~ Staraszafa ~

Dalszy ciąg mojego weekendu z - można chyba tak nazwać te ekranizacje z lat 2005-2010? - "trylogią narnijską"! Część druga: "Książę Kaspian"!

Z perspektywy czasu, ponad dekady odkąd ostatni raz zarówno oglądałam film jak i ostatni raz czytałam książkę, mniej rażą odstępstwa od oryginalnego tekstu (bo po prostu słabiej ten tekst pamiętam), więc bardziej odbieram film sam w sobie i jako część tej filmowej trylogii. I muszę powiedzieć, że to jest część, która podobała mi się najbardziej. Jako jedyna mnie ruszyła, w sensie - wywołała jakieś emocje.

Za jeden z atutów uważam to, że w tym filmie, z trzech, najwięcej jest Aslana - nie w sensie czasu ekranowego (to miejsce przypadło chyba LCiSS), ale w sensie ważności dla fabuły, dla bohaterów i ich postępowania. Jak się pojawia na ekranie, to jest to nadal przejmujące, w sposób, jaki nie jest przejmujące w LCiSS ani, tym bardziej, w PWdŚ. Poza tym świat przedstawiony wydaje się "bogatszy" niż w poprzednim filmie, choć nadal pełen dziur (dlaczego w tej Narni nie ma w ogóle miast ani wsi? dlaczego Telmarowie nie wybudowali mostu wcześniej, skoro rządzą Narnią od bardzo dawna? dlaczego nie wykarczowali puszczy, pozwalając się w niej gnieździć ruchowi oporu?). Nadal podobają mi się kostiumy i dekoracje.

Sprawy, które wydawały nam się szczególnie kontrowersyjne tę ponad dekadę temu:
- konflikt Piotr-Kaspian i ogółem charakter Piotra: wydaje mi się sensowny i zrozumiały, może z wyjątkiem bójki na peronie na początku - to jednak nie było zachowanie godne Wielkiego Króla, nawet baaaardzo sfrustrowanego;
- napad na zamek Miraza - nadal taktycznie bez sensu, ale rozumiem, po co jest w scenariuszu, no i finał tej sceny jest przejmujący, z Edmundem patrzącym z góry na pobojowisko;
- finałowy pocałunek - nadal NOPE.

No i jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa: EDMUND ❤️❤️❤️

M.

Marto, nie wspomniałaś ni słowem o Benku! Razz

Na przykład, że dobrym aktorem jest. I przystojnym, prawda. Ale głównie przystojnym... tzn. dobrym! Wybitnie przystojnym.

Racja, to karygodne niedopatrzenie z mojej strony. Nie wspomniałam ani słowem o gęstych włosach i gładkiej buzi Benka. To znaczy, mam na myśli, o jego zdolnościach aktorskich, oczywiście. Sama się sobie dziwię.

M.