Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Siostrzeniec Czarodzieja Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Błotosmętka
Faun



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Czw 18:20, 26 Lut 2009 Powrót do góry

To tak jak fairy Godmother - wróżka chrzestna ze Shreka Laughing
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 14:21, 27 Lut 2009 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:
Wyobraźcie sobie scenę chrztu malutkiego wuja Andrzeja... Confused


Pomijając nawet matkę chrzestną nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Pewnie od urodzenia wyglądał tak jak w książce.

A_g_a_ napisał:
Z tą manipulacją to ja się wciąż waham. Bo tak: z jednej strony w manipulacji chodzi właśnie o to, by ktoś przyjął nasze teorie za swoje i nie czuł się przymuszony do niczego. I tu można się zastanawiać, czy Digory nie był ofiarą perfekcyjnie przeprowadzonego procesu manipulacji - przyjął cel wuja: wyruszenie za Polą - za swój cel.


No tak... mógł poprosić kogoś starszego o pomoc, teoretycznie. Ale wuj Andrzej mógłby udawać, że nic nie wie - nikt by nie uwierzył chłopcu, że Pola się zdematerializowała. Z kolei Pola i tak zaginęła, a ostatnio widziano ją u wuja Andrzeja, który uchodził ze człowieka, mówiąc delikatnie, dziwnego, więc podejrzenia padłyby na niego (myślę, że jeśli chodzi o ludzi niestandardowych, podejrzenie pada zawsze na nich, nawet jeśli świadkiem byłoby dziecko;) ). Wuj Andrzej też miał trochę do stracenia, swoją drogą, ale to takie gdybanie... pewnie po prostu znał siostrzeńca i wiedział, że to wrażliwe dziecko.

Tak czy inaczej manipulacja zaczęła się już w rozdziale pierwszym - w przypadku Poli.

A_g_a_ napisał:
Ale... z drugiej strony, zaczęłam się zastanawiać nad taką hipotetyczną sytuacją: załóżmy, że ktoś taki, jak wuj Andrzej w ogóle nie istnieje. Pola i Digory w czasie zabawy przedostają się do faktycznie pustego domu. Znajdują tam jednak tackę z pierścionkami. Pola przymierza jeden i nagle znika. Powiedzmy, że Digory po pierwszym szoku znajduje obok tacki jakąś instrukcję obsługi, albo nie wiem - po prostu wewnętrznie czuje/wie, co spowodowałoby jego przemieszczenie się do miejsca, gdzie jest Pola i być może ich powrót (choć tego pewny na 100% nie może być). Czy nie postąpiłby tak samo? Mogę się oczywiście mylić, być może za bardzo wierzę w Digory'ego... Rolling Eyes ale wciąż mam jednak wrażenie, że i tak by poszedł za Polą. Te jego trafne wypowiedzi w czasie rozmowy z wujem są jakby potwierdzeniem, że nie stracił czujności.


Nie wiem tylko czy wuj Andrzej zostawiłby te pierścionki na widoku... Ale tak, racja. Tak samo można się zastanawiać, czy Ewa by ugryzła owoc, gdyby nie wąż. Przecież on tam cały czas, hmm, wisiał. Właściwie pierścionki też nie należały do dzieci, pokój nie był ich - dotykając cudzych rzeczy pod nieobecność właściciela też nie postępowałyby właściwie.


martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
W ogóle co to za matka chrzestna parająca się magią... Shocked Wyobraźcie sobie scenę chrztu malutkiego wuja Andrzeja... Confused


To chyba po prostu nawiązanie do wielu europejskich baśni, w których postać matki chrzestnej-wróżki czy czarodziejki jest przecież bardzo częsta (np. Kopciuszek).


Matki chrzestne Śpiącej królewny też były wróżkami, ale swoją wiedzę czerpię z disneyowskiej ekranizacji. To nie do końca wiarygodne źródło informacji, jeśli chodzi o baśni;) A oryginału nie pamiętam.

Fakt, motyw sam w sobie jest dziwny - czarodziejka czy wróżka jako matka chrzestna. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi Shocked

Błotosmętka napisał:
To tak jak fairy Godmother - wróżka chrzestna ze Shreka Laughing


Smile Heh, to ostatnio modny motyw, bo widziałam też w kreskówce "Przygody Timmy'ego".

W międzyczasie wspomnę już teraz, że zaczynamy nowy rozdział.


Rozdział II
LAS MIĘDZY ŚWIATAMI


Więc - bardzo dziwny i wizualnie enigmatyczny obraz - skąd tak świetny pomysł na "korytarz" między światami. Pytam jak zwykle o to, co pewnie najmniej istotne: dlaczego akurat woda i drzewa? Dlaczego nie widać nieba? Można sobie tłumaczyć to na wiele sposobów, zajrzałam do tematu Las Między Światami i już znalazłam sporo ciekawych interpretacji.

Ciekawy kompromis, a może nawet konsensus;) znalazły dzieci co do podróżowania między światami. Bardzo, bardzo racjonalnie postąpiły, z tą zmianą pierścieni w ostatniej chwili. Czytając stwierdziłam, że ja bym na to nie wpadła, i doprawdy nie wiem dlaczego o tym wspominam... zaskoczyło mnie pewnie, że można rozumować w czasie podróży między światami. I że też wylądowały tam, skąd wyruszyły. Do tego wszystko, co widzą w czasie "przelotu" jest zjawiskowe (zastanawiam się, czy ich tez było widać, jak tak lecieli z góry;) ).

W ogóle Pola podchodzi tu do rzeczy bardzo praktycznie. Może bardziej przyziemnie, jeśli ją porównać z chętnym przygód Digorym, ale gdyby nie jej uwagi, to ten marzyciel by zaginął gdzieś w jakimś zupełnie obcym świecie. Pod tym względem przypomina mi nieco Zuzannę. Z drugiej strony - kiedy mówi o stroju kąpielowym, to już przesada Very Happy

Trochę mnie zaskoczyło porównanie:
Cytat:
„Było to bardzo BOGATE miejsce, tak bogate, jak świąteczne ciasto ze śliwkami”.

Cóż... Rolling Eyes Doprawdy, to porównanie sprawiło, że Las Między Światami kojarzy mi się jeszcze dziwniej.

Cała historia pierścionków jest szalenie ciekawa... domyślanie się, jak pył dostał się do naszego świata jest pewnie zupełnie nie na miejscu, ale i tak motyw porusza wyobraźnię!

PS Taka ogólna refleksja z pytaniem... Bardzo to zastanawiające, że ludzie wychodzą coraz bardziej z TEGO świata. Najpierw chcieli podróżować w kosmos, a potem kosmos im nie wystarcza (odwołam się do wypowiedzi wuja Andrzeja w rozdz. II - na inną planetę też w końcu można się dostać, "jeśli się bardzo chce"Wink ). Ciekawe, kto jako pierwszy wpadł na pomysł podróży między światami i jak dawno to było... mamy tu chyba specjalistów od światów równoległych?Smile
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 21:02, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Nareszcie udało mi się poczytać Smile

Śledzę uważnie dotychczasowe spostrzeżenia, więc tylko kilka pytań moich po lekturze.

Dedykacja książki - nie jestem pewna, ale to chyba wielodzietna rodzina, której dzieci korespondowały z Lewisem, wydaje mi się, że mowa jest o niej w książce w której zostały opublikowane listy Lewisa do najmłodszych czytelników. Ale fajnie, że się tak wyrażę, kiedy książkę zadedykuje ci Lewis Wink

I rozdział - jestem świeżo po kolejnej biografii Lewisa i widzę jak bardzo Jack sportretował w tym tomie Opowieści siebie i swoje dzieciństwo - chorobę mamy, dom pełen zakamrków, pisaną powieść....

Wuj Andrzej skradający się w nocy do sypialni małego chłopca - jak dzisiaj inaczej się to czyta....

II rozdział - Czarodziej przygotowywany do swojej roli od małego. Zdemoralizowany, tak byśmy go dzisiaj nazwali. Digory jako jego przeciwnik niemal dorównuje mu w myśleniu, argumentacji.

III - rozdział - Czy Las Między Światami nie działa trochę na zasadzie narkotyku? Znieczulenia? I czy każdy może się mu oprzeć?
Ja też nie pomyślałabym o zwiedzaniu światówVery Happy
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 1:04, 06 Mar 2009 Powrót do góry

narnijka napisał:

III - rozdział - Czy Las Między Światami nie działa trochę na zasadzie narkotyku? Znieczulenia? I czy każdy może się mu oprzeć?


Pewnie tak... Las musi pozostać niezmienny, więc wnioskuję, cokolwiek/ktokolwiek się tam dostaje, jest ciałem obcym. Wspomnienia też są obce dla tego miejsca - i dlatego znikają.

Ciekawe, że kiedy dzieci już zobaczyły swoje twarze, zaczęły sobie wszystko przypominać. Od tego momentu już ani przez chwilę nie traciły świadomości. Kontakt z drugim człowiekiem, możliwość rozmowy warunkują tu pamięć.

Ciekawe, czy świnka morska oparła się Lasowi. Czy pamiętała swoje przeszłe życie? Wink Shocked Rolling Eyes Cool



ekhm. Co tu tak nikogo nie ma? Czekamy jeszcze tydzień? Serio pytam. Ja się i tak obawiam, że nie zdążę do jutra z nowym rozdziałem, więc najwcześniej w sobotę... chyba, że ktoś chciałby mnie zastąpić w ten piątek:)
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 17:02, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Olle napisał:

Pewnie tak... Las musi pozostać niezmienny, więc wnioskuję, cokolwiek/ktokolwiek się tam dostaje, jest ciałem obcym. Wspomnienia też są obce dla tego miejsca - i dlatego znikają.


Las musi pozostać niezależny od tego co się w nim znajdzie?

Olle napisał:
Ciekawe, że kiedy dzieci już zobaczyły swoje twarze, zaczęły sobie wszystko przypominać. Od tego momentu już ani przez chwilę nie traciły świadomości. Kontakt z drugim człowiekiem, możliwość rozmowy warunkują tu pamięć.


Ale wiedzieli również, że jeśli zostaną tam dłużej znowu "zapomną".




Olle napisał:
ekhm. Co tu tak nikogo nie ma? Czekamy jeszcze tydzień? Serio pytam. Ja się i tak obawiam, że nie zdążę do jutra z nowym rozdziałem, więc najwcześniej w sobotę... chyba, że ktoś chciałby mnie zastąpić w ten piątek:)


Jestem za poczekaniem do soboty Mistrzynio Ceremonii Smile
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 17:27, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Ja się zastanawiałam, co napisać o Lesie, ale im więcej myślałam... tym bardziej ogarniał mnie ten klimat... takie po prostu trwanie... i słuchanie, jak drzewa rosną Wink

To zdecydowanie dziwne miejsce Confused

Olle napisał:
Kontakt z drugim człowiekiem, możliwość rozmowy warunkują tu pamięć.

Bardzo mi się podoba to spostrzeżenie. Chociaż oczywiście i będąc razem musieli zachować czujność, by nie stracić pełni świadomości.

Też się zastanawiałam, jak to jest ze świadomością świnki Razz I zastanawia mnie też ekosystem Lasu Wink Te drzewa tak rosły i rosły... A poza świnką żadnego zwierzaczka nie było... Wiem, że nie ma co porównywać do ziemskich praw - praw mających miejsce w innych światach (tudzież między światami...), ale przynajmniej wyobraźnia ma się czym zająć Wink
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 17:36, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Może Digory i Pola nie zauważyli innych zwierząt, ale to chyba nie znaczy, że ich tam nie było?


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Pią 17:37, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 20:59, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Porobiły mi się zaległości... Chyba nie czekaliście specjalnie na mnie?:P

A_g_a_ napisał:
Ok, to wiem. Zapytałam nie o to, o co chciałam :P Skąd jego matka chrzestna wiedziała ile jest czarodziejek?


Nie wiem, wydaje mi się, że przy takiej małej i specyficznej społeczności, wszyscy by mieli na siebie nawzajem oko.

Błotosmętka napisał:
To tak jak fairy Godmother - wróżka chrzestna ze Shreka


Dokładnie, to samo nawiązanie:)

A teraz do trzeciego rozdziału: nieźle sobie Lewis ten Las Między Światami wykoncypował i ciekawe te Wasze spostrzeżenia. Typowo po Lewisowskiemu mamy też bardzo dokładny opis, co Digory po kolei odczuwa, "wędrując" przez sadzawkę: czasem czytając tę jego narrację mam wrażenie, że brakuje tylko, żeby autor dodał jakiś wykresik, żeby czytelnik już do końca wiedział, jak wszystko się odbywa:) I to bynajmniej nie jest krytyka, podoba mi się ten styl.

Gdy dzieci przypomniały sobie siebie nawzajem i to, co robiły przed dostaniem się do Lasu i stwierdziły, że to pewnie był tylko sen, skojarzyło mi się to z czarami Pani w Zielonej Sukni: znów pojawia się motyw z trudnością z odróżnieniem, co jest prawdą, a co snem.

Wiedząc już mniej więcej, jak działają pierścienie, Digory zmienia się trochę w wuja Andrzeja: też nie chce przepuścić okazji do odkrywania nowych światów. Tylko że oczywiście jest odważniejszy, bo chce to robić osobiście. Trochę się tylko dziwię, jakim sposobem tak szybko wykombinował, że Las Między Światami jest, no właśnie, między światami, że jest tylko przejściem. W końcu jego wiedza na temat innych światów była raczej zerowa.

Ciekawi mnie też, że gdy dzieci wypróbowują, czy da się wrócić do naszego świata, lądują w Londynie - czy należy założyć, że każdy podróżnik między światami wyląduje zawsze w miejscu, z którego wyruszył, czy też że każdy, kto jakimś sposobem dostałby się za pomocą pierścieni do naszego świata, wylądowałby w gabinecie wuja Andrzeja:)?

A wnikając w już bardziej trywialne szczegóły: podoba mi się, jak Digory "przeklina": "Blast and botheration!";) A swoją drogą, wspomniane jest, że wyrósł potem na "famous Professor Kirke". Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny?

M.
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 21:27, 06 Mar 2009 Powrót do góry

narnijka napisał:
Może Digory i Pola nie zauważyli innych zwierząt, ale to chyba nie znaczy, że ich tam nie było?

Ok, może i były Wink Chyba las (zwykły) bardzo mi się ze zwierzętami kojarzy (te odgłosy ptaków, atakujące zewsząd komary Wink jakieś sarenki...), więc skoro dzieci ich nie widziały, to jest to dla mnie jeszcze dziwniejszy Las... Smile

martencja napisał:
Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny?

Może z tego, że miał dom, który przychodziło zwiedzać dużo ludzi? Wink Chociaż mało to naukowe Cool
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 9:42, 07 Mar 2009 Powrót do góry

martencja napisał:


Gdy dzieci przypomniały sobie siebie nawzajem i to, co robiły przed dostaniem się do Lasu i stwierdziły, że to pewnie był tylko sen, skojarzyło mi się to z czarami Pani w Zielonej Sukni: znów pojawia się motyw z trudnością z odróżnieniem, co jest prawdą, a co snem.


Ciekawe. Tak właśnie zazwyczaj ukazuje zło Lewis w Opowieściach - zacieranie się granic, nazywanie zła dobrem i odwrotnie.

martencja napisał:


Ciekawi mnie też, że gdy dzieci wypróbowują, czy da się wrócić do naszego świata, lądują w Londynie - czy należy założyć, że każdy podróżnik między światami wyląduje zawsze w miejscu, z którego wyruszył, czy też że każdy, kto jakimś sposobem dostałby się za pomocą pierścieni do naszego świata, wylądowałby w gabinecie wuja Andrzeja:)?


Nie inaczej Very Happy

martencja napisał:

A swoją drogą, wspomniane jest, że wyrósł potem na "famous Professor Kirke". Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny?

M.


Hmmm, chyba nigdzie, ale skoro w osobie Digory'ego Lewis sportretował siebie (nie tylko moja teoria Wink), to sława Profesora opierałaby się na książkach dla dzieci, audycjach radiowych...
Zobacz profil autora
Błotosmętka
Faun



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Sob 23:35, 07 Mar 2009 Powrót do góry

To teraz ja, jeszcze o rozdziale 3. Już pisałam wcześniej, że trochę mnie rozczarował w dzieciństwie - liczyłam, że dzieci trafią od razu do ANrni, spotkają Aslana, blablabla i takie tam inne. A tu zonk. Jakiś las, w którym się nic nie dzieje... Dramat po prostu Razz

Jakoś nie mam jakichś specjalnych spostrzeżeń po lekturze tego rozdziału. jest dla mnie fascynujący, owszem. Ale nic nie potrafię wymyśleć.

Podoba mi się porównanie lasu z tunelem - takie absurdalne trochę, ale jakże prawdziwe Razz

I zgadzam się, co do tego, że las działa jak jakaś substancja narkotyczna, ale chyba bez negatywnych skutków ubocznych. Może uzaleznienie tak, bo dzieci miały ochotę po prostu leżeć pod drzewami. Swoją drogą ciekawe co by się stało gdyby tam zostali... Leżeliby... I leżeli. Skoro całe przygody w "światach równoległych" nie trwają na Ziemi ani sekundy, co by się stało, gdyby przygoda taka trwała... No właśnie? Nieskończoność?

A w kwestii wracania do pracowni wuja Andrzeja... Jak wszyscy przeczytamy za jakiś czas Razz kiedy dzieci przeniosły się do lasu z ulicy, na nią wróciły...
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:12, 08 Mar 2009 Powrót do góry

narnijka napisał:
Olle napisał:

Pewnie tak... Las musi pozostać niezmienny, więc wnioskuję, cokolwiek/ktokolwiek się tam dostaje, jest ciałem obcym. Wspomnienia też są obce dla tego miejsca - i dlatego znikają.


Las musi pozostać niezależny od tego co się w nim znajdzie?


Tak mi się wydaje. Dlatego nie uważam, że mogą tam być zwierzęta... po pierwsze jeśli zwierzęta, to i zryta przez dziki trawa, trawa powygryzana, że nie wspomnę, co też na tej trawie się mogło pojawiać w związku z obecnością zwierząt. Jakoś mi się to nie kojarzy z ponadczasowym dostojeństwem Lasu. Ponadto myślę, że jeśli autor napisał, że Digory "nie widział tu ani ptaków, ani owadów, ani zwierząt, ani wiatru" (swoją drogą kto widział wiatr?), to jednak znaczy, że ich tam nie było.

narnijka napisał:
Olle napisał:
Ciekawe, że kiedy dzieci już zobaczyły swoje twarze, zaczęły sobie wszystko przypominać. Od tego momentu już ani przez chwilę nie traciły świadomości. Kontakt z drugim człowiekiem, możliwość rozmowy warunkują tu pamięć.


Ale wiedzieli również, że jeśli zostaną tam dłużej znowu "zapomną".


A, racja... Musieliby się w siebie wpatrywać non stop, co na dłuższą metę nie wydaje się przyjemną alternatywą do zupełnego zapomnienia.

A_g_a_ napisał:
Ja się zastanawiałam, co napisać o Lesie, ale im więcej myślałam... tym bardziej ogarniał mnie ten klimat... takie po prostu trwanie... i słuchanie, jak drzewa rosną Wink


A no właśnie, one rosną - tzn., że ten międzyświatowy wszechświat się rozwija, nie jest tak DO KOŃCA niezmienny.


martencja napisał:
Typowo po Lewisowskiemu mamy też bardzo dokładny opis, co Digory po kolei odczuwa, "wędrując" przez sadzawkę: czasem czytając tę jego narrację mam wrażenie, że brakuje tylko, żeby autor dodał jakiś wykresik, żeby czytelnik już do końca wiedział, jak wszystko się odbywa:) I to bynajmniej nie jest krytyka, podoba mi się ten styl.


Heh, rzeczywiście - dlatego to się odbywa bardziej naukowo, bardziej namacalnie i niekonwencjonalnie.

martencja napisał:
Wiedząc już mniej więcej, jak działają pierścienie, Digory zmienia się trochę w wuja Andrzeja: też nie chce przepuścić okazji do odkrywania nowych światów. Tylko że oczywiście jest odważniejszy, bo chce to robić osobiście.


Im więcej zastanawiam się nad wujem Andrzejem, tym bardziej przychodzi mi do głowy, że on jednak miał na celu przede wszystkim materialne zyski płynące z odkrycia nowego świata... a przynajmniej potem sie to okazuje. Można jednak dyskutować tak, jak nad alchemikami szukającymi kamienia filozoficznego - szukali go dla samej wiedzy czy dla złota? Czy to się jednak da tak prosto określić, nie wiem.

martencja napisał:
Trochę się tylko dziwię, jakim sposobem tak szybko wykombinował, że Las Między Światami jest, no właśnie, między światami, że jest tylko przejściem. W końcu jego wiedza na temat innych światów była raczej zerowa.


Może tak wykombinował na zasadzie samej sugestii obrazu (weszliśmy przez sadzawkę->to rodzaj wejścia; wiele sadzawek->wiele światów) - pewnie mu samo przyszło do głowy dzięki wędrówce wzdłuż domów po korytarzu (co tłumaczył potem Poli). Obraz ma jednak wielką siłę!Wink Dodatkowo wuj mu opowiadał o istnieniu wielu światów, więc sobie połączył oba fakty i wyobraźnia ruszyła.

Następny motyw "odbicia" u Lewisa - Las-korytarz! Nie wiem czy jest sens, ale jeszcze trochę i założę oddzielny temat z takimi równoległościami.



martencja napisał:
Ciekawi mnie też, że gdy dzieci wypróbowują, czy da się wrócić do naszego świata, lądują w Londynie - czy należy założyć, że każdy podróżnik między światami wyląduje zawsze w miejscu, z którego wyruszył, czy też że każdy, kto jakimś sposobem dostałby się za pomocą pierścieni do naszego świata, wylądowałby w gabinecie wuja Andrzeja:)?


Przyznam, że też mnie to zastanowiło Shocked Podobnie było w "Z milczącej planety".

Błotosmętka napisał:
A w kwestii wracania do pracowni wuja Andrzeja... Jak wszyscy przeczytamy za jakiś czas Razz kiedy dzieci przeniosły się do lasu z ulicy, na nią wróciły...


Pewnie tak. Magia u Lewisa jest na swój osobliwy sposób logiczna.

narnijka napisał:
martencja napisał:

A swoją drogą, wspomniane jest, że wyrósł potem na "famous Professor Kirke". Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny?

M.


Hmmm, chyba nigdzie, ale skoro w osobie Digory'ego Lewis sportretował siebie (nie tylko moja teoria Wink), to sława Profesora opierałaby się na książkach dla dzieci, audycjach radiowych...


A może po prostu był znanym naukowcem. Na świecie roi się od znanych naukowców, których się nie zna, bo np. nie działają w nam bliskiej dziedzinie. No bo chyba nie z tego, że napisał książkę "Byłem w Narni - prawdziwa historia". Ludzi wytykaliby go palcami i mówili, że to ten, któremu się wydaje, że go porwali kosmici:/

A_g_a_ napisał:

Może z tego, że miał dom, który przychodziło zwiedzać dużo ludzi? Wink Chociaż mało to naukowe Cool


Hmm, jest wielu ludzi znanych, którzy wcale nie są znani z tego z czego powinni... że się tak enigmatycznie wyrażę Mr. Green Więc dlaczego nie;)


Błotosmętka napisał:
Swoją drogą ciekawe co by się stało gdyby tam zostali... Leżeliby... I leżeli. Skoro całe przygody w "światach równoległych" nie trwają na Ziemi ani sekundy, co by się stało, gdyby przygoda taka trwała... No właśnie? Nieskończoność?


A to dobre pytanie! Jak się ma czas Lasu do innych czasów?

martencja napisał:
Porobiły mi się zaległości... Chyba nie czekaliście specjalnie na mnie?Razz


Mi się też porobiły:/ I to jakie! Pewnie ogólnie ostatnio ludzkość nie ma czasu:( Dlatego taka żelazna dyscyplina, żeby nie ugrzęznąć (obliczyłam, że jeśli wyjdzie co tydzień rozdział, to siostrzeńca skończymy mniej więcej na początku wakacji Mr. Green ). Myślę, że jeśli ktoś ma coś do dopisania do poprzednich rozdziałów, to rzecz jasna przecież może pisać! Dla pewności powtórzyłam.

narnijka napisał:
Olle napisał:
ekhm. Co tu tak nikogo nie ma? Czekamy jeszcze tydzień? Serio pytam. Ja się i tak obawiam, że nie zdążę do jutra z nowym rozdziałem, więc najwcześniej w sobotę... chyba, że ktoś chciałby mnie zastąpić w ten piątek:)



Jestem za poczekaniem do soboty Mistrzynio Ceremonii Smile


Wzruszonam i ruszam z następnym rozdziałem! Ale to w następnym poście, bo ten mi się jeszcze przez przypadek skasuje i popełnię z rozpaczy jakieś sepuku.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:58, 08 Mar 2009 Powrót do góry

Rozdział IV
DZWON I MŁOTEK


Pierwsza rzecz - nastrój. Rzadko się spotyka autorów, którzy używają zupełnie prostego języka, a dają taką sugestię obrazu i nastroju. Na moje wyobrażenie tego niesamowitego miasta wpłynęły ilustracje, ale kiedy im się przyjrzałam dziś, przy czytaniu, to przyszło mi do głowy, że odrobinę inaczej widzę tamtejszą architekturę (nastrój - właśnie tak, ale nie - jeśli chodzi o architekturę). Na ilustracji miasto wygląda bardziej jak ruiny szeregu kamienic z różnymi fikuśnymi arkadami i attykami (co robi dość mieszczańskie wrażenie, taki piękny Gdańsk po katastrofie)... A Charn jak dla mnie było miastem bardziej monumentalnym i surowym. Wszystko było w nim WIELKIE, coś jakby dorycka Grecja (a właściwie nawet wcześniejsza), czy Sumer. A może i gdyby skrzyżować Gdańsk z Sumerem - to by było to!

I stroje nieruchomych ludzi - aż zachciało mi się usiąść i narysować coś takiego, z wszystkimi ornamentami i szlachetnymi kamieniami.

Cytat:
widać też było, że pochodzą z rasy pięknych ludzi


Co to za znowu rasa, do kroćset? Skąd u dzieci (bo narrator zapewne wyraża spostrzeżenia dzieci) taka myśl?

Cytat:
Po wielu, wielu latach Digory, już jako stary człowiek, powiedział, że nigdy, w całym swoim życiu, nie widział równie pięknej kobiety. Tak mówił Digory, ale uczciwie trzeba dodać, że Pola nie podzielała jego zdania.


Zwykła kobieca zawiść, czy może w Jadis było coś, co wydaje się atrakcyjne tylko według mężczyzn? Wink

Wiersz obok dzwonka świetny. Myślę, że najpierw bałbym się i zachowywałabym się jak Pola. Nie zadzwoniłabym. A potem, gdybym już siedziała w bezpiecznym miejscu, dostałabym tego bzika od zastanawiania się, co by było gdyby;)
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 12:07, 08 Mar 2009 Powrót do góry

Błotosmętka napisał:
A w kwestii wracania do pracowni wuja Andrzeja... Jak wszyscy przeczytamy za jakiś czas :-P kiedy dzieci przeniosły się do lasu z ulicy, na nią wróciły...


Tak właśnie podejrzewałam, ale nie chciało mi się sprawdzać;] Pozostaje jednak nadal pytanie, co decyduje o tym, w jakim miejscu się człowiek pojawi, jeżeli przybywa do danego świata po raz pierwszy?

Rozdział czwarty: wspaniały, plastyczny opis ruin Charnu. Jak już kiedyś w jakimś wątku pisałam: straszno-niesamowity. I zgadzam się z Olle, że kojarzy się raczej z jakąś większą i starszą cywilizacją niż z kamienicami północnej Europy.

Pola - nadal głos rozsądku. Digory - jeszcze bardziej upodabnia się do wuja w scenie, gdy dzieci kłócą się o uderzenie w dzwon, nawet używa podobnych argumentów (że dziewczyny interesują się tylko trywialnymi rzeczami, że Pola "can't keep to the point" - niemal to samo, co mówił wuj we wcześniejszej rozmowie z Digorym, gdy ten cały czas dopytywał się o zniknięcie Poli).

A swoją drogą ciekawe jest, że magia wydaje się dla dzieci tak od razu wyczuwalna, chociaż nigdy wcześniej nie miały z nią do czynienia.

Olle napisał:
Cytat:
widać też było, że pochodzą z rasy pięknych ludzi


Co to za znowu rasa, do kroćset? Skąd u dzieci (bo narrator zapewne wyraża spostrzeżenia dzieci) taka myśl?


Rzeczywiście, brzmi to bardzo dziwnie, szczególnie w świetle teorii, które krążyły po Europie nie tak długo przed tym, jak Lewis pisał "Siostrzeńca..."

Ciekawy obraz rozwoju - i degeneracji - rasy w pigułce. Czy to aby jednak nie trochę za proste? Nie dziwię się Poli, że zainteresowały ją stroje ludzi w sali - też bym sobie chętnie je postudiowała:)

Też zawsze mi się podobał wiersz koło dzwonka (w oryginale jest krótszy, niż w przekładzie!). I zastanawia mnie to ostrzeżenie o szaleństwie na wypadek nieuderzenia w dzwonek: czy to rzeczywiście jakieś zaklęcie, czy zwykła psychologia? Jednocześnie pojawia się echo Aslanowego zalecenia, żeby nie zajmować się tym, co MOGŁOBY się wydarzyć. "What does it matter what would have happened!", mówi Pola.

(I jeszcze uwaga na marginesie:

Olle napisał:
(co robi dość mieszczańskie wrażenie, taki piękny Gdańsk po katastrofie)


Gdańsk już przeżył taką katastrofę. Nie pozostały wtedy w nim po niej nawet fasady kamienic czy sterczące kolumny: tylko piwnice i fundamenty. Rzeczywistość czasem przerasta najbardziej fantastyczną fikcję...)

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 19:01, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 14:59, 08 Mar 2009 Powrót do góry

martencja napisał:
Też zawsze mi się podobał wiersz koło dzwonka (w oryginale jest krótszy, niż w przekładzie!).

A mogłabyś (lub ktoś inny) go tu zacytować (znaczy się oryginał)? Bo ja takowego nie posiadam, a zwyczajnie się przyznam, że nie chce mi się szperać w sieci i szukać, skoro mam Was Mr. Green

martencja napisał:
Jednocześnie pojawia się echo Aslanowego zalecenia, żeby nie zajmować się tym, co MOGŁOBY się wydarzyć. "What does it matter what would have happened!", mówi Pola.

Faktycznie - echo dość wyraźne. Mądre są te słowa... Hmm... może zupełnie nic by się nie stało, gdyby nie zadzwonili. Wink Ale nie gdybajmy.

Charn mnie przytłacza tą swoją wielkością... Ja już bym chciała trafić do innych miejsc, do kolejnych rozdziałów, do Narnii... Wink


Ostatnio zmieniony przez A_g_a_ dnia Czw 18:30, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)