Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Podróż "Wędrowca do Świtu" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 14:08, 29 Sie 2010 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:
Nie wiem dlaczego takim problemem było to, iż Eustachosmok (podoba mi się to określenie Wink ) nie mógł dokończyć pisania swojej opowieści - jakby tak literka po literce ktoś od razu przepisywał i kontrolował, to chyba by było łatwiej.

Bo przychodziła fala i zmywała to, co napisał - albo on sam ogonem zmiatał.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 20:08, 30 Sie 2010 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:
martencja napisał:
Ale jednak jak potem myślał, że zobaczył smoka w jaskini, to się przestraszył.


Myślę sobie, iż jakbym nawet nie wiedziała, że stworzenie przede mną jest smokiem, to jakiś respekt bym czuła... Bądź co bądź - pewnie większe by było ode mnie i w dodatku nieznane! Czyż człowiek nie boi się czasami aż za bardzo tego, czego nie zna... Więc jak Eustachy nagle zobaczył, że jakieś stworzenie wymknęło mu się spod kontroli (ot, choćby obserwacji z ukrycia - co robił wcześniej w przypadku starego smoka), psuje mu jego plan (spokojny odpoczynek bez towarzystwa nieznanych istot) i w dodatku samo się jakby ukrywało (bo nie widział całej postaci) to można poczuć się, jakby grunt spod nóg się osuwał


Tym bardziej potwierdza to moją tezę, że Eustachy musiał wykazać się jakąś odwagą, żeby podejść do martwego smoka. Chyba że narrator chce nam przekazać, że cywilizacja zepsuła go na tyle, że już nawet zabiła w nim instynkt przetrwania, który obudził się dopiero, gdy myślał, że zobaczył smoka tak blisko siebie;)

A_g_a_ napisał:
Ot, chociażby zdanie na jego początku wypowiedziane przez Edmunda "Wal śmiało". Narnijskie powietrze, a tu król używa tak kolokwialnych słów (nie wiem, jak jest w oryginale).


W oryginale jest Fire ahead. W sumie podobnie.

A_g_a_ napisał:
Generalnie Edmund naprawdę wypowiada się tak, jakby Aslana znał co najwyżej ze słyszenia. Chociaż teraz przyszło mi do głowy, że to w sumie też można jakoś zinterpretować - może opowieść Eustachego musiała dopiero obudzić w Edmundzie wspomnienia o Aslanie?


No nie wiem, nie wyobrażam sobie spotkania z Aslanem jako coś, co można tak łatwo zapomnieć - chyba że się odrzuca całą narnijską ideę, jak Zuzanna.

A_g_a_ napisał:
Co do tego, iż Eustachy nie chciał słuchać opowieści o zdradzie Edmunda z czasów Białej Czarownicy - może nieco głupio by zabrzmiało, gdyby zareagował "Ależ opowiedz mi o tym, jak zdradziłeś! Koniecznie muszę to usłyszeć!".


Hmm, wydaje mi się, że nawet Eustachy byłby w stanie wpaść na jakiś bardziej taktowny sposób zadania tego pytania:) Z drugiej strony jego odpowiedź w książce też jest odrobinę nietaktowna - trochę jakby mówił: "Nie bardzo obchodzą mnie twoje przeżycia.":P

patysio napisał:
A_g_a_ napisał:
Nie wiem dlaczego takim problemem było to, iż Eustachosmok (podoba mi się to określenie ) nie mógł dokończyć pisania swojej opowieści - jakby tak literka po literce ktoś od razu przepisywał i kontrolował, to chyba by było łatwiej.


Bo przychodziła fala i zmywała to, co napisał - albo on sam ogonem zmiatał.


No tak, ale jakby ktoś na bieżąco śledził i przepisywał każdą napisaną literę, jak proponuje Aga, to rzeczywiście zmazanie nie byłoby takim problemem. Oh well, najważniejsze, że wiemy, jaki rodzaj literatury mamy czytać, ot co!;)

Rozdział VIII
TWO NARROW ESCAPES


Już na początku rozdziału, po krótkim okresie ciszy przed burzą, zostajemy wrzuceni w scenę pełną akcji - atak węża morskiego! I mimo komentarza narratora na temat rzekomej głupoty tego potwora, to jednak sprytnie to sobie obmyślił ze zmiażdżeniem statku! Eustachy przy okazji wykazuje się odwagą, a tu narrator kwituje to ironicznie:

Cytat:
It is true that he accomplished nothing beyond breaking Caspian's second-best sword into bits, but it was a fine thing for a beginner to have done.


Druga przygoda w rozdziale ma natomiast dla odmiany charakter raczej budowanego nastrojem thrillera niż filmu akcji:) Zaczyna się od tego, że królewskie towarzystwo znów wychodzi na nieznany ląd samotnie, jakby przykra przygoda na Samotnych Wyspach niczego ich nie nauczyła! Przy okazji dowiadujemy się, że, wbrew moim podejrzeniom sprzed kilku rozdziałów, w Narni są w obiegu środki płatnicze - monety "lwy" i "drzewa".

Cytat:
Edmund, the only one of the party who had read several detective stories...


- mówi narrator, a mi zaraz wyobraźnia podsuwa obraz Kaspiana zaczytującego się w powieściach detektywistycznych, i sama nie wiem, dlaczego myśl ta wydaje mi się absurdalna:) Coś mi istnienie powieści detektywistycznych nie pasuje do narnijskiego świata. A z drugiej strony, jakie to ciekawe mogłyby być pozycje!:)

Zawsze lubiłam scenę na Wyspie Śmiertelnej Wody, gdy dla odmiany zagrożenie nie całkiem przychodzi z zewnątrz, a rodzi się w obrębie grupy. Nawet Łucja traci cierpliwość, nazywając chłopaków swaggering, bullying idiots. Przy okazji zaspokojona zostaje w pewien sposób moja niepowstrzymania mania porządkowania świata przedstawionego i dowiadujemy się co nieco na temat zawiłości narnijskiej polityki, a konkretnie hierarchii władców:

Cytat:
"Who are you talking to?" said Edmund. "I'm no subject of yours. If anything it's the other way round. I am one of the four ancient sovereigns of Narnia and you are under allegiance to the High King my brother."


Wyraziłam już podejrzenie w wątku na temat KiJC, że w normalnych, przyjaznych warunkach nieporuszana kwestia kto komu winien jest posłuszeństwo, w momencie ewentualnego konfliktu wyjdzie na światło dzienne - i tu właśnie tak się staje. Zastanawia mnie tylko, czy bohaterowie działają pod wpływem jakiegoś złowrogiego zaklęcia, czy też jest to najzwyklejsza, prozaiczna, choć jak się okazuje nie mniej złowroga, żądza pieniądza? Na szczęście okazuje się, że Aslan czuwa nad nimi w każdej chwili i nie pozwala na zejście na złą drogę.

Ciekawe, czy Edmund chodził później w swoich ozłoconych butach:)

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 18:05, 04 Wrz 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
Jak to miło, że narrator zakłada, że my, czytelnicy, czytaliśmy odpowiednie książki i zalicza nas do jednego grona z Łucją i Edmundem:)


Spoufala się z nami.

martencja napisał:
Choć, z drugiej strony, z pewnością wychodzi z założenia, że gdybyśmy nie czytali wcześniej odpowiednich książek, to nie sięgnęlibyśmy też po tę, którą właśnie czytamy:)


Spoufala się z nami w celu autopromocji.

martencja napisał:
Co do kwestii, na ile Eustachy przyjmuje do wiadomości, że jest w zupełnie innym świecie, to poniższy cytat sugerowałby, że jednak już się z tym pogodził:

Cytat:
Eustace (...) saw at once the use it would be in this new world which he had so foolishly stumbled into through the picture in Lucy's bedroom at home. "They don't have any tax here," he said, "And you don't have to give treasure to the government. With some of this stuff I could have quite a decent time here - perhaps in Calormen. It sounds the least phoney of these countries."


Trochę mi to zalatuje wujem Andrzejem. Chyba gdzieś już o tym pisałyśmy - Lewis ładuje w Eustachego jak w worek, wszystkie brzydkie cechy naraz, czasem to wygląda dziwnie i aż nienaturalnie.

martencja napisał:
Chwila refleksji nad swoim postępowaniem nadchodzi może trochę za szybko, ale nie szkodzi, w końcu to nie powieść psychologiczna. A cała przemiana, jak już napisałyście, jest wspaniale opisana!


Rzeczywiście trochę szybko... "Ojej, ja mam szpony?... buu byłem takim draniem". Dostojewski to nie jest.

patysio napisał:
Aha, no i co do barona Oktezjana - został o albo pożarty przez smoka, albo sam się w niego zamienił. Skąd zatem, na Teutatesa, filmowcy wytrzasnęli tak beznadziejny pomysł, żeby [link widoczny dla zalogowanych] Mamy uwierzyć, że smok go nie zeżarł? Albo że go, owszem, zeżarł - oskubał z mięcha, po czym ubrał kości z powrotem w odzież? O, naiwności!


Jak to ujął A.Wat, "ten szkielet, który siebie szanując, nigdy nie pokazywał się nago" Smile

Neutral Setny tysięczny dowód na to, że w tej serii ekranizacji wszystko wygładzą, wyglancują i pokryją błyszczącym lakierem.

martencja napisał:
Tak czy inaczej, wygląda na to, że po odsmoczeniu i ta jego wada została cudownie naprawiona, bo historia jego odsmoczania jest opowiedziana bardzo pięknie, jak przypowieść. W ogóle, zawsze bardzo lubiłam tę rozmowę Eustachego z Edmundem, nawet jeżeli drażni mnie nieco, że Edmund najwyraźniej znów odgrywa tu rolę przedstawiciela pełnego zastrzeżeń czytelnika i zadaje pytania, jakby już dawno się nie domyślał, że Eustachy spotkał Aslana i nie wiedział, w jaki sposób Aslan działa (to znaczy, że bezcelowe jest zadawanie takich praktycznych pytań jak You mean it spoke?).


Zgadzam się, fantastyczny fragment - wyżyny możliwości Lewisa. Aż ciarki przechodzą. Zastanowiło mnie, że Eustachy chciał mówić własnie z Edmundem; może dlatego, że potrzebował to powiedzieć komuś, kto nie będzie się nad nim użalał (czyli nie np. Łucja)?

Poza tym podoba mi się, że potem obaj zamilki i następuje krótki opis, jak wyglądała wtedy przyroda - świeciły ostatnie gwiazdy i się zaróżawiało. Chwila ciszy i zadumy.

martencja napisał:
Ciekawe, swoją drogą, jak sfilmują tę scenę odsmoczenia, żeby nie wyszło z tego coś śmiesznego (co jest sporym ryzykiem przy tego rodzaju scenie, wydaje mi się)... Dla porównania - wersja BBC.


o jej;} [ociera łezkę]

Czyli w ogóle tego nie pokazali - niezłe rozwiązanie (a jakiż cliffhanger pod koniec odcinka). Tak, to może być porażka, potwornie trudna scena; biorąc pod uwagę, że pazury Aslana wbiły się bardzo głęboko, no cóż, występuje nie za bardzo atrakcyjny problem bólu. Na dodatek bólu powodowanego przez DOBRĄ istotę, czyli Aslana. Moja wyobraźnia podsuwa mi same mało nadające się dla tego typu filmu rozwiązania.

Co do tego BBC jeszcze:
- Ach, to ty Eustachy, to ty!
- Hahahaha
- Hihihohoho!
- Eustachy! Eustachy-smok!
- Umie latać - super. Przyda się.

;] Błyskawicznie przyszło im do głowy coś tak praktycznego.

martencja napisał:
Cytat:
"That's all right," said Edmund. "Between ourselves, you haven't been as bad as I was on my first trip to Narnia. You were only an ass, but I was a traitor."
"Well, don't tell me about it, then," said Eustace.


- to cytat, który zawsze, już od pierwszej lektury, mi zgrzytał. Bo z jednej strony lubię takie bezpośrednie odniesienia do pozostałych tomów, pokazujące ciągłości narnijskich opowieści, a z drugiej odpowiedź Eustachego wydaje mi się bardzo nienaturalna. Kto słysząc taką deklarację nie byłby ciekaw całej historii?? Chyba że Lewis chciał przez to pokazać, że Eustachy jest tak spragniony usłyszenia więcej o Aslanie, że nawet nie bardzo przyjął do wiadomości, co powiedział Edmund... Albo też jest to po prostu niezbyt zgrabny zabieg narratora, żeby zmienić temat;]


Myślę, że to chęć uszlachetnienia bohatera - Eustachy sam nie miał ochoty wspominać o czasie, gdy zachowywał się jak osioł, więc uznał, że Edmund też nie będzie miał ochoty opowiadać. I nie prosił. A jednocześnie tak jak piszesz Marto, zabieg, by nie musiał opowiadać Eustachemu "bo w pierwszym tomie to było tak że weszliśmy do szafy..."Smile

martencja napisał:
Cytat:
You'd think me simply phoney if I told you how I felt about my own arms. I know they've no muscle and are pretty mouldy compared with Caspian's, but I was so glad to see them.


- mówi jeszcze Eustachy. A więc mamy tu, dziewczęta, potwierdzenie, że Kaspian był nie tylko przystojny, ale również dobrze zbudowany;)!


Te informacje ukryte między wierszami!!


martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
martencja napisał:
Ale jednak jak potem myślał, że zobaczył smoka w jaskini, to się przestraszył.


Myślę sobie, iż jakbym nawet nie wiedziała, że stworzenie przede mną jest smokiem, to jakiś respekt bym czuła... Bądź co bądź - pewnie większe by było ode mnie i w dodatku nieznane! Czyż człowiek nie boi się czasami aż za bardzo tego, czego nie zna... Więc jak Eustachy nagle zobaczył, że jakieś stworzenie wymknęło mu się spod kontroli (ot, choćby obserwacji z ukrycia - co robił wcześniej w przypadku starego smoka), psuje mu jego plan (spokojny odpoczynek bez towarzystwa nieznanych istot) i w dodatku samo się jakby ukrywało (bo nie widział całej postaci) to można poczuć się, jakby grunt spod nóg się osuwał


Tym bardziej potwierdza to moją tezę, że Eustachy musiał wykazać się jakąś odwagą, żeby podejść do martwego smoka. Chyba że narrator chce nam przekazać, że cywilizacja zepsuła go na tyle, że już nawet zabiła w nim instynkt przetrwania, który obudził się dopiero, gdy myślał, że zobaczył smoka tak blisko siebie;)


Ago: powiedziałabym nawet, że boi się NAJBARDZIEJ tego, czego nie zna:) Marta: myślę, że to może być jakis trop. Teraz się dzieciom wmawia, że wszystkie zwierzątka są miłe i dobre, byle ich nie przestraszyć (tj. dzieci); mam tylko nadzieję, że instynkt będzie silniejszy, gdy pojawi się niebezpieczeństwo. To takie dzieci cieplarniane, jak Eustachy - może zaczną sądzić, że tygrysy można skłonić do wegetarianizmu.

Co do wegetarianizmu, przypomniał mi się też moment o "humanitarnym" zabijaniu przez smoka zwierzątSmile To znaczy taki sposób, ze może nawet do teraz nie wiedzą, że już nie żyjąWink

A_g_a_ napisał:

Ryczypisk jest taki uroczy próbując pocieszać smoka Smile


O, tak! Przepiekna scena:) I sposób pocieszania też uroczy.

A_g_a_ napisał:
Też jakoś inaczej wyobrażałabym sobie dialog E-E. Ot, chociażby zdanie na jego początku wypowiedziane przez Edmunda "Wal śmiało". Narnijskie powietrze, a tu król używa tak kolokwialnych słów (nie wiem, jak jest w oryginale). Generalnie Edmund naprawdę wypowiada się tak, jakby Aslana znał co najwyżej ze słyszenia.


Mi się wydaje, że Edmund trochę udaje głupka, żeby Eustachemu się łatwiej opowiadało. Nie zaprzecza mu, tylko wypowiada coś w stylu "i co dalej, co dalej??", próbuje wymusić na Eustachym, żeby użył obrazowych sformułowań. Okazuje zainteresowanie.

Co do "Wal śmiało": dla odmiany nie mam nic przeciwko temu - coś Lewisowego. Eustachy opowiada świetnie, bardzo w stylu przypowieści (jak już wspominałyście, chyba zadziałało narnijskie powietrze). Nie zdziwiłabym się, gdyby użył sformułowań jak "zaprawdę" albo "natenczas"Smile Te współczesne wtrącenia Edmunda równoważą trochę majestatyczną formę opowiadania o odsmoczeniu, niby mi też zgrzytają, ale raczej na plus.

A_g_a_ napisał:
Dostać nowe ubranie od Aslana! Ciekawe, jak się nosiło


I jak wyglądało.

martencja napisał:
patysio napisał:
A_g_a_ napisał:
Nie wiem dlaczego takim problemem było to, iż Eustachosmok (podoba mi się to określenie ) nie mógł dokończyć pisania swojej opowieści - jakby tak literka po literce ktoś od razu przepisywał i kontrolował, to chyba by było łatwiej.


Bo przychodziła fala i zmywała to, co napisał - albo on sam ogonem zmiatał.


No tak, ale jakby ktoś na bieżąco śledził i przepisywał każdą napisaną literę, jak proponuje Aga, to rzeczywiście zmazanie nie byłoby takim problemem. Oh well, najważniejsze, że wiemy, jaki rodzaj literatury mamy czytać, ot co!Wink


Też mnie trochę zdziwił wątek z pisaniem. Umie się pisać albo nie, czy to trzeba wyjątkowo dziwnych słów do opisania zdarzeń?... Więc skłaniam się ku wnioskowi o literaturze!Wink "Jeśli jako chłopiec nie będziesz czytał baśni, to jako smok się nie wysłowisz".

Rozdział o potworze morskim i złocie - o tak, akcja! akcja! Naprawdę świetnie się to czyta:

Cytat:
Czy uda im się przepchać pętlę przez nadbudówkę rufową, czy jest już za ciasna? Tak! chyba przejdzie! Już leży na balustradzie rufówki.


Brakuje tu tylko zielonego reportera w prochowcu i z mikrofonem;]

Z serii "porównania Lewisa":

Cytat:
Nagle, w odległości nie wiekszej niż odstęp między bramkami w krykiecie.


"Ujrzałem Niebieskie Jeruzalem! Jak było ono piękne i z kamieni szlachetnych, a wielkości... dziesięciu boisk od krykieta"Neutral

martencja napisał:
Zawsze lubiłam scenę na Wyspie Śmiertelnej Wody, gdy dla odmiany zagrożenie nie całkiem przychodzi z zewnątrz, a rodzi się w obrębie grupy. Nawet Łucja traci cierpliwość, nazywając chłopaków swaggering, bullying idiots.


Uhm, to ciekawy fragment jest pod tym względem. Nawet Drinian na chwile przestaje być tym oddanym, przeszlachetnym lordem, o jakim mówiłyśmy na początku.

Również bardzo ładne jest spostrzeżenie Eustachego - dziwnie jest płynąć coraz dalej w TO, kiedy się nie ma o TYM najmniejszego pojęcia.

Aslan się ukazał - jeśli przyjąć, że ukazywał się tylkow w ostateczności, jego ukazanie się może świadczyć o ogromie niebezpieczeństwa. Niektórzy sądzili, że był wtedy wielkości słonia, a niektórzy, że tylko konia - przypomniało mi się, co pisał L. w "Odrzuconym obrazie" o rozmiarach w baśniach, że mianowicie nigdy nie są dokładne (albo coś jest ogromne, albo coś jest małe, żadnych konkretów).

martencja napisał:
Ciekawe, czy Edmund chodził później w swoich ozłoconych butach:)


I jak wytłumaczył załodze, skąd takie wziął?;]

Nowy rozdział jutro.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 13:18, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:
Chwila refleksji nad swoim postępowaniem nadchodzi może trochę za szybko, ale nie szkodzi, w końcu to nie powieść psychologiczna. A cała przemiana, jak już napisałyście, jest wspaniale opisana!

Rzeczywiście trochę szybko... "Ojej, ja mam szpony?... buu byłem takim draniem". Dostojewski to nie jest.


Very Happy No cóż, może L. stwierdził, że nie ma czasu na ewolucyjny proces i przemienił Eustachego w sposób rewolucyjny. Poza tym niewątpliwie zadziałał tu czynnik Narnijskiego Powietrza i Aslanowego Oddechu - dzięki nim Eustachy odbył błyskawiczną przemianę duchową, bez miesięcy spędzonych na kozetce i na medytacjach w klasztorach (węszę tu niezły biznes dla wszelakich gabinetów terapeutycznych Wink).
A propos narnijskiego powietrza - do naszej post-mod ekranizacji nadała by się taka pieśń, po lekkiej zmianie tekstu Very Happy

Co do sceny odsmoczenia wg BBC - oł maj Gad!!! Tzn. widziałam ją już, ile każdorazowo mnie szokuje tak samo Wink

martencja napisał:

Rozdział VIII
TWO NARROW ESCAPES


Wyjątkowo dużo refleksji w związku z tym tomem.

Cytat:
Potem nadszedł dzień, gdy od rana do wieczora lało jak z cebra. Eustachy przegrał z Ryczypiskiem dwie partie szachów i zaczął się zachowywać jak dawny, nieznośny Eustachy, a Edmund wyraził ni stąd, ni zowąd żal, że nie pojechał do Ameryki z Zuzanną.

Heh, bardzo ciekawy związek między pogodą a stanem ducha (w czasie deszczu dzieci się nudzą Wink ). Gdy się człowiek nudzi, głupie myśli mu do głowy przychodzą - i pewnie by Pevensie i Eustachy cofnęli się w swoim duchowym wzroście, gdyby nie łaskawy los, który zsyła naszym wędrowcom węża morskiego Very Happy

Cytat:
Nagle, w odległości nie większej niż odstęp między bramkami w krykiecie, po lewej burcie wyłoniła się z morza straszliwa głowa. Była zielonocynobrowa (...)

Skąd, na Boga, Lewis znał takie kolory? Ja musiałam wyguglować Very Happy

Cytat:
(...)zrozumieli, (...) że wreszcie widzą na własne oczy to, co tak wielu ludzi chciałoby (a nie świadczy to wcale o ich mądrości) zobaczyć: wielkiego węża morskiego.

Hehe Very Happy

Cytat:
Ryczypisk wzywający do zaniechania walki był zjawiskiem tak niezwykłym, że nawet w tak strasznej chwili wszyscy zatrzymali się i spojrzeli na niego.

Heh, już widzę te scenę na ekranie - wszystkie oczy zwrócone na Ryczypa, a niektórym nawet miecze wypadły z rąk z wrażenia Very Happy

Cytat:
(...) Ryczypisk (...) napierał plecami z takim wysiłkiem, że kiedy przyłączyli się do niego inni, był już ledwo żywy. Wkrótce wszyscy pasażerowie i członkowie załogi — prócz Łucji i Ryczypiska, który w końcu zemdlał

Hehe, nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie ta scena śmieszy Wink

Cytat:
Łucja, która zawsze wiedziała, gdzie co leży

Oto i drugie zastosowanie kobiety na pokładzie (pomijając karmienie kur) - wszak mężczyźni nigdy nie wiedzą, gdzie co leży. Ilekroć jestem w domu, słyszę tylko jak tato woła do mamy: Kochanieeeee, gdzie są moje spodnie? Kochanieeee, gdzie są moje skarpetki? Kochanieeee, gdzie są... (wątek do wykorzystania w naszej ekranizacji Wink)

Olle napisał:
Z serii "porównania Lewisa":
Cytat:
Nagle, w odległości nie wiekszej niż odstęp między bramkami w krykiecie.

"Ujrzałem Niebieskie Jeruzalem! Jak było ono piękne i z kamieni szlachetnych, a wielkości... dziesięciu boisk od krykieta"Neutral

Very HappyVery HappyVery Happy

Możliwe, że czytając 2 wersje językowe naraz, popadłam w obsesję sprawdzania Polkowskiego na każdym kroku, ale nie mogłam się powstrzymać od zweryfikowania fragmentu:
Cytat:
Ale Drinian przez cały czas sterował w lewo, jak niektórzy męczący kierowcy, którzy jadą dalej sześćdziesiąt kilometrów na godzinę, chociaż mówi im się, że zmylili drogę.

W oryginale Drinian jedzie 40 mil na godzinę - wg Wiki 1 mila = 1,609344, co dało mi wynik 64 km/h. Panie Polkowski, oddawaj Pan nasze 4 kilomentry!
A poza tym nie uważacie, że Kaspian jest bezczelny? Najpierw pyta Driniana:
Cytat:
Z którego strumienia zaczerpniemy wody, Drinianie?

a później każe mu płynąć do drugiego. Szczur lądowy jeden!

Cytat:
(...)na rynku w Bobertamie lub Berunie

Czy ktoś kojarzy jakąś Bobertamę? Na mojej mapie Narnii jest tylko Bobrowa Tama.

Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.

Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!

Olle napisał:
martencja napisał:
Zawsze lubiłam scenę na Wyspie Śmiertelnej Wody, gdy dla odmiany zagrożenie nie całkiem przychodzi z zewnątrz, a rodzi się w obrębie grupy. Nawet Łucja traci cierpliwość, nazywając chłopaków swaggering, bullying idiots.

Uhm, to ciekawy fragment jest pod tym względem. Nawet Drinian na chwile przestaje być tym oddanym, przeszlachetnym lordem, o jakim mówiłyśmy na początku.

Na tej wyspie panowała jakaś zła karma. Zresztą, zawsze mi się kojarzy ten rozdział z królem Midasem (hmm, Midas prawie jak Miraz). I mam wrażenie, że całą tę gorączkę złota wywołał Kaspian swoim durnym tekstem:
Cytat:
— Król tej wyspy — powiedział Kaspian powoli, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce — będzie wkrótce najbogatszym ze wszystkich monarchów świata. Ogłaszam uroczyście, że od tej chwili i na zawsze ta wyspa należy do Królestwa Narnii.

Kaspian w ogóle podczas podróży zachowuje się jak buc - zupełnie nie przypomina tego poczciwego Kaspianka z KK. Jest strasznie nadęty i porywczy - wspomnę choćby jeszcze scenę histerii pod koniec tomu, kiedy załoga zabrania mu płynąć na wschód.

W tym rozdziale odnalazłam kolejną szokującą różnicę między wydaniami brytyjskim i hamerykańskim. Dodatkowy fragment w wydaniu US zaznaczyłam na czerwono.
Cytat:
— Na Aslana! — zawołał Kaspian. — Czy chcesz powiedzieć, że...
— Tak, chcę — przerwał mu Edmund. — Ta woda wszystko przemienia w złoto. Zamieniła mój oszczep w złoto, dlatego stał się taki ciężki. Chlapnęła na moje buty... całe szczęście, że nie byłem boso... i zamieniła w złoto ich czubki. A ten biedak na dnie... no cóż, sami widzicie...
"So it isn't a statue at all", said Lucy in a low voice.
"No. The whole thing is plain now. He was here on a hot day. He undressed on top of the cliff - where we were sitting. The clothes have rotted away or been taken by birds to line nests with; the armour's still there. Then he dived and -"

— Och, nie! — krzyknęła Łucja. — To straszne!
— I pomyśleć, że i MY byliśmy o włos od nieszczęścia — dodał Edmund.


I jeszcze krótka uwaga nt Rinsa:
Cytat:
W tym tempie możemy wrócić do domu po Nowym Roku. Ale dobre i to. Mój zapas tytoniu zaczyna się kurczyć.

Swój chłop! Wink
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 23:09, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

patysio napisał:

A propos narnijskiego powietrza - do naszej post-mod ekranizacji nadała by się taka pieśń, po lekkiej zmianie tekstu Very Happy


Wink Warszawskie na narnijskie, "przystanki" też trzeba na coś zamienić... a reszta może zostaćWink

patysio napisał:

Cytat:
Potem nadszedł dzień, gdy od rana do wieczora lało jak z cebra. Eustachy przegrał z Ryczypiskiem dwie partie szachów i zaczął się zachowywać jak dawny, nieznośny Eustachy, a Edmund wyraził ni stąd, ni zowąd żal, że nie pojechał do Ameryki z Zuzanną.

Heh, bardzo ciekawy związek między pogodą a stanem ducha (w czasie deszczu dzieci się nudzą Wink ). Gdy się człowiek nudzi, głupie myśli mu do głowy przychodzą - i pewnie by Pevensie i Eustachy cofnęli się w swoim duchowym wzroście, gdyby nie łaskawy los, który zsyła naszym wędrowcom węża morskiego Very Happy


Często w literaturze jest tak, że pogoda odzwierciedla stan ducha bohatera, a tu proszę - odwrotnie, determinuje ona stan sumienia postaci! W rzeczy samej wiele od niej w tym momencie zależało!

patysio napisał:
Cytat:
Nagle, w odległości nie większej niż odstęp między bramkami w krykiecie, po lewej burcie wyłoniła się z morza straszliwa głowa. Była zielonocynobrowa (...)

Skąd, na Boga, Lewis znał takie kolory? Ja musiałam wyguglować Very Happy


Ale dlaczego miałby nie znać takich kolorów? Shocked

patysio napisał:
Cytat:
Ryczypisk wzywający do zaniechania walki był zjawiskiem tak niezwykłym, że nawet w tak strasznej chwili wszyscy zatrzymali się i spojrzeli na niego.

Heh, już widzę te scenę na ekranie - wszystkie oczy zwrócone na Ryczypa, a niektórym nawet miecze wypadły z rąk z wrażenia Very Happy


Efektowny montaż, zwolnione tempo - i już mamy 10 minut filmu!

patysio napisał:
Cytat:
Łucja, która zawsze wiedziała, gdzie co leży

Oto i drugie zastosowanie kobiety na pokładzie (pomijając karmienie kur) - wszak mężczyźni nigdy nie wiedzą, gdzie co leży. Ilekroć jestem w domu, słyszę tylko jak tato woła do mamy: Kochanieeeee, gdzie są moje spodnie? Kochanieeee, gdzie są moje skarpetki? Kochanieeee, gdzie są... (wątek do wykorzystania w naszej ekranizacji Wink)


Przyszło mi coś do głowy.

patysio napisał:

A poza tym nie uważacie, że Kaspian jest bezczelny? Najpierw pyta Driniana:
Cytat:
Z którego strumienia zaczerpniemy wody, Drinianie?

a później każe mu płynąć do drugiego. Szczur lądowy jeden!


A bo on dorasta, zaczyna być królem itd... no każdy ma chwile słabości. Przynajmniej jest trochę mniej bezosobowy:)

patysio napisał:

Cytat:
(...)na rynku w Bobertamie lub Berunie

Czy ktoś kojarzy jakąś Bobertamę? Na mojej mapie Narnii jest tylko Bobrowa Tama.


To pewnie niemiecka wersja:) Choć mam co najwyżej blade pojęcie, po co w Narni niemieckie odpowiedniki nazw geograficznych (nabrałoby to sensu w ekranizacji LCiSS, gdzie doszukiwano się aryjskości Czarownicy;).


patysio napisał:
Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.

Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!


Ani ogona!

patysio napisał:
W tym rozdziale odnalazłam kolejną szokującą różnicę między wydaniami brytyjskim i hamerykańskim. Dodatkowy fragment w wydaniu US zaznaczyłam na czerwono.
(...)


Może L. uznał, że fakt złotodajnej wody jest już zbyt oczywisty, by go tłumaczyć dodatkowo jak jeleniom. Właściwie ten fragment, jak na mój gust, nie jest szczególnie potrzebny. Chyba, że czytałam zbyt wiele razy i dlatego tak mi się wydaje.

Rozdział IX
WYSPA GŁOSÓW


Nastrój na wyspie jest niesamowity. Niemal surrealistyczny.

Taką trawę, jak na Wyspie Głosów, można zobaczyć tylko w ANGIELSKIM parku! Może oczywiście chodzić o park w "stylu angielskim", jednak coś mi mówi, że jednak nie...

Dwie rzeczy o ilustracji p. Baynes ze szpalerem drzew:

- kojarzy mi się to miejsce z obrazem Hobbemy (niderlandzki pejzażysta z XVII w.):

Image

- po drugie, w książce jest napisane, że budynek był jednopiętrowy, a na ilustracji widzę dwa piętra plus poddasze.

Eustachy zaczyna brać czynny udział w wyprawie - wypowiada sensowne refleksje, podobnie jak Edmund.

Poznajemy niewidzialnych głupków.

Cytat:
Tak więc nie wiemy, czy umarł, czy gdzieś odszedł, czy siedzi tam na górze, niewidzialny, a może schodzi sobie na dół i też jest niewidzialny.


Powyższe rozważanie zabrzmiało mi dość teologicznie. Cała opowieść Szefa przypomina historię ludzkości w wielkim skrócie i za grubą zasłoną metafory.

Naszła mnie też taka refleksja, że mimo swojej głupoty te niewidzialne istoty (udam, że jeszcze nie wiem, jak wyglądająWink), mają wielkie poczucie obowiązku i honoru - bardzo żałują, ale ze względu na przysięgę będą zmuszone poderżnąć gardła przybyszom, jeśli nie zgodzą się na ich żądanie! Wink Każdy przybysz by to przecież zrozumiał i się nie gniewał.

Ryczypisk po raz kolejny wszystkich zadziwia. Nie jest bezmyślnym romantykiem. Swój rozumek ma. Tak czy owak, wszystko dla bezpieczeństwa Damy.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 16:29, 11 Wrz 2010 Powrót do góry

Początek przypomina mi klimatem jeden z rozdziałów książki z dzieciństwa - Przygody Pirata Rabarbara - tam pływali sobie często spokojnie, z pętelką, czy zygzakiem, czy jakoś tak. Niemniej spokojnie. Tutaj jednak od początku wkrada się niepokój bo i strach (ocean bez lądu - na dłuższą metę - podejrzewam okropne uczucie) i widmo głodu.

Podoba mi się określenie - "nadszedł wreszcie świt ostatniego dnia" - ale to pięknie teologicznie brzmi...

Ale do rzeczy - Wyspa jest pusta jak ocean, choć bliższa choćby przez ten angielski trawnik Smile
I klimatem przypomina mi na początkowe strony "Z milczącej planety" - cisza, spokój ale z mało przyjemnym uczuciem, że coś jednak jest obok.
Świetnie "pokazuje" to obraz przywołany przez Olę.

Ciekawa jest też niewidzialność Głosów, która "użycza" swojego przymiotu broni, dopóki jest ona trzymana przez Głosy. I dlaczego tylko broni, a nie innym przedmiotom?
Tak, dla mnie Głosy to zawsze też była wielka, dość złożona metafora ludzkości.

Dziękuję Olu za zwrócenie uwagi na to zdanie:

Tak więc nie wiemy, czy umarł, czy gdzieś odszedł, czy siedzi tam na górze, niewidzialny, a może schodzi sobie na dół i też jest niewidzialny.

Mi też ono wydaje się bardzo teologiczne - mogłoby być wyznaniem agnostyka na przykład, albo dociekliwego teisty...


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Sob 16:30, 11 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 12:47, 12 Wrz 2010 Powrót do góry

narnijka napisał:
Ciekawa jest też niewidzialność Głosów, która "użycza" swojego przymiotu broni, dopóki jest ona trzymana przez Głosy. I dlaczego tylko broni, a nie innym przedmiotom?.

Zwróciłam uwagę na to samo - w rozdziale 9. mówi się
Cytat:
Naszą broń można zobaczyć dopiero wtedy, gdy wypadnie nam z ręki.

a w chwilę później, w następnym rozdziale, jest mowa o talerzach
Cytat:
Zabawnie wyglądało, kiedy talerze i misy same po-jawiały się na stole. Byłoby to zabawne nawet i wtedy, gdyby naczynia wędrowały w powietrzu poziomo, jak każdy by się tego spodziewał. Tymczasem talerze płynęły przez długą salę jadalną, wykonując serię susów lub skoków. W najwyższym punkcie każdego skoku naczynie znajdowało się jakieś cztery metry nad podłogą, po czym opadało, zatrzymując się nagle metr nad nią.

Czy to przeoczenie ze strony Lewisa, czy celowy zabieg?

Olle -> ten obraz świetny; ciekawe, czy Baynes wzorowała się na nim (świadomie bądź podświadomie).

Rozdział X
KSIĘGA CZARODZIEJA


Zastanawiam się, dlaczego tylko Czarodziej lub mała dziewczynka mogli używać księgi - czy to była kwestia niewinności? (dobrze, że L. nie wyskoczył od razu z: tylko Czarodziej albo mała dziewica Wink ) Czy może to jakiś kod baśniowy (aczkolwiek nie przypominam sobie innych baśni z takim motywem)?

Podróż Łucji korytarzem jest świetnie opisana - aż czuję taki duszno-zakurzono-czerwony klimat korytarza. W ogóle cała PWdŚ to jest uczta dla wyobraźni i ja się po prostu nie doczekam grudnia Exclamation

Acha, i co jeszcze mnie lekko zadziwia, to to, że Aslan ochrzania Łucję za podsłuchiwanie - ale za próżność już nie Shocked Strange...
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 14:51, 12 Wrz 2010 Powrót do góry

Ten głupiutki niewidzialny ludek wcale taki głupiutki do końca nie jest - w końcu cała ta opowieść, jak to wymyślili, żeby stać się niewidzialnymi... I odwagą też się wykazali - musieli pokonać swój strach przed Czarodziejem. Sam Szef jak mocno ryzykował: bezpieczeństwem swojej małej Klipsi (czyż nie urocze imię?). Czy na Wyspę tak często przypływały statki, żeby móc mieć nadzieję, że ktoś przypłynie i ich odczaruje?
Jestem przed obiadem i ślinka mi cieknie na myśl o uczcie i tym dobrym jedzonku, którym podjęto Narnijczyków Smile Eustachy z kacem - wyobrażacie sobie miny jego rodziców?
Dalszy ciąg rozdziału muszę jeszcze doczytać Wink
Potwierdzam - obraz świetny!
Co do niewidzialnej broni/innych rzeczy - nie zauważyłabym. I to jest plus wspólnego czytania Wink
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 22:39, 12 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
:| Setny tysięczny dowód na to, że w tej serii ekranizacji wszystko wygładzą, wyglancują i pokryją błyszczącym lakierem.


No, czy ja wiem, czy wstawienie kościotrupa tam, gdzie go w tekście nie było, to jest wygładzenie?

Olle napisał:
Co do tego BBC jeszcze:
- Ach, to ty Eustachy, to ty!
- Hahahaha
- Hihihohoho!
- Eustachy! Eustachy-smok!
- Umie latać - super. Przyda się.

;] Błyskawiczn ie przyszło im do głowy coś tak praktycznego.


Ach, a praktyczność przecież, jak wiemy, jest ZUA!

Olle napisał:
martencja napisał:
Cytat:
You'd think me simply phoney if I told you how I felt about my own arms. I know they've no muscle and are pretty mouldy compared with Caspian's, but I was so glad to see them.


- mówi jeszcze Eustachy. A więc mamy tu, dziewczęta, potwierdzenie, że Kaspian był nie tylko przystojny, ale również dobrze zbudowany;)!


Te informacje ukryte między wierszami!!


Przy lekturze Lewisa trzeba być bardzo uważnym czytelnikiem!

Olle napisał:
A_g_a_ napisał:
Też jakoś inaczej wyobrażałabym sobie dialog E-E. Ot, chociażby zdanie na jego początku wypowiedziane przez Edmunda "Wal śmiało". Narnijskie powietrze, a tu król używa tak kolokwialnych słów (nie wiem, jak jest w oryginale). Generalnie Edmund naprawdę wypowiada się tak, jakby Aslana znał co najwyżej ze słyszenia.


Mi się wydaje, że Edmund trochę udaje głupka, żeby Eustachemu się łatwiej opowiadało. Nie zaprzecza mu, tylko wypowiada coś w stylu "i co dalej, co dalej??", próbuje wymusić na Eustachym, żeby użył obrazowych sformułowań. Okazuje zainteresowanie.


No tak, ale trochę z tym przegina jednak... Naprawdę, zachowuje się, jakby nigdy sam nie spotkał Aslana.

Olle napisał:
Też mnie trochę zdziwił wątek z pisaniem. Umie się pisać albo nie, czy to trzeba wyjątkowo dziwnych słów do opisania zdarzeń?... Więc skłaniam się ku wnioskowi o literaturze!;) "Jeśli jako chłopiec nie będziesz czytał baśni, to jako smok się nie wysłowisz".


Czy ta cenna rada została już wpisana na listę rzeczy, których nauczyliśmy się z Narni:)?

Olle napisał:
Rozdział o potworze morskim i złocie - o tak, akcja! akcja! Naprawdę świetnie się to czyta:

Cytat:
Czy uda im się przepchać pętlę przez nadbudówkę rufową, czy jest już za ciasna? Tak! chyba przejdzie! Już leży na balustradzie rufówki.


Brakuje tu tylko zielonego reportera w prochowcu i z mikrofonem;]


Och, Olle, Olle, czego Ty się ostatnio naoglądałaś:P?

Olle napisał:
Z serii "porównania Lewisa":

Cytat:
Nagle, w odległości nie wiekszej niż odstęp między bramkami w krykiecie.


"Ujrzałem Niebieskie Jeruzalem! Jak było ono piękne i z kamieni szlachetnych, a wielkości... dziesięciu boisk od krykieta":|


:D

Olle napisał:
patysio napisał:
Cytat:
Nagle, w odległości nie większej niż odstęp między bramkami w krykiecie, po lewej burcie wyłoniła się z morza straszliwa głowa. Była zielonocynobrowa (...)


Skąd, na Boga, Lewis znał takie kolory? Ja musiałam wyguglować


Ale dlaczego miałby nie znać takich kolorów?


Bo był facetem:P

patysio napisał:
Cytat:
Ryczypisk wzywający do zaniechania walki był zjawiskiem tak niezwykłym, że nawet w tak strasznej chwili wszyscy zatrzymali się i spojrzeli na niego.


Heh, już widzę te scenę na ekranie - wszystkie oczy zwrócone na Ryczypa, a niektórym nawet miecze wypadły z rąk z wrażenia


...i cisza jak makiem zasiał, w której rozlega się jedynie brzęk tego wypadającego z ręki miecza:)

patysio napisał:
A poza tym nie uważacie, że Kaspian jest bezczelny? Najpierw pyta Driniana:

Cytat:
Z którego strumienia zaczerpniemy wody, Drinianie?


a później każe mu płynąć do drugiego. Szczur lądowy jeden!


Musi w końcu pokazać, kto tu rządzi! Może specjalnie tak kombinował: "Zapytam go o radę, a jak odpowie, każę zrobić coś dokładnie przeciwnego, żeby wszyscy wiedzieli, kto tu ma większą władzę! Buahahahaa!"

patysio napisał:
Cytat:
(...)na rynku w Bobertamie lub Berunie


Czy ktoś kojarzy jakąś Bobertamę? Na mojej mapie Narnii jest tylko Bobrowa Tama.


Czyżby pan P. zmienił koncepcję w trakcie tłumaczenia?

Olle napisał:
To pewnie niemiecka wersja:)


W moim niemieckim wydaniu "Die Reise auf der Morgenröte" jest w tym miejscu Biberdamm;)

patysio napisał:
Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.


Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!


...a przynajmniej taką możemy mieć nadzieję...:P

Olle napisał:
patysio napisał:
W tym rozdziale odnalazłam kolejną szokującą różnicę między wydaniami brytyjskim i hamerykańskim. Dodatkowy fragment w wydaniu US zaznaczyłam na czerwono.
(...)


Może L. uznał, że fakt złotodajnej wody jest już zbyt oczywisty, by go tłumaczyć dodatkowo jak jeleniom. Właściwie ten fragment, jak na mój gust, nie jest szczególnie potrzebny. Chyba, że czytałam zbyt wiele razy i dlatego tak mi się wydaje.


Mam podobne wrażenia, jak Olle.

A nowe rozdziały skomentuję później, jak je przeczytam. Bo straszne mi się zaległości porobiły...

M.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 23:05, 13 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
- po drugie, w książce jest napisane, że budynek był jednopiętrowy, a na ilustracji widzę dwa piętra plus poddasze.


W mojej książce jest napisane It was a low building - only two stories high, tak więc to chyba pan P. coś namieszał.

Olle napisał:
Poznajemy niewidzialnych głupków.


:D
Ale jak są ci głupkowie opisani! To znaczy ich dialogi. Lewis musiał się świetnie bawić, jak to pisał:)

Cytat:
We waited till we thought this same magician would be asleep in the afternoon and we creep upstairs and go to his magic book, as bold as brass, to see if we can do anything about this uglification.


- mówi Szef, a ja się nie mogę przy okazji nie zastanowić, jak oni się mogli skradać skacząc na tej jednej nodze... Przecież jak tak całą grupą wskakiwali po tych schodach na piętro, to chyba Koriakin musiałby być pod wpływem jakichś środków odurzających, żeby się nie wybudzić z tej swojej poobiedniej drzemki!

Olle napisał:
Cytat:
Tak więc nie wiemy, czy umarł, czy gdzieś odszedł, czy siedzi tam na górze, niewidzialny, a może schodzi sobie na dół i też jest niewidzialny.


Powyższe rozważanie zabrzmiało mi dość teologicznie. Cała opowieść Szefa przypomina historię ludzkości w wielkim skrócie i za grubą zasłoną metafory.


Rzeczywiście, świetne zdanie, nigdy dotychczas nie zwróciłam na nie uwagi!

A_g_a_ napisał:
Sam Szef jak mocno ryzykował: bezpieczeństwem swojej małej Klipsi (czyż nie urocze imię?). Czy na Wyspę tak często przypływały statki, żeby móc mieć nadzieję, że ktoś przypłynie i ich odczaruje?


No właśnie, zważywszy, że to nie są jednak za bardzo uczęszczane wody, może jednak lepiej było się zdobyć na odwagę i pójść tam na górę - tym bardziej, że już raz tam była, więc mniej więcej wiedziała, czego się spodziewać...

To jest ciekawa psychologiczno-socjologiczna obserwacja:

Cytat:
As no one had ever known Reepicheep to be afraid of anything, he could say this without feeling at all awkward. But the boys, who had all been afraid quite often, grew very red.


- podobnie osoba np. pewna swojej wiedzy nie obawia się przyznać, że czegoś nie wie.

Podobnie jak Patysio zastanawia mnie kwestia wyłączności używalności księgi przez magów i dziewczynki. Pachnie mi to bezczelnym plot device. W końcu kto z nas ma jakąś wiedzę w kwestii używania magii, która pozwoliłaby zakwestionować taki wybieg autora;)? Niemniej jednak, ciekawa jestem, dlaczego Łucja musiała pójść na górę sama - nie mogła reszta towarzystwa pójść tam z nią, chociażby dla dodania otuchy?

patysio napisał:
Acha, i co jeszcze mnie lekko zadziwia, to to, że Aslan ochrzania Łucję za podsłuchiwanie - ale za próżność już nie Strange...


Może stwierdził, że ta jego groźna twarz na stronie w księdze już jest wystarczająca... A nawiasem mówiąc, w ekranizacji BBC właśnie za próżność Łucja została opieprzona, a właściwie dokładniej za bycie zazdrosną o urodę siostry (biorąc pod uwagę to, co widzieliśmy w zwiastunie, w nowej ekranizacji mogą pójść w podobną stronę) - ale tam w ogóle nie było zaklęcia podsłuchującego.

Bardzo podoba mi się ta scena czytania przez Łucję księgi, a szczególnie jak czyta tę cudowną opowieść about a cup and a sword and a tree and a green hill... Jakie można domysły snuć na temat tego, o czym ona była:)

Cytat:
"Do you think I wouldn't obey my own rules?"


- mówi Aslan. To mi się skojarzyło, z dyskusją, którą kiedyś prowadziliśmy, a właściwie z jednym jej wątkiem na temat przestrzegania przez Boga Jego własnych praw.

A nawiasem mówiąc wyspa ta w filmie ma wyglądać [link widoczny dla zalogowanych].

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pon 23:12, 13 Wrz 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
Olle napisał:
Neutral Setny tysięczny dowód na to, że w tej serii ekranizacji wszystko wygładzą, wyglancują i pokryją błyszczącym lakierem.


No, czy ja wiem, czy wstawienie kościotrupa tam, gdzie go w tekście nie było, to jest wygładzenie?


Ale kogo w takim razie zje Eustachy-smok, skoro z tamtego smoka został kościotrup, na dodatek ludzki? Nawet szkielet jest lżejszym motywem niż dziecko w postaci smoka, które zjada innego człowieka w postaci smoka... przynajmniej dla mnie.

martencja napisał:

Olle napisał:
Też mnie trochę zdziwił wątek z pisaniem. Umie się pisać albo nie, czy to trzeba wyjątkowo dziwnych słów do opisania zdarzeń?... Więc skłaniam się ku wnioskowi o literaturze!Wink "Jeśli jako chłopiec nie będziesz czytał baśni, to jako smok się nie wysłowisz".


Czy ta cenna rada została już wpisana na listę rzeczy, których nauczyliśmy się z Narni:)?


No nie wiem, L. nie napisał tego wprost, tylko owinął w bawełnę, więc trudno będzie udowodnić, że miał dosłownie to na myśli!Wink

martencja napisał:
Olle napisał:
patysio napisał:
Cytat:
Nagle, w odległości nie większej niż odstęp między bramkami w krykiecie, po lewej burcie wyłoniła się z morza straszliwa głowa. Była zielonocynobrowa (...)


Skąd, na Boga, Lewis znał takie kolory? Ja musiałam wyguglować


Ale dlaczego miałby nie znać takich kolorów?


Bo był facetem:P


Chyba że tak...Smile Zatem rzeczywiście, jest to dziwne!

martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.


Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!


...a przynajmniej taką możemy mieć nadzieję...Razz


Very Happy No co też tutaj... kobieto! Miej wzgląd na wyobraźnię niektórych, działającą zbyt szybko. Chociaż... moment, w którym Łucja widzi siebie w księdze jako najpiękniejszą, nabrałby silniejszego wyrazu!

narnijka napisał:
Dziękuję Olu za zwrócenie uwagi na to zdanie:

Tak więc nie wiemy, czy umarł, czy gdzieś odszedł, czy siedzi tam na górze, niewidzialny, a może schodzi sobie na dół i też jest niewidzialny.

Mi też ono wydaje się bardzo teologiczne - mogłoby być wyznaniem agnostyka na przykład, albo dociekliwego teisty...


Mi z kolei przyszedł do głowy deizm - Bóg jako zegarmistrz, który nakręcił swój zegarek, a potem zostawił swojemu losowi. Czy jakoś podobnie... Może coś pokręciłam.

patysio napisał:
narnijka napisał:
Ciekawa jest też niewidzialność Głosów, która "użycza" swojego przymiotu broni, dopóki jest ona trzymana przez Głosy. I dlaczego tylko broni, a nie innym przedmiotom?.


Czy to przeoczenie ze strony Lewisa, czy celowy zabieg?


A racja... nie zauważyłam tego wcześniej.
Wydaje mi się, że jednak przeoczenie, bo nie przychodzi mi do głowy, jaki cel miałby ten zabieg.

patysio napisał:
Olle -> ten obraz świetny; ciekawe, czy Baynes wzorowała się na nim (świadomie bądź podświadomie).


No własnie, kiedy go po raz pierwszy zobaczyłam na lekcjach hist.sztuki, od razu przyszło mi do głowy: ilustracje p.Baynes! Ale kto wie, kto wie. Szkoda, że już nie możemy zapytać o to Autorki.

patysio napisał:
Zastanawiam się, dlaczego tylko Czarodziej lub mała dziewczynka mogli używać księgi - czy to była kwestia niewinności? (dobrze, że L. nie wyskoczył od razu z: tylko Czarodziej albo mała dziewica Wink ) Czy może to jakiś kod baśniowy (aczkolwiek nie przypominam sobie innych baśni z takim motywem)?


Kiedyś wierzono, że Jednorożca może obłaskawić tylko dziewica. Próbowano go w ten sposób upolować, żeby wydłubać spod jego rogu kamień filozoficzny. Może to coś w tym stylu? Tyle że, jak podejrzewasz Patysio, Lewis zastąpił dziewicę "dziewczynką", bo jak tu wytłumaczyć dzieciom taki termin;)

patysio napisał:
Podróż Łucji korytarzem jest świetnie opisana - aż czuję taki duszno-zakurzono-czerwony klimat korytarza. W ogóle cała PWdŚ to jest uczta dla wyobraźni i ja się po prostu nie doczekam grudnia Exclamation


Noo, cudowny rozdział... Czerwony? Very Happy Hmmm, nie wiem dlaczego, ale to miejsce też kojarzy mi się z czerwonym;]

patysio napisał:
Acha, i co jeszcze mnie lekko zadziwia, to to, że Aslan ochrzania Łucję za podsłuchiwanie - ale za próżność już nie Shocked Strange...


Może dlatego, że sama już zdążyła odrzucić pokusę. Jedno to mieć na coś ochotę (co jest raczej niezależne od człowieka, bo taki już jest podatny), a drugie - zrealizować pragnienie. Łucja nie wypowiedziała przecież zaklęcia.

A_g_a_ napisał:
Ten głupiutki niewidzialny ludek wcale taki głupiutki do końca nie jest - w końcu cała ta opowieść, jak to wymyślili, żeby stać się niewidzialnymi... I odwagą też się wykazali - musieli pokonać swój strach przed Czarodziejem.


Co do strachu przed Czarodziejem - tyle że oni go wtedy widzieli i każdy go znał prawdopodobnie od urodzenia. Poza tym nie wiem już co gorsze, być bardziej głupim, czy bardziej bojaźliwym?;]

A_g_a_ napisał:
Jestem przed obiadem i ślinka mi cieknie na myśl o uczcie i tym dobrym jedzonku, którym podjęto Narnijczyków Smile Eustachy z kacem - wyobrażacie sobie miny jego rodziców?


Hehe, mimo że zupy pieczarkowej raczej nie lubię, muszę powiedzieć, że nawet w miarę dobre jedzenie tu się pojawiło. I o dziwo żadnych grzanek!

Cytat:
Robi się ciemno, zawsze jest tak wieczorem


Very Happy Motyw ludzi rodzących tego typu spostrzeżenia ma już dość rozległą tradycję w literaturze. I w życiu, oczywiście! Ale przyznam, że też zdarza mi się mówić takie rzeczy;)

Cytat:
Rozległe łąki wyglądały bardzo po angielsku.


Ktoś się tu powtarzaaaa.

Ciekawe jest Brodate Lustro. Skąd je Lewis wziął?? I że niby nie wie, do czego służy, bo nie jest czarodziejem. Brednie!Very Happy Na pewno wiedział, ale nie chciał powiedzieć. Mam wrażenie, że coś za tym lustrem się kryje.

Zdaje mi się, że Lewis dość często wspomina o strachu przed czymś, co się może dziać za plecami, tzn. tym, czego się nie widzi; nie zna; nie ma nad tym kontroli; co może zaskoczyć: mówi, że głupio zamykać za sobą drzwi szafy, obawia się otwartych drzwi w pokoju, jeśli się stoi do nich tyłem (tak jak Łucja w bieżącym rozdziale), w KiJC był też motyw z kotem, który osłaniał Szastę od ponurej ciemności, gdy chłopiec spał w otoczeniu grobowców. Oczywiście rozumiem ten lęk, jest naturalny, nie wiem dlaczego przyszło mi to do głowy... po prostu myślę, że Lewis jest częściowo świetnym pisarzem grozy dla dzieci.

Sam moment oglądania przez Łucje księgi przypomina mi początek tomu z obrazem ciotki Alberty - przez względność proporcji. Coś jest niby małe, ale tak naprawdę duże, albo na odwrót, dzieje się ni to na zewnątrz obrazu, ni to wewnątrz. Człowiek nie zauważa, że nagle przeniósł się w inny wymiar (po przeczytaniu "Odrzuconego obrazu" zdałam sobie sprawę, jak wielki związek ma taki sposób widzenia ze średniowieczem). Mam wrażenie, że to świetny motyw do eksperymentowania w filmie, albo może w komiksie. Nie za bardzo mnie zadowala to, co w ekranizacji zrobiono, bo więcej tutaj efekciarstwa niż efektu. Wiem, marudzę. Tak już mam.

Cytat:
I od tej pory, kiedy Łucja mówi, że jakaś opowieść jest wspaniała, ma na myśli to, że przypomina jej opowieść, którą przeczytała w Księdze Czarów.


Ta opowieść z Księgi Czarów przypomina Jedyny Prawdziwy Mit, albo Jedyną Prawdziwą Baśń (nie pamiętam dokładnie:P), o której wspominali Lewis i Tolkien. Mówili mianowicie (jak już wszyscy tu wiemy zapewne), że wszystkie podania i baśni mają w sobie jakąś cząstkę tej Jedynej Historii.

Cytat:
- Tak było - rzekł Aslan. - Czy myślisz, że mógłbym nie być posłuszny swoim własnym prawom?


Czyli że to była dość poważna księga nawet.

Ach, jak wiele teologicznych wniosków można wysnuć z tego stwierdzenia Aslana!Wink

Edit:

Widzę, żeśmy z Martencją wysłały posty prawie w tym samym momencie, lecz ja byłam kilka minut spóźniona!Wink Ech, przegrałam ten pojedynek!Wink Więc na post piętro wyżej odpowiem następnym razem.


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Pon 23:16, 13 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 10:06, 15 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:

Może dlatego, że sama już zdążyła odrzucić pokusę. Jedno to mieć na coś ochotę (co jest raczej niezależne od człowieka, bo taki już jest podatny), a drugie - zrealizować pragnienie. Łucja nie wypowiedziała przecież zaklęcia.

Też mi się tak wydaje. Choć i tak mnie dziwi lekko, że tak długo walczy z tą pokusą - mimo, iż widzi, do czego doprowadziłoby wypowiedzenie zaklęcia (wojny w narnijskim świecie). Czyli jednak podświadomie zazdrości Zuzannie i ta zazdrość jest silniejsza od miłości do Narnii... (żeby nie było - na swój sposób ją rozumiem, ale przez to, że jest tak idealizowana przez Lewisa to jednak mnie dziwi). I mamy przykład sytuacji, kiedy leczenie klina klinem się nie sprawdza (wypowiedzenie zaklęcia z podsłuchiwaniem, by zapomnieć to tym pierwszym), obróciło się przeciwko niej.

Zawsze niesamowicie lubiłam ten fragment o najwspanialszej opowieści Smile Sama się od razu czułam odświeżona na duchu Smile I jak sprytnie magicznie jest to ułożone tuż za zaklęciami, które powodują smutek Wink
Olle napisał:

A_g_a_ napisał:
Ten głupiutki niewidzialny ludek wcale taki głupiutki do końca nie jest - w końcu cała ta opowieść, jak to wymyślili, żeby stać się niewidzialnymi... I odwagą też się wykazali - musieli pokonać swój strach przed Czarodziejem.

Co do strachu przed Czarodziejem - tyle że oni go wtedy widzieli i każdy go znał prawdopodobnie od urodzenia. Poza tym nie wiem już co gorsze, być bardziej głupim, czy bardziej bojaźliwym?;]

Bojaźń to swoją drogą Wink W tym są żałośni.
Zauważyliście, że mówili o tym, że Księgę trzeba po prostu czytać od początku, by trafić na odpowiednie zaklęcie? W sumie okazało się, że mieli rację, skoro tylko prawe strony dawało się odwracać Smile Pomyślało mi się, że może zdziwienie naszych bohaterów narnijskich tym, że nie wiedzą, że można by było inaczej czegoś szukać, jest jak zdziwienie jakiegoś matematyka, że ktoś nie wie, iż istnieją liczby urojone. Po prostu inna cywilizacja Wink
Olle napisał:

I o dziwo żadnych grzanek!

Pewnie tylko nie są wymienione Wink W takim angielskim domu? Niemożliwe! Very Happy
Olle napisał:

Ciekawe jest Brodate Lustro. Skąd je Lewis wziął?? I że niby nie wie, do czego służy, bo nie jest czarodziejem. Brednie!Very Happy Na pewno wiedział, ale nie chciał powiedzieć. Mam wrażenie, że coś za tym lustrem się kryje.

A może Czarodziej kiedyś nie miał brody i chciał się przekonać, jak by w niej wyglądał Wink Taką tajemnicę przed nami Autor ukrywa...
Olle napisał:

Zdaje mi się, że Lewis dość często wspomina o strachu przed czymś, co się może dziać za plecami, tzn. tym, czego się nie widzi; nie zna; nie ma nad tym kontroli; co może zaskoczyć: mówi, że głupio zamykać za sobą drzwi szafy, obawia się otwartych drzwi w pokoju, jeśli się stoi do nich tyłem (tak jak Łucja w bieżącym rozdziale), w KiJC był też motyw z kotem, który osłaniał Szastę od ponurej ciemności, gdy chłopiec spał w otoczeniu grobowców. Oczywiście rozumiem ten lęk, jest naturalny, nie wiem dlaczego przyszło mi to do głowy... po prostu myślę, że Lewis jest częściowo świetnym pisarzem grozy dla dzieci.

Jeszcze dopisze sytuację z KK, kiedy był ten fragment z ruinami i drzwiami do skarbca, które zastanawiali się, czy otworzyć - też było o tym, że trzeba by je było mieć za plecami w nocy. Ale to chyba naprawdę jest naturalny lęk... Choć faktycznie, można pokusić się o napisanie horroru na podstawie niektórych fragmentów Wink

Olle napisał:

Cytat:
I od tej pory, kiedy Łucja mówi, że jakaś opowieść jest wspaniała, ma na myśli to, że przypomina jej opowieść, którą przeczytała w Księdze Czarów.


Ta opowieść z Księgi Czarów przypomina Jedyny Prawdziwy Mit, albo Jedyną Prawdziwą Baśń (nie pamiętam dokładnie:P), o której wspominali Lewis i Tolkien. Mówili mianowicie (jak już wszyscy tu wiemy zapewne), że wszystkie podania i baśni mają w sobie jakąś cząstkę tej Jedynej Historii.

Też mam te skojarzenia. I jeszcze z wspominanym na tym forum pojęciem "Sensucht" - nasza tęsknota za tym Jedynym Prawdziwym Mitem... (ojć, właśnie doczytałam, że został to przez Patysio tam wspomniane - a już myślałam, że coś odkryłam Razz )
Olle napisał:

Cytat:
- Tak było - rzekł Aslan. - Czy myślisz, że mógłbym nie być posłuszny swoim własnym prawom?


Czyli że to była dość poważna księga nawet.
Ach, jak wiele teologicznych wniosków można wysnuć z tego stwierdzenia Aslana!Wink
Oj tak...
Znów wraca do nas przestroga, by nie dociekać, "co by było, gdyby". Mądre to.

Jedno pytanie mi się nasunęło po przeczytaniu tego i poprzedniego rozdziału: dlaczego nikt z Łucją nie poszedł na górę?? Szef Głosów był ze swoją Klipsią (chyba, że założymy, że najpierw on poszedł, wrócił, a później ją wysłał - ale jakoś mi się to nie wydaje możliwe...). Dlaczego np. Ryczypisk na to pozwolił, by Królowa szła sama? Dobra, rozumiem, że miała sama odczytać zaklęcie (choć nadal szukam innych baśni, w których byłby taki motyw i nie przypominam sobie; o jednorożcu się stąd dowiedziałam), ale czy nie mogli jej towarzyszyć? Jest to gdzieś wyjaśnione?
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 0:06, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Widzę, żeśmy z Martencją wysłały posty prawie w tym samym momencie, lecz ja byłam kilka minut spóźniona!;) Ech, przegrałam ten pojedynek!;)


Ha! Bo na tym forum trzeba być szybkim jak błyskawica, ostrym jak przecinak!;)

Olle napisał:
martencja napisał:
Olle napisał:
:| Setny tysięczny dowód na to, że w tej serii ekranizacji wszystko wygładzą, wyglancują i pokryją błyszczącym lakierem.


No, czy ja wiem, czy wstawienie kościotrupa tam, gdzie go w tekście nie było, to jest wygładzenie?


Ale kogo w takim razie zje Eustachy-smok, skoro z tamtego smoka został kościotrup, na dodatek ludzki? Nawet szkielet jest lżejszym motywem niż dziecko w postaci smoka, które zjada innego człowieka w postaci smoka... przynajmniej dla mnie.


No ale czy naprawdę spodziewałaś się, że w filmie zostawią scenę z Eustachosmokiem zjadającym ciało poprzedniego smoka? Ja chyba nawet szczerze mówiąc nie chciałabym tego zobaczyć.

Olle napisał:
martencja napisał:
Olle napisał:
Też mnie trochę zdziwił wątek z pisaniem. Umie się pisać albo nie, czy to trzeba wyjątkowo dziwnych słów do opisania zdarzeń?... Więc skłaniam się ku wnioskowi o literaturze!;) "Jeśli jako chłopiec nie będziesz czytał baśni, to jako smok się nie wysłowisz".


Czy ta cenna rada została już wpisana na listę rzeczy, których nauczyliśmy się z Narni:)?


No nie wiem, L. nie napisał tego wprost, tylko owinął w bawełnę, więc trudno będzie udowodnić, że miał dosłownie to na myśli!;)


No ale kaman. Dowiedziałaś się tego z OzN czy nie? No więc!

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.


Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!


...a przynajmniej taką możemy mieć nadzieję...:P


:D No co też tutaj... kobieto! Miej wzgląd na wyobraźnię niektórych, działającą zbyt szybko. Chociaż... moment, w którym Łucja widzi siebie w księdze jako najpiękniejszą, nabrałby silniejszego wyrazu!


Tudzież moment, gdy widzi siebie w brodatym lustrze - słabszego:P

Olle napisał:
patysio napisał:
Podróż Łucji korytarzem jest świetnie opisana - aż czuję taki duszno-zakurzono-czerwony klimat korytarza. W ogóle cała PWdŚ to jest uczta dla wyobraźni i ja się po prostu nie doczekam grudnia :!:


Noo, cudowny rozdział... Czerwony? :D Hmmm, nie wiem dlaczego, ale to miejsce też kojarzy mi się z czerwonym;]


Coś jest na rzeczy z tym czerwonym! I w ogóle kojarzy mi się też mrocznie, a w książce jednak chyba wpadało tam jakieś dzienne światło.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 3:05, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
(...)a ja się nie mogę przy okazji nie zastanowić, jak oni się mogli skradać skacząc na tej jednej nodze... Przecież jak tak całą grupą wskakiwali po tych schodach na piętro, to chyba Koriakin musiałby być pod wpływem jakichś środków odurzających, żeby się nie wybudzić z tej swojej poobiedniej drzemki!


Heh, nie zwróciłam wczesniej na to uwagi:D Może na rękach chodzili?

martencja napisał:
To jest ciekawa psychologiczno-socjologiczna obserwacja:

Cytat:
As no one had ever known Reepicheep to be afraid of anything, he could say this without feeling at all awkward. But the boys, who had all been afraid quite often, grew very red.


- podobnie osoba np. pewna swojej wiedzy nie obawia się przyznać, że czegoś nie wie.


Dzięki temu nikt takiej osobie nie wmówi, że jest ubrana, jeśli paraduje nago. Tak mi się skojarzyło.

martencja napisał:
patysio napisał:
Acha, i co jeszcze mnie lekko zadziwia, to to, że Aslan ochrzania Łucję za podsłuchiwanie - ale za próżność już nie Strange...


Może stwierdził, że ta jego groźna twarz na stronie w księdze już jest wystarczająca...


Albo że Łucja ma poważne powody, by pragnąć być ładniejsza? (pardon, to przez tą wizję Łucji z wąsami, yuk, yuk)

A_g_a_ napisał:
A może Czarodziej kiedyś nie miał brody i chciał się przekonać, jak by w niej wyglądał. Wink


Hehe, ciekawe rozwiązanie:D

A_g_a_ napisał:
Choć faktycznie, można pokusić się o napisanie horroru na podstawie niektórych fragmentów Wink


Albo zrobić ekranizację, bardzo je podkreślając. Co własnie próbujemy zrobić w jednym z tematów, swoją drogąWink

Co do tego, czy Łucja nie musiała iść sama na górę, hmmm, ale za to ile więcej emocji przeżywamy, a to chyba najważniejsze?;] To przecie sprawdzony w horrorach chwyt - mała dziewczynka włócząca się po niebezpiecznych rejonach.



martencja napisał:
No ale czy naprawdę spodziewałaś się, że w filmie zostawią scenę z Eustachosmokiem zjadającym ciało poprzedniego smoka? Ja chyba nawet szczerze mówiąc nie chciałabym tego zobaczyć.


Właściwie za dużo się na ten temat nie zastanawiałam... w książce Lewis opisuje całe zdarzenie w ten sposób, że człowiek prawie myśli: normalka. Smoki się zjadają, co w tym dziwnego. A to jest straszne tak naprawdę. No więc nie wiem, czy chce. Byłoby to na pewno ciekawe przeżycie, zobaczyć.

martencja napisał:
No ale kaman. Dowiedziałaś się tego z OzN czy nie? No więc!


No doooooooooooooooooobra no!

martencja napisał:
Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
— Zaiste, o włos — powiedział Ryczypisk. — W każdej chwili czyjś palec, czyjaś stopa, czyjś wąs lub ogon mógł zanurzyć się w tej wodzie.


Uff, co za szczęście, że Łucja nie miała wąsów!


...a przynajmniej taką możemy mieć nadzieję...Razz


Very Happy No co też tutaj... kobieto! Miej wzgląd na wyobraźnię niektórych, działającą zbyt szybko. Chociaż... moment, w którym Łucja widzi siebie w księdze jako najpiękniejszą, nabrałby silniejszego wyrazu!


Tudzież moment, gdy widzi siebie w brodatym lustrze - słabszego:P


muahahahaha:DVery Happy

Rozdział XI
ŁACHONOGOWIE SĄ SZCZĘŚLIWI


Zastanawia mnie wymiena zdań na początku rozdziału pomiędzy Aslanem a Koriakinem. Aslan pyta:

Cytat:
- Czy miałeś już dość, Koriakinie, rządzenia tak głupimi poddanymi?


A Koriakin na to, ze nie o to chodzi.

Cytat:
To nie to. Są rzeczywiście bardzo głupi, ale nie ma z nimi wielkich kłopotów. Zacząłem mieć dość wszelkich stworzeń. Czasem chyba tracę cierpliwość. Nie mogę się doczekać dnia, w którym zacznie rządzić nimi mądrość, a nie zwykła magia jak dotąd.


Po pierwsze po co Aslan pyta Koriakina? Czy to coś w stylu: co tam u ciebie? Czy raczej: a widzisz, jak to trudno rządzić niedoskonałymi istotami o wolnej woli? Bo odpowiedź Koriakina raczej znał. Po drugie: wygląda na to, że Koriakina nie męczy bardziej sam fakt głupoty Patałachów, ale to, że ewolucja z głupoty do objawów mądrości odbywa się tak wolno i że te "wszelkie stworzenia" są tak niedoskonałe dla wielkiego maga!

Poza tym Aslan nie chce się pokazać Łachonogom, ponieważ za bardzo by ich przestraszył - ciekawe, jak to odczytać w kontekście ludzkiej historii i czy w ogóle można tu szukać analogii. Może chodzi o to, że Bóg objawia się ludziom stopniowo, w miarę upływu czasu i historii, i w miarę ich możliwości przyswajania Prawdy, tzn. inaczej mówiąc - powiększania możliwści poznawczych (skąd ja wzięłam taki dziwny termin, swoją drogą; no trudno, inaczej nie umiem tego nazwać).

Koriakin też dużo wie, nawet wie "poza czasem" jak Aslan. Przewidział, że przyjdzie dziewczynka.

Cytat:
„Wkrótce” może oznaczać „kiedykolwiek” u Aslana, ale w moim domu wie się, że wkrótce wybije pierwsza, kiedy się czuje głód.


Enigmatyczne sentencje enigmatycznymi sentencjami, ale jeść trza o konkretnych porach!

Dziwne rzeczy miał ten Czarodziej w pokoju, co ja nie rozumiem. Tzn. niektóre z nich kojarzę jak przez mgłę; musiałam jednak sprawdzić teodolindę. Otóż wg wikipedii Teodolinda to "królowa Longobardów, córka Garibalda, księcia Bawarów". Najwyraźniej Koriakin trzymał w pokoju zmultiplikowaną średniowieczną monarchinię...(?)

Ale wracając do meritum. Patałachowie Łachonogowie są przedstawieni zapewne w taki sposób, by do małych czytelników (i nie tylko małych) mogło z łatwością dotrzeć: jak głupi są ludzie, jak płytkie się wydają ich wybiegi wobec Boga, jeśli spojrzeć z dystansu. Tzn. dzieci mogą tego jeszcze od razu nie zrozumieć, ale jest szansa, że w miarę dorastania dojrzą podobieństwo.

Rozumiem, że Ryczypisk stara się odnosić do wszystkich z szacunkiem, ale żeby powiedzieć do Patałachów: "Zacni i roztropni Jednonogowie!" To chyba przesada. Za to fakt, iż dwóch młodzików skoczyło do wody, mimo że szef ostrzegał przed jej niezaprzeczalną wilgocią - to już jakaś nadzieja, że może przestaną go tak ślepo słuchać. Chyba.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 20:41, 21 Wrz 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Co do tego, czy Łucja nie musiała iść sama na górę, hmmm, ale za to ile więcej emocji przeżywamy, a to chyba najważniejsze?;] To przecie sprawdzony w horrorach chwyt - mała dziewczynka włócząca się po niebezpiecznych rejonach.


Biedna Łucja padła ofiarą naszego, czytelników, pragnienia adrenaliny!

Olle napisał:
Zastanawia mnie wymiena zdań na początku rozdziału pomiędzy Aslanem a Koriakinem. Aslan pyta:

Cytat:
- Czy miałeś już dość, Koriakinie, rządzenia tak głupimi poddanymi?


A Koriakin na to, ze nie o to chodzi.

Cytat:
To nie to. Są rzeczywiście bardzo głupi, ale nie ma z nimi wielkich kłopotów. Zacząłem mieć dość wszelkich stworzeń. Czasem chyba tracę cierpliwość. Nie mogę się doczekać dnia, w którym zacznie rządzić nimi mądrość, a nie zwykła magia jak dotąd.


Po pierwsze po co Aslan pyta Koriakina? Czy to coś w stylu: co tam u ciebie? Czy raczej: a widzisz, jak to trudno rządzić niedoskonałymi istotami o wolnej woli? Bo odpowiedź Koriakina raczej znał. Po drugie: wygląda na to, że Koriakina nie męczy bardziej sam fakt głupoty Patałachów, ale to, że ewolucja z głupoty do objawów mądrości odbywa się tak wolno i że te "wszelkie stworzenia" są tak niedoskonałe dla wielkiego maga!


No ale na tej zasadzie Aslan w ogóle mógłby z nikim nie rozmawiać, bo i tak zna odpowiedzi, ale chodzi chyba przede wszystkim o to, żeby zmusić osobę pytaną do zastanowienia się nad daną kwestią. Czyli w sumie ta druga możliwość. Mnie z kolei zastanawia, co Koriakin ma na myśli, że Łachonogami rządzi "zwykła magia" zamiast mądrości.

Olle napisał:
Poza tym Aslan nie chce się pokazać Łachonogom, ponieważ za bardzo by ich przestraszył - ciekawe, jak to odczytać w kontekście ludzkiej historii i czy w ogóle można tu szukać analogii. Może chodzi o to, że Bóg objawia się ludziom stopniowo, w miarę upływu czasu i historii, i w miarę ich możliwości przyswajania Prawdy, tzn. inaczej mówiąc - powiększania możliwści poznawczych (skąd ja wzięłam taki dziwny termin, swoją drogą; no trudno, inaczej nie umiem tego nazwać).


A to w ogóle ciekawe jest, bo jeżeli przyjąć, że Koriakin wobec Łachonogów jest metaforą Boga wobec ludzi, to czego metaforą jest w takim razie Aslan:)?

Zastanawia mnie też, co właściwie Koriakin chciał osiągnąć, obdarzając Patałachów tą jedną (niezbyt praktyczną, raczej) nogą...

Olle napisał:
Cytat:
„Wkrótce” może oznaczać „kiedykolwiek” u Aslana, ale w moim domu wie się, że wkrótce wybije pierwsza, kiedy się czuje głód.


Enigmatyczne sentencje enigmatycznymi sentencjami, ale jeść trza o konkretnych porach!


No ba!

Olle napisał:
Dziwne rzeczy miał ten Czarodziej w pokoju, co ja nie rozumiem. Tzn. niektóre z nich kojarzę jak przez mgłę; musiałam jednak sprawdzić teodolindę. Otóż wg wikipedii Teodolinda to "królowa Longobardów, córka Garibalda, księcia Bawarów". Najwyraźniej Koriakin trzymał w pokoju zmultiplikowaną średniowieczną monarchinię...(?)


Haha, Olle, co za spostrzeżenie!:)

Olle napisał:
Rozumiem, że Ryczypisk stara się odnosić do wszystkich z szacunkiem, ale żeby powiedzieć do Patałachów: "Zacni i roztropni Jednonogowie!" To chyba przesada.


Ryczypisk - mistrz sarkazmu;)?

M.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)