogia międzyplanetarna Lewisa, a przynajmniej pierwsza część.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 20:12, 23 Wrz 2007 Powrót do góry

Przez Tolkiena nigdy nie przebrnęłam - 3 razy podchodziłam do WP i 3 razy wymiękałam, niezaleznie od tego, czy przeczytałam pół pierwszego tomu, czy 1 rozdział.
Ale, z tego co słyszałam, wiele jest takich osób, co Lewisa uwielbiają, a Tolkiena nie trawią.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 22:35, 23 Wrz 2007 Powrót do góry

ja tam lubię Tolkiena. Chociaż... przeczytałam parę dobrych lat temu (będzie ponad pięć) i do teraz nie mogę sie zebrać żeby sobie powtórzyć; nie wiem czemu... generalnie mam skrajne skłonności - na zmianę wpadam w zachwyt, potem robi mi się niedobrze na samą myśl. Trzeba by znaleźć jakieś wyjście.

Z ulubionych Lewisa przypomniała mi się "Boska komedia". Np. w "Odrzuconym obrazie" L. często do niej powraca. Ja się muszę przyznać bez bicia, że nie udało mi się przeczytać; same fragmenty lub opisy były dla mnie łamigłówką nie do rozwiązania. Zawsze wydawało mi się, że do zrozumienia Boskiej niezbędna jest niesamowita porcja wiedzy, umiejętność kojarzenia, znajomość epoki (albo kilometry przypisów). Do tego szczególna wrażliwość (taka aluzyjna). W sumie to dość podobne podejście do lewisowego (przez tą aluzyjność). Tyle że L. pisał dla dzieci i musiał wszystko uniwersalnie i prosto ująć. Może kiedyś w końcu do Dantego dorosnę, kto wie... na razie jednak za mało wiem.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 15:41, 24 Wrz 2007 Powrót do góry

Do Tolkiena podchodziłam trzy razy i w końcu po obejrzanym filmie przeczytałam z prawdziwą przyjemnością WP i dwie następne, a potem Silmarilion.
Nie lubię tak jak Lewisa, ale szanuję.
Zobacz profil autora
Błotosmętka
Faun



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Czw 16:12, 27 Wrz 2007 Powrót do góry

Ja przeczytałam Tolkiena. Lubię.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 19:17, 08 Gru 2007 Powrót do góry

Czytałam Tolkiena ponad dziesięć lat temu: najpierw "Hobbita", potem "Silmarillion" (wiem, dziwna kolejnośćWink), potem Trylogię, a potem jeszcze parę innych pomniejszych rzeczy. Uwielbiam i wracałam tysiące razy. Nie mogę nie podziwiać nie tylko tej ogromnej wyobraźni, ale też tej misternej intelektualno-ideowej konstrukcji.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 23:05, 18 Sie 2009 Powrót do góry

W pewnym "Przewodniku po Narni" znalazłam wzmiankę, iż Lewis czytywał i cenił pisarza Williama Hope Hodgesona i że jego "Dom na granicy światów" stał się inspiracją dla domu, w którym dzieci Pevensie zostały ugoszczone przez Profesora. Przeczytałam właśnie tą książkę i muszę powiedzieć, że istotnie, mogło się tak zdarzyć... Skrótowo opowiem, o co chodzi.

Otóż dwóch przyjaciół wybiera się na wycieczkę na szkocką wieś - planują łowić ryby i spać pod namiotem. Trafiają do dziwnego miejsca, bardzo dziwnego (słyszy się tam tzw. głosy oraz miewa się różne "przeczucia"), którego centralnym punktem jest wielka przepaść oraz ruina domu. Tam znajdują rękopis. Pod namiotem odczytują rękopis, dzieło człowieka zamieszkującego niegdyś ów dom. Okazuje się, że działy się tam najprzeróżniejsze rzeczy - nie dość, że autor przenosił się w dziwne miejsca, to na dodatek jego dom nawiedzały dziwne stwory, których nie będę opisywać, bo mi się włos na głowie jeży na samą myśl.

Lewis kilka razy podkreślał, że Profesor sam nie zna do końca swojego domu i że jest on dziwny - podobnie bohater od Hodgesona. I nie bez powodu tak uważał - jak i u Hodgesona. Zresztą obie postaci są gentlemenami spędzającymi dużo czasu w swoich gabinetach. Nie mogę stwierdzić na pewno, czy "Dom na granicy światów" stoi u źródeł "LCiSS" (mało to w literaturze domów, w których straszy itp.?), ale miałam przeczucie, że tak jest. Dom Hodgesona jest jeno sto razy bardziej upiorny, otacza go atmosfera niemalże piekła.

Jednak zauważyłam jeszcze coś - bohater "Domu" odbywa kosmiczną podróż i obserwuje po drodze ciała niebieskie, a przenosi się tam prosto ze swojego gabinetu. Czy nie przypomina Wam to czegoś? Tzn. tym nielicznym, którzy czytali którąkolwiek z części "Trylogii międzyplanetarnej"... Ja momentami miałam wrażenie, że czytam relacje Ransoma.


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Wto 23:18, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 15:35, 19 Sie 2009 Powrót do góry

Olle napisał:


Jednak zauważyłam jeszcze coś - bohater "Domu" odbywa kosmiczną podróż i obserwuje po drodze ciała niebieskie, a przenosi się tam prosto ze swojego gabinetu. Czy nie przypomina Wam to czegoś? Tzn. tym nielicznym, którzy czytali którąkolwiek z części "Trylogii międzyplanetarnej"... Ja momentami miałam wrażenie, że czytam relacje Ransoma.


Brzmi to jak piękna inspiracja Cool
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)