Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Koń i jego chłopiec Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 2:31, 21 Lut 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
A ja nawet nie uważam, że Edmund nie powinien się tego przedsięwziąć, ale bardziej, że król Luna nie powinien go tym obarczać. Swoją drogą to musi być strasznie niewygodne, jak ktoś do opieki nad dzieckiem znajduje się w sąsiednim królestwie!Wink Ciekawe, czy często mu się zdarzało tak podrzucać Pevensie'em Korina i czy oni przy tej okazji, na przykład, próbowali się wymigać od odpowiedzialności: "Ja ostatnio się nim zajmowałam, teraz Piotra kolej!" - "Moja?! Ależ chyba nie oczekujecie, że ja, jako Wielki Król..." - "No dobra, dobra, nie wymiguj się jakimiś tytułami, twoja kolej i koniec!" - "&%#@%!!!"


Hehe;) I trzeba przyznać, że mu się udało. Wolał się bić z Olbrzymami!

No, ale skoro te dwory żyły ze sobą w wielkiej przyjaźni... Muszę powiedzieć, że nigdy mnie to podróżowanie Korina z dworem narnijskim nie dziwiło - zawsze wyobrażałam sobie, że to trochę jak rodzina.

martencja napisał:
Olle napisał:
patysio napisał:
A dialog Szasty z Koniem (i w ogóle cały wątek Konia) zawsze bawi mnie do łez - zwłaszcza, że ten koń jest jakiś potwornie uparty i złośliwy Very Happy
Cytat:
— Jesteś naprawdę okropnym koniem — powiedział. Ale koń nie zwrócił na to żadnej uwagi i natychmiast zaczął się paść. To, co myślał o Szaście, nie było zbyt pochlebne.


To bardzo ciekawe - nie mówi, ale myśli;)


No właśnie, to ciekawe. Choć w oryginale jest: That horse had a very low opinion of Shasta.


Posiadanie opinii o kimś też wymaga myślenia!
Chociaż z drugiej strony... to nie jest aż takie oczywiste...Wink

martencja napisał:
Olle napisał:
Ach, ta sadzawka Pustelnika. Niby to przydatne, ale właściwie nie wiem komu;) Chyba samemu Pustelnikowi dla rozrywki. Zresztą Martencja juz poruszyła ten temat... W każdym razie bardziej praktyczny sprzęt niż zwierciadło Galadrieli, które pokazuje things that were, and things that are, things that yet may be.


No właśnie, to przecież mogłoby być takie użyteczne narzędzie, a tu tymczasem żaden z królów nawet się nie wydaje być nim zainteresowany, chociaż tak bardzo mogłoby ułatwić mu rządzenie.


Zaraz użyteczne.... Ta praktyczność!
No a jeśli to działało jak palantiry, no wiesz, niby sobie patrzysz, a tymczasem jakaś narnijska odmiana Oka kontroluje Twoją jaźń? ;}
Widocznie królowie narnijscy oraz archenlandzcy nie ulegają pokusom i pod tym względem są bardzo mądrzy. Bo to jest tak: zaczynasz od oglądania, a potem chcesz więcej i więcej, a na koniec zamieniasz się w upiora opętanego rządzą władania światem! I weź tu w coś patrz!

martencja napisał:
Tymczasem służy tylko Pustelnikowi jako niema telewizja, bo nawet jak zdobędzie tam jakąś przydatną informację (jak nadejście armii Rabadasza), nie pofatyguje się, żeby coś z tą informacją zrobić, oprócz przykazania Szaście, że ma ją przekazać królowi Lunie, jakby Szasta sam tego nie wiedział. Ech. Galadriela to przynajmniej by coś przedsięwzięła, a tutaj jest Pustelnik najwyraźniej na jakiejś wyprzedaży czarodziejskich gadżetów sprzątnął sadzawkę sprzed nosa, i dla niej została już tylko zwierciadło-misa.


Ale co przedsięwzięła Galadriela? Wiedziała tak czy owak co się dzieje (miała tenże przydatny dar widzenia), i wypchnęła Froda inc. w dalszą drogę. Ich też już wcześniej poinstruowano, co maja robić, bez patrzenia w jakąś kałużę.

Podejrzewam, że sprzątnął tą sadzawkę, gdy Galadriela kupowała pierścionek z oczkiem. Wszystko przez kobiecą próżność!

martencja napisał:
Olle napisał:

Poza tym dowiadujemy się, że konie, nawet w bitwie, o wiele rzadziej tratują ludzi, niż nam się wydaje. Nie wiedziałam nawet, że mi się coś na ten temat wydaje!


No, szczerze mówiąc, jak czytam coś takiego, że ktoś w środku bitwy spada z konia, to pierwsze, co mi przechodzi do głowy, że przecież go tam natychmiast stratują! Pytanie, skąd Lewis wiedział, że jednak to nie następuje tak często. O ile sobie mogę wyobrazić, jego własne doświadczenia wojenne polegały głównie na siedzeniu w okopach.


A i to nieszczególnie długo. Może taką wiedzę zdobył ze średniowiecznej lektury?...


Rozdział XIV
JAK BRI STAŁ SIĘ MĄDRZEJSZYM KONIEM


patysio napisał:
Rany, przypomniałam sobie dopiero teraz ( Laughing ), że kiedyś stwierdziłam, że Szasta to potwornie głupie imię. A widząc ten cytat po angielsku stwierdzam, że nawet Szasta nie brzmi w połowie tak beznadziejnie jak Shasta. Skąd Lewis wytrzasnął to imię w ogóle? Losował fiszki z kubeczka?


Mnie też ciekawi mnie imię: Luna. Trochę nie pasuje do tych wszystkich Korinów, Kolów, Darinów... Tak jakby Narnia - to Słońce, a Archenlandia - Luna;) I w związku z tym:

martencja napisał:
I znów zaintrygowała mnie kwestia hierarchii między królami: jeżeli przyjmiemy, jak to już wcześniej zrobiliśmy, że Piotr stoi wyżej od Luny, to czy dotyczy to również Edmunda...? Tak, wiem, jest to kwestia zupełnie bez znaczenia, ale tak już ze mną jest, że mnie nachodzą tego typu refleksje:)


To właśnie dziwne, że zawsze jest ten jeden, NAJWYŻSZY. Niby wszyscy razem rządzą, cała Czwórka, ale zawsze hierarchia.

Może nie omawiali tej kwestii, by nikt nie czuł się urażony?Smile Takie rozwiązanie przypadłoby mi do gustu. Co zapewne zdradza, jak mało znam się na polityce.

A, i w kolejnym rozdziale, kiedy Kor opowiada historię swojego porwania, wspomina, że przepowiedziano mu uratowanie Archenlandii od największego niebezpieczeństwa, jakie ją spotka. To największe niebezpieczeństwo stanowi jedynie zwykły wypad wojenny dla narnijczyków. Nie wiem, czy to dobry przykład na różnicę prestiżu pomiędzy krajami, no ale zabrzmiało... dość znacząco.

I co do nowości:

Hwin wreszcie przemawia do Briego w sposób stanowczy! Wyemancypowała się. A on robi się przemądrzały nawet w stosunku do Arawis, gdy chodzi o jego... godność. Ba, godność. Raczej chęć zrobienia wrażenia. Arawis wypowiada się niezwykle brutalnie: Jesteś po prostu głupi, Bri.

Co za egocentryzm. Świetnie to ujęła Hwin - tak jakby kogoś obchodziło, czy on się będzie tarzać czy nie:D

Mam pytanie... dlaczego Arawis i Hwin chcą pożegnać Szastę? Pewnie zapomniałam o czymś oczywistym, ale wolę zapytać.

Sytuacja Arawis jest przez chwilę dość smutna, mimo wszystko. Stała się wolna. Ale co dalej?

Bardzo lubię tą scenę z koniem, który nie przyjmuje do świadomości, że Aslan jest też zwierzęciem. Ona świetnie pokazuje często zjawisko: że człowiek, nawet uznając, że jest ktoś taki jak Bóg, może też będąc chrześcijaninem, często nie wie, w co wierzy. Np. wierzy w jakieś Absoluty i Kosmosy, Uosobienia, Punkty Zwrotne w Historii, bezosobowe Istoty. Jest religijny "na swój sposób" i wymyśla swojego własnego, bardzo nudnego, mimo że wzniosłego boga (który nie posiada najczęściej żadnych cech). A Aslan mówi: Oto są moje łapy, oto mój ogon, oto moje wąsy. Jestem prawdziwym zwierzęciem. Tak jak Chrystus: włóż dłoń w moje rany. Są prawdziwe, ja też jestem prawdziwy. A jeśli prawdziwy, to jakiś.

I ładne też, jak Lewis opisał scenę: Aslan był, padło trochę słów, i po prostu poszedł. I wszyscy pogrążyli się w zadumie. Bez żadnych fajerwerków, nagłego a niespodziewanego podmuchu wiatru tudzież wybuchów, zaćmienia słońca, czyli w skrócie znaków na niebie i ziemi.

Na koniec użalę się nad Korem: biedny on. Od teraz będzie WYCHOWYWANY;(
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 20:10, 21 Lut 2010 Powrót do góry

patysio napisał:

martencja napisał:
Tymczasem służy tylko Pustelnikowi jako niema telewizja

Ciekawe, czy odbierał Modę na sukces :D


E, tak bez dialogów? To bez sensu! (a może właśnie przeciwnie, z większym sensem...?)

Olle napisał:
No, ale skoro te dwory żyły ze sobą w wielkiej przyjaźni... Muszę powiedzieć, że nigdy mnie to podróżowanie Korina z dworem narnijskim nie dziwiło - zawsze wyobrażałam sobie, że to trochę jak rodzina.


Niedawno przeglądając poprzednie strony wątku zwróciłam uwagę na to, że przy okazji wymknięcia się Korina w Taszbaanie się dziwiłam, że tak słabo go pilnowali i tak łatwo mu się to udało - ale teraz nasunęło mi się rozwiązanie: Edmund chciał się go pozbyć! Specjalnie go nie pilnował! Dlatego tak łatwo przyszło mu się zgubić w mieście, a potem dołączyć do bitwy! Ha! Cóż za spiskowe teorie się w tej Narni między wierszami chowają!
;)

Olle napisał:
No a jeśli to działało jak palantiry, no wiesz, niby sobie patrzysz, a tymczasem jakaś narnijska odmiana Oka kontroluje Twoją jaźń? ;}
Widocznie królowie narnijscy oraz archenlandzcy nie ulegają pokusom i pod tym względem są bardzo mądrzy. Bo to jest tak: zaczynasz od oglądania, a potem chcesz więcej i więcej, a na koniec zamieniasz się w upiora opętanego rządzą władania światem! I weź tu w coś patrz!


Hmm, czyżby na dnie sadzawki Pustelnika czaiła się Jadis, albo Tasz...?;>
A w ogóle to ten Twój opis oglądania i chcenia więcej i więcej skojarzył mi się z telewizją;]

A co do Galadrieli, to dawno już nie odświeżałam sobie "Władcy Pierścieni", więc boję się wdawać w dyskusję, na temat tego, co przedsięwzięła, a czego nie, bo jeszcze jakąś bzdurę napiszę. A ta próżność, a propos pierścionków z oczkiem i bez, to nie taka kobieca, bo przecie i mężczyźni się w takie precjoza tam zaopatrywali! Co chwila tam jakaś błyskotka się pojawia, wokół której roztacza się kolejna wojna, albo i cała ich seria...

Olle napisał:
Może nie omawiali tej kwestii, by nikt nie czuł się urażony?Smile Takie rozwiązanie przypadłoby mi do gustu. Co zapewne zdradza, jak mało znam się na polityce.


Taka narnijska poprawność polityczna? Dyplomatyczne unikanie tematu?;) A tak poważnie, to myślę, że nieomawianie tej kwestii mogłoby się sprawdzić tylko dopóty, dopóki było spokojnie, pokojowo i przyjaźnie. W ewentualnym wypadku jakiegokolwiek sporu (np. gdyby Edmundowi powiódł się plan "zgubienia" Korina, hehe. Hmm, a miało być poważnie...), sprawa na pewno by szybko wypłynęła.

Olle napisał:
Mam pytanie... dlaczego Arawis i Hwin chcą pożegnać Szastę? Pewnie zapomniałam o czymś oczywistym, ale wolę zapytać.


Nigdy na to nie zwróciłam uwagi, ale w sumie to rzeczywiście bez sensu. Chyba zakładali już, że Szasta zostanie w Anwardzie, a oni udadzą się dalej do Narni, jak pierwotnie zakładali, ale dlaczego tak zakładali, nie mam pojęcia. Na podstawie tego, że król Luna go uściskał?

Olle napisał:
Sytuacja Arawis jest przez chwilę dość smutna, mimo wszystko. Stała się wolna. Ale co dalej?


No tak, wolność to także (przede wszystkim?) odpowiedzialność i trudna sztuka podejmowania wyborów...

Zawsze mnie intrygowało, jak wygląda kalormeńskie dyganie!:)

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 20:13, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 19:59, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

Ona świetnie pokazuje często zjawisko: że człowiek, nawet uznając, że jest ktoś taki jak Bóg, może też będąc chrześcijaninem, często nie wie, w co wierzy. Np. wierzy w jakieś Absoluty i Kosmosy, Uosobienia, Punkty Zwrotne w Historii, bezosobowe Istoty. Jest religijny "na swój sposób" i wymyśla swojego własnego, bardzo nudnego, mimo że wzniosłego boga (który nie posiada najczęściej żadnych cech). A Aslan mówi: Oto są moje łapy, oto mój ogon, oto moje wąsy. Jestem prawdziwym zwierzęciem. Tak jak Chrystus: włóż dłoń w moje rany. Są prawdziwe, ja też jestem prawdziwy. A jeśli prawdziwy, to jakiś.


Po przeczytaniu tego co napisałaś Olu doszłam do wniosku, że ten tom stanowi taką charakterystykę Aslana, w której nacisk kładzie się właśnie na rzeczywistym byciu Wielkiego Lwa. Aslan działa bardzo fizycznie, zmienia postacie, wpływa na ich losy, ale nie jest duchem, magikiem, można go dotknąć, porozmawiać z nim... Jest realny, konkretny.


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Pią 20:00, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 1:08, 28 Lut 2010 Powrót do góry

martencja napisał:

Niedawno przeglądając poprzednie strony wątku zwróciłam uwagę na to, że przy okazji wymknięcia się Korina w Taszbaanie się dziwiłam, że tak słabo go pilnowali i tak łatwo mu się to udało - ale teraz nasunęło mi się rozwiązanie: Edmund chciał się go pozbyć! Specjalnie go nie pilnował! Dlatego tak łatwo przyszło mu się zgubić w mieście, a potem dołączyć do bitwy! Ha! Cóż za spiskowe teorie się w tej Narni między wierszami chowają!
Wink


Może gdyby tak wniknąć w treść - okazałoby się, że Czwórka nie jest aż taka Mężna, Sprawiedliwa, Łagodna i Wspaniała, a tajemnica ich dobrej sławy wynika z wyjątkowo sprawnego pijaru?;]

martencja napisał:

Olle napisał:
Może nie omawiali tej kwestii, by nikt nie czuł się urażony?Smile Takie rozwiązanie przypadłoby mi do gustu. Co zapewne zdradza, jak mało znam się na polityce.


Taka narnijska poprawność polityczna? Dyplomatyczne unikanie tematu?Wink A tak poważnie, to myślę, że nieomawianie tej kwestii mogłoby się sprawdzić tylko dopóty, dopóki było spokojnie, pokojowo i przyjaźnie. W ewentualnym wypadku jakiegokolwiek sporu (np. gdyby Edmundowi powiódł się plan "zgubienia" Korina, hehe. Hmm, a miało być poważnie...), sprawa na pewno by szybko wypłynęła.


E tam zaraz poprawność;}
To ciekawe, że słowo "polityka" nie bardzo mi pasuje przy opisywaniu Narni czy Archenlandii. Już bardziej Kalormenu. Wszystko się tam opiera na "przyjacielskich", prawie "rodzinnych" przymierzach. Jakie to nieżyciowe!

martencja napisał:

Olle napisał:
Mam pytanie... dlaczego Arawis i Hwin chcą pożegnać Szastę? Pewnie zapomniałam o czymś oczywistym, ale wolę zapytać.


Nigdy na to nie zwróciłam uwagi, ale w sumie to rzeczywiście bez sensu. Chyba zakładali już, że Szasta zostanie w Anwardzie, a oni udadzą się dalej do Narni, jak pierwotnie zakładali, ale dlaczego tak zakładali, nie mam pojęcia. Na podstawie tego, że król Luna go uściskał?


Może Lewis na moment zapomniał, że Arawis i konie jeszcze nie wiedzą, że Szasta jest Korem? To dość zabawna pomyłka, ale czy byłaby to jedyna tego rodzaju wpadka Lewisa?...

martencja napisał:

Zawsze mnie intrygowało, jak wygląda kalormeńskie dyganie!Smile


Pewnie bardzo skomplikowane, wymagające niemal wprawy akrobaty - podobnie jak dygania renesansowe;)

narnijka napisał:
Po przeczytaniu tego co napisałaś Olu doszłam do wniosku, że ten tom stanowi taką charakterystykę Aslana, w której nacisk kładzie się właśnie na rzeczywistym byciu Wielkiego Lwa. Aslan działa bardzo fizycznie, zmienia postacie, wpływa na ich losy, ale nie jest duchem, magikiem, można go dotknąć, porozmawiać z nim... Jest realny, konkretny.


Ciekawe, czy da się tak zaobserwować, w którym tomie jaka przyświecała autorowi myśl o Aslanie, i czy właściwie stwarzał za każdym razem sobie takie zadanie, żeby tą myśl zobrazować. Bo chyba każdy tom jest tak naprawdę o relacji człowieka z Aslanem, mimo że dzieją się przeróżne atrakcyjne sprawy.

Olle napisał:
rządzą


Ekhm, taaaaa... rządzą to królowie.
Szejm on mi.

Rozdział XIV
RABADASZ ŚMIESZNY


Bardzo mnie rozśmieszyło, że Szasta-Kor najpierw bardziej woli, by ktoś opowiedział o jego bohaterskim czynie, niż gdyby on sam miałby to zrobić (i to mi się podoba - niby heros, ale dziecko z krwi i kości!), a potem zaczyna żałować, widząc, ze ojciec daje upust dumie przy każdej okazji:D

Cytat:
odeszły do zamku, aby pomówić o przygotowanym dla Arawis saloniku i o jej sypialni, i o strojach dla niej, i o wszystkich podobnych sprawach, o jakich zwykle rozmawiają dziewczęta w takich sytuacjach.


Lewis nie ma ochoty wnikać, o czym rozmawiają dziewczęta "w takich sytuacjach", o nie! On tylko o tym wspomina i już. Bo co on sobie będzie głowę zaprzątał. W takich sytuacjach o tych rzeczach naturalnie zawsze rozmawiają tylko dziewczęta!

W tym rozdziale następuje krótka wymiana zdań na temat kary śmierci odnośnie Rabadasza. Pamiętam skądś, że Lewis popierał karę śmierci. Tu padają stwierdzenia: nawet zdrajca może się poprawić, oraz nie mam serca do zabijania z zimną krwią (nawet zdrajców). Pytanie: czy Lewis rezerwował taką karę tylko dla zabójców? Czy może nie chciał straszyć dzieci? Albo na co dzień miał takie przekonania, ale nie odważył się przyznać przed najmłodszymi? Bo przecież król Luna mówi do Rabadasza: zarówno na mocy umów między państwami (!), jak i mając na uwadze roztropną politykę, mamy tak oczywiste prawo do twojej głowy, jak tylko śmiertelnik może mieć wobec innego śmiertelnika. Czyli po pierwsze istnieją umowy międzynarodowe w Narni, po drugie istnieje prawo człowieka do głowy człowieka. No, przynajmniej na mocy owych umów.

Cytat:
Ale spróbujcie mnie zabić, a opowieści o stosach i torturach w tych północnych krajach jeszcze za tysiąc lat będą budziły zgrozę na całym świecie.


To dość nowoczesne podejście do tematu. Dawni władcy raczej by się cieszyli z takiej sławy, bo to budzi respekt i odstrasza potencjalnych wrogów. Inaczej dzisiaj - dzisiaj wszyscy walczą o atrakcyjny, nowoczesny wizerunek oparty na racjonalnym podejściu do rzeczywistości, a również poszanowaniu praw człowieka, dlatego każdy prezydent przestraszyłby się tej groźby;) Co ciekawe, groźba pada z ust Rabadasza, więc sam musiał mieć głębokie przekonanie, że taka opinia to najstraszniejsza opinia.

Mam delikatne wrażenie, że Aslan, zamieniając Rabadasza w osła, dowiódł swojego poczucia humoru. Skoro delikwent strzygł uszami, to aż się prosił o tą a nie inną postaćWink

Z serii "pomyłki Lewisowe" vel "Lista braków": Łucja opowiada o przejściu przez szafę, by po krótkim czasie całkowicie stracić pamięć w tej kwestii (końcówka LCiSS).

I za co jeszcze lubię Lewisa? Jedna z odpowiedzi:

Cytat:
walczył z nim na pięści przez trzydzieści trzy rundy bez gongu i bez mierzenia czasu.


Very HappyVery Happy a to dopiero Korin Piorunoręki! Na pięści z niedźwiedziem, mimo że bez gongu! Co więcej, niedźwiedź na mocy przegranej zgodził się naprawić swój spaczony charakter!
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 14:08, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

Ciekawe, czy da się tak zaobserwować, w którym tomie jaka przyświecała autorowi myśl o Aslanie, i czy właściwie stwarzał za każdym razem sobie takie zadanie, żeby tą myśl zobrazować. Bo chyba każdy tom jest tak naprawdę o relacji człowieka z Aslanem, mimo że dzieją się przeróżne atrakcyjne sprawy.


Kroi się tu całkiem niezł pomysł na nowy temat Cool

Olle napisał:

Lewis nie ma ochoty wnikać, o czym rozmawiają dziewczęta "w takich sytuacjach", o nie! On tylko o tym wspomina i już. Bo co on sobie będzie głowę zaprzątał. W takich sytuacjach o tych rzeczach naturalnie zawsze rozmawiają tylko dziewczęta!


Mężczyźni widać odpoczywają po trudach bitwy Wink
Cóż, trzeba przyjąć "Opowieści z Narnii" właśnie takie jakie są, a są wyrazem myślenia dość ... staroświeckiego. O czym już rozmawialiśmy w innym temacie, jeśli dobrze pamiętam.

Olle napisał:
W tym rozdziale następuje krótka wymiana zdań na temat kary śmierci odnośnie Rabadasza. Pamiętam skądś, że Lewis popierał karę śmierci. Tu padają stwierdzenia: nawet zdrajca może się poprawić, oraz nie mam serca do zabijania z zimną krwią (nawet zdrajców). Pytanie: czy Lewis rezerwował taką karę tylko dla zabójców? Czy może nie chciał straszyć dzieci? Albo na co dzień miał takie przekonania, ale nie odważył się przyznać przed najmłodszymi? Bo przecież król Luna mówi do Rabadasza: zarówno na mocy umów między państwami (!), jak i mając na uwadze roztropną politykę, mamy tak oczywiste prawo do twojej głowy, jak tylko śmiertelnik może mieć wobec innego śmiertelnika. Czyli po pierwsze istnieją umowy międzynarodowe w Narni, po drugie istnieje prawo człowieka do głowy człowieka. No, przynajmniej na mocy owych umów.


Z jednej strony byłabym skłonna przychylić się do zdania mówiącego o niestraszeniu dzieci, o chrześcijańskim spojrzeniu na sprawę poprawy i przebaczenia. Z drugiej jednak strony pamiętam, jak w innym tomie Aslan uświadamia dzieciom, że muszą być gotowe na śmierć w walce. Co wtedy ze straszeniem?


Olle napisał:
Z serii "pomyłki Lewisowe" vel "Lista braków": Łucja opowiada o przejściu przez szafę, by po krótkim czasie całkowicie stracić pamięć w tej kwestii (końcówka LCiSS).


Aha! To samo sobie wynotowałam podczas lektury.
Skądinąd pamięć i jej brak u bohaterów "Opowieści z Narnii" to ciekawa kwestia - w sam raz na kolejny temat Smile
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 14:56, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Co za egocentryzm. Świetnie to ujęła Hwin - tak jakby kogoś obchodziło, czy on się będzie tarzać czy nie:D

No cóż, ja sama w okresie dojrzewania taka byłam (ale już mi, dzięki Bogu, przeszło Wink) - bardzo przejmowałam się tym, co ludzie powiedzą na mój ubiór czy wygląd (i nawet jak mi ktoś mówił, że nikt nawet nie zwróci uwagi, to mnie i tak się wydawało, że wszyscy się na mnie gapią). Takie podejście cechuje osoby przewrażliwione na swoim punkcie i zakompleksione - może Bri miał jakiś kompleks? Very Happy

Olle napisał:
martencja napisał:

Zawsze mnie intrygowało, jak wygląda kalormeńskie dyganie!Smile
Pewnie bardzo skomplikowane, wymagające niemal wprawy akrobaty - podobnie jak dygania renesansowe;)

Wykonała kilka figur w stylu bolly, po czym złożyła dłonie, skłoniła się i wyszeptała: Namaste, Shasta! Laughing

Olle napisał:
Bardzo mnie rozśmieszyło, że Szasta-Kor najpierw bardziej woli, by ktoś opowiedział o jego bohaterskim czynie, niż gdyby on sam miałby to zrobić (i to mi się podoba - niby heros, ale dziecko z krwi i kości!), a potem zaczyna żałować, widząc, ze ojciec daje upust dumie przy każdej okazji:D

To właśnie lubię w Szaście - skromność i jakąś taką konkretność i prostotę (też nie lubię wielkich słów Wink).

Olle napisał:
Cytat:
odeszły do zamku, aby pomówić o przygotowanym dla Arawis saloniku i o jej sypialni, i o strojach dla niej, i o wszystkich podobnych sprawach, o jakich zwykle rozmawiają dziewczęta w takich sytuacjach.

No to bardzo ciekawe, bo wcześniej w opowieści się niejednokrotnie wspomina, że Łucja jest "jak chłopak", nie wspominając o Arawis, której również nigdy nie interesowały 'te' sprawy - widać to choćby w rozmowie z Linią:
Cytat:
— Jeśli chodzi o mnie, to może sobie zatrzymać te pałace i perły.
— Wiesz, ty zawsze byłaś trochę dziwna. Czego można jeszcze więcej chcieć?

Więc nie wydaje mi się, żeby Łucja i Arawis zaczęły nagle gadkę w stylu:
- Och, Arawis, przygotowałam dla ciebie najcudowniejszą pościel sprowadzoną prosto z wyspy Ikea!
- Och, Łucjo, to cudowne! Widziałam ten materiał na zeszłorocznych Targach Mody w Taszbanie - jest tak piękny, że najchętniej kazałabym uszyć sobie z niego sari!
Wink

Olle napisał:
I za co jeszcze lubię Lewisa? Jedna z odpowiedzi:
Cytat:
walczył z nim na pięści przez trzydzieści trzy rundy bez gongu i bez mierzenia czasu.

Very HappyVery Happy a to dopiero Korin Piorunoręki! Na pięści z niedźwiedziem, mimo że bez gongu! Co więcej, niedźwiedź na mocy przegranej zgodził się naprawić swój spaczony charakter!

Noo, to jest mocne! Ciekawe, czy Korin podchwycił technikę Rabadasza - mógł ją przerobić na "Piorun Korina spada z wysoka!" Very Happy

To jeszcze kilka spostrzeżeń ad. rozdziałów 13-15:

Arrow w opisie bitwa zastanowiły mnie wielkie koty - pojawiają się one na kartach powieści tylko wtedy, gdy jest jakaś wojna. Gdzie, na grzywę Lwa, Lewis chował te koty, gdy nie było bitew? Jakoś brak ich wśród stałych mieszkańców lasu. No chyba że wypuszczały się na dalekie polowania na skraje Narnii w celu dorwania jakiegoś niemówiącego jedzenia (no właśnie, co jadały mówiące narnijskie drapieżniki? Chyba nie swoich współziomków?).

Arrow Bardzo mądra myśl autorstwa Szasty - chyba muszę sama wdrożyć ją w życie Wink
Cytat:
Szasta był śmiertelnie przerażony, lecz nagle pomyślał: „Jeżeli stchórzę w tej bitwie, będę tchórzem w każdej następnej bitwie w moim życiu. Teraz... albo nigdy”.


Arrow ogromne faux pas w wykonaniu Pustelnika! Relacjonując bitwę, mówi:
Cytat:
Widzę króla Edmunda. Jest tam też jakaś kobieta, z tyłu z łucznikami.

Jakaś kobieta? Shocked A to kurde dziwne, ze rozpoznaje Edmunda, Korina, Szastę, Lunę, nawet Peridana, co więcej - potrafi wymienić z imienia i proweniencji każdego z Kalormenczyków, a Królowa (!!) Łucja to jakaś kobieta. Dobrze, że nie użył określenia 'baba' Very Happy

W ogóle Pustelnik to rasowy komentator sportowy - nawet podobnie się emocjonuje (a niby taki opanowany mędrzec i filozof Wink)
Cytat:
Poczekajcie... jeszcze nie widzę... Ach! Teraz! Teraz widzę. Cała grań na wschodzie poczerniała od jeźdźców. Gdyby tylko wiatr rozwinął chorągiew... Teraz spadają w dół. Aha! Widzę sztandar. Narnia! Narnia! To czerwony lew. Pędzą w dół zboczem. (...) Chlamasz i król Edmund wciąż jeszcze walczą, ale to już koniec bitwy. Chlamasz się poddał. Całkowita klęska Kalormeńczyków.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie Pustelnik podczas 'czytania' sadzawki całkowicie się odmienia - aż widzę, jak podskakuje i zaciska pięści siedząc na zielonej trawie na brzegu, nie wspominając o tym, że absolutnie te wykrzykniki nie pasują mi do jego stoickiego charakteru. Jeśli dojdzie do nakręcenia filmu, polscy reżyserzy od dubbingu powinni powierzyć tę rolę Zimochowi, jak nic! Very Happy

Aha, i zawsze ogromnie bawi mnie ten fragment:
Cytat:
— Ale co z Szasta? — zapytała Arawis.
— Och, co za głupiec! — zawołał Pustelnik. — Biedny, dzielny głupiec. Nie ma pojęcia o walce. W ogóle nie posługuje się tarczą. Odkrywa cały bok, zupełnie nie wie, co robić z mieczem. O, teraz sobie przypomniał. Wymachuje nim dziko... o mały włos uciąłby głowę swemu kucykowi.


W ogóle to, czytając, zaczynam się już zastanawiać, jak to będzie wyglądać na ekranie. Np. zupełnie nie widzę niektórych scen z udziałem zwierząt, np. jak Hwin wybucha 'soczystym, końskim śmiechem', albo jak Aslan składa na jej nosie 'lwi pocałunek'. Przyznam, że nigdy nie wyobrażałam sobie z detalami niektórych scen - a śmiech czy pocałunek są typowo ludzkimi gestami; ciężko mi wyobrazić je sobie w wydaniu zwierząt tak, aby nie wyglądały one nienaturalnie.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 14:58, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 18:52, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Co do pamięci i niepamięci bohaterów, to oczywiście mamy już o tym temat:

http://www.cienistadolina.fora.pl/ludzie-w-narni,7/dziecko-ze-swiadomoscia-doroslego,52.html


W bardzo obrazowych Smile uwagach Patysio zaciekawiła mnie sprawa tych wielkich kotów - to znaczy były większe niż mówiące koty, które zwyczajowo większe były od niemych kotów?
Wielkie koty, ale nie tygrysy? Nie pumy?


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Nie 18:53, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 20:11, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Tzn. mówiąc 'wielkie koty', zasunęłam dokładnie określenie z kart powieści, które odnosi się do leopardów, gepardów, lwów itp.

Cytat:
Oddział bardzo groźnie wyglądających mówiących zwierząt, którego Szasta wcześniej nie zauważył i który składał się głównie z różnego rodzaju drapieżników (leopardów, panter i innych wielkich kotów), zajął pozycję po lewej stronie.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 21:12, 28 Lut 2010 Powrót do góry

To teraz wszystko jasne Smile
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 22:56, 03 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:

Niedawno przeglądając poprzednie strony wątku zwróciłam uwagę na to, że przy okazji wymknięcia się Korina w Taszbaanie się dziwiłam, że tak słabo go pilnowali i tak łatwo mu się to udało - ale teraz nasunęło mi się rozwiązanie: Edmund chciał się go pozbyć! Specjalnie go nie pilnował! Dlatego tak łatwo przyszło mu się zgubić w mieście, a potem dołączyć do bitwy! Ha! Cóż za spiskowe teorie się w tej Narni między wierszami chowają!
;)


Może gdyby tak wniknąć w treść - okazałoby się, że Czwórka nie jest aż taka Mężna, Sprawiedliwa, Łagodna i Wspaniała, a tajemnica ich dobrej sławy wynika z wyjątkowo sprawnego pijaru?;]


No tak, wszak historię piszą zwycięzcy - a ja sobie nie przypominam, żeby Pevensie kiedykolwiek z kimś tak poważnie przegrali. Więc przekazali potomności jedynie swoją wersję - może w rzeczywistości ani Rabadasz, ani Biała Czarownica, ani nawet Miraz nie byli tacy paskudni?;>

Olle napisał:

To ciekawe, że słowo "polityka" nie bardzo mi pasuje przy opisywaniu Narni czy Archenlandii. Już bardziej Kalormenu. Wszystko się tam opiera na "przyjacielskich", prawie "rodzinnych" przymierzach. Jakie to nieżyciowe!


"Mafijne", chciałaś napisać:P Z drugiej strony, w Europie jeszcze do początku XX wieku jakaś tam część polityki międzynarodowej zależała od dynastycznych więzi między władcami poszczególnych krajów... Choć nie aż tak wielka, oczywiście.

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
odeszły do zamku, aby pomówić o przygotowanym dla Arawis saloniku i o jej sypialni, i o strojach dla niej, i o wszystkich podobnych sprawach, o jakich zwykle rozmawiają dziewczęta w takich sytuacjach.


Lewis nie ma ochoty wnikać, o czym rozmawiają dziewczęta "w takich sytuacjach", o nie! On tylko o tym wspomina i już. Bo co on sobie będzie głowę zaprzątał. W takich sytuacjach o tych rzeczach naturalnie zawsze rozmawiają tylko dziewczęta!


No to bardzo ciekawe, bo wcześniej w opowieści się niejednokrotnie wspomina, że Łucja jest "jak chłopak", nie wspominając o Arawis, której również nigdy nie interesowały 'te' sprawy - widać to choćby w rozmowie z Linią:
Cytat:

- Jeśli chodzi o mnie, to może sobie zatrzymać te pałace i perły.
- Wiesz, ty zawsze byłaś trochę dziwna. Czego można jeszcze więcej chcieć?


Więc nie wydaje mi się, żeby Łucja i Arawis zaczęły nagle gadkę w stylu:
- Och, Arawis, przygotowałam dla ciebie najcudowniejszą pościel sprowadzoną prosto z wyspy Ikea!
- Och, Łucjo, to cudowne! Widziałam ten materiał na zeszłorocznych Targach Mody w Taszbanie - jest tak piękny, że najchętniej kazałabym uszyć sobie z niego sari!
;)


:))) A może właśnie one zawsze w głębi duszy pragnęły pogadać też o takich dziewczyńskich sprawach, tylko im było głupio przed innymi, bardziej dziewczyńskimi dziewczynami? A teraz, jak już trafiły na siebie nawzajem, osoby o podobnym podejściu, mogły spokojnie dać upust swoim skrywanym pragnieniom bez ryzyka kompromitacji i utraty wizerunku!:)
A tak trochę poważniej, to trochę mi to pachnie tymi słynnymi już szminkami, nylonowymi pończochami i zaproszeniami na przyjęcia;) Choć pewnie trochę przesadzam.

A swoją drogą ciekawi mnie, czy Arawis zawiadomiła swojego ojca, gdzie się znajduje. W końcu chyba biedak miał prawo wiedzieć, co się stało z jego jedyną córką? A biorąc pod uwagę, że z czasem została królową Archenlandii, mogłoby to nawet złagodzić rozczarowanie, że nie wyszła za Wielkiego Wezyra:)

Ciekawa uwaga o tych międzynarodowych umowach! Tak samo istnienie jakiegoś tam porządku międzynarodowego sugeruje wyrażone przez kogoś gdzieś oburzenie, że Rabadasz napadł na Archenlandię bez wypowiedzenia wojny. W takich razach we mnie budzi się moja czepialska natura domagająca się zawsze doprecyzowania świata przedstawionego i wyszukująca luk;]

narnijka napisał:
Z jednej strony byłabym skłonna przychylić się do zdania mówiącego o niestraszeniu dzieci, o chrześcijańskim spojrzeniu na sprawę poprawy i przebaczenia. Z drugiej jednak strony pamiętam, jak w innym tomie Aslan uświadamia dzieciom, że muszą być gotowe na śmierć w walce. Co wtedy ze straszeniem?


No tak, ale jednak co innego śmierć w walce, a co innego skazanie kogoś na śmierć. Wyobrażacie sobie tu scenę, czy choćby zarządzenie, egzekucji...? I tu nawet chyba nie chodzi o straszenie bądź nie, tylko są, wydaje mi się, pewne przyjęte "zasady", powiedzmy narracyjne, czego może się dopuścić pozytywny bohater w tego typu opowieści, żeby pozostać pozytywnym bohaterem...

Olle napisał:
Cytat:
Ale spróbujcie mnie zabić, a opowieści o stosach i torturach w tych północnych krajach jeszcze za tysiąc lat będą budziły zgrozę na całym świecie.


To dość nowoczesne podejście do tematu. Dawni władcy raczej by się cieszyli z takiej sławy, bo to budzi respekt i odstrasza potencjalnych wrogów. Inaczej dzisiaj - dzisiaj wszyscy walczą o atrakcyjny, nowoczesny wizerunek oparty na racjonalnym podejściu do rzeczywistości, a również poszanowaniu praw człowieka, dlatego każdy prezydent przestraszyłby się tej groźby;) Co ciekawe, groźba pada z ust Rabadasza, więc sam musiał mieć głębokie przekonanie, że taka opinia to najstraszniejsza opinia.


Nie bardzo rozumiem - chyba właśnie Rabadasz prezentuje tu starodawne podejście do tematu, bo przecież to on miałby być, jak rozumiem, tych stosów i tortur sprawcą, więc te opowieści budzące grozę jeszcze przez tysiąc lat opowiadałyby o nim i budziły respekt wobec niego.

Olle napisał:
Mam delikatne wrażenie, że Aslan, zamieniając Rabadasza w osła, dowiódł swojego poczucia humoru. Skoro delikwent strzygł uszami, to aż się prosił o tą a nie inną postać;)


Ja się długo zastanawiam i dojść nie mogę, skąd Rabadaszowi mogło przyjść do głowy, że strzyżenie uszami miałoby groźnie wyglądać!:)

Olle napisał:
Z serii "pomyłki Lewisowe" vel "Lista braków": Łucja opowiada o przejściu przez szafę, by po krótkim czasie całkowicie stracić pamięć w tej kwestii (końcówka LCiSS).


Ja już kiedyś o tym pisałam - chwilę wcześniej Edmund wspomina o swojej zdradzie, co świadczy w sumie o tym samym.

patysio napisał:
Olle napisał:

martencja napisał:


Zawsze mnie intrygowało, jak wygląda kalormeńskie dyganie!:)

Pewnie bardzo skomplikowane, wymagające niemal wprawy akrobaty - podobnie jak dygania renesansowe;)


Wykonała kilka figur w stylu bolly, po czym złożyła dłonie, skłoniła się i wyszeptała: Namaste, Shasta! Laughing


Byle nie padała mu do stóp!

patysio napisał:
Arrow ogromne faux pas w wykonaniu Pustelnika! Relacjonując bitwę, mówi:
Cytat:
Widzę króla Edmunda. Jest tam też jakaś kobieta, z tyłu z łucznikami.

Jakaś kobieta? Shocked A to kurde dziwne, ze rozpoznaje Edmunda, Korina, Szastę, Lunę, nawet Peridana, co więcej - potrafi wymienić z imienia i proweniencji każdego z Kalormenczyków, a Królowa (!!) Łucja to jakaś kobieta. Dobrze, że nie użył określenia 'baba' Very Happy


Słuszne spostrzeżenie! Oburzające! Czyżby Pustelnik był szowinistą...?:P

Poza tym chciałam dodać, że uwielbiam tę złośliwą ironię:

Cytat:
"Beware! Beware! Beware! The bolt of Tash falls from above!"
"Does it ever get caught on a hook half-way?" asked Corin.


;)

Natomiast na podstawie zakończenia:

Cytat:
Aravis also had many quarrels (and, I'm afraid, even fights) with Cor, but they always made it up again: so that years later, when they were grown up, they were so used to quarrelling and making it up again that they got married so as to go on doing it more conveniently.


...można się zastanawiać, jaką Lewis miał wizję instytucji małżeństwa;)

I jeszcze chciałam dodać, że autor ma u mnie grubą krechę za stwierdzenia tego rodzaju:

Cytat:
During his reign, and to his face, he was called Rabadash the Peacemaker, but after his death and behind his back he was called Rabadash the Ridiculous, and if you look him up in a good History of Calormen (try the local library) you will find him under that name.


Robi mianowicie smaka - ja bym bardzo chętnie sięgnęła po tę książkę w mojej local library, jak zaleca, tylko że niestety ktoś wziął i zapomniał jej napisać! No doprawdy! Oburzonam.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 21:59, 06 Mar 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Olle napisał:
Co za egocentryzm. Świetnie to ujęła Hwin - tak jakby kogoś obchodziło, czy on się będzie tarzać czy nie:D

No cóż, ja sama w okresie dojrzewania taka byłam (ale już mi, dzięki Bogu, przeszło Wink) - bardzo przejmowałam się tym, co ludzie powiedzą na mój ubiór czy wygląd (i nawet jak mi ktoś mówił, że nikt nawet nie zwróci uwagi, to mnie i tak się wydawało, że wszyscy się na mnie gapią). Takie podejście cechuje osoby przewrażliwione na swoim punkcie i zakompleksione - może Bri miał jakiś kompleks? Very Happy


Ha, ja chyba nadal tak miewam;) Co nie znaczy, że to nie jest śmieszne;]

patysio napisał:
Arrow ogromne faux pas w wykonaniu Pustelnika! Relacjonując bitwę, mówi:
Cytat:
Widzę króla Edmunda. Jest tam też jakaś kobieta, z tyłu z łucznikami.

Jakaś kobieta? Shocked A to kurde dziwne, ze rozpoznaje Edmunda, Korina, Szastę, Lunę, nawet Peridana, co więcej - potrafi wymienić z imienia i proweniencji każdego z Kalormenczyków, a Królowa (!!) Łucja to jakaś kobieta. Dobrze, że nie użył określenia 'baba' Very Happy


Hehe, racja! Nie zwróciłam wcześniej uwagi!Smile

Może stała daleko od kamery?;P Albo nie była jedyną kobietą, która walczyła? (Wieeem, to drugie naciągane.)

martencja napisał:
Słuszne spostrzeżenie! Oburzające! Czyżby Pustelnik był szowinistą...?Razz


Nieprawda! To niemożliwe! Crying or Very sad Na pewno jest jakieś inne wytłumaczenie!

patysio napisał:
W ogóle Pustelnik to rasowy komentator sportowy - nawet podobnie się emocjonuje (a niby taki opanowany mędrzec i filozof Wink)
(...)
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie Pustelnik podczas 'czytania' sadzawki całkowicie się odmienia - aż widzę, jak podskakuje i zaciska pięści siedząc na zielonej trawie na brzegu, nie wspominając o tym, że absolutnie te wykrzykniki nie pasują mi do jego stoickiego charakteru. Jeśli dojdzie do nakręcenia filmu, polscy reżyserzy od dubbingu powinni powierzyć tę rolę Zimochowi, jak nic! Very Happy


Aaa! To jest przecie świetny pomysł, by użyć go w naszej postmodernistycznej ekranizacji!

martencja napisał:

Olle napisał:

To ciekawe, że słowo "polityka" nie bardzo mi pasuje przy opisywaniu Narni czy Archenlandii. Już bardziej Kalormenu. Wszystko się tam opiera na "przyjacielskich", prawie "rodzinnych" przymierzach. Jakie to nieżyciowe!


"Mafijne", chciałaś napisaćRazz Z drugiej strony, w Europie jeszcze do początku XX wieku jakaś tam część polityki międzynarodowej zależała od dynastycznych więzi między władcami poszczególnych krajów... Choć nie aż tak wielka, oczywiście.


Hehe, Piotr jako Ojciec Chrzestny;}

No, ale chyba raczej nie zabierali królewskich dzieci sąsiednich państw na wycieczki zagraniczne? Bo w sumie nie pamiętam... Narnijscy i archenlandzcy królowie nawet nie są ze sobą spokrewnieni, a okazują sobie więcej przyjaźni niż w takich realnych państwach, gdzie wszyscy byli właściwie kuzynami.


martencja napisał:
narnijka napisał:
Z jednej strony byłabym skłonna przychylić się do zdania mówiącego o niestraszeniu dzieci, o chrześcijańskim spojrzeniu na sprawę poprawy i przebaczenia. Z drugiej jednak strony pamiętam, jak w innym tomie Aslan uświadamia dzieciom, że muszą być gotowe na śmierć w walce. Co wtedy ze straszeniem?


No tak, ale jednak co innego śmierć w walce, a co innego skazanie kogoś na śmierć. Wyobrażacie sobie tu scenę, czy choćby zarządzenie, egzekucji...? I tu nawet chyba nie chodzi o straszenie bądź nie, tylko są, wydaje mi się, pewne przyjęte "zasady", powiedzmy narracyjne, czego może się dopuścić pozytywny bohater w tego typu opowieści, żeby pozostać pozytywnym bohaterem...


No właśnie o to mi chodziło - trudni mi sobie wyobrazić scenę egzekucji, kiedy Czwórka patrzy na ścięcie człowieka (kimkolwiek on jest i cokolwiek zrobił). Śmierć w walce to zupełnie co innego, dzieje się ona wbrew woli dobrych bohaterów. Dlatego zastanowiło mnie, czy Lewis byłby w stanie wytłumaczyć dziecku, że zbrodniarza należy zabić, ponieważ na to zasłużył, czyli właściwie przyznać się najmłodszym do swoich poglądów?

martencja napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Ale spróbujcie mnie zabić, a opowieści o stosach i torturach w tych północnych krajach jeszcze za tysiąc lat będą budziły zgrozę na całym świecie.


To dość nowoczesne podejście do tematu. Dawni władcy raczej by się cieszyli z takiej sławy, bo to budzi respekt i odstrasza potencjalnych wrogów. Inaczej dzisiaj - dzisiaj wszyscy walczą o atrakcyjny, nowoczesny wizerunek oparty na racjonalnym podejściu do rzeczywistości, a również poszanowaniu praw człowieka, dlatego każdy prezydent przestraszyłby się tej groźby;) Co ciekawe, groźba pada z ust Rabadasza, więc sam musiał mieć głębokie przekonanie, że taka opinia to najstraszniejsza opinia.


Nie bardzo rozumiem - chyba właśnie Rabadasz prezentuje tu starodawne podejście do tematu, bo przecież to on miałby być, jak rozumiem, tych stosów i tortur sprawcą, więc te opowieści budzące grozę jeszcze przez tysiąc lat opowiadałyby o nim i budziły respekt wobec niego.


Jakim sposobem zostałby sprawcą... po swojej śmierci? Chyba że jest przekonany o zemście ze strony swojego ojca. Ja to odczytałam raczej w tym sensie, że zabicie Rabadasza okryłoby Narnię/Archenlandię złą sławą wobec innych państw i poszłyby w świat ploty, że północ to zacofana jest, bo mordują tam jeńców wojennych i inne niewiniątka.

martencja napisał:
Olle napisał:
Mam delikatne wrażenie, że Aslan, zamieniając Rabadasza w osła, dowiódł swojego poczucia humoru. Skoro delikwent strzygł uszami, to aż się prosił o tą a nie inną postaćWink


Ja się długo zastanawiam i dojść nie mogę, skąd Rabadaszowi mogło przyjść do głowy, że strzyżenie uszami miałoby groźnie wyglądać!Smile


Kto ich wie tych Kalormeńczyków, czego oni się bali!

W tym momencie Rabadasz ponownie stał się, jak dla mnie, irytującym rozpieszczonym wyrostkiem, zamiast egzotycznym przystojniakiem o ognistym charakterze;)

martencja napisał:
Natomiast na podstawie zakończenia:

Cytat:
Aravis also had many quarrels (and, I'm afraid, even fights) with Cor, but they always made it up again: so that years later, when they were grown up, they were so used to quarrelling and making it up again that they got married so as to go on doing it more conveniently.


...można się zastanawiać, jaką Lewis miał wizję instytucji małżeństwa;)


I co więcej, takie wyobrażenie o małżeństwie wpaja dzieciom!
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 18:12, 10 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

No, ale chyba raczej nie zabierali królewskich dzieci sąsiednich państw na wycieczki zagraniczne? Bo w sumie nie pamiętam... Narnijscy i archenlandzcy królowie nawet nie są ze sobą spokrewnieni, a okazują sobie więcej przyjaźni niż w takich realnych państwach, gdzie wszyscy byli właściwie kuzynami.


No bo tutaj oni wszyscy są tacy dobrzy i szlachetni, więc naturalnie jeżeli tylko inne głowy państw są równie dobre i szlachetne (a nie to, co ci Tisrokowie!), cały międzynarodowy system prawny będzie w stanie się utrzymać na zasadzie przyjaźni:) (A jak nie, to Wielki Król przyjedzie i zrobi porządek, i pokaże, dlaczego jest Wielkim, hehe;> Ech, ależ jestem cyniczna, znów wątpię we wrodzoną szlachetność bohaterów...) A co do europejskich monarchów, to nie jestem pewna, czy na przykład książęta różnych niemieckich czy włoskich księstw nie mogli mieć między sobą podobnych układów, z wyjazdami włącznie. Ale za mało się znam na tym wycinku historii, więc to tylko spekulacje.

Olle napisał:

No właśnie o to mi chodziło - trudni mi sobie wyobrazić scenę egzekucji, kiedy Czwórka patrzy na ścięcie człowieka (kimkolwiek on jest i cokolwiek zrobił). Śmierć w walce to zupełnie co innego, dzieje się ona wbrew woli dobrych bohaterów. Dlatego zastanowiło mnie, czy Lewis byłby w stanie wytłumaczyć dziecku, że zbrodniarza należy zabić, ponieważ na to zasłużył, czyli właściwie przyznać się najmłodszym do swoich poglądów?


Rzeczywiście, to jest ciekawe pytanie...

Olle napisał:
Cytat:
Ale spróbujcie mnie zabić, a opowieści o stosach i torturach w tych północnych krajach jeszcze za tysiąc lat będą budziły zgrozę na całym świecie.


(...)

martencja napisał:
Nie bardzo rozumiem - chyba właśnie Rabadasz prezentuje tu starodawne podejście do tematu, bo przecież to on miałby być, jak rozumiem, tych stosów i tortur sprawcą, więc te opowieści budzące grozę jeszcze przez tysiąc lat opowiadałyby o nim i budziły respekt wobec niego.


Jakim sposobem zostałby sprawcą... po swojej śmierci? Chyba że jest przekonany o zemście ze strony swojego ojca. Ja to odczytałam raczej w tym sensie, że zabicie Rabadasza okryłoby Narnię/Archenlandię złą sławą wobec innych państw i poszłyby w świat ploty, że północ to zacofana jest, bo mordują tam jeńców wojennych i inne niewiniątka.


No dobra, źle się wyraziłam, niejako pośrednim sprawcą, poprzez zemstę ojca - ale poza tym prawdę mówiąc nigdy nawet nie przyszło mi do głowy odczytać tego inaczej, niż właśnie tak, że chodzi o straszną zemstę ze strony Kalormenu.

Olle napisał:
martencja napisał:

Ja się długo zastanawiam i dojść nie mogę, skąd Rabadaszowi mogło przyjść do głowy, że strzyżenie uszami miałoby groźnie wyglądać!:)


Kto ich wie tych Kalormeńczyków, czego oni się bali!

W tym momencie Rabadasz ponownie stał się, jak dla mnie, irytującym rozpieszczonym wyrostkiem, zamiast egzotycznym przystojniakiem o ognistym charakterze;)


No tak, trudno uznać za pociągającego osobnika, który strzyże uszami. Powiedzmy to sobie szczerze: strzyżenie uszami nie jest seksowne!:P

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 0:26, 02 Lut 2021 Powrót do góry

Wczoraj chwyciła mnie niemoc i spędziłam nieomal cały dzień na kanapie z "Koniem i jego chłopcem". Ciężko było się oderwać!
BARDZO chciałabym zobaczyć tę część na ekranie.

Przejrzałam cały wątek, w tym nasze omawianie sprzed dekady - więc poniżej cytaty Waszych nienajświeższych uwag oraz moje świeże uwagi Very Happy

koriat napisał:
Warto zauważyć, że "Koń" jest bardzo mocno zakorzeniony w rozmaitych schematach literatury fantastyczno-rozrywkowo-młodziezowej. A więc mamy bohatera, który pochodzi ze znamienitej rodziny, ale wychowuje się jako przybrany syn wieśniaka, a potem powoli odkrywa swoją tożsamość przemierzając kolejne krainy w towarzystwie mniej lub bardziej dobranej "drużyny", i ta jego wędrówka jest właściwie klasycznym "questem", bo przecie ratuje swój kraj, i mamy bitwę "tych dobrych" ze złym imperium, i mądrego pustelnika, który uświadamia bohaterowi jego misję, tajemnicze grobowce... Jakbym nie był zaspanym, pewno bym podał więcej. Niemniej, mimo, że już w latach 50-tych było to wszystko typowe i niezbyt oryginalne, to działa znakomicie, jest znakomicie skonstruowane konsekwentnie twierdzę, że ze wszystkich tomów literacko ten jest najlepszy.

Prawda, zgadzam się w 100%. Ja dodatkowo mam jakieś silne skojarzenia z Sagą Wiedźmińską - te fragmenty, gdy Ciri krąży po mieście (Oxenfurt? nie pamiętam nieestety) czy przeprawa Ciri przez pustynię.

koriat napisał:
martencja napisał:
Zastanawia mnie jednak w tym rozdziale parę rzeczy, na przykład: dlaczego nikt z otoczenia Szasty nigdy nie wybierał się na północ? Przecież tam znajdowało się centrum kraju oraz jego stolica, wydawałoby się, że byłby to dość naturalny kierunek przepływu ludzi i dóbr.

Bo ja wiem, czy to takie dziwne? Zadupie jak zadupie, skoro to jakaś odległa prowincja na samym południu, mogli być samowystarczalni i przez władzę centralną niejako zapomniani, zresztą za bardzo nie wiemy, jak Kaalormen funkcjonował, może jak w średniowiecznej Francji władca, wbrew deklaracjom, miał realny polityczny wpływ tylko w jego części?

Very Happy

martencja napisał:
Wydaje mi się też, że jej [Arawis] niechęć do Ahoszty wynika nie tylko z jego wieku i brzydoty, ale też z tego, że swoją pozycję na dworze Tisroka zawdzięczał, jak by nie było, własnej pracy, a nie pochodzeniu. Dorobkiewicz, innymi słowy.

Och, to zupełnie jak Izabela Łęcka i Stanisław Wokulski! Arystokratka i parweniusz.

martencja napisał:
Ach! Edmund! Jak miło go tu spotkać i zobaczyć, co z niego wyrosłoSmile Ciekawe, jak mu się podoba to, że kalormeński herold nazywa go zupełnie otwarcie i niezbyt dyplomatycznie "White Barbarian King"

Hm, jest to tym większym fakapem, jeżeli Narnijczycy, Archenlandczycy i Kalormeńczycy mówili jakimś wspólnym językiem... Wink

Wydaje mi się, żę gdzieś to było wspominane - ale czy Zuzanna nie jest w tym tomie trochę jak Helena Trojańska? Tak piękna, że aż doprowadza do wybuchu konfliktów zbrojnych.

Czytałam pierwszy raz w oryginale i znalazłam kilka wspaniałych fragmentów - wg mnie o wiele zabawniej brzmią niż polskie przekłady:

Cytat:
"(...)By the way, I suppose you know how to ride?"
"Oh yes, of course," said Shasta. "At least, I've ridden the donkey."
"Ridden the what?" retorted the Horse with extreme contempt.

— (...) Mam nadzieję, że potrafisz jeździć konno?
— O tak, potrafię — odparł Szasta. — W każdym razie jeździłem na ośle.
— Na CZYM? — zapytał Koń z najwyższą pogardą.


GENIALNE opisy z narady Tisroka:
Cytat:
"How well it was said by a gifted poet," observed the Vizier, raising his face (in a somewhat dusty condition) from the carpet, "that deep draughts from the fountain of reason are desirable in order to extinguish the fire of youthful love."
This seemed to exasperate the Prince. "Dog," he shouted, directing a series of well-aimed kicks at the hindquarters of the Vizier, "do not dare to quote the poets to me. I have had maxims and verses flung at me all day and I can endure them no more."

Wiem (bom wyguglała), że "hindquarters" tłumaczy się jako "zad", ale dla mnie to słowo zabrzmiało jak opozycja do "headquarters", czyli bardziej eleganckie określenie tylnych części ciała (tylne kwatery). Komiczne Very Happy

Cytat:
"And if you were not my son, O most inflammable Rabadash,"replied his father, "your life would be short and your death slow when you had said it."

Rabadasz - trzymać z dala od ognia !


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 0:29, 02 Lut 2021, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 23:27, 15 Maj 2021 Powrót do góry

patysio napisał:
Cytat:
"And if you were not my son, O most inflammable Rabadash,"replied his father, "your life would be short and your death slow when you had said it."

Rabadasz - trzymać z dala od ognia !


Taki z niego ognisty mężczyzna!

Też sobie dzisiaj przejrzałam KiJC. Odezwała się we mnie "perspektywa cioteczki", jak to określiła w innym wątku Patysio. I patrząc z tej perspektywy:

- Arawis próba samobójcza - ona jest wspomniana w tej jej wysoce stylizowanej opowieści, między tymi wszystkimi formułkami typu "słońce straciło blask w moich oczach" i człowiek się nad tym prześlizguje bez zastanowienia. Ale jak się na chwilę nad tym faktem zatrzyma, to jest on dość mrożący krew w żyłach;
- Szasta trochę płacze po tym, jak został uderzony przez strażnika w bramie Taszbaanu, ale nie bardzo, bo był przyzwyczajony do bicia. Znów mnie zmroziło;
- co gorsza, kiedy Narnijczycy zauważają go na ulicy Taszbaanu i biorą za Korina, zostaje on uderzony przez Edmunda :O

Cytat:
Next moment he gave Shasta a smack - not a cruel one to make you cry but a sharp one to let you know you are in disgrace (...).


- cała postać Rabadasza, a szczególnie jak mówi o Zuzannie (ale o tym już pisaliśmy);
- i w ogóle, jak paskudną postacią by Rabadasz nie był, to w scenie tajnej narady z Tisrokiem go rozumiem: jak bym ja miała wymagający szybkiego rozwiązania problem, a jedyne, co miałoby do zaoferowania otoczenie, to sentencje poetów, też bym była skłonna do agresji.

BTW, dziwi mnie, że żaden z osiemnastu braci Rabadasza nie wykorzystał jego porażki i ośmieszenia, żeby wygryźć go w kolejce do tronu...

Poza tym, cała ta kwestia inwazji i dlaczego Kalormen nigdy wcześniej, mimo chęci, nie zaatakował Narni, zupełnie mi się nie kalkuluje. Ta pustynia jest niewielka - z jednej jej strony widać drugą gołym okiem, a nasi bohaterowie przeprawiają się przez nią w ciągu doby. Czy przeprawienie przez nią wojska było rzeczywiście takim niewykonalnym zadaniem, że pokolenia Tisroków sobie z tym nie poradziły? Dlaczego nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł jak Rabadasz? A jednocześnie najwyraźniej Kalormenczycy zapuszczają się regularnie dość daleko na północ, żeby porywać mówiące narnijskie konie (why??). Dlaczego Archenlandia nie ma najwyraźniej żadnych strażnic na swojej południowej granicy, skoro Rabadasz może przeprawić się przez pustynię, na której widać wszystko jak na dłoni aż po bramy Taszbaanu, a zatem cały przemarsz jego wojska, i nikt w Archenlandii o tym nie wie (oprócz Pustelnika, który, jak już ustaliliśmy, nie ma zamiaru nic z tą wiedzą zrobić), potrzeba aż Szasty, żeby zaalarmował króla? Jak Rabadasz to kalkulował, że zdąży zdobyć Anward i przybyć do Ker Parawelu zanim statek Zuzanny i Edmunda tam dotrze, a tymczasem udało im się dobić do Ker Parawelu na tyle wcześnie, że zdążyli jeszcze przyjść z odsieczą obleganemu Anwardowi? [link widoczny dla zalogowanych]

Rabadasz mówi o Narni, że jest mniejsza niż ćwierć najmniejszej z kalormeńskich prowincji. Nawet zakładając, że sporo przesadza, to jednak ciekawe jest, że Aslan stworzył świat nazwany Narnią, w którym właściwa Narnia jest tylko niewielkim kawałeczkiem.

Kilkukrotne wspominanie przez kalormeńskich bohaterów (Tisrok, Rabadasz, Lasaraliina) o stuletniej zimie pod panowaniem Białej Czarownicy przypomina, jak niedawne są wydarzenia LCiSS i jeszcze bardziej absurdalne staje się zachowanie Czarownicy: to, jak bardzo przejmuje się ewentualnym pojawieniem się w Narni jakiegokolwiek człowieka, podczas gdy w Archenlandii panuje w najlepsze król Luna, a kawałek dalej jest wypełnione ludźmi wielkie imperium Kalormenu (o Telmarze już nie wspominając).

Aslan przejechał Arawis po plecach jedną łapą, a potem ma ona na plecach dziesięć śladów. Ja wiem, że Aslan nie jest zwykłym lwem, ale wychodzi na to, że jego niezwykłość to między innymi dziesięć pazurów u jednej łapy:)

Nadal, mimo wszystko, KiJC pozostaje jednym z moich ulubionych tomów:)

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 19:35, 16 Maj 2021, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 20:51, 16 Maj 2021 Powrót do góry

martencja napisał:
- Arawis próba samobójcza - ona jest wspomniana w tej jej wysoce stylizowanej opowieści, między tymi wszystkimi formułkami typu "słońce straciło blask w moich oczach" i człowiek się nad tym prześlizguje bez zastanowienia. Ale jak się na chwilę nad tym faktem zatrzyma, to jest on dość mrożący krew w żyłach;
- Szasta trochę płacze po tym, jak został uderzony przez strażnika w bramie Taszbaanu, ale nie bardzo, bo był przyzwyczajony do bicia. Znów mnie zmroziło

Arawis i Szasta wpisują się w kanon dziecięcych bohaterów, zaniedbanych emocjonalnie i skrzywdzonych przez los (Ania Shirley, bohaterowie Frances Hodgson Burnett).
Tak samo osierocony Kaspian.
Każdy narnijski dziecięcy bohater jest dość samostanowiący o sobie, rodziców albo nie ma, albo się o nich nie wspomina.

martencja napisał:
Poza tym, cała ta kwestia inwazji i dlaczego Kalormen nigdy wcześniej, mimo chęci, nie zaatakował Narni, zupełnie mi się nie kalkuluje. Ta pustynia jest niewielka - z jednej jej strony widać drugą gołym okiem, a nasi bohaterowie przeprawiają się przez nią w ciągu doby. Czy przeprawienie przez nią wojska było rzeczywiście takim niewykonalnym zadaniem, że pokolenia Tisroków sobie z tym nie poradziły? Dlaczego nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł jak Rabadasz? A jednocześnie najwyraźniej Kalormenczycy zapuszczają się regularnie dość daleko na północ, żeby porywać mówiące narnijskie konie (why??). Dlaczego Archenlandia nie ma najwyraźniej żadnych strażnic na swojej południowej granicy, skoro Rabadasz może przeprowadzić się przez pustynię, na której widać wszystko jak na dłoni aż po bramy Taszbaanu, a zatem cały przemarsz jego wojska, i nikt w Archenlandii o tym nie wie (oprócz Pustelnika, który, jak już ustaliliśmy, nie ma zamiaru nic z tą wiedzą zrobić), potrzeba aż Szasty, żeby zaalarmował króla? Jak Rabadasz to kalkulował, że zdąży zdobyć Anward i przybyć do Ker Parawelu zanim statek Zuzanny i Edmunda tam dotrze, a tymczasem udało im się dobić do Ker Parawelu na tyle wcześnie, że zdążyli jeszcze przyjść z odsieczą obleganemu Anwardowi? By all accounts it doesn't make sense.

No tak. Jedyne wytłumaczenie jest takie, że Kalormeńczycy panicznie bali się zimna i śniegu, BC musiała być wiecznie żywa w ich pamięci Wink
Co do braku zabezpieczeń na granicach - mam wrażenie, że Narnijczycy jak i Archenlandczycy byli dość beztroscy i do głowy im nie przyszło, że ktoś może chcieć ich zaatakować.

martencja napisał:
Aslan przejechał Arawis po plecach jedną łapą, a potem ma ona na plecach dziesięć śladów. Ja wiem, że Aslan nie jest zwykłym lwem, ale wychodzi na to, że jego niezwykłość to między innymi dziesięć pazurów u jednej łapy:)

Oooo, dobre! Sprawdziłam w tekście aż - dosięgnął ją swoją prawą łapą.
Każąca Prawica Aslana - Red Right Hand Wink


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 20:55, 16 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)