Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Koń i jego chłopiec Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 15:24, 17 Sty 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
W rozdziale 8 szczególnie rzucił mi się w oczy niezwykle silny afekt, jakim Rabadasz obdarzył Zuzannę. Trudno nazwać to miłością czy zakochaniem - skoro Rab wypowiada się o Zuzannie per 'suka' (nie wspominając tuzina określeń (...), które z całą pewnością nie wyglądałyby ładnie w druku) i z tego, co mówi, ich związek byłby raczej dość brutalny (mówiąc Muszę bowiem mieć ją za żonę, choć przedtem otrzyma gorzką nauczkę, miał na myśli noc poślubną z użyciem pejczy i kajdanek? ;-)).
Choć zastanawiają mnie objawy, typowe dla zakochania:
Cytat:
Nie mogę spać, jedzenie straciło dla mnie smak i w oczach mi ciemnieje z powodu jej piękności


Ja może nie jestem najbardziej kompetentną osobą w tej kwestii, ale chyba w przypadku takiego zakochania opartego na pożądaniu też mogą być takie objawy...? A może po prostu Rabadasz mówi w tym momencie formułkami zaczerpniętymi od kalormeńskich poetów. W ogóle, postać Rabadasza nieco inaczej się odczytuje będąc dzieckiem niż dorosłym czytelnikiem;)

patysio napisał:
Gdy byłam dzieckiem, Rabadasz wydawał mi się wyłącznie odrażający - ale teraz, czytając o nim, myślę o nim raczej w przymiotnikach 'męski' i 'samczy' ;P Wyobrażam go sobie jako śniadego i porywczego przystojniaka :mrgreen: (mógłby go zagrać jakiś amant kina bolly, np. [link widoczny dla zalogowanych]).


Tak, tak! Apsik (tak bowiem pieszczotliwie nazywają go polscy fani;)) na Rabadasza! Jestem jak najbardziej za. Że umie zagrać łajdaków udowodnił już na przykład w "Yuvie" (dla wtajemniczonych: kołpak!!!;))

patysio napisał:
Swoją drogą trochę mnie dziwi, że Zuzanna nie poleciała na takiego macho :mrgreen: (ach, co to byłoby za małżeństwo!)


Ale właśnie mi się wydaje, że poleciała - znaczy, na początku. Stąd w ogóle się znaleźli z Edmundem w Taszbaanie: na jakimś etapie przecież chyba rozważała wyjście za niego za mąż. Dopiero potem jej się odwidziało, jak doszła do wniosku, że jednak bardziej on samczy niż męski;)


patysio napisał:
Zastanowił mnie cytat:
Cytat:
Powietrze było chłodne i orzeźwiające, a kiedy zbliżyła się do drugiego brzegu, usłyszała pohukiwanie sowy. „Ach, teraz jest lepiej!”, pomyślała. Zawsze mieszkała na wsi i miała już absolutnie dosyć wspaniałości Taszbaanu.

Zastanawiam się, czy to nie jest jakiś Lewisowski tajny kod - przez karty OzN przewija się wiele postaci, którym bliska jest 'wsi spokojna, wsi wesoła' (Frank, Szasta, Arawis). Może związane to jest z ogólną niechęcią Lewisa odnośnie cywilizacji i industrializacji?


Mi się wydaje, że to jest bardzo wyraźne wszędzie w "Opowieściach..." - podobnie jak Tolkien, Lewis był zwolennikiem prostego wiejskiego życia... Wydaje mi się, że trochę już na ten temat dyskutowałyśmy (a także się z tego trochę wyśmiewałyśmy;)), bodajże w wątku o "Siostrzeńcu czarodzieja".

Olle napisał:

martencja napisał:
Podoba mi się, jak jest napisana postać Rabadasza. Można powiedzieć: Kalormeńczyk nowego pokolenia, który ma dość tradycyjnych, ale niewiele pomagających sentencji i mądrości, a koniec stuletniej zimy w Narni skłonny jest wyjaśniać naukowo, a nie, jak jego ojciec, magią obecnych władców tego kraju.


Zdaje mi się, że oni wszyscy na tym poziomie piramidy społecznej myśleli bardziej "naukowo", a mniej magicznie. Formułki to tylko dla konwencji. Może po prostu Rabadaszowi nie chciało się silić na wyrafinowane cynizmy i darował sobie raczej cytaty;)


Z pewnością - co też fajnie pokazuje, że nawet ludzie tamtej kultury mieli już czasem dosyć tych wiecznych sentencji. Ale z drugiej strony, podobnie jak Patysio mam wrażenie, że Tisrok jednak wierzył w to, że władcy Narni mogą dysponować jakąś magiczną siłą, co jest dodatkowym powodem, żeby postępować ostrożnie.

Zgodzę się z przedmówczyniami, że opis przeprawy przez pustynię jest bardzo sugestywny: gorąco, blask, zmęczenie, monotonia... Można czytać dla rozgrzania się w taką zimę, jaką mamy obecnie;) Tylko że człowiek się zmęczony przy okazji zrobi;)

Ciekawe jest, że formułki takie jak "Oby żył wiecznie" są tak permanentnie wbite w kalormeński światopogląd, że Liina nawet w chwili największej paniki i wzburzenia o nich nie zapomina:)!

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 22:47, 23 Sty 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
W rozdziale 8 szczególnie rzucił mi się w oczy niezwykle silny afekt, jakim Rabadasz obdarzył Zuzannę. Trudno nazwać to miłością czy zakochaniem - skoro Rab wypowiada się o Zuzannie per 'suka' (nie wspominając tuzina określeń (...), które z całą pewnością nie wyglądałyby ładnie w druku) i z tego, co mówi, ich związek byłby raczej dość brutalny (mówiąc Muszę bowiem mieć ją za żonę, choć przedtem otrzyma gorzką nauczkę, miał na myśli noc poślubną z użyciem pejczy i kajdanek? Wink).


Oj, Patysio, Patysio! Laughing

patysio napisał:
Gdy byłam dzieckiem, Rabadasz wydawał mi się wyłącznie odrażający - ale teraz, czytając o nim, myślę o nim raczej w przymiotnikach 'męski' i 'samczy' ;P Wyobrażam go sobie jako śniadego i porywczego przystojniaka Mr. Green


Patysio, masz po prostu specjalną zdolność wymawiania moich nie do końca uświadomionych wrażeń!Very Happy Kiedy ostatnio czytałam, miałam podobnie, tyle że jakoś mi to potem umknęło.

martencja napisał:
patysio napisał:
Gdy byłam dzieckiem, Rabadasz wydawał mi się wyłącznie odrażający - ale teraz, czytając o nim, myślę o nim raczej w przymiotnikach 'męski' i 'samczy' ;P Wyobrażam go sobie jako śniadego i porywczego przystojniaka Mr. Green (mógłby go zagrać jakiś amant kina bolly, np. [link widoczny dla zalogowanych]).


Tak, tak! Apsik (tak bowiem pieszczotliwie nazywają go polscy fani;)) na Rabadasza! Jestem jak najbardziej za. Że umie zagrać łajdaków udowodnił już na przykład w "Yuvie" (dla wtajemniczonych: kołpak!!!Wink)


Debiljudebiljudebilju erosenterteinment dot kom?? Rozkręcacie się, dziewczyny:D

No, może być ten Bachchan na Rabadasza, może być.

martencja napisał:
Ale z drugiej strony, podobnie jak Patysio mam wrażenie, że Tisrok jednak wierzył w to, że władcy Narni mogą dysponować jakąś magiczną siłą, co jest dodatkowym powodem, żeby postępować ostrożnie.


Jeśli chodzi o Tisroka - nie wiem czy gra jakąś rolę jego wiara czy niewiara w nadprzyrodzoność. Po prostu zaufał logice bardziej niż nauce - sroga stuletnia zima nagle minęła, więc stwierdził, że heloł, to chyba coś więcej niż zmiana pory roku. Co świadczy dobrze o jego rozwadze i spostrzegawczości. U Rabadasza właśnie wygrywa nauka. To jakby trochę cynik, może tak naprawdę ateista, który ślepo wierzy w naukę (jeśli fakty przeczą jego teorii, to tym gorzej dla faktówWink). Jednocześnie zakochując się na zabój w Zuzannie. Jakie to... hmmm, karamazowskie Oo

Rozdział X
PUSTELNIK POŁUDNIOWYCH KRESÓW


Pojawia się jedna z moich ulubionych postaci narnijskich ever. Zawsze mi się kojarzył z moim ulubionym świętym czyli Franciszkiem (siostry kozy, moja czworonożna siostro).

Bri na progu Archenlandii i Narni zamienia się w romantyka i coraz bardziej zaczyna tracić czujność (ach, patrzcie, rzeka, ach, to się tak nazywało, a tamto inaczej!). Hwin jest czujna, zaczyna mruczeć pod nosem, co u tak miłej klaczy jest bardzo niepokojące.

Scena, w której podróżni zauważają armię jest fenomenalna. Pamięta ktoś świetna scenę z disneyowskiej "Mulan", w której Hunowie zjeżdżają z zaśnieżonej skarpy i atakują bohaterów? (Hehe, po co pytam, jestem pewna, że ktoś pamięta;) Tak mi się zawsze kojarzyło z tym fragmentem.

Również ta scena, gdzie Lew biegnie z ciałem przylegającym do trawy - co za dynamika! Plus oczywiście "lewisowskie porównanie" do kota uciekającego prosto do drzewa, gdy do ogrodu wpadnie obcy pies. No że też już nie miał do czego porównywać w takiej patetycznej chwili, tylko do jakichś obrazków zaobserwowanych przed swoim domem! Wink

Słowa, którymi Szasta odgania Lwa są również bardzo charakterystyczne dla stylu Lewisa. Niby śmiesznie, lekko, ale tak naprawdę zawsze widzę coś paradoksalnie wielkiego w tej prostocie, coś działającego na wyobraźnię.

Trochę mnie rozśmieszyło, że Pustelnik, zamiast powiedzieć do Szasty krótko: biegnij prosto, cały czas prosto! (było wszak mało czasu) wypowiada jakąś długą sentencję...

Arawis tu stwierdza, że miała "szczęście", a Pustelnik zaprzecza, że nie ma czegoś takiego. Trochę nie pasuje mi tu słowo szczęście, bardziej "fart" czy coś podobnego... Może się jednak czepiam.

Nie zawsze mi pasują wytłuszczone słowa w moim wydaniu OzN, tzn. pisane dużymi literami... (A to MIAŁAM szczęście! - co jest szczególnego w tym słowie? Chodzi o to że czas przeszły? Już lepiej całość podkreślić: MIAŁAM SZCZĘŚCIE.) Też macie takie wytłuszczenia w Waszych wersjach?

Ha, i WRESZCIE SIĘ dostało Briemu! Podoba mi się, jak Pustelnik potraktował Briego: to zupełnie naturalne, że nie jesteś tak wspaniały, za jakiego się uważałeś; przestań się nad sobą użalać, wstań, zjemy coś.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 16:42, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Również ta scena, gdzie Lew biegnie z ciałem przylegającym do trawy - co za dynamika!

No, to jedna z najdynamiczniejszych scen w Opowieściach. Podobnie jak sceny jazdy Lu i Zu na grzbiecie Aslana w LCiSS, "zdmuchnięcie" Julii do Narnii w SK, czy scena lotu Digorego i Poli na Pegazie w SC.

Olle napisał:
Trochę mnie rozśmieszyło, że Pustelnik, zamiast powiedzieć do Szasty krótko: biegnij prosto, cały czas prosto! (było wszak mało czasu) wypowiada jakąś długą sentencję...

No wiesz, bo Pustelnik nie mówi ot tak po prostu - w każdej jego wypowiedzi czai się symbolika ;P
Cytat:
idź prosto przed siebie, zawsze prosto przed siebie, przez to, co płaskie, i przez to, co strome, przez to, co równe, i przez to, co wyboiste, przez to, co suche, i przez to, co mokre. Wiem, że spotkasz króla Lunę, gdy pójdziesz prosto przed siebie, nie zbaczając nigdy z raz obranego kierunku.

To trochę jak w baśniach - obietnica osiągnięcia celu, ale tylko, jeżeli nie zboczymy z prostej ścieżki wiodącej do niego.

Odnośnie biegu Szasty do króla Luny - nie wiem, czy ktoś tu już o tym pisał, ale występuje w tym motywie bardzo ewidentna analogia do biednego Maratończyka, który niósł do Aten nowinę o ataku Persów, po czym padł martwy.

W ogóle Szasta zachwyca swa pokorą - znosi on bez szemrania wszelkie niepowodzenia i niesprawiedliwości. Zawstydza mnie to, bo zdaję sobie sprawę, że mnie nie stać by było na taka pokorę - jeszcze kiedyś bardziej (jako dziecko byłam raczej pokorna), ale teraz, od kiedy się usamodzielniłam, bardzo źle znoszę czyjąkolwiek protekcjonalność i autorytarność. Shame on me.
Cytat:
Serce Szasty zamarło na te słowa, bo czuł, że nie ma już sił. Zabolało go dotkliwie okrucieństwo i niesprawiedliwość tego żądania. Jeszcze się nie nauczył, że kiedy się dokona czegoś dobrego, nagrodą jest zwykle inne zadanie — jeszcze większe i jeszcze cięższe. Ale głośno powiedział tylko:
— Gdzie jest król?

Co do wyboldowanego cytatu - hehe, to zupełnie jak w pracy Very Happy

Olle napisał:
Nie zawsze mi pasują wytłuszczone słowa w moim wydaniu OzN, tzn. pisane dużymi literami... (A to MIAŁAM szczęście! - co jest szczególnego w tym słowie? Chodzi o to że czas przeszły? Już lepiej całość podkreślić: MIAŁAM SZCZĘŚCIE.) Też macie takie wytłuszczenia w Waszych wersjach?

Ja też mam MIAŁAM - myślę, że ten caps lock ma na celu (jak wszystkie inne capsy u Lewisa) położenie akcentu wypowiedzi na to akurat słowo w zdaniu. Lewis konstruował dialogi bardzo teatralnie, tak myślę - kiedy czytywałam Narnię młodszemu bratu, nie musiałam się specjalnie wysilać, czytając kwestie bohaterów; są one napisane tak, że od razu wie się, jak je przeczytać.

I jeszcze jedno mnie zastanowiło:
Cytat:
— Ale nie Szasta! — warknął Bri. — On w każdym razie pobiegł we właściwym kierunku: Z POWROTEM.

Koń warknął? Shocked Jak jest w oryginale?


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 16:44, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 20:36, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

Debiljudebiljudebilju erosenterteinment dot kom?? Rozkręcacie się, dziewczyny:D


Czy bardzo będziesz rozczarowana, jeżeli wyjaśnię, że Eros Entertainment to po prostu nazwa takiego indyjskiego studia filmowego? Produkującego filmy najzupełniej mainstreamowe?

Olle napisał:
martencja napisał:
Ale z drugiej strony, podobnie jak Patysio mam wrażenie, że Tisrok jednak wierzył w to, że władcy Narni mogą dysponować jakąś magiczną siłą, co jest dodatkowym powodem, żeby postępować ostrożnie.


Jeśli chodzi o Tisroka - nie wiem czy gra jakąś rolę jego wiara czy niewiara w nadprzyrodzoność. Po prostu zaufał logice bardziej niż nauce - sroga stuletnia zima nagle minęła, więc stwierdził, że heloł, to chyba coś więcej niż zmiana pory roku. Co świadczy dobrze o jego rozwadze i spostrzegawczości. U Rabadasza właśnie wygrywa nauka. To jakby trochę cynik, może tak naprawdę ateista, który ślepo wierzy w naukę (jeśli fakty przeczą jego teorii, to tym gorzej dla faktów;)). Jednocześnie zakochując się na zabój w Zuzannie. Jakie to... hmmm, karamazowskie Oo


No, ale Rabadasz też rozumuje w ten sposób: to znaczy zauważa zmianę, ale jest skłonny ją tłumaczyć naukowo, na przykład wpływem ciał niebieskich. Tu napisałam dość obszerną dygresję na temat mojej opinii o stosunku chrześcijanina do nauki, ale po namyśle ją skasowałam (regulamin:P!)

Olle napisał:
Trochę mnie rozśmieszyło, że Pustelnik, zamiast powiedzieć do Szasty krótko: biegnij prosto, cały czas prosto! (było wszak mało czasu) wypowiada jakąś długą sentencję...


Mnie zawsze, jak byłam mała, intrygowało, jak to się Szaście udało, biec cały czas prosto i nigdy nie zboczyć, chociaż nie miał kompasu! Przecież to naturalne, że się gdzieś tam odejdzie od kursu... Co tylko dowodzi, że nawet jako dziecko byłam już okropnie praktyczna;)

I w ogóle ten Pustelnik sprawia wrażenie, że wszystko wie: że konieczne jest zawiadomienie króla, gdzie tego króla znaleźć... Jak taki mądry, to dlaczego już wcześniej sam się nie pofatygował?:P

patysio napisał:
I jeszcze jedno mnie zastanowiło:
Cytat:

— Ale nie Szasta! — warknął Bri. — On w każdym razie pobiegł we właściwym kierunku: Z POWROTEM.


Koń warknął? Shocked Jak jest w oryginale?


W oryginale jest "snorted". Co już brzmi nieco bardziej końsko. A ja mam wydanie bez caps locków w ogóle:/ Może to dlatego, bo to jakiś piracki pdf, ale jak pojadę do domu (i nie zapomnę), to sprawdzę w "prawdziwej" książce.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 23:38, 30 Sty 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
W ogóle Szasta zachwyca swa pokorą - znosi on bez szemrania wszelkie niepowodzenia i niesprawiedliwości. Zawstydza mnie to, bo zdaję sobie sprawę, że mnie nie stać by było na taka pokorę - jeszcze kiedyś bardziej (jako dziecko byłam raczej pokorna), ale teraz, od kiedy się usamodzielniłam, bardzo źle znoszę czyjąkolwiek protekcjonalność i autorytarność. Shame on me.


Racja... Prawie że heros, ale nie irytuje swoją nieskazitelnością - w sumie to bardzo przyjemny bohater. Tyle, że jemu "łatwiej", bo już tak został wychowany - skoro był bity za każdy najmniejszy przejaw sprzeciwu, to mu to weszło w krew:/

My, dzieci chowane "bezstresowo", mamy tak ciężko w życiu;)

patysio napisał:
Olle napisał:
Nie zawsze mi pasują wytłuszczone słowa w moim wydaniu OzN, tzn. pisane dużymi literami... (A to MIAŁAM szczęście! - co jest szczególnego w tym słowie? Chodzi o to że czas przeszły? Już lepiej całość podkreślić: MIAŁAM SZCZĘŚCIE.) Też macie takie wytłuszczenia w Waszych wersjach?

Ja też mam MIAŁAM - myślę, że ten caps lock ma na celu (jak wszystkie inne capsy u Lewisa) położenie akcentu wypowiedzi na to akurat słowo w zdaniu. Lewis konstruował dialogi bardzo teatralnie, tak myślę - kiedy czytywałam Narnię młodszemu bratu, nie musiałam się specjalnie wysilać, czytając kwestie bohaterów; są one napisane tak, że od razu wie się, jak je przeczytać.


Tylko że w angielskim wydaniu to mogło pasować, w polskiej wersji jakoś nie za bardzo się potrafię do tego przekonać.

martencja napisał:
Olle napisał:

Debiljudebiljudebilju erosenterteinment dot kom?? Rozkręcacie się, dziewczyny:D


Czy bardzo będziesz rozczarowana, jeżeli wyjaśnię, że Eros Entertainment to po prostu nazwa takiego indyjskiego studia filmowego? Produkującego filmy najzupełniej mainstreamowe?


Hmm, trudno być zawiedzioną, skoro się nie miało wygórowanych oczekiwańWink

martencja napisał:
Olle napisał:
Jeśli chodzi o Tisroka - nie wiem czy gra jakąś rolę jego wiara czy niewiara w nadprzyrodzoność. Po prostu zaufał logice bardziej niż nauce - sroga stuletnia zima nagle minęła, więc stwierdził, że heloł, to chyba coś więcej niż zmiana pory roku. Co świadczy dobrze o jego rozwadze i spostrzegawczości. U Rabadasza właśnie wygrywa nauka. To jakby trochę cynik, może tak naprawdę ateista, który ślepo wierzy w naukę (jeśli fakty przeczą jego teorii, to tym gorzej dla faktówWink). Jednocześnie zakochując się na zabój w Zuzannie. Jakie to... hmmm, karamazowskie Oo


No, ale Rabadasz też rozumuje w ten sposób: to znaczy zauważa zmianę, ale jest skłonny ją tłumaczyć naukowo, na przykład wpływem ciał niebieskich. Tu napisałam dość obszerną dygresję na temat mojej opinii o stosunku chrześcijanina do nauki, ale po namyśle ją skasowałam (regulamin:P!)


Hmm, może trochę się rozpędziłam i wyostrzyłam charakter Rabadasza. Jak widać, nie nadaję się na twórcę ekranizacji, bo mam za dużo własnych wizji postaci!

Ach, ten regulamin!

martencja napisał:
I w ogóle ten Pustelnik sprawia wrażenie, że wszystko wie: że konieczne jest zawiadomienie króla, gdzie tego króla znaleźć... Jak taki mądry, to dlaczego już wcześniej sam się nie pofatygował?Razz


A co się będzie męczył skoro są młodsi i szybsi? To był bardzo rozsądny człowiek.

martencja napisał:
patysio napisał:
I jeszcze jedno mnie zastanowiło:
Cytat:

— Ale nie Szasta! — warknął Bri. — On w każdym razie pobiegł we właściwym kierunku: Z POWROTEM.


Koń warknął? Shocked Jak jest w oryginale?


W oryginale jest "snorted". Co już brzmi nieco bardziej końsko. A ja mam wydanie bez caps locków w ogóle:/ Może to dlatego, bo to jakiś piracki pdf, ale jak pojadę do domu (i nie zapomnę), to sprawdzę w "prawdziwej" książce.


Fakt, może by lepiej zabrzmiało np. "parsknął". Tu chodziło pewnie jednak o nadanie wypowiedzi Briego gorzkiego wydźwięku. Więc to "warknął" pochodzi stąd, że w ogóle mówił Wink

Rozdział XI
NIEPROSZONY TOWARZYSZ WĘDRÓWKI



martencja napisał:

Mnie zawsze, jak byłam mała, intrygowało, jak to się Szaście udało, biec cały czas prosto i nigdy nie zboczyć, chociaż nie miał kompasu! Przecież to naturalne, że się gdzieś tam odejdzie od kursu... Co tylko dowodzi, że nawet jako dziecko byłam już okropnie praktyczna;)


No właśnie! Bo jeśli by się np. droga rozwidliła, a pośrodku wyrosłaby przeszkoda w postaci góry (tak jak w następnym rozdziale)? Miałby wykopać tunel?

I jeszcze co do biegu Szasty - kolejny raz się złapałam na tym, że się spodziewałam strasznie długiego opisu przeżyć bohatera, kiedy to już nie może wytrzymać, gubi się, zbacza z trasy... a tu tylko ok. jednej strony i koniec.

Piękna chwila, kiedy ojciec spotyka swojego zaginionego syna i domyśla się, że to on. Aż łzy stają w oczach.

Jak to się człowiek szybko przyzwyczaja - Szasta przemawia do zwykłego konia i obawia się go dźgnąć nawet piętami! Very Happy Bri musiał mu dac ostrą naukę.

To dziwne, jak wiele analogii do Mojżesza można znaleźć w Szaście. Najpierw to odebranie rodzicom, znalezienie w rzece, potem jeszcze góry i rozmowa z Panem (w Piśmie Świętym goreje Krzew, tutaj grzywa Aslana). Potężna scena ze słowami: To ja byłem tym lwem. Monumentalna, piękna. Jak Lewis napisał: "coś strasznego i wspaniałego zarazem" (to się nazywało chyba... "misterium tremens et fascinans"). Ciekawe, że Szasta chwilę wcześniej czuje się całkowicie nieszczęśliwy - i wtedy spotyka Aslana. To trochę tak jak w "Srebrnym krześle", kiedy Rilian i reszta są przy końcu tunelu, nic nie widzą, ale nie wiedzą, że za cienką warstwą ziemi już jest jej powierzchnia.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 17:43, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

To dziwne, jak wiele analogii do Mojżesza można znaleźć w Szaście. Najpierw to odebranie rodzicom, znalezienie w rzece, potem jeszcze góry i rozmowa z Panem (w Piśmie Świętym goreje Krzew, tutaj grzywa Aslana).


To dodam jeszcze od siebie przeprawę przez pustynię.

Olle napisał:
Potężna scena ze słowami: To ja byłem tym lwem. Monumentalna, piękna. Jak Lewis napisał: "coś strasznego i wspaniałego zarazem" (to się nazywało chyba... "misterium tremens et fascinans").


Napisałam sobie w notatkach, że ta rozmowa Aslana z Szastą to w zasadzie kwintesencja Lewisowego widzenia Boga - wielki, stale obecny, czekający na głos człowieka.
I to Aslan doprowadził znowu Szastę do celu.

Olle napisał:
Ciekawe, że Szasta chwilę wcześniej czuje się całkowicie nieszczęśliwy - i wtedy spotyka Aslana. .


Zapisałam sobie podczas lektury - całe życie Szasty ma sens i znaczenie i wtedy czytam - Jakże jestem nieszczęśliwy Cool
Wspaniała jest "kolejność zachowania się" Aslana - najpierw wysłuchuje skarg chłopca, a dopiero potem otwiera mu oczy na to co naprawdę się wydarzyło.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 21:48, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

Hmm, może trochę się rozpędziłam i wyostrzyłam charakter Rabadasza. Jak widać, nie nadaję się na twórcę ekranizacji, bo mam za dużo własnych wizji postaci!


Jakby to przeszkadzało twórcom wszelkiego rodzaju ekranizacji...

Olle napisał:
martencja napisał:
I w ogóle ten Pustelnik sprawia wrażenie, że wszystko wie: że konieczne jest zawiadomienie króla, gdzie tego króla znaleźć... Jak taki mądry, to dlaczego już wcześniej sam się nie pofatygował?:P


A co się będzie męczył skoro są młodsi i szybsi? To był bardzo rozsądny człowiek.


Praktyczny!;)

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
I jeszcze jedno mnie zastanowiło:
Cytat:

— Ale nie Szasta! — warknął Bri. — On w każdym razie pobiegł we właściwym kierunku: Z POWROTEM.


Koń warknął? Shocked Jak jest w oryginale?


W oryginale jest "snorted". Co już brzmi nieco bardziej końsko. A ja mam wydanie bez caps locków w ogóle:/ Może to dlatego, bo to jakiś piracki pdf, ale jak pojadę do domu (i nie zapomnę), to sprawdzę w "prawdziwej" książce.


Fakt, może by lepiej zabrzmiało np. "parsknął". Tu chodziło pewnie jednak o nadanie wypowiedzi Briego gorzkiego wydźwięku. Więc to "warknął" pochodzi stąd, że w ogóle mówił ;)


Bo w sumie parsknięcie się chyba raczej nie kojarzy negatywnie, ze zirytowaniem - raczej z parskaniem śmiechem.

Olle napisał:

martencja napisał:

Mnie zawsze, jak byłam mała, intrygowało, jak to się Szaście udało, biec cały czas prosto i nigdy nie zboczyć, chociaż nie miał kompasu! Przecież to naturalne, że się gdzieś tam odejdzie od kursu... Co tylko dowodzi, że nawet jako dziecko byłam już okropnie praktyczna;)


No właśnie! Bo jeśli by się np. droga rozwidliła, a pośrodku wyrosłaby przeszkoda w postaci góry (tak jak w następnym rozdziale)? Miałby wykopać tunel?


No, chyba wejść na górę i zejść z drugiej strony.

narnijka napisał:
...rozmowa Aslana z Szastą to w zasadzie kwintesencja Lewisowego widzenia Boga - wielki, stale obecny, czekający na głos człowieka.


Właśnie, wcześniej na to nie zwróciłam uwagi, ale - jakie to jest piękne, i jak znaczące, że Aslan czeka, aż Szasta pierwszy się odezwie! I to też piękny cytat:

Cytat:
"Myself," said the Voice, very deep and low so that the earth shook: and again "Myself", loud and clear and gay: and then the third time "Myself", whispered so softly you could hardly hear it, and yet it seemed to come from all round you as if the leaves rustled with it.


W ostatnim widzę doskonałe pole do popisu dla twórców efektów dźwiękowych z wykorzystaniem efektu dolby surround:) No i reakcja Szasty na widok Aslana - jak wielu innych bohaterów "Opowieści...": odruchowa, instynktowna i płynąca z serca chęć i potrzeba oddania czci.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:50, 07 Lut 2010 Powrót do góry

martencja napisał:

Olle napisał:
martencja napisał:
I w ogóle ten Pustelnik sprawia wrażenie, że wszystko wie: że konieczne jest zawiadomienie króla, gdzie tego króla znaleźć... Jak taki mądry, to dlaczego już wcześniej sam się nie pofatygował?Razz


A co się będzie męczył skoro są młodsi i szybsi? To był bardzo rozsądny człowiek.


Praktyczny!Wink


I co ciekawe - zarazem bohater POZYTYWNY;)

martencja napisał:
I to też piękny cytat:

Cytat:
"Myself," said the Voice, very deep and low so that the earth shook: and again "Myself", loud and clear and gay: and then the third time "Myself", whispered so softly you could hardly hear it, and yet it seemed to come from all round you as if the leaves rustled with it.


I niech zgadnę: pierwszy to Bóg Ojciec, potem Syn Boży, i Duch Święty? Hmm, chyba że nadinterpretuję.

Gdzieś czytałam (o dziwo chyba na naszym ulubionym forum dardijskim;) - oddech Aslana to jakby Duch Święty.

martencja napisał:
W ostatnim widzę doskonałe pole do popisu dla twórców efektów dźwiękowych z wykorzystaniem efektu dolby surround:)


Laughing Laughing Laughing

martencja napisał:

No i reakcja Szasty na widok Aslana - jak wielu innych bohaterów "Opowieści...": odruchowa, instynktowna i płynąca z serca chęć i potrzeba oddania czci.


Rzeczywiście! Świetne spostrzeżenie. Tylko głupcy w Narni nie czują choćby cienia strachu przed Aslanem, a bohaterowie prawi wyczuwają bardziej niż się domyślają, że to Ktoś Wielki.

Rozdział XII
SZASTA W NARNI


narnijka napisał:
Olle napisał:

To dziwne, jak wiele analogii do Mojżesza można znaleźć w Szaście. Najpierw to odebranie rodzicom, znalezienie w rzece, potem jeszcze góry i rozmowa z Panem (w Piśmie Świętym goreje Krzew, tutaj grzywa Aslana).


To dodam jeszcze od siebie przeprawę przez pustynię.


I jeszcze to, że z odcisku aslanowej stopy na piasku wytryska źródło, co mi przypomniało przepiórki i mannę zesłane Izraelitom, którzy cierpieli głód.

Hmm, strasznie jestem ciekawa, czy Lewis tak świadomie nawiązał czy tak samo wyszło...

narnijka napisał:
Olle napisał:
Potężna scena ze słowami: To ja byłem tym lwem. Monumentalna, piękna. Jak Lewis napisał: "coś strasznego i wspaniałego zarazem" (to się nazywało chyba... "misterium tremens et fascinans").


Napisałam sobie w notatkach, że ta rozmowa Aslana z Szastą to w zasadzie kwintesencja Lewisowego widzenia Boga - wielki, stale obecny, czekający na głos człowieka.
I to Aslan doprowadził znowu Szastę do celu.


Nawet w kolejnym rozdziale Szasta sam podkreśla: A zresztą, to nie było żadne szczęście - to ON! Podobnie Pustelnik upomniał Arawis, że nie ma czegoś takiego jak "szczęście".


Co za uroczy jeż, który słyszy o nadchodzącej bitwie, lecz nie zamierza zrezygnować z rutynowej drzemki. To takie... angielskie. Przypomniała mi się scena z "Jak rozpętałem II Wojnę Światową", gdzie Anglicy przerwali budować obozowisko punktualnie o godzinie fajfoklok. Czy mi się zdaje, czy ktoś już wspominał na tym forum o owej scenie, również a propos angielskości w Narni?...

Zresztą Narnijka chyba coś wspominała o "angielskości" w Narni. Ciekawy by był taki temat - Lewis jako krytyk kompatriotów i Lewis jako apologeta angielskości;)

I cytat na dokładkę:

Cytat:
Prawda zaś była taka, że w owym Złotym Wieku, kiedy już Czarownica i Zima ustąpiły z Narni, a Wielki Król Piotr panował na Ker-Paravelu, mniejsi mieszkańcy narnijskich lasów czuli się tak szczęśliwi i bezpieczni, że zaczęli być trochę niefrasobliwi.



Podoba mi się scena, kiedy wojsko Narnijczyków wyłania się z lasu. Spodziewam się, że w ekranizacji będą się ukazywać zza skał na wzgórzu, na tle nieba i będą wychodzić po kolei w zwolnionym tempie... przy dźwiękach patetycznej muzyki. Niestety nie mogę znaleźć odpowiedniej ilustracji filmowej na youtube:/

Zastanowiło mnie, co mówił Edmund do Szasty - żeby nie słuchał rzeczy nie przeznaczonych dla niego. Więc niby co on miał zrobić? Zatkać sobie uszy? Poza tym, gdyby nie usłyszał, nie mógłby ostrzec Archenlandii i Narni przed najazdem. Też mi kazanie palnął, Edmund mądrala.

Ze słów Łucji wynika, że wojna z Rabadaszem to była li tylko "zwykła wyprawa wojenna". Ciekawe, czy ego Rabadasza byłoby bardzo urażone, gdyby to usłyszał?Wink

Ech, no i znowu jedzą te grzanki Neutral
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:21, 07 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Nie zawsze mi pasują wytłuszczone słowa w moim wydaniu OzN, tzn. pisane dużymi literami... (A to MIAŁAM szczęście! - co jest szczególnego w tym słowie? Chodzi o to że czas przeszły? Już lepiej całość podkreślić: MIAŁAM SZCZĘŚCIE.) Też macie takie wytłuszczenia w Waszych wersjach?


No więc sprawdziłam w porządnym wydaniu i tam jest: "I have had luck." Ale nie jestem pewna, czy takie rozłożenie akcentów czyni mnie dużo mądrzejszą co do tego, co Lewis miał na myśli...

Olle napisał:

martencja napisał:
I to też piękny cytat:

Cytat:
"Myself," said the Voice, very deep and low so that the earth shook: and again "Myself", loud and clear and gay: and then the third time "Myself", whispered so softly you could hardly hear it, and yet it seemed to come from all round you as if the leaves rustled with it.


I niech zgadnę: pierwszy to Bóg Ojciec, potem Syn Boży, i Duch Święty? Hmm, chyba że nadinterpretuję.


Hmm, nie pomyślałam o takiej interpretacji, ale w sumie rzeczywiście coś w tym jest...

Olle napisał:
Co za uroczy jeż, który słyszy o nadchodzącej bitwie, lecz nie zamierza zrezygnować z rutynowej drzemki. To takie... angielskie. Przypomniała mi się scena z "Jak rozpętałem II Wojnę Światową", gdzie Anglicy przerwali budować obozowisko punktualnie o godzinie fajfoklok. Czy mi się zdaje, czy ktoś już wspominał na tym forum o owej scenie, również a propos angielskości w Narni?...

Zresztą Narnijka chyba coś wspominała o "angielskości" w Narni. Ciekawy by był taki temat - Lewis jako krytyk kompatriotów i Lewis jako apologeta angielskości;)


Rzeczywiście, mam wrażenie, że już kiedyś ten temat poruszaliśmy; mi z kolei się to zawsze kojarzy z "Asteriksem w Brytanii":) Poza tym, a propos angielskości i angielskich posiłków: Szasta dostaje narnijskie (czyli w zasadzie właśnie angielskie) jedzenie, do którego zupełnie nie jest przyzwyczajony, ale które mimo to mu smakuje. Czy raczej bardziej naturalną reakcją nie byłoby jakieś tam przynajmniej minimalne obrzydzenie;]? Sama spotkałam się z Włochami bardzo nieufnymi w kwestii używania masła zamiast oliwy...

Olle napisał:
Zastanowiło mnie, co mówił Edmund do Szasty - żeby nie słuchał rzeczy nie przeznaczonych dla niego. Więc niby co on miał zrobić? Zatkać sobie uszy? Poza tym, gdyby nie usłyszał, nie mógłby ostrzec Archenlandii i Narni przed najazdem. Też mi kazanie palnął, Edmund mądrala.


Wydaje mi się, że chodziło mu po prostu o to, że Szasta od początku powinien się był przyznać, że nie jest Korinem. Tylko nie mógł tego tak wprost powiedzieć, bo nie brzmiałoby to dość sentencjonalnie:) Swoją drogą biedny ten Edmund, obarczony Korinem, jakby nie miał ważniejszych spraw na głowie niż niańczenie cudzego, psotnego dziecka! Ech, uroki baby-sittingu:P

Już o tym kiedyś była mowa: udział Łucji w wyprawie wojennej świadczy o tym, że Lewis najwyraźniej od czasu pisania LCiSS zmienił zdanie co do udziału kobiet w bitwach:)

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 15:41, 07 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
I jeszcze co do biegu Szasty - kolejny raz się złapałam na tym, że się spodziewałam strasznie długiego opisu przeżyć bohatera, kiedy to już nie może wytrzymać, gubi się, zbacza z trasy... a tu tylko ok. jednej strony i koniec.

Hmm.. w sumie teraz tak to czytamy (jako stare baby Wink), ale z perspektywy dziecka wszystko wydaje się być większe, dalsze itp. A może też chodzi o to, że często rzeczy przyszłe, nieznane wydają się być straszniejszymi niż są - a później okazuje się, że jednak nie było tak źle.

Co do sceny spotkania Szasty i Luny - zawsze podziwiałam sposób, w jaki Szasta tak szybko i zwięźle przekazał królowi Lunie nowiny - prawie jak telegraf Very Happy (O panie - STOP! - pędź - STOP! - Anward- STOP! - zamknąć bramy- STOP! - wróg blisko - STOP! - Rabadasz i dwustu jeźdźców!)

A dialog Szasty z Koniem (i w ogóle cały wątek Konia) zawsze bawi mnie do łez - zwłaszcza, że ten koń jest jakiś potwornie uparty i złośliwy Very Happy
Cytat:
— Jesteś naprawdę okropnym koniem — powiedział. Ale koń nie zwrócił na to żadnej uwagi i natychmiast zaczął się paść. To, co myślał o Szaście, nie było zbyt pochlebne.


I jeszcze jedno mnie zastanawia - wypowiedź Rabadasza odnośnie ataku na Anward, skierowana do podwładnych:
Cytat:
Wszystko pozostałe jest wasze, do podziału: kobiety, złoto, klejnoty, broń, wino.

Ciekawa jestem, czy wiele dzieci pytało się później swoich rodziców, po co Kalormeńczykom Archenlandzkie kobiety Laughing

Ad rozdziału 12 nie mam wiele do powiedzenia w sumie. Poza tym, że zwróciłam uwagę na rysunek ilustrujący wymarsz wojsk - ten drugi, z gepardem. Czy nie uważacie, że (przednie) nogi konia, którego dosiada Peridan, są jakieś dziwne? Takie mało końskie...
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 9:47, 08 Lut 2010 Powrót do góry

patysio napisał:

I jeszcze jedno mnie zastanawia - wypowiedź Rabadasza odnośnie ataku na Anward, skierowana do podwładnych:
Cytat:
Wszystko pozostałe jest wasze, do podziału: kobiety, złoto, klejnoty, broń, wino.

Ciekawa jestem, czy wiele dzieci pytało się później swoich rodziców, po co Kalormeńczykom Archenlandzkie kobiety :lol:


No jak to po co, żeby im gotowały i prały, a także zabawiały inteligentną rozmową - to nawet dziecko wie! :P ;)

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 19:01, 09 Lut 2010 Powrót do góry

martencja napisał:

Poza tym, a propos angielskości i angielskich posiłków: Szasta dostaje narnijskie (czyli w zasadzie właśnie angielskie) jedzenie, do którego zupełnie nie jest przyzwyczajony, ale które mimo to mu smakuje. Czy raczej bardziej naturalną reakcją nie byłoby jakieś tam przynajmniej minimalne obrzydzenie;]? Sama spotkałam się z Włochami bardzo nieufnymi w kwestii używania masła zamiast oliwy...


No jak to... każdy wie, że to, co ang... pardon narnijskie (zwłaszcza jedzenie!), to dobre=swojskie=bezpretensjonalne=naturalne -> nie ma powodu, żeby się krzywić.

martencja napisał:
Olle napisał:
Zastanowiło mnie, co mówił Edmund do Szasty - żeby nie słuchał rzeczy nie przeznaczonych dla niego. Więc niby co on miał zrobić? Zatkać sobie uszy? Poza tym, gdyby nie usłyszał, nie mógłby ostrzec Archenlandii i Narni przed najazdem. Też mi kazanie palnął, Edmund mądrala.


Wydaje mi się, że chodziło mu po prostu o to, że Szasta od początku powinien się był przyznać, że nie jest Korinem. Tylko nie mógł tego tak wprost powiedzieć, bo nie brzmiałoby to dość sentencjonalnie:) Swoją drogą biedny ten Edmund, obarczony Korinem, jakby nie miał ważniejszych spraw na głowie niż niańczenie cudzego, psotnego dziecka! Ech, uroki baby-sittingu:P


Ach, ten biedny Edmund!

Nie zaszkodzi mu. Niech się rehabilituje za swoją mroczną przeszłośćWink Zresztą, gdyby się nie podjął opieki, nie świadczyłoby to szczególnie dobrze o jego charakterze. Przecież sam niedawno był dzieckiem, nawet o gorszym charakterze niż Korin, a które też bardzo by chciało zobaczyć obce kraje.

martencja napisał:
Już o tym kiedyś była mowa: udział Łucji w wyprawie wojennej świadczy o tym, że Lewis najwyraźniej od czasu pisania LCiSS zmienił zdanie co do udziału kobiet w bitwach:)


Ano! I to mi się podoba.

patysio napisał:
Co do sceny spotkania Szasty i Luny - zawsze podziwiałam sposób, w jaki Szasta tak szybko i zwięźle przekazał królowi Lunie nowiny - prawie jak telegraf Very Happy (O panie - STOP! - pędź - STOP! - Anward- STOP! - zamknąć bramy- STOP! - wróg blisko - STOP! - Rabadasz i dwustu jeźdźców!)


Wink Fakt, wiedział, co jest najistotniejsze - niejeden to by nie umiał przejść do meritum, albo zaczął gadać, że jest zmęczony. Choć myślę też, że to po części wynikało ze śmiertelnego zmęczenia. Wydaję mi się, że w takiej sytuacji nie ma siły na przekazywanie informacji trzynastozgłoskowcem.

patysio napisał:
A dialog Szasty z Koniem (i w ogóle cały wątek Konia) zawsze bawi mnie do łez - zwłaszcza, że ten koń jest jakiś potwornie uparty i złośliwy Very Happy
Cytat:
— Jesteś naprawdę okropnym koniem — powiedział. Ale koń nie zwrócił na to żadnej uwagi i natychmiast zaczął się paść. To, co myślał o Szaście, nie było zbyt pochlebne.


To bardzo ciekawe - nie mówi, ale myśli;)

patysio napisał:
Ad rozdziału 12 nie mam wiele do powiedzenia w sumie. Poza tym, że zwróciłam uwagę na rysunek ilustrujący wymarsz wojsk - ten drugi, z gepardem. Czy nie uważacie, że (przednie) nogi konia, którego dosiada Peridan, są jakieś dziwne? Takie mało końskie...


No nie wiem... końskie chyba są, ale konie nie poruszają się raczej na zupełnie prostych nogach. Chyba że to takie mówiący i bardzo elegancki koń! Odnośnie tej ilustracji przyszło mi do głowy jeszcze co innego - Korin jechał na kucyku, czy kucyki nie są małe? Ala nie znam się na koniach. Może nie są.

martencja napisał:
patysio napisał:

I jeszcze jedno mnie zastanawia - wypowiedź Rabadasza odnośnie ataku na Anward, skierowana do podwładnych:
Cytat:
Wszystko pozostałe jest wasze, do podziału: kobiety, złoto, klejnoty, broń, wino.

Ciekawa jestem, czy wiele dzieci pytało się późniaej swoich rodziców, po co Kalormeńczykom Archenlandzkie kobiety Laughing


No jak to po co, żeby im gotowały i prały, a także zabawiały inteligentną rozmową - to nawet dziecko wie! Razz Wink


O tak, tak Exclamation Zwłaszcza chodzi o tą rozmowę. Bo kalormeńscy mężczyźni odczuwają wielki głód inteligentnej konwersacji - spójrzcie na Lasaraliinę. Czy z nią można o czymś porozmawiać? Dlatego kobiety z północy są tak pożądane jako łup wojenny.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:07, 14 Lut 2010 Powrót do góry

Rozdział XIII
OBLĘŻENIE ANWARDU


Po pierwsze:

Cytat:
A gdzie jest jego durnowata wysokość?


Laughing Laughing Laughing

Ekhm. Nie wiem, co tu dodać... Łucja trafiła w dziesiątkę. Jak widać, trochę jej łagodności ubyłoWink Korin wspomina, że jest ona inna niż Zuzanna. Jest "jak chłopak", czyli waleczna.

Bardzo ładna myśl pada o Aslanie: Przez cały czas był pomiędzy mną a krawędzią urwiska. Okazuje się, że Lew nie tylko dał pocieszenie skrajnie wyczerpanemu i nieszczęśliwemu Szaście. Strzegł go również przed krzywdą fizyczną.

Kolejna bardzo obrazowo, a w kilku słowach opisana scena: Narnijczycy ruszyli - najpierw wolno, potem lekkim biegiem - a sztandar rozwinął się na wietrze. I już robi się wzniośle. Podziwiam Lewisa za to, że w niewielu słowach potrafi dać wrażenie takiej dynamiki.

Ach, ta sadzawka Pustelnika. Niby to przydatne, ale właściwie nie wiem komu;) Chyba samemu Pustelnikowi dla rozrywki. Zresztą Martencja juz poruszyła ten temat... W każdym razie bardziej praktyczny sprzęt niż zwierciadło Galadrieli, które pokazuje things that were, and things that are, things that yet may be.

W tym rozdziale dowiadujemy się, że Rabadaszowi pomagają "dzicy Tarkaanowie ze wschodnich prowincji" (ciekawe, w jakim znaczeniu "dzicy"Wink). Nawet poznajemy ich imiona. Zastanawia mnie, że oni byli z tych wschodnich prowincji, ale Rabadasz zebrał ich w tak szybkim tempie... Hmmm, na co dzień mieszkali w Taszbaanie?:/

Poza tym dowiadujemy się, że konie, nawet w bitwie, o wiele rzadziej tratują ludzi, niż nam się wydaje. Nie wiedziałam nawet, że mi się coś na ten temat wydaje!

Korin, zabierając Szastę na wojnę, postąpił po dwakroć głupio. Po pierwsze - byli oczywiście zbyt młodzi. Po drugie, Szasta nie miał jeszcze nigdy do czynienia z rynsztunkiem... i prawie uciął głowę swojemu kucykowi, wymachując mieczem dziko;] Hmmm, a król Luna tak naprawdę był dumny z syna/ów. Jaka to niewychowawcza lektura!

Czy w Waszych tekstach król Edmund też dwa razy został nazwany królem Edwardem?? Pewnie pomyłka drukarska.

Ach, i nasz ulubieniec Rabadasz, ten macho, zostaje totalnie ośmieszony. Wspaniała scena! Laughing Mimo to widzę Rabadasza w innym świetle niż dotychczas - to nie był tchórz, nie taka płaska postać. Lewis pisze: zniósłby tortury, nie potrafił znieść ośmieszenia.

I znowu pod koniec mi łzy stanęły w oczach, kiedy Luna uścisnął Szastę...
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 20:30, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

martencja napisał:
Swoją drogą biedny ten Edmund, obarczony Korinem, jakby nie miał ważniejszych spraw na głowie niż niańczenie cudzego, psotnego dziecka! Ech, uroki baby-sittingu:P


Ach, ten biedny Edmund!

Nie zaszkodzi mu. Niech się rehabilituje za swoją mroczną przeszłość;)


LOL, ciekawe, o ilu dziełach literatury czy filmu można powiedzieć, że bohater odkupuje tam swoją mroczną przeszłość poprzez baby-sitting;)

Olle napisał:
Zresztą, gdyby się nie podjął opieki, nie świadczyłoby to szczególnie dobrze o jego charakterze. Przecież sam niedawno był dzieckiem, nawet o gorszym charakterze niż Korin, a które też bardzo by chciało zobaczyć obce kraje.


A ja nawet nie uważam, że Edmund nie powinien się tego przedsięwziąć, ale bardziej, że król Luna nie powinien go tym obarczać. Swoją drogą to musi być strasznie niewygodne, jak ktoś do opieki nad dzieckiem znajduje się w sąsiednim królestwie!;) Ciekawe, czy często mu się zdarzało tak podrzucać Pevensie'em Korina i czy oni przy tej okazji, na przykład, próbowali się wymigać od odpowiedzialności: "Ja ostatnio się nim zajmowałam, teraz Piotra kolej!" - "Moja?! Ależ chyba nie oczekujecie, że ja, jako Wielki Król..." - "No dobra, dobra, nie wymiguj się jakimiś tytułami, twoja kolej i koniec!" - "&%#@%!!!"

Przepraszam, poniosło mnie;) Ale tak trochę a propos, to zauważyłam, że w stosunku do polskiego tłumaczenia w oryginale królowie i królowe mówią między sobą dużo bardziej dworskim i archaicznym stylem. I znów zaintrygowała mnie kwestia hierarchii między królami: jeżeli przyjmiemy, jak to już wcześniej zrobiliśmy, że Piotr stoi wyżej od Luny, to czy dotyczy to również Edmunda...? Tak, wiem, jest to kwestia zupełnie bez znaczenia, ale tak już ze mną jest, że mnie nachodzą tego typu refleksje:)

Olle napisał:
patysio napisał:
A dialog Szasty z Koniem (i w ogóle cały wątek Konia) zawsze bawi mnie do łez - zwłaszcza, że ten koń jest jakiś potwornie uparty i złośliwy :D
Cytat:
— Jesteś naprawdę okropnym koniem — powiedział. Ale koń nie zwrócił na to żadnej uwagi i natychmiast zaczął się paść. To, co myślał o Szaście, nie było zbyt pochlebne.


To bardzo ciekawe - nie mówi, ale myśli;)


No właśnie, to ciekawe. Choć w oryginale jest: That horse had a very low opinion of Shasta.

Olle napisał:
Ach, ta sadzawka Pustelnika. Niby to przydatne, ale właściwie nie wiem komu;) Chyba samemu Pustelnikowi dla rozrywki. Zresztą Martencja juz poruszyła ten temat... W każdym razie bardziej praktyczny sprzęt niż zwierciadło Galadrieli, które pokazuje things that were, and things that are, things that yet may be.


No właśnie, to przecież mogłoby być takie użyteczne narzędzie, a tu tymczasem żaden z królów nawet się nie wydaje być nim zainteresowany, chociaż tak bardzo mogłoby ułatwić mu rządzenie. Tymczasem służy tylko Pustelnikowi jako niema telewizja, bo nawet jak zdobędzie tam jakąś przydatną informację (jak nadejście armii Rabadasza), nie pofatyguje się, żeby coś z tą informacją zrobić, oprócz przykazania Szaście, że ma ją przekazać królowi Lunie, jakby Szasta sam tego nie wiedział. Ech. Galadriela to przynajmniej by coś przedsięwzięła, a tutaj jest Pustelnik najwyraźniej na jakiejś wyprzedaży czarodziejskich gadżetów sprzątnął sadzawkę sprzed nosa, i dla niej została już tylko zwierciadło-misa.

Olle napisał:
W tym rozdziale dowiadujemy się, że Rabadaszowi pomagają "dzicy Tarkaanowie ze wschodnich prowincji" (ciekawe, w jakim znaczeniu "dzicy"Wink). Nawet poznajemy ich imiona. Zastanawia mnie, że oni byli z tych wschodnich prowincji, ale Rabadasz zebrał ich w tak szybkim tempie... Hmmm, na co dzień mieszkali w Taszbaanie?:/


No ja rozumiem, że tak. Bo to byli jacyś dowódcy, na dodatek zaufani Rabadasza, więc nie dziwię się, jakby chciał ich mieć przy sobie. W oryginale są oni opisani jako "fierce", a więc niekoniecznie "dzicy", ale na przykład niezłomni i zażarci jako wojownicy.

Olle napisał:

Poza tym dowiadujemy się, że konie, nawet w bitwie, o wiele rzadziej tratują ludzi, niż nam się wydaje. Nie wiedziałam nawet, że mi się coś na ten temat wydaje!


No, szczerze mówiąc, jak czytam coś takiego, że ktoś w środku bitwy spada z konia, to pierwsze, co mi przechodzi do głowy, że przecież go tam natychmiast stratują! Pytanie, skąd Lewis wiedział, że jednak to nie następuje tak często. O ile sobie mogę wyobrazić, jego własne doświadczenia wojenne polegały głównie na siedzeniu w okopach.

Rzeczywiście, Korin postępuje strasznie głupio - nawet dzieckiem będąc aż zgrzytałam zębami na tę głupotę - a król Luna strasznie niewychowawczo. Co to zresztą za rodzic, który przedkłada wojowniczy charakter jeszcze niedorosłego syna nad jego bezpieczeństwo? Jakby mu nie dość było, że już jednego syna stracił (a przynajmniej tak mu się zdawało).

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:35, 16 Lut 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
Ciekawe, czy często mu się zdarzało tak podrzucać Pevensie'em Korina i czy oni przy tej okazji, na przykład, próbowali się wymigać od odpowiedzialności: "Ja ostatnio się nim zajmowałam, teraz Piotra kolej!" - "Moja?! Ależ chyba nie oczekujecie, że ja, jako Wielki Król..." - "No dobra, dobra, nie wymiguj się jakimiś tytułami, twoja kolej i koniec!" - "&%#@%!!!"

Mr. Green

martencja napisał:
Choć w oryginale jest: That horse had a very low opinion of Shasta.

Rany, przypomniałam sobie dopiero teraz ( Laughing ), że kiedyś stwierdziłam, że Szasta to potwornie głupie imię. A widząc ten cytat po angielsku stwierdzam, że nawet Szasta nie brzmi w połowie tak beznadziejnie jak Shasta. Skąd Lewis wytrzasnął to imię w ogóle? Losował fiszki z kubeczka?

martencja napisał:
Tymczasem służy tylko Pustelnikowi jako niema telewizja

Ciekawe, czy odbierał Modę na sukces Very Happy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)