Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Książę Kaspian Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 21:25, 20 Mar 2010 Powrót do góry

promyk słonka napisał:
Wydaje mi się jednak, że Zuzanna ma taką zdolność do błyskawicznego zapominania i odwrócenia uwagi od tego, co opuściła... Przypomina sobie o Narnii dopiero gdy znów się w niej znajdzie. Jeśli jest w Anglii - wcale do Narnii nie tęskni. (Albo ma tę tęsknotę ukrytą baaardzo głęboko.) Nawet w tym rozdziale, gdy już prawie pewne jest gdzie się znajdują, Zuza jakby chciała wszystkich odciągnąć od rozwiązania zagadki... może się boi? W każdym razie, jeśli tęskni, to tylko przez chwilę.


Co do błyskawicznego zapominania - też tak pomyślałam, ale potem przypomniałam sobie o jej podejściu do Narni w LCiSS - nie mogła się przyzwyczaić jeszcze dłużej. Tylko że wtedy była w Narni po raz pierwszy.

A co do zagadki - myślę, że tak, pewnie się boi. Może to taki motyw, który często widzę w filmach kryminalnych, thrillerach itp., kiedy bezbronny człowiek słyszy podejrzane dźwięki i idzie sam sprawdzić, co to może być, podczas gdy to na pewno: przestępca, wilkołak, wampir, blabla, coś niebezpiecznego. I wtedy stwierdzam, że jednak bardzo głupie takie chodzenie. Może Zuzanna też tak pomyślała?... Bardzo dziwne, że ja tym razem stwierdziłam odwrotnie.

Rozdział III
KARZEŁ



Cytat:

Kiedy Łucja stwierdziła, że ranek jest cudowny - co zresztą było prawdą - nikt nie kwapił się do rozwijania tego tematu.


Łucja zawsze zauważa wszystko, co dobre. Tzn. jako pierwsza, i nawet w nieprzyjemnych sytuacjach.


Cytat:
- Zuzannie na pewno nie sprawiłoby to większej trudności - zauważył Piotr - ale mam wątpliwości co do reszty.
Mówiąc o „reszcie” miał w rzeczywistości na myśli Edmunda, który nie potrafił jeszcze przepłynąć dwu długości szkolnego basenu, oraz Łucję, która w ogóle nie umiała pływać.


To bardzo miło ze strony Piotra, bo sam też umiał pływać, ale włączył siebie w tą "resztę".


Zuzanna działa tu wyjątkowo szybko. Nie zastanawia się, czy uratować karła, chociaż oczywiście trochę się boi, że może zrobić komuś krzywdę (tak odczytałam jej zblednięcie).

I to na razie wszystko, co sobie wynotowałam odnośnie trzeciego rozdziału.


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Sob 21:27, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 13:54, 21 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Hmmm uczty i polowania~przyjęcia i nylonowe pończochy? Hmm, hmm.


Nie, no jak, na polowaniu to sobie można tylko takie pończochy podrzeć!:P

Olle napisał:
martencja napisał:
Oho, widzę, że motyw latarki urasta na coraz ważniejszy w interpretacji KK!Wink Ach, co ten Adamson uczyniłRazz


W moim przypadku to chyba jednak nie przez Adamsona, po prostu czytając tak sobie pomyślałam:)


I ani przez chwilę nie przeleciała Ci przez głowę wizja Edmunda i jego 1001 zastosowań latarki (o, chyba wymyśliłam właśnie tytuł do naszej narnijskiej biblioteczki;)!)? No, może rzeczywiście za bardzo oceniam innych swoją własną miarą;)

Olle napisał:
martencja napisał:
Zauważam, że chyba ciężko będzie przebić się przez lekturę KK bez odwoływania się do ekranizacji - mi, przynajmniej, bo pewnie ciągle mi się będzie coś kojarzyć. Chyba, że bardzo chcecie, żebym się powstrzymała, to wtedy mogę spróbowaćSmile?


Myślę, że ekranizacja może pomóc w odkryciu nowych, niezauważonych aspektów książkowych... jakakolwiek by nie była;]


Pomyślałam sobie jeszcze, że dla równowagi można by też porównywać z ekranizacją BBC, ale zaraz potem zdałam sobie sprawę, że nic z niej nie pamiętam... Oprócz może drewnianego aktorstwa;]

Olle napisał:
martencja napisał:
Znów się odwołam do ekranizacji, bo jeszcze przed premierą, gdy przeglądałam różne materiały i wywiady z twórcami, natknęłam się na wzmiankę na ten temat, że to dziwne, że nikt nie splądrował skarbca, dlatego w filmie wymyślili patent z drzwiami ukrytymi za odsuwanym kawałkiem muru.


I po raz kolejny twórcy ekranizacji byli mundrzejsi od autora.


Wyczuwam tu pretensję... Czy to rzeczywiście taka straszna zbrodnia, uzupełniać takie pomniejsze luki...?

Olle napisał:
A co do zagadki - myślę, że tak, pewnie się boi. Może to taki motyw, który często widzę w filmach kryminalnych, thrillerach itp., kiedy bezbronny człowiek słyszy podejrzane dźwięki i idzie sam sprawdzić, co to może być, podczas gdy to na pewno: przestępca, wilkołak, wampir, blabla, coś niebezpiecznego. I wtedy stwierdzam, że jednak bardzo głupie takie chodzenie. Może Zuzanna też tak pomyślała?... Bardzo dziwne, że ja tym razem stwierdziłam odwrotnie.


Hehe, niezłe skojarzenie. Ale to wcale nie jest dziwne: wszystko wynika z konwencji, która jest Ci znana. W tamtych innych przypadkach wiesz, że to kryminał/thriller/horror, więc najprawdopodobniej za odgłosami kryje się coś nieprzyjemnego, a tu wiesz, że to baśń fantasy, więc - fascynująca tajemnica.

Co do nowego rozdziału: widać w nim, że Zuzanna, mimo całego swojego dotychczasowego rozmemłania, jak przychodzi co do czego, potrafi zadziałać szybko i zdecydowanie. Co więcej, nie chce nawet, żeby ktoś pomyślał, że mogłaby chybić!

Ciekawe jest to, że sądząc po zachowaniu Zuchona - to, że boi się duchów i czuje się nieswojo w ruinach zamku - najwyraźniej Starzy Narnijczycy wierzą w te same przesądy o duchach zamieszkujących lasy nad morzem, co Telmarowie!

Cytat:
The worst of sleeping out of doors is that you wake up so dreadfully early.


Wreszcie ktoś powiedział prawdę o tym, że wczesne wstawanie niekoniecznie musi być dobre!;)

Cytat:
Peter's sword would have been sharper, but a sword is very inconvenient for this sort of work because you can't hold it anywhere lower than the hilt.


Jak to dobrze, że "Opowieści..." są pełne takich praktycznych, życiowych wskazówek!:P

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Śro 22:39, 24 Mar 2010 Powrót do góry

Cytat:
W SPANIU POD GOŁYM NIEBEM najgorsze jest to, że człowiek budzi się tak okropnie wcześnie. A po przebudzeniu trzeba zaraz wstać, bo dopiero wtedy czuje się, jak było twardo i niewygodnie.

Hm, to chyba Wilde powiedział/napisał, że gdyby natura była wygodniejsza, nigdy nie stworzono by architektury Wink Zgadzam się z nim w tej kwestii - jestem potwornie wygodna i bez ciepłego i wygodnego łóżeczka ani rusz!

Cytat:
— Ale posłuchaj, Piotrze — powiedziała Łucja. — Wiem, że nie mam pojęcia o pływaniu tam, u nas, to znaczy w Anglii. Czy jednak nie potrafiliśmy wszyscy pływać w dawnych czasach — czy to naprawdę tak dawno? — kiedy byliśmy królami i królowymi w Narnii? Jeździliśmy przecież konno i w ogóle robiliśmy różne rzeczy. Nie pomyślałeś o tym?
— Tak, ale wtedy byliśmy czymś w rodzaju dorosłych. Panowaliśmy przecież przez długie lata i nauczyliśmy się wielu rzeczy. A teraz chyba mamy swój prawdziwy wiek, czy nie?

O, pamiętacie naszą dyskusję o dorastaniu bohaterów? Tzn. rozdzielenia między wzrostem fizycznym a duchowym? Mieliśmy wątpliwość odnośnie świadomości dzieci po takim przeżyciu. Wydaje mi się, że 'świadomość dorosłego', podobnie jak wszystkie fizyczne umiejętności, zanikają po powrocie do Anglii. Wszak świadomość - podobnie jak umiejętność pływania - połączona jest z faktem doświadczenia. Podobnie przecież w tym tomie dzieci nie myślą jak dorośli - bardziej kierują się u czuciami i cechami charakteru (Zuzanna - ostrożna, Edmund - zdecydowany, Łucja - optymistka, Piotr - eeee... - rycerski?). W ich działaniu nie widać doświadczenia/świadomości dorosłych - popełniają takie błędy, jakich nie dopuściliby się doświadczeni ludzie.

Co do ewentualnego okradzenia sejfu - Narnijczykom by to do głowy nie przyszło, a Telmarów widocznie nie było w pobliżu Wink Ta troska twórców filmów - i nasza - pokazuje niestety, jak strasznie materializm i konsumpcja zawładnęły naszym światem.
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 16:33, 26 Mar 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Co do ewentualnego okradzenia sejfu - Narnijczykom by to do głowy nie przyszło, a Telmarów widocznie nie było w pobliżu Wink Ta troska twórców filmów - i nasza - pokazuje niestety, jak strasznie materializm i konsumpcja zawładnęły naszym światem.

Oj, zaraz materializm Razz Racjonalne myślenie po prostu Razz No bo jak to w ogóle możliwe, że cokolwiek zostało z zamku, jeśli w tym czasie półwyspy zamieniają się w wyspy, zmieniają się istoty zamieszkujące dany teren, a nawet nikną powoli, odsuwane na półkę z bajkami, historie tworzące tożsamość kraju... Czy odkrycia archeologiczne mogą być w tak dobrym stanie? (może mogą - nie wiem, pytam...) Nawet bez ingerencji człowieka/innego mieszkańca Narnii-świata, ale w związku z samym działaniem przyrody, bez zakładania magiczności miejsca.

Zuzanna faktycznie działa jak błyskawica. Tak szybko oswobodzili Zuchona, od razu zakładając, że go trzeba ratować - a jakby się okazało, że on jest straszliwym zbrodniarzem i by się na nich rzucił zaraz po przerwaniu więzów Rolling Eyes Dobra, pewnie by się bał tych strzał i wolał z duchami nie zadzierać Razz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:24, 28 Mar 2010 Powrót do góry

martencja napisał:

Olle napisał:
martencja napisał:
Oho, widzę, że motyw latarki urasta na coraz ważniejszy w interpretacji KK!Wink Ach, co ten Adamson uczyniłRazz


W moim przypadku to chyba jednak nie przez Adamsona, po prostu czytając tak sobie pomyślałam:)


I ani przez chwilę nie przeleciała Ci przez głowę wizja Edmunda i jego 1001 zastosowań latarki (o, chyba wymyśliłam właśnie tytuł do naszej narnijskiej biblioteczki;)!)?


Ale że z powodu filmu? Szczerze? Nie:D Ale teraz już będzie, dzięki narnijskiej biblioteczce!;]

martencja napisał:
Olle napisał:
I po raz kolejny twórcy ekranizacji byli mundrzejsi od autora.


Wyczuwam tu pretensję... Czy to rzeczywiście taka straszna zbrodnia, uzupełniać takie pomniejsze luki...?


Po pierwsze - a jeśli chodziło właśnie o to, że strach Telmarów przed tym miejscem był jednak silniejszy od chęci wzbogacenia się? Kto wie?

Po drugie - gdyby majstrowali przy takich szczegółach, nie wycinając jednocześnie połowy książki, może i bym przymrużyła oko. Jednak nie mogę uciec refleksji, że tak właśnie zrobili.

Co mnie boli w ekranizacji - doszczegółowianie. Pewnie już o tym wspomniałam. Narnia nie jest szczegółowa, jest lapidarna... Nie aż tak, jak baśń, ale zawsze jednak bardzo lapidarna.

martencja napisał:
Olle napisał:
A co do zagadki - myślę, że tak, pewnie się boi. Może to taki motyw, który często widzę w filmach kryminalnych, thrillerach itp., kiedy bezbronny człowiek słyszy podejrzane dźwięki i idzie sam sprawdzić, co to może być, podczas gdy to na pewno: przestępca, wilkołak, wampir, blabla, coś niebezpiecznego. I wtedy stwierdzam, że jednak bardzo głupie takie chodzenie. Może Zuzanna też tak pomyślała?... Bardzo dziwne, że ja tym razem stwierdziłam odwrotnie.


Hehe, niezłe skojarzenie. Ale to wcale nie jest dziwne: wszystko wynika z konwencji, która jest Ci znana. W tamtych innych przypadkach wiesz, że to kryminał/thriller/horror, więc najprawdopodobniej za odgłosami kryje się coś nieprzyjemnego, a tu wiesz, że to baśń fantasy, więc - fascynująca tajemnica.


W sumie już po tylu latach przebywania w Narni Czwórka powinna się wreszcie domyśleć, że to fantasy a nie np. kryminał albo dramat obyczajowy;]

Ale serio - reszta pewnie to wyczuwa, tyle że prócz Zuzanny. Narni chyba gdzieś napisała, że dzięki niej pamiętamy: tu nie jest NORMALNIE. Pewnie o to chodzi, że podczas gdy Zuzanna traktuje ten inny świat na zasadach naszego, reszta podchodzi do sprawy inaczej.

(Mam wrażenie, że już tysiąc razy o tym rozmawialiśmy/łyśmy, no ale w razie czego... to ja jeszcze raz;) )

martencja napisał:
Ciekawe jest to, że sądząc po zachowaniu Zuchona - to, że boi się duchów i czuje się nieswojo w ruinach zamku - najwyraźniej Starzy Narnijczycy wierzą w te same przesądy o duchach zamieszkujących lasy nad morzem, co Telmarowie!


A no rzeczywiście Oo Dość dziwne. Może to wynika z podejrzliwości karłów, czy ich sceptycyzmu? Chociaż czasem chyba musieli widywać jakieś duchy drzew na przykład, albo faunów.

martencja napisał:
Cytat:
The worst of sleeping out of doors is that you wake up so dreadfully early.


Wreszcie ktoś powiedział prawdę o tym, że wczesne wstawanie niekoniecznie musi być dobre!Wink


O toto! Wreszcie ktoś postawił sprawę jasno. Panie Lewis, jestem Pańską fankąVery Happy

martencja napisał:
Cytat:
Peter's sword would have been sharper, but a sword is very inconvenient for this sort of work because you can't hold it anywhere lower than the hilt.


Jak to dobrze, że "Opowieści..." są pełne takich praktycznych, życiowych wskazówek!Razz


Uhm, ten lewisowski zmysł obserwacji;]

patysio napisał:
O, pamiętacie naszą dyskusję o dorastaniu bohaterów? Tzn. rozdzielenia między wzrostem fizycznym a duchowym? Mieliśmy wątpliwość odnośnie świadomości dzieci po takim przeżyciu. Wydaje mi się, że 'świadomość dorosłego', podobnie jak wszystkie fizyczne umiejętności, zanikają po powrocie do Anglii.


To możemy już stwierdzić na pewno. Łucja pamięta, że w Narni jako królowa umiała pływać (ciekawe, jak wyglądały narnijskie stroje kąpielowe?Wink ), a Piotr wspomina, że Łucja jako angielska uczennica pływać w ogóle nie potrafi.

patysio napisał:
Wszak świadomość - podobnie jak umiejętność pływania - połączona jest z faktem doświadczenia. Podobnie przecież w tym tomie dzieci nie myślą jak dorośli - bardziej kierują się u czuciami i cechami charakteru (Zuzanna - ostrożna, Edmund - zdecydowany, Łucja - optymistka, Piotr - eeee... - rycerski?). W ich działaniu nie widać doświadczenia/świadomości dorosłych - popełniają takie błędy, jakich nie dopuściliby się doświadczeni ludzie.


Ale silne doświadczenie duchowe Edmunda pozostaje.

A jakie konkretnie błędy masz na myśli, Patysio? Tzn. z tych, których nie popełniliby jako dorośli na swoim miejscu... (nie wiem czy wypowiadam się zrozumiale:/). Bo ja nie widzę, żeby w tym akurat rozdziale zrobili coś źle; wręcz poradzili sobie najlepiej, jak mogli. Nawet uratowali karła.

A_g_a_ napisał:
No bo jak to w ogóle możliwe, że cokolwiek zostało z zamku, jeśli w tym czasie półwyspy zamieniają się w wyspy, zmieniają się istoty zamieszkujące dany teren, a nawet nikną powoli, odsuwane na półkę z bajkami, historie tworzące tożsamość kraju... Czy odkrycia archeologiczne mogą być w tak dobrym stanie? (może mogą - nie wiem, pytam...) Nawet bez ingerencji człowieka/innego mieszkańca Narnii-świata, ale w związku z samym działaniem przyrody, bez zakładania magiczności miejsca.


Właśnie te wyspy/półwyspy mnie najbardziej zainteresowały... Rzeki chyba dość szybko mogą zmieniać koryta, ale żaby aż tak?...

Z drugiej strony - zamek przecież BYŁ ruiną, kamień się nie rozłoży, złoto podobnie. Jeśli do dziś stoją np. świątynie greckie sprzed naszej ery, nawet jeśli wziąć poprawkę na to, że w większości porozpadane (albo porozbierane na mało chwalebne spolia w postaci zwykłych kamienic itp.) i potem odbudowane, to dlaczego Ker Paravel miałby zupełnie zniknąć pod wpływem samego czasu?

A_g_a_ napisał:
Tak szybko oswobodzili Zuchona, od razu zakładając, że go trzeba ratować - a jakby się okazało, że on jest straszliwym zbrodniarzem i by się na nich rzucił zaraz po przerwaniu więzów Rolling Eyes Dobra, pewnie by się bał tych strzał i wolał z duchami nie zadzierać Razz


Karzeł - seryjny morderca:D Ago, świetny pomysł na jakiś poboczny narnijski wątek kryminalny!!

Nowy rozdział - nowy post za chwilę.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 1:11, 28 Mar 2010 Powrót do góry

Rozdział IV
OPOWIEŚĆ KARŁA


Trzeba przyznać, że karzeł ten opowiadać umie tak dobrze, jak Arawis, a jakie szczegóły zna ohoho.

Podejście Telmarów do przeszłości Narni jest dość złożone i fascynujące. Bo: albo nie pamiętają, kogo podbili (co jest dość dziwne, w końcu to nie dziesiątki tysięcy lat), albo pamiętają bardzo dobrze i, ukrywając przed młodszym pokoleniem, próbują stopniowo wymazać ze swojej zbiorowej pamięci. Coś naprawdę świetnego w odniesieniu do naszego świata - wraz z upływem czasu ludzie próbują zamienić w "bajki dla dzieci" wszystko to, co wydaje im się bądź niewygodne, bądź nadzwyczajne (nie do objęcia rozumem). A już zwłaszcza jeśli jedno i drugie zarazem;]

Swoją drogą, czy driady, fauny, karły inc. były, z punktu widzenia Nanijczyka, irracjonalne? Wink Ach, to pomieszanie światów!! Same dziwne pytania mi się w głowie rodzą.

Cytat:
Jak w ogóle mogło być dwu królów jednocześnie?


Jakich dwu? A królowe? Evil or Very Mad

Ciekawe, że Miraz na pierwszym miejscu nie napiętnował kaspianowych opowieści o móiących zwierzętach, karłach itd., ale o tym, że ktokolwiek... DZIELIŁ SIĘ WŁADZĄ! "Ja bym nie mógł, a więc to niemożliwe"! To takie telmarskie myślenie.

Teraz myślę, że lubię "KK" chyba najbardziej za tą scenę, gdzie on się dowiaduje, że TO PRAWDA. I kiedy stoją gdzieś ponad dachami, a Kaspian odczuwa jednocześnie tą bojaźń i fascynację, która przeszywa bohaterów przy spotkaniu z Aslanem.

Ogród Gramatyczny albo Altana Przypadków Rozkosznie Otwarta dla Wrażliwych Mózgów Laughing Jak ja lubię ten tytuł!

Doktor Kornelius mówi, że to nie jest kraj ludzi. A jednak ludzie tu rządzą od samego początku.

Właściwie, tą nianię chyba trzeba by było i tak wkrótce zamienić na kogoś innego... Taki duży chłopiec i niania?... (Z tego co w jednej książce czytałam, np. w Rosji ok. XIX wieku książęcym dzieciom w wieku ok. czterech lat wymieniano angielskie nanny na francuskie guwernantki, które zaczynały je uczyć konkretów, przynajmniej na poziomie podstawowym... ale to nie była żadna naukowa książka, więc może gdzie indziej ma się nianię nawet w wieku 10 lat, a potem przechodzi od razu pod opiekę profesorów i do historii czy Ogrodu Gramatycznego?) E, czepiam się.

Cytat:
Nie ma tam żadnych duchów. To bajki wymyślone przez Telmarów.


Oczywiście że nie ma duchów. Bujda na resorach. Tylko od czasu do czasu przybywa ktoś z innego świata przywołany przez magiczny róg Dawnej Królowej... normalka.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 12:39, 28 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
patysio napisał:
Wszak świadomość - podobnie jak umiejętność pływania - połączona jest z faktem doświadczenia. Podobnie przecież w tym tomie dzieci nie myślą jak dorośli - bardziej kierują się u czuciami i cechami charakteru (Zuzanna - ostrożna, Edmund - zdecydowany, Łucja - optymistka, Piotr - eeee... - rycerski?). W ich działaniu nie widać doświadczenia/świadomości dorosłych - popełniają takie błędy, jakich nie dopuściliby się doświadczeni ludzie.


Ale silne doświadczenie duchowe Edmunda pozostaje.

A jakie konkretnie błędy masz na myśli, Patysio? Tzn. z tych, których nie popełniliby jako dorośli na swoim miejscu... (nie wiem czy wypowiadam się zrozumiale:/). Bo ja nie widzę, żeby w tym akurat rozdziale zrobili coś źle; wręcz poradzili sobie najlepiej, jak mogli. Nawet uratowali karła.

No właśnie, duchowe doświadczenie - wszystkie duchowe doświadczenia przechodzą między Anglią i Narnią. Wszystkie pozostałe - nie.
A co do tych konkretnych błędów - miałam nadzieję, że nikt nie zapyta Mr. Green Chodzi mi np. o to, że nie uwierzyli w to, że Łucja widziała Aslana. Zasugerowali się opinią Zuchona - który był dla nich dorosłym. Podobnie Łucja zachowała się jak dziecko, dając się przekrzyczeć przez starszych.

Olle napisał:
Rozdział IV
OPOWIEŚĆ KARŁA

Cytat:
KSIĄŻĘ KASPIAN mieszkał w wielkim zamku (...) oraz swoją ciotką, która była ruda i nazywała się Pretensjonata.

Hm, czyżby Lewis miał jakieś uprzedzenia odnośnie rudych kobiet?

Cytat:
Teraz, kiedy był tak nieszczęśliwy, rozmyślał o opowieściach z Narnii częściej niż uprzednio. W każdą noc śnił o karłach i driadach, a w dzień wychodził ze skóry, aby nauczyć mówić pałacowe psy i koty. Ale psy tylko merdały ogonami, a koty mruczały.

Heh, w KK Lewis bardzo sprytnie zastosował kompozycję szkatułkową - mamy tu Opowieści z Narnii w opowieściach z Narnii Wink Jestem pewna, że więcej jak połowa małoletnich czytaczy OzN miało takie zajawki jak Kaspian (próbując nauczyć psy/koty mówić), a już na pewno większość marzyła o tym, by znaleźć się w Narnii. Już kiedyś wspomniałam o tym, że dziecięcy bohaterowie narnijscy bywają często nieszczęśliwi - Kaspian jest chyba najnieszczęśliwszy z całej ich gromady. W tym fragmencie, powołując się na postać Kaspiana, Lewis tak jakby starał się pocieszyć małych czytelników i ofiarować im nadzieję - nawet, jeśli wszystko wydaje się wam beznadziejne i jest wam bardzo bardzo smutno, i nawet, jeżeli wszystko wskazuje na to, że Narnia (czyt. arkadia, raj, lepsze miejsce) nie istnieje, to wszystko wcale nie oznacza, że Narnii naprawdę nie ma.

A jeszcze tu wspomnę, że czytałam w domu stare wydanie PAXowskie Kaspiana i tam, nie widzieć czemu, ilustrację, w której Kaspiana uczy zwierzęta mówić, wydrukowano do góry nogami! Very Happy Pamiętam, że jako dziecko byłam przekonana, że zrobili to zamierzenie i zastanawiałam się, dlaczego Mr. Green

Olle napisał:
Właściwie, tą nianię chyba trzeba by było i tak wkrótce zamienić na kogoś innego... Taki duży chłopiec i niania?... (Z tego co w jednej książce czytałam, np. w Rosji ok. XIX wieku książęcym dzieciom w wieku ok. czterech lat wymieniano angielskie nanny na francuskie guwernantki, które zaczynały je uczyć konkretów, przynajmniej na poziomie podstawowym...

Eee, coś Ty... Już widzę, jak Lewis wprowadza do opowieści UCZONĄ kobietę. To prawie tak, jakby kazać, żeby McReady była Panią profesor, a Prof Kirke - gospodarzem Very Happy
I nie mam tu na myśli domniemanych uprzedzeń Lewisa - po prostu w jego czasach taki był na świecie podział ról.

Olle napisał:
Ogród Gramatyczny albo Altana Przypadków Rozkosznie Otwarta dla Wrażliwych Mózgów Laughing Jak ja lubię ten tytuł!

W sam raz do narnijskiej biblioteczki Very Happy
A ja szukałam, co może oznaczać ten Pulverulentus Sikkus, i znalazłam tylko, że Boletus pulverulentus to Borowik omglony, a Mulleripicus pulverulentus to Mohun wielki.

Cytat:
Nic nie wskazywało na to, że gwiazdy mają coś wspólnego ze Starą Narnią, a tylko tego chciał słu-chać Kaspian, ale wstanie z łóżka w samym środku nocy zawsze jest interesujące

Wstawianie rano straszne, ale w środku nocy - bardzo interesujące :Shock: To ja już nic nie rozumiem...

Cytat:
To wy, Telmarowie, sprawiliście, że zwierzęta, drzewa i źródła leśne zamilkły. To wy wymordowaliście lub przepędziliście karły, fauny, i to wy próbujecie teraz pogrzebać pamięć o nich.

Heh, ja chyba za dużo symboliki w OzN widzę, ale wydaje mi się, że Telmarowie symbolizują tu świat kapitalistyczny, cywilizację i pieniądz, który wypycha z naszego świata wszelkie inne wartości, duchowość i mistycyzm. Czy Lewis czytywał Rousseau? (Usuńcie ten nieszczęsny postęp, zabierzcie nasze błędy i nałogi, zabierzcie wytwory cywilizacji, a wszystko będzie dobre. )
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 15:02, 28 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:


Teraz myślę, że lubię "KK" chyba najbardziej za tą scenę, gdzie on się dowiaduje, że TO PRAWDA. I kiedy stoją gdzieś ponad dachami, a Kaspian odczuwa jednocześnie tą bojaźń i fascynację, która przeszywa bohaterów przy spotkaniu z Aslanem.


Aha i jeszcze to, kiedy dowiadujemy się, że historia Narnii jest już taka ... bogata... rozbudowana. Przynajmniej ja czytając ten fragment czuje się taka...dumna Embarassed

Olle napisał:

Doktor Kornelius mówi, że to nie jest kraj ludzi. A jednak ludzie tu rządzą od samego początku.


I bez tych ludzi Narnia obejść się nie może.
Zobacz profil autora
promyk słonka
Kawka



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gdyni!

PostWysłany: Pon 16:16, 29 Mar 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Olle napisał:
Ogród Gramatyczny albo Altana Przypadków Rozkosznie Otwarta dla Wrażliwych Mózgów Laughing Jak ja lubię ten tytuł!

W sam raz do narnijskiej biblioteczki Very Happy


Hihi! To samo sobie pomyślałam Wink Co za nazwa Laughing


Cytat:
...spojrzeć na morze - ku królestwu Aslana, ku porannej zorzy, ku wschodniemu krańcowi świata.


Aaach... tam po tym zdaniu zapadła głęboka cisza, a mnie dopadła taka tęsknota.... za tym drugim brzegiem, za tajemnicą, za Aslanem...
Chyba na nowo przeżywam to, co nazwała Patysio Very Happy :

patysio napisał:
na pewno większość marzyła o tym, by znaleźć się w Narnii.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Pon 20:41, 29 Mar 2010 Powrót do góry

promyk słonka napisał:
Cytat:
...spojrzeć na morze - ku królestwu Aslana, ku porannej zorzy, ku wschodniemu krańcowi świata.

Aaach... tam po tym zdaniu zapadła głęboka cisza, a mnie dopadła taka tęsknota.... za tym drugim brzegiem, za tajemnicą, za Aslanem...

No, promyku, Ty sobie możesz przynajmniej spojrzeć na morze - nie to co my, szczury lądowe Wink
Zobacz profil autora
promyk słonka
Kawka



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gdyni!

PostWysłany: Wto 18:17, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Taaak, tylko wiesz... Nawet jak tak od czasu do czasu spojrzę na to morze (zatokę?) to i tak tęsknota pozostaje ta sama Rolling Eyes

Ale ale, dodam jeszcze słówko (co by nie odchodzić od tematu omawiania KK), że bardzo lubię postać Doktora Korneliusa za tę jego wierność Starej Narnii, za miłość do tego, co piękne i szlachetne, no i takie optymistyczne usposobienie! Ech... ależ obsypałam komplementami Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez promyk słonka dnia Wto 18:22, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:27, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Jak już wspominasz o Dr K., to podobnie jak Kaspian jest on nie-Narnijczykiem (Kaspian - Telmar, a Kornelius - 'mieszaniec'), który ukochał Narnię bardziej, niż niejeden z jej pełnoprawnych mieszkańców. Jest Narnijczykiem nie z urodzenia, ale z wyboru i 'z serca' - podobnie jak telmarska uczennica Gwendolina i Emet w OB. Lewis, wsadzając takie postaci W KK, ujawnia myśl ekumeniczną - lubię to u niego Wink
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 21:36, 31 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Z drugiej strony - zamek przecież BYŁ ruiną, kamień się nie rozłoży, złoto podobnie. Jeśli do dziś stoją np. świątynie greckie sprzed naszej ery, nawet jeśli wziąć poprawkę na to, że w większości porozpadane (albo porozbierane na mało chwalebne spolia w postaci zwykłych kamienic itp.) i potem odbudowane, to dlaczego Ker Paravel miałby zupełnie zniknąć pod wpływem samego czasu?

Co racja, to racja...

Co do aktualnego rozdziału - w zasadzie naszły mnie tylko refleksje, jak to było możliwe, że taki Dr K., który tak bardzo ukochał starą Narnię, znalazł się na dworze Miraza. Czyżby król nie słyszał o czymś takim, jak rozmowa kwalifikacyjna? Wink Takiego mieć pod samym nosem osobnika...
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 22:16, 31 Mar 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:

I ani przez chwilę nie przeleciała Ci przez głowę wizja Edmunda i jego 1001 zastosowań latarki (o, chyba wymyśliłam właśnie tytuł do naszej narnijskiej biblioteczki;)!)?


Ale że z powodu filmu? Szczerze? Nie:D Ale teraz już będzie, dzięki narnijskiej biblioteczce!;]


Czyli pośrednio też dzięki Adamsonowi;>

Olle napisał:

Co mnie boli w ekranizacji - doszczegółowianie. Pewnie już o tym wspomniałam. Narnia nie jest szczegółowa, jest lapidarna... Nie aż tak, jak baśń, ale zawsze jednak bardzo lapidarna.


To jest argument, z którym ja zawsze mam ogromne problemy, żeby go zrozumieć. Czy to naprawdę jest tak, że oglądasz film i myślisz sobie: "O nie! Dali przesuwane kamienne drzwi do skarbca zamiast normalnych drewnianych, jak w książce! To straszne, zniszczyli mi zupełnie moją wizję Narni!!!"?:P Zresztą, mi się wydaje, że książka może być lapidarna, ale film już nie mógłby być, bo by wyglądał nie na lapidarny, a na niedorobiony. No, ale to chyba dyskusja nie na ten wątek:)

patysio napisał:
Co do ewentualnego okradzenia sejfu - Narnijczykom by to do głowy nie przyszło, a Telmarów widocznie nie było w pobliżu Wink Ta troska twórców filmów - i nasza - pokazuje niestety, jak strasznie materializm i konsumpcja zawładnęły naszym światem.


E tam, materializm... Jak niedawno pisałam w innym wątku - raczej uważna lektura.

Olle napisał:
W sumie już po tylu latach przebywania w Narni Czwórka powinna się wreszcie domyśleć, że to fantasy a nie np. kryminał albo dramat obyczajowy;]


No, ale wcale nie było powiedziane, że za każdym razem będzie ich wrzucać w ten sam gatunek, przecież to dopiero drugi raz!;)

Co do dyskusji na temat doświadczenia/świadomości bohaterów, to nie do końca mnie przekonuje ten argument o oddzieleniu dorastania duchowego od każdego innego. No bo jeżeli świadomość (i umiejętność pływania), jak napisała Patysio, łączy się z doświadczeniem, to doświadczenie = w dużej mierze pamięć o tym doświadczeniu. Czyli, jak na mój mały acz karygodnie racjonalny rozumek, dopóki dzieci miały pamięć o swoich przeżyciach w Narni, powinny też mieć doświadczenia tam zdobyte. Łącznie z umiejętnością pływania, która też właściwie w dużej mierze opiera się na tym, że się pamięta, jak to się robi (ewentualnie Łucja mogłaby być słabsza niż podczas poprzedniego pobytu w Narni ze względu na to, że jest fizycznie młodsza). Choć, z drugiej strony, moja siostra, jak była mała, utrzymywała, że każdego roku od nowa musi się uczyć pływać i jeździć na rowerze;) W każdym razie, już podczas pierwszych lektur "Opowieści..." coś mi się nie zgadzało z tym pływaniem i dalej średnio mi się zgadza, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego:)

A_g_a_ napisał:
Tak szybko oswobodzili Zuchona, od razu zakładając, że go trzeba ratować - a jakby się okazało, że on jest straszliwym zbrodniarzem i by się na nich rzucił zaraz po przerwaniu więzów :roll: Dobra, pewnie by się bał tych strzał i wolał z duchami nie zadzierać :P


Hehe, Ago, to jest bardzo celne spostrzeżenie!:)

Olle napisał:
Podejście Telmarów do przeszłości Narni jest dość złożone i fascynujące. Bo: albo nie pamiętają, kogo podbili (co jest dość dziwne, w końcu to nie dziesiątki tysięcy lat), albo pamiętają bardzo dobrze i, ukrywając przed młodszym pokoleniem, próbują stopniowo wymazać ze swojej zbiorowej pamięci.


Rzeczywiście, trochę dziwne jest to podejście. A jeżeliby mieli ukrywać - to dlaczego właśnie teraz, tyle lat po fakcie? Tym bardziej, że sądząc po słowach doktora Korneliusa i tym, że puszcza na wschodzie zdaje się rosnąć już od pokoleń, Starzy Narnijczycy zeszli do podziemia już dawno temu (i właściwie ciekawe, co Telmarom tak bardzo ci Starzy Narnijczycy przeszkadzali?) Chyba że Telmarowie w ogóle nie są zainteresowani historią i wcale ich nie obchodzi, że pochodzą z innej części świata, przyjmują, że mieszkają w Narni od zawsze. Ale intryguje mnie też, dlaczego Miraz jest aż tak strasznie drażliwy na tym punkcie.

Olle napisał:
Ciekawe, że Miraz na pierwszym miejscu nie napiętnował kaspianowych opowieści o móiących zwierzętach, karłach itd., ale o tym, że ktokolwiek... DZIELIŁ SIĘ WŁADZĄ! "Ja bym nie mógł, a więc to niemożliwe"! To takie telmarskie myślenie.


Eee, ja wiem, czy telmarskie? Raczej bym powiedziała, że Mirazowe. Ja bym nie była taka szybka w potępianiu ogółu Telmarów, w końcu i Kaspian, i jego następcy - Rilian, Tirian i wszyscy w międzyczasie byli Telmarami, czyli właściwie wtopili się w narnijską społeczność. W gruncie rzeczy, jak pisałam już chyba na wątku KiJC, my o Telmarach dość mało wiemy.

patysio napisał:
Eee, coś Ty... Już widzę, jak Lewis wprowadza do opowieści UCZONĄ kobietę. To prawie tak, jakby kazać, żeby McReady była Panią profesor, a Prof Kirke - gospodarzem Very Happy
I nie mam tu na myśli domniemanych uprzedzeń Lewisa - po prostu w jego czasach taki był na świecie podział ról.


No, chyba nie do końca taki był, bo przecież, jak napisała Olle, były guwernantki.

Olle napisał:
Ogród Gramatyczny albo Altana Przypadków Rozkosznie Otwarta dla Wrażliwych Mózgów Laughing Jak ja lubię ten tytuł!


W oryginale to jest coś takiego, że ja nawet tego nie rozumiem:) Grammatical garden or the Arbour of Accidence pleasantlie open'd to Tender Wits.

A_g_a_ napisał:
Co do aktualnego rozdziału - w zasadzie naszły mnie tylko refleksje, jak to było możliwe, że taki Dr K., który tak bardzo ukochał starą Narnię, znalazł się na dworze Miraza. Czyżby król nie słyszał o czymś takim, jak rozmowa kwalifikacyjna? Wink Takiego mieć pod samym nosem osobnika...


Też mnie to zaintrygowało, choć moje skojarzenia poszły w nieco inną stronę: że doktor Kornelius przybył na dwór Miraza, żeby rozsadzić System od środka! To zresztą ciekawe, że stwierdził, że w młodym księciu jest nadzieja - co by potwierdzało, że nie ma co tych Telmarów tak całościowo spisywać na straty:) No i w ogóle to jest bardzo ciekawe, że możliwi są tacy ludzko-karli mieszańcy. Chyba w żadnym innym fantasy nie było przypadków krzyżowania tych dwóch ras (znów wchodzimy na grząski grunt narnijskiej genetyki:)).

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Czw 12:55, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 21:25, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Bardzo przepraszam za opóźnienia. Jakoś się nie mogłam zabrać za odpisywanie, a jak się już zabrałam, pisałam tego posta przez długi czas. Pewnie coś i tak pomieszałam, przeoczyłam, niedoczytałam... Niektórych kwestii nie poruszam, bo być może je skieruję do odpowiedniejszych wątków, żeby się nie rozmyły tutaj.

patysio napisał:

Cytat:
KSIĄŻĘ KASPIAN mieszkał w wielkim zamku (...) oraz swoją ciotką, która była ruda i nazywała się Pretensjonata.

Hm, czyżby Lewis miał jakieś uprzedzenia odnośnie rudych kobiet?


Też tak myślę. Bo po co by o tym w ogóle wspominał??

patysio napisał:
Olle napisał:
Ogród Gramatyczny albo Altana Przypadków Rozkosznie Otwarta dla Wrażliwych Mózgów Laughing Jak ja lubię ten tytuł!

W sam raz do narnijskiej biblioteczki Very Happy
A ja szukałam, co może oznaczać ten Pulverulentus Sikkus, i znalazłam tylko, że Boletus pulverulentus to Borowik omglony, a Mulleripicus pulverulentus to Mohun wielki.


W jakims słowniku łac.-ang. znalazłam jeszcze, że:
pulvis dust, powder/ arena, scene of action
pulverulentus full of dust

A o Sikkusie na nic konkretnego nie trafiłam. Pewnie wariacja Lewisa nt. łacińskich uczonych.

patysio napisał:

Cytat:
To wy, Telmarowie, sprawiliście, że zwierzęta, drzewa i źródła leśne zamilkły. To wy wymordowaliście lub przepędziliście karły, fauny, i to wy próbujecie teraz pogrzebać pamięć o nich.

Heh, ja chyba za dużo symboliki w OzN widzę, ale wydaje mi się, że Telmarowie symbolizują tu świat kapitalistyczny, cywilizację i pieniądz, który wypycha z naszego świata wszelkie inne wartości, duchowość i mistycyzm. Czy Lewis czytywał Rousseau? (Usuńcie ten nieszczęsny postęp, zabierzcie nasze błędy i nałogi, zabierzcie wytwory cywilizacji, a wszystko będzie dobre. )


Wydaje mi się, że to może być coś z tych rzeczy. Oboje z Tolkienem nie sławili zbytnio np. postępu technicznego i zwracali się w kierunku powrotu do życia w symbiozie z przyrodą, wsi spokojna wsi wesoła i te sprawy.

narnijka napisał:
Olle napisał:


Teraz myślę, że lubię "KK" chyba najbardziej za tą scenę, gdzie on się dowiaduje, że TO PRAWDA. I kiedy stoją gdzieś ponad dachami, a Kaspian odczuwa jednocześnie tą bojaźń i fascynację, która przeszywa bohaterów przy spotkaniu z Aslanem.


Aha i jeszcze to, kiedy dowiadujemy się, że historia Narnii jest już taka ... bogata... rozbudowana. Przynajmniej ja czytając ten fragment czuje się taka...dumna Embarassed


Lewis nasz człowiek!

patysio napisał:
Jak już wspominasz o Dr K., to podobnie jak Kaspian jest on nie-Narnijczykiem (Kaspian - Telmar, a Kornelius - 'mieszaniec'), który ukochał Narnię bardziej, niż niejeden z jej pełnoprawnych mieszkańców. Jest Narnijczykiem nie z urodzenia, ale z wyboru i 'z serca' - podobnie jak telmarska uczennica Gwendolina i Emet w OB. Lewis, wsadzając takie postaci W KK, ujawnia myśl ekumeniczną - lubię to u niego Wink


Zgadzam się, to jest dość częste u Lewisa, że nie przekreśla tych OBCYCH i podkreśla potrzebę serca, w zupełnym oderwaniu od tego, do jakiej rasy, narodu, świata się należy. Choć nie do końca powiedziane, że mu to zawsze wychodzi (zdaje się, że odbyła się w przypadku omawiania KiJC dyskusja na temat dość surowego potraktowania ogółu Kalormeńczyków).

A w ogóle mi się to raczej kojarzy z otwarciem obrębu ludu Nowego Przymierza na pogan (w przeciwieństwie do Starego Przymierza, gdzie Narodem Wybranym byli tylko Żydzi). Nie jestem pewna słowa "ekumenizm" w tym przypadku. Bo Kornelius i Kaspian wierzyli jednak w Aslana i w Starą Narnię, a nie np. w zupełnie co innego, z kolei Gwendolina chyba nie wyznawała żadnej wiary - czy Telmarzy mieli jakąś religię?

Co innego Emet, ale to muszę przemyśleć jeszcze...

martencja napisał:

Olle napisał:
Podejście Telmarów do przeszłości Narni jest dość złożone i fascynujące. Bo: albo nie pamiętają, kogo podbili (co jest dość dziwne, w końcu to nie dziesiątki tysięcy lat), albo pamiętają bardzo dobrze i, ukrywając przed młodszym pokoleniem, próbują stopniowo wymazać ze swojej zbiorowej pamięci.


Rzeczywiście, trochę dziwne jest to podejście. A jeżeliby mieli ukrywać - to dlaczego właśnie teraz, tyle lat po fakcie? Tym bardziej, że sądząc po słowach doktora Korneliusa i tym, że puszcza na wschodzie zdaje się rosnąć już od pokoleń, Starzy Narnijczycy zeszli do podziemia już dawno temu (i właściwie ciekawe, co Telmarom tak bardzo ci Starzy Narnijczycy przeszkadzali?) Chyba że Telmarowie w ogóle nie są zainteresowani historią i wcale ich nie obchodzi, że pochodzą z innej części świata, przyjmują, że mieszkają w Narni od zawsze. Ale intryguje mnie też, dlaczego Miraz jest aż tak strasznie drażliwy na tym punkcie.


Pewnie podchodzili do Starych Narnijczyków w ten sposób - wasze istnienie jest pozbawione racji. Według naszych dotychczasowych przekonań fauny nie istnieją, są nieracjonalne, a przeto fakt, że przed nami stoją, robi z niech przestępców.

Przypomniał mi sie motyw z "Hooka" Spielberga z klaskaniem - jeśli nie wierzysz we wróżki, one umierają. Już kiedyś wspominałam, że nie podoba mi się taka sentymentalna wizja krainy czarów. Wolę tą lewisowką, gdzie istnienie Narni nie jest zależne od intencji człowieka (ewentualnie to, czy ją w ogóle widzi). Podobnie wszystkie narnijskie stwory odchodzą w cień, skoro nikt ich nie chce. Ale nie znikają, tylko się ukrywają - na szczęście.

martencja napisał:
Chyba że Telmarowie w ogóle nie są zainteresowani historią i wcale ich nie obchodzi, że pochodzą z innej części świata, przyjmują, że mieszkają w Narni od zawsze. Ale intryguje mnie też, dlaczego Miraz jest aż tak strasznie drażliwy na tym punkcie.


Może z tego powodu, że obecność innych istot przed nimi na podbitych włościach świadczyłaby o tym, ze nie mają prawa do rządów. Trochę tak jak było Indianami w Hameryce. Tylko że tam chodziło o to - my wielcy cywilizowani Europejczycy w kontraście do Indian, tak prymitywnych, że prawie nie ludzi (heh, czyli trochę podobnie).

martencja napisał:

Olle napisał:
Ciekawe, że Miraz na pierwszym miejscu nie napiętnował kaspianowych opowieści o móiących zwierzętach, karłach itd., ale o tym, że ktokolwiek... DZIELIŁ SIĘ WŁADZĄ! "Ja bym nie mógł, a więc to niemożliwe"! To takie telmarskie myślenie.


Eee, ja wiem, czy telmarskie? Raczej bym powiedziała, że Mirazowe. Ja bym nie była taka szybka w potępianiu ogółu Telmarów, w końcu i Kaspian, i jego następcy - Rilian, Tirian i wszyscy w międzyczasie byli Telmarami, czyli właściwie wtopili się w narnijską społeczność. W gruncie rzeczy, jak pisałam już chyba na wątku KiJC, my o Telmarach dość mało wiemy.


Co tu powiedzieć... masz racjęSmile

Skądś się musieli wziąć też ci "szlachetni baronowie", którzy nie bali się morza"... a których Kaspian płynął odnaleźć.

I teraz, nie zabijcie mnie, ale zaczynam się zastanawiać gdzie leży Telmar. Bo zawsze mi się wydawało, że oni nadeszli zupełnie zza Narni-świata przecież. Weszli tu bocznymi drzwiami. (To biedne, nieme, otępiałe stworzenia, takie jak w Kalormenie i Telmarze). Już się zaczynam gubić w tej narnijskiej historiozofii.

martencja napisał:

patysio napisał:
Eee, coś Ty... Już widzę, jak Lewis wprowadza do opowieści UCZONĄ kobietę. To prawie tak, jakby kazać, żeby McReady była Panią profesor, a Prof Kirke - gospodarzem Very Happy
I nie mam tu na myśli domniemanych uprzedzeń Lewisa - po prostu w jego czasach taki był na świecie podział ról.


No, chyba nie do końca taki był, bo przecież, jak napisała Olle, były guwernantki.


Właśnie raczej mi nie chodziło o podział ról, tylko o to, że wiek przejściowy (że tak nazwę dzieciństwo;) wymagałby jeszcze kogoś pomiędzy Nianią a profesorem. Kogoś od nauczania początkowego. Bo to wygląda, jakby Kaspian przeszedł od bajek od razu do filozofii... ale się bardzo tu uczepiłam niepotrzebnych rzeczy, pardon.

Prof. McReady - to dobry motyw do naszej postmodernistycznej, unowocześnionej, politycznie poprawionej wersji Narni!Wink

martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Co do aktualnego rozdziału - w zasadzie naszły mnie tylko refleksje, jak to było możliwe, że taki Dr K., który tak bardzo ukochał starą Narnię, znalazł się na dworze Miraza. Czyżby król nie słyszał o czymś takim, jak rozmowa kwalifikacyjna? Wink Takiego mieć pod samym nosem osobnika...


Też mnie to zaintrygowało, choć moje skojarzenia poszły w nieco inną stronę: że doktor Kornelius przybył na dwór Miraza, żeby rozsadzić System od środka! To zresztą ciekawe, że stwierdził, że w młodym księciu jest nadzieja - co by potwierdzało, że nie ma co tych Telmarów tak całościowo spisywać na straty:) No i w ogóle to jest bardzo ciekawe, że możliwe są tacy ludzko-karli mieszańcy. Chyba w żadnym innym fantasy nie było przypadków krzyżowania tych dwóch ras (znów wchodzimy na grząski grunt narnijskiej genetyki:)).


Co do systemu - o to to!Very Happy Rodzaj Konrada Wallenroda.

Może trochę wyjaśni stanowisko Korneliusa fakt, że matka Kaspiana darzyła go sympatią? (w kolejnym rozdziale Kornelius mówi o niej: jedyna spośród Telmarów, która była mi życzliwa). Tzn. chodzi mi o to, że mogła coś wiedzieć o jego pochodzeniu i mimo to, a może właśnie dlatego zatrzymać go na dworze. O nic więcej mi tu nie chodzi, tak uściślęWink

Rozdział V
PRZYGODY KASPIANA W GÓRACH


narnijka napisał:
Olle napisał:
Doktor Kornelius mówi, że to nie jest kraj ludzi. A jednak ludzie tu rządzą od samego początku.


I bez tych ludzi Narnia obejść się nie może.


Nawet w następnym rozdziale jest wzmianka na ten temat:

Cytat:
To nie jest kraj ludzi (a kto może o tym wiedzieć lepiej ode mnie?), ale to jest kraj, w którym człowiek ma być królem.


Tako rzecze borsuk Truflogon.

promyk słonka napisał:

Ale ale, dodam jeszcze słówko (co by nie odchodzić od tematu omawiania KK), że bardzo lubię postać Doktora Korneliusa za tę jego wierność Starej Narnii, za miłość do tego, co piękne i szlachetne, no i takie optymistyczne usposobienie! Ech... ależ obsypałam komplementami Rolling Eyes


Ja w ogóle przeważnie czuję sympatię do lewisowych mędrców narnijskich. Jest ich trochę w cyklu. Tu jest nawet temat. U Korneliusa podobało mi się, co mówił o magii - że wiedza praktyczna w tej dziedzinie nie jest przeznaczona dla każdego. Sam nie wnikał głębiej.

Pojawia się (pierwsza?) wzmianka o Archenlandii:
Cytat:
Próbuj przedostać się na dwór króla Naina z Archenlandii. Przyjmnie cię dobrze.


Na szczęście Telmarowie nie mieli zakusów, żeby pochłonąć też Archenlandię... A może mieli, ale się po prostu za bardzo rozrosła, bardziej od Narni. Dziwna sprawa z tą Archenlandią, doprawdy. Tyle lat przyjaźni, ciekawe, czy próbowali ratować Narnię przed Telmarami?... Że tak za głęboko wniknę.

Mówiliśmy o tym, że ludzie szybko zapominają. Ale Starzy Narnijczycy też zapominają o swojej historii. Chyba że są borsukami Truflogonami. Jeszcze trochę i doszłoby do tego, że sami o sobie zapomnieli:P

Nikabrik oskarża Kaspiana, że ten polował na zwierzęta dla przyjemności. Kaspian na to, że niestety owszem, ale nie na mówiące. A ja pytam, skąd ta pewność, skoro ich nigdy nie widział, huh? Pytał przed dobiciem?


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Nie 21:33, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)