Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Książę Kaspian Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 21:17, 06 Kwi 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Czy Lewis czytywał Rousseau? (Usuńcie ten nieszczęsny postęp, zabierzcie nasze błędy i nałogi, zabierzcie wytwory cywilizacji, a wszystko będzie dobre. )


"Ale zostawcie tytoń do mojej fajeczki i wielkie biblioteki!";)

Olle napisał:
Pewnie podchodzili do Starych Narnijczyków w ten sposób - wasze istnienie jest pozbawione racji. Według naszych dotychczasowych przekonań fauny nie istnieją, są nieracjonalne, a przeto fakt, że przed nami stoją, robi z niech przestępców.


No tak, to jest sensowne teraz, po tylu latach od podboju - ale przecież na początku, jak sama pisałaś, kogoś podbili, więc trudno było po tym pierwszym pokoleniu oczekiwać, żeby negowało istnienie ludu, który właśnie podbili. Ciekawe, na jakim etapie zaczęli tę politykę niepamięci. Ech, znów zbyt racjonalnie podchodzę do dzieła:)!

Olle napisał:
Przypomniał mi sie motyw z "Hooka" Spielberga z klaskaniem - jeśli nie wierzysz we wróżki, one umierają.


Ekhem, to nie Spielberg wymyślił, to było już w oryginale Barrie'ego: "Every time a child says, 'I don't believe in fairies,' there is a fairy somewhere that falls down dead."

Olle napisał:
Skądś się musieli wziąć też ci "szlachetni baronowie", którzy nie bali się morza"... a których Kaspian płynął odnaleźć.


No właśnie, i jak czytałam w nowym rozdziale tę listę różnych baronów, którzy podpadli Mirazowi, to się zastanawiam, gdzie oni wszyscy mieszkali? Przecież to by chyba sugerowało istnienie dużej ilości dworów i miast, nieprawdaż? A nic o nich nigdy się nie dowiadujemy!

Olle napisał:
I teraz, nie zabijcie mnie, ale zaczynam się zastanawiać gdzie leży Telmar. Bo zawsze mi się wydawało, że oni nadeszli zupełnie zza Narni-świata przecież. Weszli tu bocznymi drzwiami. (To biedne, nieme, otępiałe stworzenia, takie jak w Kalormenie i Telmarze). Już się zaczynam gubić w tej narnijskiej historiozofii.


Przyszli spoza narnijskiego świata, ale do Telmaru. Telmar to państwo na zachodzie i dopiero stamtąd przeprowadzili najazd na Narnię-państwo (w odróżnieniu od Narni-świata. Już sama zaczynam się gubić w swoich wywodach;] Swoją drogą, ciekawe, co się w tym Telmarze znajdowało, gdy Telmarowie stamtąd wyemigrowali... I dlaczego wyemigrowali. Zresztą, już w wątku o KiJC pisałam, że bardzo chętnie bym poczytała opowieści z innych narnijskich krain!). Wymienione jest też np. w PWdŚ, gdy Łucja czyta księgę zaklęć w domu Koriakina (i wymienia tam władców różnych krajów, którzy chcieliby zdobyć jej rękę, gdyby wypowiedziała zaklęcie upiększające: After that it turned from tournaments to real wars, and all Narnia and Archenland, Telmar and Calormen, Galma and Terebinthia, were laid waste with the fury of the kings and dukes and great lords who fought for her favour.).

Olle napisał:
martencja napisał:
Też mnie to zaintrygowało, choć moje skojarzenia poszły w nieco inną stronę: że doktor Kornelius przybył na dwór Miraza, żeby rozsadzić System od środka! To zresztą ciekawe, że stwierdził, że w młodym księciu jest nadzieja - co by potwierdzało, że nie ma co tych Telmarów tak całościowo spisywać na straty:) No i w ogóle to jest bardzo ciekawe, że możliwe są tacy ludzko-karli mieszańcy. Chyba w żadnym innym fantasy nie było przypadków krzyżowania tych dwóch ras (znów wchodzimy na grząski grunt narnijskiej genetyki:)).


Co do systemu - o to to!:D Rodzaj Konrada Wallenroda.


Heh, też chciałam napisać o Konradzie Wallenrodzie:)

Olle napisał:
narnijka napisał:
Olle napisał:
Doktor Kornelius mówi, że to nie jest kraj ludzi. A jednak ludzie tu rządzą od samego początku.


I bez tych ludzi Narnia obejść się nie może.


Nawet w następnym rozdziale jest wzmianka na ten temat:

Cytat:
To nie jest kraj ludzi (a kto może o tym wiedzieć lepiej ode mnie?), ale to jest kraj, w którym człowiek ma być królem.


Tako rzecze borsuk Truflogon.


Mi to się wydaje dość podejrzane - ale już była na ten temat dyskusja wcześniej w tym wątku, a ja nie bardzo mam coś do dodania ponad to, co tam już napisałam, więc podążę tropem pobocznym: ok, przyjmijmy już tę władzę człowieka, ale nawet z takim założeniem to zaakceptowanie akurat Kaspiana jako króla przez Truflogona wydało mi się stanowczo za szybkie i za łatwe. Przecież był Telmarem, potomkiem najeźdźców i krewnym Miraza! Właściwie równie dobrze mogliby sobie sprowadzić na króla jakiegoś Kalormeńczyka. Naprawdę, postawa Nikabrika wydała mi się dużo bardziej zrozumiała.

Olle napisał:
Pojawia się (pierwsza?) wzmianka o Archenlandii:
Cytat:
Próbuj przedostać się na dwór króla Naina z Archenlandii. Przyjmnie cię dobrze.


Na szczęście Telmarowie nie mieli zakusów, żeby pochłonąć też Archenlandię... A może mieli, ale się po prostu za bardzo rozrosła, bardziej od Narni. Dziwna sprawa z tą Archenlandią, doprawdy. Tyle lat przyjaźni, ciekawe, czy próbowali ratować Narnię przed Telmarami?... Że tak za głęboko wniknę.


No właśnie, bo skoro Kornelius liczy na to, że Kaspian mógłby znaleźć schronienie w Archenlandii, to sugerowałoby, że król Nain nie żyje w zbyt przyjaznych stosunkach z Mirazem. I ciekawe, czy w Archenlandii też mówiące zwierzęta i inne nieludzkie stworzenia przeszły do ukrycia. Bo jakby nie przeszły, to przecież wiedziano by o nich w Narni. A jeżeli przeszły, to dlaczego? Czyżby Archenlandia również została opanowana przez Telmarów i król Nain sam był Telmarem?

Olle napisał:
Nikabrik oskarża Kaspiana, że ten polował na zwierzęta dla przyjemności. Kaspian na to, że niestety owszem, ale nie na mówiące. A ja pytam, skąd ta pewność, skoro ich nigdy nie widział, huh? Pytał przed dobiciem?


Może poznał po tym, że żadne z nich nie prosiło go o litość;) A swoją drogą całkiem wszechstronne wykształcenie odbiera taki książę, nie boi się zabrudzić rąk przy polowaniu i oprawianiu zwierząt, najwyraźniej zakładając, że nie będzie zawsze miał pod ręką od tego służby (przypomniało mi się, co powiedział Douglas Gresham w tym dłuuugim wywiadzie, o którym kiedyś pisałam, że uważa, że każdy z nas powinien być w stanie samodzielnie zdobyć jakieś pożywienie, bo jest przekonany, że cywilizacja zmierza ku upadkowi i może nam się to przydać).

Już o tym kiedyś pisałam, ale przypomnę: ciekawe jest to, że Truflogon, Zuchon i Nikabrik cały czas mówią o Kaspianie używając zaimka "it", jakby był zwierzęciem:)

No proszę, doktor Kornelius powiedział Kaspianowi, że Miraz zabił jego ojca, a on to przyjął do wiadomości w miarę spokojnie. Ach, gdyby był bohaterem współczesnego filmu, to na pewno w tym momencie pobiegłby z krzykiem do Miraza, dysząc żądzą zemsty, krzyżując wszelkie plany! Nie, czekaj, wróć, to właśnie zrobił będąc bohaterem współczesnego filmu, to znaczy w ekranizacji;] Jakie to było przewidywalne...

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Czw 12:59, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 21:24, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
patysio napisał:
Czy Lewis czytywał Rousseau? (Usuńcie ten nieszczęsny postęp, zabierzcie nasze błędy i nałogi, zabierzcie wytwory cywilizacji, a wszystko będzie dobre. )


"Ale zostawcie tytoń do mojej fajeczki i wielkie biblioteki!"Wink


;D

martencja napisał:
Olle napisał:
Przypomniał mi sie motyw z "Hooka" Spielberga z klaskaniem - jeśli nie wierzysz we wróżki, one umierają.


Ekhem, to nie Spielberg wymyślił, to było już w oryginale Barrie'ego: "Every time a child says, 'I don't believe in fairies,' there is a fairy somewhere that falls down dead."


Wychodzi ze mnie mnie dziecię popkultury;]

martencja napisał:
Olle napisał:
Skądś się musieli wziąć też ci "szlachetni baronowie", którzy nie bali się morza"... a których Kaspian płynął odnaleźć.


No właśnie, i jak czytałam w nowym rozdziale tę listę różnych baronów, którzy podpadli Mirazowi, to się zastanawiam, gdzie oni wszyscy mieszkali? Przecież to by chyba sugerowało istnienie dużej ilości dworów i miast, nieprawdaż? A nic o nich nigdy się nie dowiadujemy!


Może były jakieś... ale Lewis o nich nie pisał. A co się będzie męczył??

martencja napisał:
Olle napisał:
I teraz, nie zabijcie mnie, ale zaczynam się zastanawiać gdzie leży Telmar. Bo zawsze mi się wydawało, że oni nadeszli zupełnie zza Narni-świata przecież. Weszli tu bocznymi drzwiami. (To biedne, nieme, otępiałe stworzenia, takie jak w Kalormenie i Telmarze). Już się zaczynam gubić w tej narnijskiej historiozofii.


Przyszli spoza narnijskiego świata, ale do Telmaru. Telmar to państwo na zachodzie i dopiero stamtąd przeprowadzili najazd na Narnię-państwo (w odróżnieniu od Narni-świata. Już sama zaczynam się gubić w swoich wywodach;] Swoją drogą, ciekawe, co się w tym Telmarze znajdowało, gdy Telmarowie stamtąd wyemigrowali... I dlaczego wyemigrowali.


Może już zjedli cały Telmar... ziemię wykarczowali i wyjałowili... może Narnia była fajniejsza i ziemię miała urodzajniejsząSmile Nie mam pomysłów.

martencja napisał:
Olle napisał:
narnijka napisał:
Olle napisał:
Doktor Kornelius mówi, że to nie jest kraj ludzi. A jednak ludzie tu rządzą od samego początku.


I bez tych ludzi Narnia obejść się nie może.


Nawet w następnym rozdziale jest wzmianka na ten temat:

Cytat:
To nie jest kraj ludzi (a kto może o tym wiedzieć lepiej ode mnie?), ale to jest kraj, w którym człowiek ma być królem.


Tako rzecze borsuk Truflogon.


Mi to się wydaje dość podejrzane - ale już była na ten temat dyskusja wcześniej w tym wątku, a ja nie bardzo mam coś do dodania ponad to, co tam już napisałam, więc podążę tropem pobocznym: ok, przyjmijmy już tę władzę człowieka, ale nawet z takim założeniem to zaakceptowanie akurat Kaspiana jako króla przez Truflogona wydało mi się stanowczo za szybkie i za łatwe. Przecież był Telmarem, potomkiem najeźdźców i krewnym Miraza! Właściwie równie dobrze mogliby sobie sprowadzić na króla jakiegoś Kalormeńczyka. Naprawdę, postawa Nikabrika wydała mi się dużo bardziej zrozumiała.


Kalormeńczyka? Olaboga! Jeszcze by im wprowadził taszyzm! Już lepszy agnostyk o wyraźnych skłonnościach do aslanizmu;)

martencja napisał:
Olle napisał:
Pojawia się (pierwsza?) wzmianka o Archenlandii:
Cytat:
Próbuj przedostać się na dwór króla Naina z Archenlandii. Przyjmnie cię dobrze.


Na szczęście Telmarowie nie mieli zakusów, żeby pochłonąć też Archenlandię... A może mieli, ale się po prostu za bardzo rozrosła, bardziej od Narni. Dziwna sprawa z tą Archenlandią, doprawdy. Tyle lat przyjaźni, ciekawe, czy próbowali ratować Narnię przed Telmarami?... Że tak za głęboko wniknę.


No właśnie, bo skoro Kornelius liczy na to, że Kaspian mógłby znaleźć schronienie w Archenlandii, to sugerowałoby, że król Nain nie żyje w zbyt przyjaznych stosunkach z Mirazem. I ciekawe, czy w Archenlandii też mówiące zwierzęta i inne nieludzkie stworzenia przeszły do ukrycia. Bo jakby nie przeszły, to przecież wiedziano by o nich w Narni. A jeżeli przeszły, to dlaczego? Czyżby Archenlandia również została opanowana przez Telmarów i król Nain sam był Telmarem?


A to nie było tak, że one te mówiące zwierzęta, jeśli już, to tylko w Narni mieszkały? Bo jak pamiętam z KiJC, Szasta inc. będąc w Archenlandii nie spotkali jeszcze żadnych mówiących zwierząt; dopiero w Narni.

martencja napisał:
No proszę, doktor Kornelius powiedział Kaspianowi, że Miraz zabił jego ojca, a on to przyjął do wiadomości w miarę spokojnie. Ach, gdyby był bohaterem współczesnego filmu, to na pewno w tym momencie pobiegłby z krzykiem do Miraza, dysząc żądzą zemsty, krzyżując wszelkie plany! Nie, czekaj, wróć, to właśnie zrobił będąc bohaterem współczesnego filmu, to znaczy w ekranizacji;] Jakie to było przewidywalne...


Wink
A czytając książkę to się człowiek przynajmniej trochę zdziwi;)


Rozdział VI
LUD MIESZKAJĄCY W UKRYCIU


Jak brzmi wełnisty głos??

Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)

Ciekawe, że Kaspian przyjmuje miecz i inne przedmioty, a dopiero, gdy Gromojar mówi o wojnie, uświadamia sobie, że to nie zabawki. Całe to przejście od zabawnych niedźwiadków w stylu Kubuś Puchatek częstujących miodkiem do centaura Gromojara mówiącego rzeczy wiekopomne (Już nadszedł czas) - bardzo lewisowe.

Nie czytałam zbyt wnikliwie opowiadanek pani Potter, a z obrazków znam tylko tyle, ile zdążyłam przejrzeć, gdy mi jedna koleżanka kiedyś pokazywała ( Wink ), ale czytając ten rozdział miałam w wyobraźni te zwierzątka, maszerujące w szeregach i uzbrojone. I bardzo dziwne, że u Lewisa wygląda to nawet niekoniecznie śmiesznie. Okoliczności nie są przecież błahe. To wojna. Ma nadejść Aslan, cały świat się odmieni.

Cytat:
Do mnie, jak wiesz, należy pilne badanie gwiazd, tak jak do ciebie pamiętanie o wszystkim.


To centaur mówił, Gromojar. Czyli jest taki właśnie podział ról w Narni. Centaury - madrość, gwiazdy; borsuki - pamięć.

Wydaje mi się, że Truflogon jest też trochę jak biblijny Symeon (sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał nad nim). Czyli pełni właściwie podobną rolę do Państwa Bobrów z LCiSS.

A Ryczypisk jak Wołodyjowski... skojarzyło mi się, bo ostatnio oglądałam fragment "Potopu"Smile

Śmieszy mnie, jak Zuchon uparcie nie wierzy nawet w duchy drzew. Doprawdy coraz bardziej wierzę w niedawne swoje podejrzenie - że niedługo zaprzeczy swojemu własnemu istnieniu. Powie: karły?? To niedorzeczne! Nie ma czegoś takiego.

Co do sceny tańca faunów, wkleję kawałek mojego pradawnego hehe-artykułu narnijskiego, którego nie skończyłam pisać. Wymieniam tam różnie rodzaje "długowiecznych":

Pierwsze grupa to te, które scharakteryzuję słowami Marcjana Capelli przytaczanego przez Lewisa w O.o.: tańczące korowody długowiecznych, nawiedzających lasy, polanki, gaje, jeziora, źródła i strumyki, a których imiona są Pany, Fauny, Satyry, Sylwany, Nimfy. Myślę, że każdy czytelnik Opowieści zrozumie, jaką grupę stworzeń mam na myśli. Istoty te uciekają od człowieka, nie człowiek od nich; śmiertelnik zaś, który je obserwuje (tylko dopóty, dopóki sam pozostanie niedostrzeżony) czuje, jakby przekroczył jakiś zakaz. Rozkoszą jego jest to, że przypadkiem - w momentalnej wizji - ogląda radość i delikatność, z którymi jego własne pracowite życie po prostu nie ma nic wspólnego. W Narni te tańczące stworzenia ukrywają się tylko w czasie zagrożenia, np. w czasach Telmarów, którzy się ich boją i niszczą je mniej czy bardziej świadomie. Dlatego półkarzeł Kornelius żali się Kaspianowi: Czasem nocą, w lesie wydawało mi się, że dostrzegam nagle gdzieś w oddali, pomiędzy drzewami, sylwetki tańczących faunów i satyrów, ale kiedy dochodziłem do tego miejsca, nie było tam nikogo. Nawet Kaspian musiał zostać solidnie zlustrowany, żeby doświadczyć tańca z faunami. Jednak w świecie o idealnym układzie, gdzie rządzi Aslan poprzez Wielkich Królów, długowieczni nie muszą się ukrywać. W "Srebrnym krześle", kiedy podróżnicy wychodzą z jamy po długiej podróży, zaskakując uczestników wymyślnego zimowego tańca, żadna z zaskoczonych istot nie ucieka. Wręcz przeciwnie - przyjmują serdecznie przybyszów. Może czują się bezpiecznie.

Koniec cytatu:)
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Sob 22:15, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
Nikabrik oskarża Kaspiana, że ten polował na zwierzęta dla przyjemności. Kaspian na to, że niestety owszem, ale nie na mówiące. A ja pytam, skąd ta pewność, skoro ich nigdy nie widział, huh? Pytał przed dobiciem?

Może je ostrzegał werbalnie (Uwaga! Będę strzelał!) Mr. Green

martencja napisał:
Mi to się wydaje dość podejrzane (...) ok, przyjmijmy już tę władzę człowieka, ale nawet z takim założeniem to zaakceptowanie akurat Kaspiana jako króla przez Truflogona wydało mi się stanowczo za szybkie i za łatwe. Przecież był Telmarem, potomkiem najeźdźców i krewnym Miraza! Właściwie równie dobrze mogliby sobie sprowadzić na króla jakiegoś Kalormeńczyka. Naprawdę, postawa Nikabrika wydała mi się dużo bardziej zrozumiała.

Czy ja wiem? Mówiące zwierzęta narnijskie zazwyczaj cechuje ogromna ufność i prostoduszność - Truflogon po prostu zaufał Kaspianowi. Może zdał się na intuicję (albo 'wywąchał', że to swój chłop Wink - kłamiący Kaspian chyba by się lekko spocił?).
Nikabrik postępuje jak człowiek wierzący rozumowi, a nie sercu - czyli, jak już wiemy, nie jak prawdziwy Narnijczyk (i dlatego źle skonczył).

martencja napisał:
No proszę, doktor Kornelius powiedział Kaspianowi, że Miraz zabił jego ojca, a on to przyjął do wiadomości w miarę spokojnie. Ach, gdyby był bohaterem współczesnego filmu, to na pewno w tym momencie pobiegłby z krzykiem do Miraza, dysząc żądzą zemsty, krzyżując wszelkie plany! Nie, czekaj, wróć, to właśnie zrobił będąc bohaterem współczesnego filmu, to znaczy w ekranizacji;] Jakie to było przewidywalne...

A gdyby był bohaterem filmu bolly, ta scena w scenariuszu wyglądałaby tak:
Cytat:
KASPIAN
Czy on naprawdę jest taki zły? Czy naprawdę mógłby mnie zamordować?
DR KORNELIUS [złowieszczym szeptem]
Zamordował twojego ojca [rozlega się bardzo odgłos grzmotu; duży pogłos]
KASPIAN
[robi mu się słabo, milknie; jego dolna warga lekko drży]

A tak na serio - Kaspian jest w ogóle jakiś taki wyciszony emocjonalnie (żeby nie rzec - pusty?). Nie okazuje żadnej wyraźniejszej emocji - a przecież na raz dowiaduje się, że wuj chce go zabić, że zabił jego ojca, i że musi uciekać w nieznany mu świat. Normalne dziecko miałoby pełno w spodniach ze strachu - a Kaspian? Niby się boi, parę łez uronił, ale jakoś tak po cichutku. No chyba że to otępienie wywołane szokiem - albo surowe wychowanie.
Cytat:
Rumak był równie podniecony jak jego pan tą niezwykłą nocną jazdą, a Kaspian, choć oczy miał pełne łez, gdy żegnał się z Doktorem Korneliusem, teraz czuł się dzielnie i był nawet — w pewien sposób — szczęśliwy jako król Kaspian pędzący na koniu w poszukiwaniu przygód, z mieczem u lewego boku i zaczarowanym rogiem królowej Zuzanny u prawego. O świcie przeleciał drobny deszczyk i królewicz, rozejrzawszy się dookoła siebie, zobaczył tylko nie znane sobie zupełnie lasy, dzikie wrzosowiska i błękitne szczyty gór. Pomyślał, że świat jest wielki i obcy. Poczuł się w nim mały i zagubiony.

A to ostatnie zdanie to w ogóle przywodzi mi na myśl małego Księcia Wink

Olle napisał:
Rozdział VI
LUD MIESZKAJĄCY W UKRYCIU

Jak brzmi wełnisty głos??

Hm, nie mam pojęcia. Może znów Polkowski popłynął na fali wolnego tłumaczenia? Wink
Bo na przykład też nie rozumiem dlaczego głos Truflogona miałby być 'wyjątkowo ochrypły i prostacki' Shocked

Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane - wpadał taki do domu i od progu wołał:
- Żono! Znowu owsianka i jabłka?? Kiedy wreszcie ugotujesz porządny obiad?!
- W niedziele..
- Nie kłam! wyczytałem w gwiazdach, że coś innego na stole uświadczę dopiero 4. grudnia!

Wink

Cytat:
— Fauny! — krzyknął Kaspian i zerwał się na nogi, a dziwne istoty otoczyły go ze wszystkich stron. Nie marnowali czasu na wyjaśnianie całej sytuacji. Nim się Kaspian spostrzegł, już tańczył razem z nimi(...)

No, nareszcie KK zaczął okazywać więcej emocji.

Ciekawa jestem, skąd Lewis wziął te wszystkie imiona faunów? Bo jeśli idzie o Tumnusa, to najprawdopodobniej wziął się od [link widoczny dla zalogowanych], boga urodzaju (a nie od firmy od przetworów w słoikach Wink )


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 20:21, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
promyk słonka
Kawka



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gdyni!

PostWysłany: Wto 20:15, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Trajkowitko, nareszcie się pojawiłaś! Wink

I Ryczypisk jest... Jego to chyba nie da się nie lubić Smile

W ogóle jestem zauroczona tymi wszystkimi imionami Very Happy
Cytat:
Był tam kret Gburak Łopata, trzech Twardziaków (którzy byli borsukami, jak Truflogon), zając Kamillo i jeż Szczotosław.


Imiona faunów też niczego sobie!
Ech, chciałabym trafić na taką imprezę do faunów!
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 18:15, 24 Kwi 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Olle napisał:
Nikabrik oskarża Kaspiana, że ten polował na zwierzęta dla przyjemności. Kaspian na to, że niestety owszem, ale nie na mówiące. A ja pytam, skąd ta pewność, skoro ich nigdy nie widział, huh? Pytał przed dobiciem?


Może je ostrzegał werbalnie (Uwaga! Będę strzelał!)


I oddawał strzały ostrzegawcze w powietrze!;)

Olle napisał:
martencja napisał:
No właśnie, i jak czytałam w nowym rozdziale tę listę różnych baronów, którzy podpadli Mirazowi, to się zastanawiam, gdzie oni wszyscy mieszkali? Przecież to by chyba sugerowało istnienie dużej ilości dworów i miast, nieprawdaż? A nic o nich nigdy się nie dowiadujemy!


Może były jakieś... ale Lewis o nich nie pisał. A co się będzie męczył??


Też coś, powiadam!:P

Olle napisał:
martencja napisał:
Swoją drogą, ciekawe, co się w tym Telmarze znajdowało, gdy Telmarowie stamtąd wyemigrowali... I dlaczego wyemigrowali.


Może już zjedli cały Telmar... ziemię wykarczowali i wyjałowili... może Narnia była fajniejsza i ziemię miała urodzajniejszą:) Nie mam pomysłów.


Ech, tak, wiem, moim pytaniem znowu wykazałam się nadmierną dociekliwością, bo właściwie co to ma za znaczenie dla historii, co się stało z Telmarem... Choć z drugiej strony jest to chyba państwo w narnijskim świecie, o którym wiemy najmniej - w Kalormenie i Archenlandii dzieje się część "Opowieści...", na wyspach też - wprawdzie nie na wszystkich, ale przynajmniej pokazanie części z nich pozwala na jakieś tam uogólnienia. A Telmar to w sumie chyba największa niewiadoma.

Olle napisał:
martencja napisał:
Mi to się wydaje dość podejrzane - ale już była na ten temat dyskusja wcześniej w tym wątku, a ja nie bardzo mam coś do dodania ponad to, co tam już napisałam, więc podążę tropem pobocznym: ok, przyjmijmy już tę władzę człowieka, ale nawet z takim założeniem to zaakceptowanie akurat Kaspiana jako króla przez Truflogona wydało mi się stanowczo za szybkie i za łatwe. Przecież był Telmarem, potomkiem najeźdźców i krewnym Miraza! Właściwie równie dobrze mogliby sobie sprowadzić na króla jakiegoś Kalormeńczyka. Naprawdę, postawa Nikabrika wydała mi się dużo bardziej zrozumiała.


Kalormeńczyka? Olaboga! Jeszcze by im wprowadził taszyzm! Już lepszy agnostyk o wyraźnych skłonnościach do aslanizmu;)


No popatrz, pod kątem religijnym nigdy na to nie patrzyłam... Już prędzej rasowy by mi przyszedł do głowy:)

patysio napisał:
Czy ja wiem? Mówiące zwierzęta narnijskie zazwyczaj cechuje ogromna ufność i prostoduszność - Truflogon po prostu zaufał Kaspianowi. Może zdał się na intuicję (albo 'wywąchał', że to swój chłop Wink - kłamiący Kaspian chyba by się lekko spocił?).
Nikabrik postępuje jak człowiek wierzący rozumowi, a nie sercu - czyli, jak już wiemy, nie jak prawdziwy Narnijczyk (i dlatego źle skonczył).


No niby tak, ale jakoś co do reszty Telmarów tak się nie patyczkowali, że może część z nich nie jest może taka zła, tylko potępiali ich w czambuł. W nowym rozdziale gdy mowa jest o planach przyszłej walki, jest to utrzymane w tonie wybicia/wygonienia wszystkich ludzi=Telmarów jak leci. Jak się czyta takie fragmenty jak:

Cytat:
We have no power over them. Since the Humans came into the land, felling forests and defiling streams, the Dryads and Naiads have sunk into a deep sleep. Who knows if ever they will stir again? And that is a great loss to our side. The Telmarines are horribly afraid of the woods, and once the Trees moved in anger, our enemies would go mad with fright and be chased out of Narnia as quick as their legs could carry them.


...aż się prosi, żeby Truflogon dodał coś w rodzaju: "Bez urazy" albo "Ale oczywiście nie mam na myśli ciebie";) No i czy samemu Kaspianowi rzeczywiście nie zależało zupełnie na nikim spośród ludzi, wśród których się wychował? Odnoszę wrażenie, że idealną sytuacją dla Narnijczyków byłoby, gdyby nie było w Narni żadnych ludzi, oprócz jednego króla i ewentualnie królowej, żeby się nie czuł już tak strasznie samotny;) No i znowu to robię: znowu za bardzo analizuję i dociekam...;]

patysio napisał:
martencja napisał:
No proszę, doktor Kornelius powiedział Kaspianowi, że Miraz zabił jego ojca, a on to przyjął do wiadomości w miarę spokojnie. Ach, gdyby był bohaterem współczesnego filmu, to na pewno w tym momencie pobiegłby z krzykiem do Miraza, dysząc żądzą zemsty, krzyżując wszelkie plany! Nie, czekaj, wróć, to właśnie zrobił będąc bohaterem współczesnego filmu, to znaczy w ekranizacji;] Jakie to było przewidywalne...


A gdyby był bohaterem filmu bolly, ta scena w scenariuszu wyglądałaby tak:
Cytat:

KASPIAN
Czy on naprawdę jest taki zły? Czy naprawdę mógłby mnie zamordować?
DR KORNELIUS [złowieszczym szeptem]
Zamordował twojego ojca [rozlega się bardzo odgłos grzmotu; duży pogłos]
KASPIAN
[robi mu się słabo, milknie; jego dolna warga lekko drży]


Hehehe;))

patysio napisał:
A tak na serio - Kaspian jest w ogóle jakiś taki wyciszony emocjonalnie (żeby nie rzec - pusty?). Nie okazuje żadnej wyraźniejszej emocji - a przecież na raz dowiaduje się, że wuj chce go zabić, że zabił jego ojca, i że musi uciekać w nieznany mu świat. Normalne dziecko miałoby pełno w spodniach ze strachu - a Kaspian? Niby się boi, parę łez uronił, ale jakoś tak po cichutku. No chyba że to otępienie wywołane szokiem - albo surowe wychowanie.


Może właśnie po tym zwierzęta odkryły, że jest on Wybrańcem! Neo! Chłopcem-Który-Przeżył! Przepraszam, poniosło mnie, przedawkowałam popkulturę...;]

Olle napisał:
Jak brzmi wełnisty głos??


Tak jak brzmi głos Brzuchatych Niedźwiedzi!:P

patysio napisał:
Hm, nie mam pojęcia. Może znów Polkowski popłynął na fali wolnego tłumaczenia? ;)
Bo na przykład też nie rozumiem dlaczego głos Truflogona miałby być 'wyjątkowo ochrypły i prostacki'


Nie, w przypadku wełnistego głosu jest to dość wierne tłumaczenie, bo w oryginale jest a wooly sort of voice. Natomiast co do głosu Truflogona, to rzeczywiście jest Polkowska samowolka, o czym pisałam już kiedyś w tym wątku, więc pójdę na łatwiznę i sama się zacytuję:

martencja napisał:
...głos Truflogona jest przez Lewisa opisany w tym dialogu jako "curiously husky, earthy", co Polkowski przetłumaczył jako "wyjątkowo ochrypły i prostacki". Według mnie, to zupełnie nie oddaje tego, co Lewis chciał powiedzieć - ja bym to przetłumaczyła jako coś w rodzaju "dziwnie ochrypły i ziemisty" (gwoli ścisłości, mam wydanie PAXu z 1991 roku, nie wiem, czy może w późniejszych nie zostało to poprawione).


patysio napisał:
Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane - wpadał taki do domu i od progu wołał:
- Żono! Znowu owsianka i jabłka?? Kiedy wreszcie ugotujesz porządny obiad?!
- W niedziele..
- Nie kłam! wyczytałem w gwiazdach, że coś innego na stole uświadczę dopiero 4. grudnia!


:)) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego! Ale z drugiej strony, jeżeli kobiety centaurów również posiadają tę umiejętność (a dlaczego miałyby nie mieć?), to może to tez działać w drugą stronę:
- Gdzie byłeś? Miałeś być w domu dwie godziny temu??
- Nie zawracaj mi głowy, kobieto! Patrzyłem w gwiazdy i naradzałem się w sprawach państwowej wagi!
- Akurat! Wyczytałam w gwiazdach, że poszedłeś grać w polo z kumplami!

I w ogóle a propos zapisania w gwiazdach - skojarzyło mi się: "W gwiazdach zapisane jest 'ręcami'!";)).


Olle napisał:
Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)


Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)

Olle napisał:
A Ryczypisk jak Wołodyjowski... skojarzyło mi się, bo ostatnio oglądałam fragment "Potopu":)


Hehe;)

Olle napisał:
Śmieszy mnie, jak Zuchon uparcie nie wierzy nawet w duchy drzew. Doprawdy coraz bardziej wierzę w niedawne swoje podejrzenie - że niedługo zaprzeczy swojemu własnemu istnieniu. Powie: karły?? To niedorzeczne! Nie ma czegoś takiego.


Mi to się właśnie wydaje ciekawe, że nie jest wcale tak jednoznacznie: wierzący - niewierzący, ale że zwątpienie zdążyło już się rozprzestrzenić także po stronie tych, którzy teoretycznie powinni wiarę zachować. To z pewnością symbolizuje coś ważnego, ale nie chce mi się w tej chwili myśleć, co;) No i pewnie rolę też gra tu fakt, że karły po prostu są zawsze bardzo praktycznie nastawione.

promyk słonka napisał:
Trajkowitko, nareszcie się pojawiłaś!


Tak, tak - tylko, jak już kiedyś wspominałam, w oryginale Trajkowitka, w właściwie Pattertwig, jest mężczyzną!:)

promyk słonka napisał:
W ogóle jestem zauroczona tymi wszystkimi imionami Very Happy
Cytat:

Był tam kret Gburak Łopata, trzech Twardziaków (którzy byli borsukami, jak Truflogon), zając Kamillo i jeż Szczotosław.


To może uzupełnię już przy okazji tym samym zestawem z oryginału:

Cytat:
Clodsley Shovel the Mole, the three Hardbiters (who were badgers like Trufflehunter), Camillo the Hare, and Hogglestock the Hedgehog.


Zresztą, sam narrator nazywa te wszystkie pojawiające się w tym rozdziale postacie all sorts of people with queer names;)

Gromojar powiada:

Cytat:
Tarva and Alambil have met in the halls of high heaven, and on earth a son of Adam has once more arisen to rule and name the creatures.


...i we mnie odzywa się znów ta sama maruda, co przy LCiSS, która się domaga, że książka powinna przede wszystkim być zamkniętą całością sama w sobie i dopiero w następnej kolejności odwoływać się do rzeczywistości poza sobą i zapytuje się: o co chodzi z tym nazywaniem stworzeń? Oprócz, oczywiście, nawiązania do tego, że Kaspian ma być drugim Adamem (o czym zresztą mamy tu odpowiedni wątek). Jak myślicie, do czego może to się odnosić wewnątrz narnijskiego świata? Ja, jak już wcześniej wspominałam, zbyt dziś jestem rozleniwiona, żeby przeprowadzić takie rozważania samodzielnie:)

Cytat:
...Trumpkin lit his pipe (Nikabrik was not a smoker).


Ach, ten Lewis! Palenie fajki=mili bohaterowie, niepalenie=bohaterowie, którzy schodzą na złą drogę... Może to taki subtelny trop, jak w amerykańskich filmach i serialach, gdzie negatywnych bohaterów można wypatrzyć wśród dobrych po tym, że używają PeCetów, a nie Maców;)?

Olle, jestem pod wrażeniem Twoich dogłębnych rozważań na temat Faunów! Oprócz tego, że nie do końca zgadzam się z tym "solidnym zlustrowaniem" Kaspiana, o czym już pisałam.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 1:26, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

patysio napisał:
Cytat:
— Fauny! — krzyknął Kaspian i zerwał się na nogi, a dziwne istoty otoczyły go ze wszystkich stron. Nie marnowali czasu na wyjaśnianie całej sytuacji. Nim się Kaspian spostrzegł, już tańczył razem z nimi(...)

No, nareszcie KK zaczął okazywać więcej emocji.


Jest impreza, są emocje;)

promyk słonka napisał:
Ech, chciałabym trafić na taką imprezę do faunów!


Tak w kółeczku tańczyć?Wink A w ogóle to mi się przypomniał jeden z moich ulubionych tanecznych utworków.

martencja napisał:
No i czy samemu Kaspianowi rzeczywiście nie zależało zupełnie na nikim spośród ludzi, wśród których się wychował?


Heh, ewentualnie na niani...

martencja napisał:
Odnoszę wrażenie, że idealną sytuacją dla Narnijczyków byłoby, gdyby nie było w Narni żadnych ludzi, oprócz jednego króla i ewentualnie królowej, żeby się nie czuł już tak strasznie samotny;)


Very Happy Rzeczywiście. Ani karły, ani zwierzęta, ani centaury nie mają żadnych ambicji do rządzenia. Raczej podchodzą do sprawy w ten sposób, że wy rządźcie, żebyśmy my mieli święty spokój...

martencja napisał:
patysio napisał:
Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane - wpadał taki do domu i od progu wołał:
- Żono! Znowu owsianka i jabłka?? Kiedy wreszcie ugotujesz porządny obiad?!
- W niedziele..
- Nie kłam! wyczytałem w gwiazdach, że coś innego na stole uświadczę dopiero 4. grudnia!


Smile) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!


Gotować dla konia? Trawę?;P

martencja napisał:
Olle napisał:
Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)


Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)


Laughing
Swoją drogą... trawa i trawa. Czyżbyśmy byli blisko odkrycia "prawdziwej" genezy tego rozdziału?Wink

martencja napisał:
Zresztą, sam narrator nazywa te wszystkie pojawiające się w tym rozdziale postacie all sorts of people with queer namesWink


Very Happy

martencja napisał:
Cytat:
Tarva and Alambil have met in the halls of high heaven, and on earth a son of Adam has once more arisen to rule and name the creatures.


...i we mnie odzywa się znów ta sama maruda, co przy LCiSS, która się domaga, że książka powinna przede wszystkim być zamkniętą całością sama w sobie i dopiero w następnej kolejności odwoływać się do rzeczywistości poza sobą i zapytuje się: o co chodzi z tym nazywaniem stworzeń? Oprócz, oczywiście, nawiązania do tego, że Kaspian ma być drugim Adamem (o czym zresztą mamy tu odpowiedni wątek). Jak myślicie, do czego może to się odnosić wewnątrz narnijskiego świata? Ja, jak już wcześniej wspominałam, zbyt dziś jestem rozleniwiona, żeby przeprowadzić takie rozważania samodzielnie:)


A w Narni to chyba drugim Digorym, a nie drugim Adamem;)

Do czego wewnątrz narnijskiego świata? Pewnie do tego, do czego w naszym... to znaczy do końca świata. Nie da się tego zinterpretować w oderwaniu od tych "naszych" motywów. Bo Kaspian miał być pierwotnie drugą i ostatnią częścią... zresztą spojrzałam w zalinkowany temat, gdzie napisałam dokładnie to samo;| Starzeję się.

martencja napisał:
Olle, jestem pod wrażeniem Twoich dogłębnych rozważań na temat Faunów! Oprócz tego, że nie do końca zgadzam się z tym "solidnym zlustrowaniem" Kaspiana, o czym już pisałam.


Taaa... dogłębnych. Nawet zbyt dogłębnych, powiedziałabym. Tak pomyślałam, kiedy to ostatnio przeczytałam. Bo właśnie od tamtego czasu na sporo spraw patrzę nieco inaczej.

Rozdział VII
STARA NARNIA W NIEBEZPIECZEŃSTWIE

patysio napisał:

A gdyby był bohaterem filmu bolly, ta scena w scenariuszu wyglądałaby tak:
Cytat:
KASPIAN
Czy on naprawdę jest taki zły? Czy naprawdę mógłby mnie zamordować?
DR KORNELIUS [złowieszczym szeptem]
Zamordował twojego ojca [rozlega się bardzo odgłos grzmotu; duży pogłos]
KASPIAN
[robi mu się słabo, milknie; jego dolna warga lekko drży]


Very Happy Więcej grzmotów!! Np. jeszcze jeden, kiedy K. mówi "zły" i następny przy "zamordować"Wink

patysio napisał:
A tak na serio - Kaspian jest w ogóle jakiś taki wyciszony emocjonalnie (żeby nie rzec - pusty?). Nie okazuje żadnej wyraźniejszej emocji - a przecież na raz dowiaduje się, że wuj chce go zabić, że zabił jego ojca, i że musi uciekać w nieznany mu świat. Normalne dziecko miałoby pełno w spodniach ze strachu - a Kaspian? Niby się boi, parę łez uronił, ale jakoś tak po cichutku. No chyba że to otępienie wywołane szokiem - albo surowe wychowanie.


martencja napisał:
Może właśnie po tym zwierzęta odkryły, że jest on Wybrańcem! Neo! Chłopcem-Który-Przeżył! Przepraszam, poniosło mnie, przedawkowałam popkulturę...;]


;]
W Narni odkrywa się królów po tym, że:
- nie chcą być królami
- nie czują się godni by być królami
- są zbyt młodzi by być królami

A co do Kaspiana jeszcze - w kolejnym rozdziale szybko zmężniał. Dzień wcześniej taka cicha woda "ach przepraszam, że żyję, mam na imię Kaspianek nie zabijajcie mnie jeśli można", a niedługo później miota rozkazami (Dwa borsuki i trzy karły z łukami gotowymi do strzału!), wypowiada szlachetne zdania (jeżeli komuś nie podoba się jego towarzystwo, może opuścić szeregi m o j e j armii, nie bardzo mi się podoba pomysł ucieczki. Już widzę, jak staje na podwyższeniu i mówi "skierujcie na mnie swe uszy", a potem "jeszcze nigdy tak wielu...". Z brytyjskim akcentem.

Bardzo ładny opis rozgardiaszu towarzyszącego tak licznemu zgromadzeniu;] Ta wielość punktów widzenia i pomysłów.

W czasie narady Kamillo n a g l e wyczuwa człowieka. Czyżby Kaspian bez reszty przesiąkł był w ciągu tego krótkiego czasu zwierzęciem?

Kornelius, by zlokalizować Kejspiana, patrzy w szklaną kulę. Ugryzę się w język i nie powiem, z czym mi się to kojarzy i nie zapytam, czy to przypadkiem nie niebezpieczne?Wink

A teraz Kopiec-Aslana-gate. Po pierwsze pytam skąd wewnątrz kopca napisy wyglądające na bardzo stare, mogące pochodzić z czasów dawniejszych niż Stara Narnia, skoro sam kopiec powstał na długo (stulecia wiatrów, deszczu i śniegu) po przełamaniu Kamiennego Stołu? Coś mi świta, że już się pojawiła ta kwestia, ale nie mogę sobie przypomnieć, jak została wyjaśniona.

Po drugie, to rodzaj świątyni. Chyba mówiliśmy, że w Narni nie ma jakichś konkretnych miejsc kultu... ale Kopiec Aslana to jakby coś w tym rodzaju.

I - tak - rzeczywiście - racja - dużo się zdarzyło w tym rozdziale, dużo bitew będących świetną okazją do zekranizowania. Swoją drogą trochę dziwnie biegnie narracja, najpierw dość szczegółowe opisy narady, potem bach bach bach piętnaście bitew i znowu szczegółowo. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo opisy bitew nie są tym, co pragnę czytaćWink

Ach, a jakie straty ponieśli - te masy stłuczonych kolan, rozbite nosy, zadrapania, a może i - o nieeeeeee! - ktoś złamał rękę??


patysio napisał:
Nikabrik postępuje jak człowiek wierzący rozumowi, a nie sercu - czyli, jak już wiemy, nie jak prawdziwy Narnijczyk (i dlatego źle skonczył).


Nie jestem tego pewna, czy Nikabrik tak bardzo ufa rozumowi.
Zuchon i Nakabrik - paradoksalnie, z nich dwóch Nikabrik wykazuje większą tolerancję dla zdarzeń paranormalnych. Zuchon ciągle czuje potrzebę narzekania, że "jakie to opowieści starych ciotek". Nikabrik ma też skłonności do różnych dziwadeł w stylu wampiry i wiedźmy, które to postaci nie są chyba przedstawicielami rozumu... Choć u Lewisa różnie to można interpretować, no nie wiem..

Nie mniej bardzo lubię postać Zuchona z jego lojalnością i szacunkiem dla króla, nawet bez względu na to, co myślę o samej idei monarchii. To po prostu urocze.
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 19:36, 28 Kwi 2010 Powrót do góry

Kilka moich refleksji z ostatnich dwóch rozdziałów:

- jak to u Lewisa, baaaardzo mało mamy postaci kobiecych - te wszystkie osobistości, które są wymieniane w rozdziale VI... nawet Gromojar jest z synami (choć przyznaję, że nie wyobrażam sobie pani centaurowej...), no i Trajkowitka, która nie jest w oryginale panią wiewiórką;

- zanim Gromojar wypowiedział słowa o wojnie, plany Kaspiana i Narnijczyków o ewentualnych "wypadach na jakieś ludzkie zagrody i zaatakowaniu grupy myśliwych" brzmią mi jakoś tak bardzo po bandycku i nie kojarzą mi się kompletnie z ewentualną wizją "pracy u podstaw" w celu odbudowania Starej Narnii;

- robią na mnie wrażenie takie słowa wypowiedziane wprost przez centaura. Żadnego owijania w bawełnę, gdybania, wycofywania się - postawienie wszystkiego na jedną kartę: Kaspian królem i wojna; temat nazywania rzeczy po imieniu jakoś teraz powoduje u mnie kolejne refleksje (ale to już może nie tyle dotyczące Narnii, co współczesności... czasami przydałoby się ponownie nazwać pewne wartości, oddzielić światło od ciemności...);

- Ryczypisk pojawia się Smile skojarzenie z Wołodyjowskim jak najbardziej Smile też ostatnio oglądałam fragmenty trylogii Sienkiewicza Smile Znów mnie tylko zastanawia - gdzie są wybranki serc (hmm... albo chociaż matki? ciocie? siostry?) tych dzielnych rycerzy-myszy? Czyż etos rycerski nie zawiera w sobie również walki o kobiece serce Wink Nic dziwnego, że Starzy Narnijczycy wymierali - z takim podejściem...

- ciekawa jestem, czy jakby Kaspian dłużej jadł owoce leśne, spał pod gwiazdami i pił wodę ze strumienia, to czy nadal by mu się to podobało Wink Jak czytałam akapit o tym, to wciąż miałam wrażenie, że on to traktuje jak jakiś biwak, wakacje, przygodę - mimo poważnych słów Gromojara. Dopiero po tym akapicie Lewis tłumaczy, że król zmężniał Wink

- olbrzym przybywający na naradę z koszem "pełnym karłów z wyraźnymi oznakami choroby morskiej" Very Happy poczucie humoru autora objawiające się w takich szczegółach nadal mnie pozytywnie zaskakuje Smile

- jak Miraz się skapnął, że Stara Narnia istnieje? Dlatego, że Kaspian uciekł, a jego rumak wrócił? Czy to od razu musi implikować, że knuje wojenne plany przeciwko wujowi? A nawet jeśli - to naprawdę Miraz tak od razu uwierzył, że Kaspian jest tak niebezpieczny, by całe wojsko wysyłać?

- sporo używania magii, mówienia o magii, jak na Narnię (szklana kula, nazywanie Kamiennego Stołu zaczarowanym itd.);

- dziwi mnie, że Narnijczycy nie wiedzą, gdzie jest Kopiec Aslana, a DrK. wie - rozumiem, że Telmarowie bali się drzew i nie zapuszczali się wgłąb puszczy, ale te inne stworzenia są nazywane leśnymi stworzeniami i pewnie czasami zdarzało im się podróżować, albo chociaż słyszeli z opowieści o starych dziejach? Znali w ogóle jakieś opowieści "starych ciotek", walczyli o Starą Narnię, czy tylko zależało im na obaleniu władzy, bo im nie odpowiadała?

- Zuchon jest spoko Wink Naprawdę daje się lubić Smile

To się rozpisałam... Wink

EDIT:

Jeszcze dodam Wink
Olle napisał:

Śmieszy mnie, jak Zuchon uparcie nie wierzy nawet w duchy drzew. Doprawdy coraz bardziej wierzę w niedawne swoje podejrzenie - że niedługo zaprzeczy swojemu własnemu istnieniu. Powie: karły?? To niedorzeczne! Nie ma czegoś takiego.

Mnie się to całkiem możliwe wydaje, zwłaszcza przypominając sobie scenę z Ostatniej Bitwy - karły w Stajni...


Ostatnio zmieniony przez A_g_a_ dnia Czw 18:18, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 12:48, 30 Kwi 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:
:)) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!


Gotować dla konia? Trawę?;P


"Gotować" w staropolskim znaczeniu "przygotowywać":P

Olle napisał:
martencja napisał:
Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)


:lol:
Swoją drogą... trawa i trawa. Czyżbyśmy byli blisko odkrycia "prawdziwej" genezy tego rozdziału?;)


Oj, Olle, Olle...:)

Olle napisał:
martencja napisał:
Cytat:
Tarva and Alambil have met in the halls of high heaven, and on earth a son of Adam has once more arisen to rule and name the creatures.


...i we mnie odzywa się znów ta sama maruda, co przy LCiSS, która się domaga, że książka powinna przede wszystkim być zamkniętą całością sama w sobie i dopiero w następnej kolejności odwoływać się do rzeczywistości poza sobą i zapytuje się: o co chodzi z tym nazywaniem stworzeń? Oprócz, oczywiście, nawiązania do tego, że Kaspian ma być drugim Adamem (o czym zresztą mamy tu odpowiedni wątek). Jak myślicie, do czego może to się odnosić wewnątrz narnijskiego świata? Ja, jak już wcześniej wspominałam, zbyt dziś jestem rozleniwiona, żeby przeprowadzić takie rozważania samodzielnie:)


A w Narni to chyba drugim Digorym, a nie drugim Adamem;)

Do czego wewnątrz narnijskiego świata? Pewnie do tego, do czego w naszym... to znaczy do końca świata. Nie da się tego zinterpretować w oderwaniu od tych "naszych" motywów. Bo Kaspian miał być pierwotnie drugą i ostatnią częścią... zresztą spojrzałam w zalinkowany temat, gdzie napisałam dokładnie to samo;| Starzeję się.


Jak my wszyscy:P Ja się akurat tego nazywania czepiałam, jak je rozumieć. Pewnie niepotrzebnie - że zacytuję klasyka: "To poezja, tu nie ma czego rozumieć!"

Olle napisał:
A co do Kaspiana jeszcze - w kolejnym rozdziale szybko zmężniał. Dzień wcześniej taka cicha woda "ach przepraszam, że żyję, mam na imię Kaspianek nie zabijajcie mnie jeśli można", a niedługo później miota rozkazami (Dwa borsuki i trzy karły z łukami gotowymi do strzału!), wypowiada szlachetne zdania (jeżeli komuś nie podoba się jego towarzystwo, może opuścić szeregi m o j e j armii, nie bardzo mi się podoba pomysł ucieczki. Już widzę, jak staje na podwyższeniu i mówi "skierujcie na mnie swe uszy", a potem "jeszcze nigdy tak wielu...". Z brytyjskim akcentem.


To to narnijskie leśne powietrze takie rzeczy z ludźmi wyczynia! Wszak już w pierwszym akapicie tego rozdziału czytamy, że po tym spaniu pod gołym niebem i żywieniu się orzechami he began already to harden and his face wore a kinglier look.

Olle napisał:
A teraz Kopiec-Aslana-gate. Po pierwsze pytam skąd wewnątrz kopca napisy wyglądające na bardzo stare, mogące pochodzić z czasów dawniejszych niż Stara Narnia, skoro sam kopiec powstał na długo (stulecia wiatrów, deszczu i śniegu) po przełamaniu Kamiennego Stołu? Coś mi świta, że już się pojawiła ta kwestia, ale nie mogę sobie przypomnieć, jak została wyjaśniona.

Po drugie, to rodzaj świątyni. Chyba mówiliśmy, że w Narni nie ma jakichś konkretnych miejsc kultu... ale Kopiec Aslana to jakby coś w tym rodzaju.


Był nawet już na ten temat wątek.

Olle napisał:
Ach, a jakie straty ponieśli - te masy stłuczonych kolan, rozbite nosy, zadrapania, a może i - o nieeeeeee! - ktoś złamał rękę??


Albo, nie daj Boże, paznokieć!;) Zresztą, jak to sam narrator podsumowuje, sytuacja w obozie była aż tak kiepska, że everyone was out of temper. No po prostu okrucieństwa wojny!

Ago, bardzo celne są Twoje spostrzeżenia! Nawiążę tylko do kilku:)

A_g_a_ napisał:
- jak to u Lewisa, baaaardzo mało mamy postaci kobiecych - te wszystkie osobistości, które są wymieniane w rozdziale VI... nawet Gromojar jest z synami (choć przyznaję, że nie wyobrażam sobie pani centaurowej...)


Widocznie Lewis nadal był na etapie myślenia, że kobiety biorące udział w bitwach nie wyglądają ładnie. Ale, że znowu nawiążę do filmu, on jest pod tym względem bardziej równouprawniony.

A_g_a_ napisał:
Żadnego owijania w bawełnę, gdybania, wycofywania się - postawienie wszystkiego na jedną kartę: Kaspian królem i wojna; temat nazywania rzeczy po imieniu jakoś teraz powoduje u mnie kolejne refleksje (ale to już może nie tyle dotyczące Narnii, co współczesności... czasami przydałoby się ponownie nazwać pewne wartości, oddzielić światło od ciemności...);


A tu się nie zgodzę - w realnym świecie takie przedstawianie świata jako czarno-białego i dzielenie ludzi na Nas i Ich uważam za strasznie szkodliwe i jak słyszę, że ktoś coś takiego robi, to odbezpieczam rewolwer;)

A_g_a_ napisał:
- dziwi mnie, że Narnijczycy nie wiedzą, gdzie jest Kopiec Aslana, a DrK. wie - rozumiem, że Telmarowie bali się drzew i nie zapuszczali się wgłąb puszczy, ale te inne stworzenia są nazywane leśnymi stworzeniami i pewnie czasami zdarzało im się podróżować, albo chociaż słyszeli z opowieści o starych dziejach? Znali w ogóle jakieś opowieści "starych ciotek", walczyli o Starą Narnię, czy tylko zależało im na obaleniu władzy, bo im nie odpowiadała?


To by nawet wyjaśniało, dlaczego tak łatwo zaakceptowali Kaspiana jako przywódcę... Swoją drogą, Narnijczycy zdają się mieć rzeczywiście strasznie krótką pamięć, szczególnie, że ten Kopiec był ledwie o dzień drogi...

Co do użycia Rogu i oczekiwania po tym pomocy -

Cytat:
But in either case, I do not think we can be sure that the help will come to this very spot


- to, przepraszam, co to za pomoc jest?? Raczej kiepska dość.

I jeszcze:

Cytat:
"I don't like the idea of running away," said Caspian.
"Hear him! Hear him!" said the Bulgy Bears. "Whatever we do, don't let's have any running. Especially not before supper; and not too soon after it neither."


:)))

M.
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 13:58, 30 Kwi 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
Ago, bardzo celne są Twoje spostrzeżenia! Nawiążę tylko do kilku:)

Staram się nadganiać Wasz poziom Wink Nawet, jeśli do czegoś nie nawiązuję, to naprawdę z przyjemnością czytam Smile

martencja napisał:
Widocznie Lewis nadal był na etapie myślenia, że kobiety biorące udział w bitwach nie wyglądają ładnie. Ale, że znowu nawiążę do filmu, on jest pod tym względem bardziej równouprawniony.

Typem feministki nie jestem i nawet już bym się samego udziału w wojnie tak nie czepiała, ale żeby nawet nie wspominać o damach, które pozostały w domach, podczas, gdy panowie się naradzają, walczą itd... Rolling Eyes

martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Żadnego owijania w bawełnę, gdybania, wycofywania się - postawienie wszystkiego na jedną kartę: Kaspian królem i wojna; temat nazywania rzeczy po imieniu jakoś teraz powoduje u mnie kolejne refleksje (ale to już może nie tyle dotyczące Narnii, co współczesności... czasami przydałoby się ponownie nazwać pewne wartości, oddzielić światło od ciemności...);

A tu się nie zgodzę - w realnym świecie takie przedstawianie świata jako czarno-białego i dzielenie ludzi na Nas i Ich uważam za strasznie szkodliwe i jak słyszę, że ktoś coś takiego robi, to odbezpieczam rewolwer;)

Nie strzelaj! Wink Nie chcę bynajmniej dzielenia ludzi - i w ogóle oceniania osób, ale jak widzę jawne działania w zakresie manipulacji, to czasami mam niesamowitą ochotę stanąć i krzyknąć "co wy ludzie robicie"... (może to też wynik studiowania przedmiotów dotyczących manipulacji - a widać na nich naprawdę różne podejście niektórych)

martencja napisał:
To by nawet wyjaśniało, dlaczego tak łatwo zaakceptowali Kaspiana jako przywódcę... Swoją drogą, Narnijczycy zdają się mieć rzeczywiście strasznie krótką pamięć, szczególnie, że ten Kopiec był ledwie o dzień drogi...

W dodatku, jeśli Kopiec był na tyle wieeeelki, że miał tyle korytarzy, to raczej mógł być widoczny z pewnej odległości.

martencja napisał:
Cytat:
"I don't like the idea of running away," said Caspian.
"Hear him! Hear him!" said the Bulgy Bears. "Whatever we do, don't let's have any running. Especially not before supper; and not too soon after it neither."


Smile))
Laughing
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 0:15, 02 Maj 2010 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:

- zanim Gromojar wypowiedział słowa o wojnie, plany Kaspiana i Narnijczyków o ewentualnych "wypadach na jakieś ludzkie zagrody i zaatakowaniu grupy myśliwych" brzmią mi jakoś tak bardzo po bandycku i nie kojarzą mi się kompletnie z ewentualną wizją "pracy u podstaw" w celu odbudowania Starej Narnii;


Uroki partyzantki!Smile Swoją drogą...:

1. Konrad Wallenrod
2. Pan Wołodyjowski
3. Walka z przeważającymi siłami wroga
4. Teraz jeszcze partyzantka

Ogólnie bardzo swojsko.

A_g_a_ napisał:
- olbrzym przybywający na naradę z koszem "pełnym karłów z wyraźnymi oznakami choroby morskiej" Very Happy poczucie humoru autora objawiające się w takich szczegółach nadal mnie pozytywnie zaskakuje Smile


Very Happy Uhm, człowiek się nawet nie spodziewa. Czasem takie rzeczy wyskakują np. w środku bitwy, i nie wiadomo czy się czuć wzniośle, czy też prychnąć śmiechem.

A_g_a_ napisał:
- jak Miraz się skapnął, że Stara Narnia istnieje? Dlatego, że Kaspian uciekł, a jego rumak wrócił? Czy to od razu musi implikować, że knuje wojenne plany przeciwko wujowi? A nawet jeśli - to naprawdę Miraz tak od razu uwierzył, że Kaspian jest tak niebezpieczny, by całe wojsko wysyłać?


Ha, racja... to by już nawet prędzej znaczyło, że Kaspianowi się coś stało.

A_g_a_ napisał:

To się rozpisałam... Wink


I o to chodzi!;D

martencja napisał:
Olle napisał:
martencja napisał:
Smile) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!


Gotować dla konia? Trawę?;P


"Gotować" w staropolskim znaczeniu "przygotowywać"Razz


No chyba że tak;]
Ponowny polski akcent?

martencja napisał:
Olle napisał:
Do czego wewnątrz narnijskiego świata? Pewnie do tego, do czego w naszym... to znaczy do końca świata. Nie da się tego zinterpretować w oderwaniu od tych "naszych" motywów. Bo Kaspian miał być pierwotnie drugą i ostatnią częścią... zresztą spojrzałam w zalinkowany temat, gdzie napisałam dokładnie to samo;| Starzeję się.


Jak my wszyscy:P Ja się akurat tego nazywania czepiałam, jak je rozumieć. Pewnie niepotrzebnie - że zacytuję klasyka: "To poezja, tu nie ma czego rozumieć!"


Very Happy Poezje, baśnie, wszystko to samo.
BTW - przyszło mi do głowy, że nie zniosłabym rymowanej Narni.

martencja napisał:
Olle napisał:
A co do Kaspiana jeszcze - w kolejnym rozdziale szybko zmężniał. Dzień wcześniej taka cicha woda "ach przepraszam, że żyję, mam na imię Kaspianek nie zabijajcie mnie jeśli można", a niedługo później miota rozkazami (Dwa borsuki i trzy karły z łukami gotowymi do strzału!), wypowiada szlachetne zdania (jeżeli komuś nie podoba się jego towarzystwo, może opuścić szeregi m o j e j armii, nie bardzo mi się podoba pomysł ucieczki. Już widzę, jak staje na podwyższeniu i mówi "skierujcie na mnie swe uszy", a potem "jeszcze nigdy tak wielu...". Z brytyjskim akcentem.


To to narnijskie leśne powietrze takie rzeczy z ludźmi wyczynia! Wszak już w pierwszym akapicie tego rozdziału czytamy, że po tym spaniu pod gołym niebem i żywieniu się orzechami he began already to harden and his face wore a kinglier look.


Teraz rozumiem! Bo Telmarze powietrze było zanieczyszczone telmarskościąVery Happy


martencja napisał:
Olle napisał:
Ach, a jakie straty ponieśli - te masy stłuczonych kolan, rozbite nosy, zadrapania, a może i - o nieeeeeee! - ktoś złamał rękę??


Albo, nie daj Boże, paznokieć!Wink Zresztą, jak to sam narrator podsumowuje, sytuacja w obozie była aż tak kiepska, że everyone was out of temper. No po prostu okrucieństwa wojny!


Uhm. A niektórzy nawet płakali:( Nawet duzi.

martencja napisał:

Cytat:
"I don't like the idea of running away," said Caspian.
"Hear him! Hear him!" said the Bulgy Bears. "Whatever we do, don't let's have any running. Especially not before supper; and not too soon after it neither."


To takie... angielskie.

A_g_a_ napisał:

martencja napisał:
Widocznie Lewis nadal był na etapie myślenia, że kobiety biorące udział w bitwach nie wyglądają ładnie. Ale, że znowu nawiążę do filmu, on jest pod tym względem bardziej równouprawniony.

Typem feministki nie jestem i nawet już bym się samego udziału w wojnie tak nie czepiała, ale żeby nawet nie wspominać o damach, które pozostały w domach, podczas, gdy panowie się naradzają, walczą itd... Rolling Eyes


No wiesz?! Lewis musiałby wiedzieć, co one właściwie wtedy robią, żeby to opisać. A skąd miałby to wiedzieć???;]


Rozdział VIII
JAK WYDOSTALI SIĘ Z WYSPY


martencja napisał:
Co do użycia Rogu i oczekiwania po tym pomocy -

Cytat:
But in either case, I do not think we can be sure that the help will come to this very spot


- to, przepraszam, co to za pomoc jest?? Raczej kiepska dość.


Zuchon w kolejnym rozdziale ma identyczne wątpliwości! O:

Cytat:
(...) ale, rozumiecie, król, Truflogon i Doktor Kornelius oczekują, jak by to powiedzieć, pomocy.


To ciekawe, że Zuchon zwykle jest dość gorzki i nie owija w bawełnę, a tu się kryguje: "ach, ależ my bardzo lubimy dzieci" itd.

Cytat:
Przedzierałem się przez gąszcze wiele godzin, gdy nagle rozległ się dźwięk, jakiego nigdy jeszcze w życiu nie słyszałem. Ech, nigdy go nie zapomnę! Ten dźwięk wypełnił cały las, donośny jak grzmot, lecz o wiele bardziej przeciągły, zimny i zarazem słodki, jak muzyka płynąca znad rzeki, a jednocześnie tak potężny, że drzewa od niego drżały. I powiedziałem sobie: jeżeli to nie jest ten zaczarowany róg, to możecie mnie nazwać królikiem. A w chwilę później zacząłem rozmyślać, dlaczego król zagrał na nim tak późno.


Ach, jaki to piękny fragment... Aż chciałabym to sfilmować Sad

Cytat:
- O której to było? - zapytał Edmund.
- Między dziewiątą a dziesiątą - odpowiedział Zuchon.
- Właśnie wtedy, gdy siedzieliśmy na stacji! - wykrzyknęły dzieci i popatrzyły po sobie, a oczy im płonęły.


Czyli lata płyną inaczej, ale godziny owszem. Bardzo ciekawa... koncepcja.

W tym rozdziale Łucja mówi do Zuchona: jesteś naprawdę głupi!Very Happy Łucja to taka cicha woda, doprawdy. Ktoś taki jak Mama Muminka, bardzo miła dla wszystkich, ale jeśli ktoś ją zdenerwuje, to biada, biada. Powie mu, że jest głupi.

Cytat:
- Ależ, chłopcze - odparł Zuchon - te miecze są ostre.


Nominacja w kategorii: najlepsze one-linery Zuchona.

Cytat:
Edmund zakręcił klingą w szczególny sposób, miecz karła wyleciał w powietrze i oto Zuchon stał, rozcierając pustą dłoń, jak to się czasem robi po zbyt mocnym uderzeniu przy grze w palanta.


Super, gra w palanta. To bardzo mocno zadziałało na moją wyobraźnię.Neutral

Co do KMP - Edmundowi zostało jeszcze dość dużo tej jego wredoty!;D
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 20:51, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Daję znak życia Wink
Olle napisał:

Cytat:
- O której to było? - zapytał Edmund.
- Między dziewiątą a dziesiątą - odpowiedział Zuchon.
- Właśnie wtedy, gdy siedzieliśmy na stacji! - wykrzyknęły dzieci i popatrzyły po sobie, a oczy im płonęły.


Czyli lata płyną inaczej, ale godziny owszem. Bardzo ciekawa... koncepcja.

Też na to zwróciłam uwagę. I jak tu się w tym wszystkim połapać? Gdzie jest logika, której podobno kiedyś w szkołach uczyli... Rolling Eyes

Rodzeństwo jest nieco podirytowane, że są traktowani przez Zuchona jak dzieci - a chyba bardziej powinno ich dziwić, gdyby tak od razu wpadł w zachwyt "o, jak super, że czwórka dzieci błąka się po ruinach zamku! na pewno ocalą mój kraj, mimo iż król i całe nasze wojsko sobie nie radzi".

Gdzieś na forum już ktoś chyba stawiał pytanie, jak w Narnii wyglądał zawód chirurga...

KMP Laughing W sumie to poza środkowym słowem dwa pozostałe są baaardzo pozytywne Wink A i środkowe - cóż, jako karzeł w sumie się zgadzało. I Zuchon też to przyjmuje z chichotem.

Jak oni mogli w tych ruinach "zacząć czuć się jak w domu"... Brr...

Te nostalgiczne wspomnienia podczas podróży, ech, tyle nieopowiedzianych nam historii Confused
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 11:27, 09 Maj 2010 Powrót do góry

martencja napisał:
Olle napisał:
Jak brzmi wełnisty głos??

Tak jak brzmi głos Brzuchatych Niedźwiedzi!Razz


Heh, lubię takie zapętlenie. Przypomniał mi się cytat z jednej z mych ulubionych książek:
Cytat:
- Tęczowy Strumień? (...) Co to jest?
- To ostateczny cel arcywilkołaka.
- A kto to jest arcywilkołak?
- To wilkołak, któremu uda się wejść do Tęczowego Strumienia.


martencja napisał:
Olle napisał:
Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)

Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)

Hm, może urządźmy mały konkurs na nasze własne postmodernistyczne przekłady nazw własnych w OzN? Tańczący trawnik rulez Very Happy

martencja napisał:
Cytat:
...Trumpkin lit his pipe (Nikabrik was not a smoker).

Ach, ten Lewis! Palenie fajki=mili bohaterowie, niepalenie=bohaterowie, którzy schodzą na złą drogę... Może to taki subtelny trop, jak w amerykańskich filmach i serialach, gdzie negatywnych bohaterów można wypatrzyć wśród dobrych po tym, że używają PeCetów, a nie MacówWink?

Kto nie pali ten donosi! Mr. Green

Olle napisał:
patysio napisał:
No, nareszcie KK zaczął okazywać więcej emocji.
Jest impreza, są emocje;)

Mr. Green

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane(...)

Smile) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!

Gotować dla konia? Trawę?;P

Może chodziła po lesie i zbierała dla niego suchy chleb? Wink

Olle napisał:

A co do Kaspiana jeszcze - w kolejnym rozdziale szybko zmężniał. Dzień wcześniej taka cicha woda "ach przepraszam, że żyję, mam na imię Kaspianek nie zabijajcie mnie jeśli można", a niedługo później miota rozkazami (Dwa borsuki i trzy karły z łukami gotowymi do strzału!), wypowiada szlachetne zdania (jeżeli komuś nie podoba się jego towarzystwo, może opuścić szeregi m o j e j armii, nie bardzo mi się podoba pomysł ucieczki. Już widzę, jak staje na podwyższeniu i mówi "skierujcie na mnie swe uszy", a potem "jeszcze nigdy tak wielu...". Z brytyjskim akcentem.
(...)
Ach, a jakie straty ponieśli - te masy stłuczonych kolan, rozbite nosy, zadrapania, a może i - o nieeeeeee! - ktoś złamał rękę??

Olleeeee, litości Laughing

A_g_a_ napisał:
ciekawa jestem, czy jakby Kaspian dłużej jadł owoce leśne, spał pod gwiazdami i pił wodę ze strumienia, to czy nadal by mu się to podobało Wink Jak czytałam akapit o tym, to wciąż miałam wrażenie, że on to traktuje jak jakiś biwak, wakacje, przygodę

Coś w tym jest... też sobie pomyślałam, że to dziwne, że Kaspian, trafiając z pieleszy w warunki spartańskie, tak się głupio cieszy Shocked Ja, jadąc w Bieszczady, już 4rtego dnia mam dość i marzę o wannie, czystym łóżku i porządnym obiadku. Ale cóż, Kaspian był królem, a kimże ja jestem? Puchem marnym, księgową... Very Happy

martencja napisał:
Swoją drogą, Narnijczycy zdają się mieć rzeczywiście strasznie krótką pamięć, szczególnie, że ten Kopiec był ledwie o dzień drogi...

Ale zauważcie, że świat narnijski jest stworzony dla dzieci, a z dziecięcej perspektywy (i takich, np., Trajkowitek czy Ryczypisków) dzień drogi to może być faktycznie sporo. I to jeszcze w latach 50tych, kiedy nie było TeŻeWe, IC, tanich linii lotniczych, promów do Szwecji Wink What I mean - teraz świat się jakby zmniejszył, bo jest internet, komunikacja, nie ma takiej bariery przestrzenno-czasowej.

To jeszcze kilka słów ode mnie:
Cytat:
Na samym końcu, razem z centaurami, przybył nie największy, ale najprawdziwszy olbrzym, Świdrogrzmot ze Wzgórza Wisielca, niosący na plecach kosz pełen karłów z wyraźnymi oznakami choroby morskiej.

Hm, jakoś mi to Wzgórze Wisielca nie pasuje do Narnii, i w ogóle do narnijskiej koncepcji świata. Tez odczuwacie lekki zgrzyt?

Cytat:
— Hurra! — wrzasnęło coś przenikliwie w okolicach butów Doktora. — Niech tylko tu przyjdą!

Hehehe Very Happy

Co do rogu Zuzanny - fajnie mieć takie Deus Ex Machina na życzenie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie użyli go nieco wcześniej - chyba nie ma jakiegoś limitu na uzyskaną pomoc (darmowe weekendy Wink )? Nigdzie nie było mowy, że róg działa tylko raz.
Rozbrajają mnie komentarze Zuchona Very Happy
Cytat:
— Tak jak myślałem — mruknął Zuchon. — Pierwszym skutkiem tych wszystkich głupot jest nie tyle pomoc, co pozbawienie nas przynajmniej dwóch żołnierzy.


Olle napisał:


Rozdział VIII
JAK WYDOSTALI SIĘ Z WYSPY

Cytat:
- O której to było? - zapytał Edmund.
- Między dziewiątą a dziesiątą - odpowiedział Zuchon.
- Właśnie wtedy, gdy siedzieliśmy na stacji! - wykrzyknęły dzieci i popatrzyły po sobie, a oczy im płonęły.

Czyli lata płyną inaczej, ale godziny owszem. Bardzo ciekawa... koncepcja.

Myślę, ze jakiś fizyk mógłby się wypowiedzieć nt. tej koncepcji - wiecie, teoria strun i te sprawy Wink

Olle napisał:

W tym rozdziale Łucja mówi do Zuchona: jesteś naprawdę głupi!Very Happy Łucja to taka cicha woda, doprawdy. Ktoś taki jak Mama Muminka, bardzo miła dla wszystkich, ale jeśli ktoś ją zdenerwuje, to biada, biada. Powie mu, że jest głupi.

Bardzo lubię Łucję - jest taka bezobciachowa. Zresztą, to dlatego od niej wybrałam sobie imię na bierzmowanie ;D

Olle napisał:
Cytat:
- Ależ, chłopcze - odparł Zuchon - te miecze są ostre.

Nominacja w kategorii: najlepsze one-linery Zuchona.

Mr. Green

Już kilkakrotnie pisałam nt. zawodów w strzelaniu Zu vs Zuchon - przecież łuk Zuzanny 'nigdy nie chyba'! Jak to się ma do zasad fair play, hę?
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:49, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:

To to narnijskie leśne powietrze takie rzeczy z ludźmi wyczynia! Wszak już w pierwszym akapicie tego rozdziału czytamy, że po tym spaniu pod gołym niebem i żywieniu się orzechami he began already to harden and his face wore a kinglier look.


Teraz rozumiem! Bo Telmarze powietrze było zanieczyszczone telmarskością:D


Więcej nawet! Powietrze w Narni, ale w miejscach zdominowanych przez Telmarów (jak zamek Miraza), też jest najwyraźniej tak zanieczyszczone! W nowym rozdziale motyw narnijskiego powietrza też zresztą powraca przy okazji pojedynku Edmunda z Zuchonem - i mi się przy tej okazji przypomniała dyskutowana przez nas parę rozdziałów temu kwestia Łucji umiejętności pływackich: skoro Edmund przypomniał sobie w Narni sztukę fechtunku, to dlaczego nie Łucja pływania?

Swoją drogą, ale z tego Lewisa nagle ekspert od pojedynków na miecze, ciekawe, skąd czerpał tego rodzaju wiedzę... Jakieś sobie założyli z kumplami-profesorami bractwo rycerskie na uniwersytecie, czy co;)?

Zuzanna never could learn to like this sort of thing - ciekawe, a jak Rabadasz stawał w szranki w turniejach na Ker Paravelu starając się o jej rękę to też jej się to nie podobało:P?

Olle napisał:
A_g_a_ napisał:

martencja napisał:
Widocznie Lewis nadal był na etapie myślenia, że kobiety biorące udział w bitwach nie wyglądają ładnie. Ale, że znowu nawiążę do filmu, on jest pod tym względem bardziej równouprawniony.

Typem feministki nie jestem i nawet już bym się samego udziału w wojnie tak nie czepiała, ale żeby nawet nie wspominać o damach, które pozostały w domach, podczas, gdy panowie się naradzają, walczą itd... :roll:


No wiesz?! Lewis musiałby wiedzieć, co one właściwie wtedy robią, żeby to opisać. A skąd miałby to wiedzieć???;]


Może z tego samego źródła, z którego do LCiSS się dowiedział, że pani Bobrowa powinna podgrzać talerze w piekarniku przed podaniem do stołu;)

Olle napisał:
Cytat:
Edmund zakręcił klingą w szczególny sposób, miecz karła wyleciał w powietrze i oto Zuchon stał, rozcierając pustą dłoń, jak to się czasem robi po zbyt mocnym uderzeniu przy grze w palanta.


Super, gra w palanta. To bardzo mocno zadziałało na moją wyobraźnię.:|


W oryginale jest krykiet. Sama nie wiem, co gorsze;]

Olle napisał:
Co do KMP - Edmundowi zostało jeszcze dość dużo tej jego wredoty!;D


Mnie bardziej zdziwiła jego pełna oburzenia reakcja na stwierdzenie Zuchona, że nie spodziewali się dzieci jako pomocy - nie spodziewałam się po nim takiej porywczości, właśnie już prędzej jakiejś szpili.

A_g_a_ napisał:
Rodzeństwo jest nieco podirytowane, że są traktowani przez Zuchona jak dzieci - a chyba bardziej powinno ich dziwić, gdyby tak od razu wpadł w zachwyt "o, jak super, że czwórka dzieci błąka się po ruinach zamku! na pewno ocalą mój kraj, mimo iż król i całe nasze wojsko sobie nie radzi".


Słuszna uwaga. I jeszcze się zastanawiam, jak Kaspian może się czuć nieusatysfakcjonowany sprzymierzeńcami w tym wieku, skoro sam jest jeszcze młodszy...

A_g_a_ napisał:
Gdzieś na forum już ktoś chyba stawiał pytanie, jak w Narnii wyglądał zawód chirurga...


Zapewne uwzględniał on wiele tego rodzaju narzędzi jak szczypce, kleszcze, piły...;)

patysio napisał:
martencja napisał:
Olle napisał:

Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)


Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)


Hm, może urządźmy mały konkurs na nasze własne postmodernistyczne przekłady nazw własnych w OzN? Tańczący trawnik rulez


Masz na myśli na przykład takie nazwy jak Wąska Przystań bądź Latarkowe Odpady;)?

patysio napisał:
Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:


Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane(...)


Smile) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!


Gotować dla konia? Trawę?;P


Może chodziła po lesie i zbierała dla niego suchy chleb?


:D :D

patysio napisał:
Coś w tym jest... też sobie pomyślałam, że to dziwne, że Kaspian, trafiając z pieleszy w warunki spartańskie, tak się głupio cieszy Shocked Ja, jadąc w Bieszczady, już 4rtego dnia mam dość i marzę o wannie, czystym łóżku i porządnym obiadku. Ale cóż, Kaspian był królem, a kimże ja jestem? Puchem marnym, księgową... Very Happy


Ale nie bądź tak surowa dla siebie, może po prostu to powietrze bieszczadzkie nie jest równe narnijskiemu...?

patysio napisał:
martencja napisał:

Swoją drogą, Narnijczycy zdają się mieć rzeczywiście strasznie krótką pamięć, szczególnie, że ten Kopiec był ledwie o dzień drogi...


Ale zauważcie, że świat narnijski jest stworzony dla dzieci, a z dziecięcej perspektywy (i takich, np., Trajkowitek czy Ryczypisków) dzień drogi to może być faktycznie sporo. I to jeszcze w latach 50tych, kiedy nie było TeŻeWe, IC, tanich linii lotniczych, promów do Szwecji Wink What I mean - teraz świat się jakby zmniejszył, bo jest internet, komunikacja, nie ma takiej bariery przestrzenno-czasowej.


Przyjmuję argument o świecie stworzonym na rozmiary (a właściwie bardziej zdolności pamięciowe) dziecięce, ale nie o wolniejszych środkach komunikacji - dzień drogi nawet na piechotę to nie jest aż taka odległość, żeby o jakimś miejscu zupełnie zapomnieć na setki lat. Ludzie wszak skolonizowali prawie całą kulę ziemską przed wynalezieniem maszyny parowej i utrzymywali kontakty z innymi kontynentami, nawet jeżeli były to kontakty bardzo powolne. Poza tym wcale nie jest powiedziane, że to jest ludzki dzień drogi, bo w końcu przemieścili się z Tanecznego Uroczyska pod Kopiec całą grupą, a więc łącznie z myszami, wiewiórkami i całą resztą.

patysio napisał:
Cytat:
Na samym końcu, razem z centaurami, przybył nie największy, ale najprawdziwszy olbrzym, Świdrogrzmot ze Wzgórza Wisielca, niosący na plecach kosz pełen karłów z wyraźnymi oznakami choroby morskiej.


Hm, jakoś mi to Wzgórze Wisielca nie pasuje do Narnii, i w ogóle do narnijskiej koncepcji świata. Tez odczuwacie lekki zgrzyt?


A bo to Polkowski trochę tutaj poleciał z tym wisielcem - w oryginale jest Deadman's Hill, co brzmi nieco mniej, hmmm, wisielczo;) A propos, ja obecnie mieszkam tuż obok miejsca o nazwie Galgbacken, czyli Wzgórza Szubienicznego;] Podobno było tam kiedyś miejsce straceń.

patysio napisał:
Co do rogu Zuzanny - fajnie mieć takie Deus Ex Machina na życzenie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie użyli go nieco wcześniej - chyba nie ma jakiegoś limitu na uzyskaną pomoc (darmowe weekendy Wink )? Nigdzie nie było mowy, że róg działa tylko raz.


No właśnie. Z tego, co pamiętam, róg zostaje użyty w Opowieściach dwa razy, z czego raz Zuzanna używa go właściwie jako zwykłego rogu, żeby wezwać pomoc, gdy atakuje ją Maugrim. Nie nazwałabym tego jakąś szczególną, wyjątkową okazją, skoro równie dobrze mogła zawołać "Ratuuuuuuunkuuuuuuuuu!" Poza tym ta wspomniana przeze mnie kwestia miejsca, w jakim ma się pojawić pomoc - jak dla mnie pomoc, która się pojawia nie w miejscu, do którego się ją wzywa, to żadna pomoc. To jakby zadzwonić po straż pożarną, a ona by sobie pojechała, owszem, ale tam, gdzie jej by się zechciało pojechać, a nie tam, gdzie się pali. Z drugiej strony - dziwiło mnie trochę to rozwiązanie w ekranizacji, że Łucja z Zuzanną pojechały szukać Aslana po całej Narni (tudzież, jak rozumiem, do miejsca, w którym Łucja widziała go w swoim śnie) - a właściwie mechanizm tutaj jest dość podobny.

patysio napisał:
Już kilkakrotnie pisałam nt. zawodów w strzelaniu Zu vs Zuchon - przecież łuk Zuzanny 'nigdy nie chyba'! Jak to się ma do zasad fair play, hę?


Biorąc pod uwagę to, że wcześniej Edmund wygrał pojedynek za pomocą jakiegoś tricku, a Łucja nie uzdrawia Zuchona dzięki swojej wiedzy medycznej, a magicznemu płynowi, to już zupełnie nie wydaje mi się fair! Z drugiej strony, podoba mi się u Zuchona to, że chce się uczyć, tzn. przyznaje się do własnych błędów i wyciąga z nich wnioski, inaczej mówiąc przyjmuje nową wiedzę i według niej modyfikuje swój światopogląd. Zupełnie inaczej niż karły w "Ostatniej Bitwie", które odmawiały przyjęcia do wiadomości tego, co się z tym światopoglądem nie zgadzało.

Ze względu na bohaterów mam też nadzieję, że Zuchon równie szybko nauczy się sterować łodzią - skoro za sterem go posadzili, mimo że był karłem wyjątkowo lądowym i, jak rozumiem, z wodą nie bardzo miał do tej pory w życiu do czynienia:)

Na początku rozdziału pojawia się wzmianka o jakimś małym zamku - a więc jednak istniało w tej Narni coś poza warownią Miraza, nie tylko same niekończące się lasy:)

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 23:15, 09 Maj 2010 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:

Rodzeństwo jest nieco podirytowane, że są traktowani przez Zuchona jak dzieci - a chyba bardziej powinno ich dziwić, gdyby tak od razu wpadł w zachwyt "o, jak super, że czwórka dzieci błąka się po ruinach zamku! na pewno ocalą mój kraj, mimo iż król i całe nasze wojsko sobie nie radzi".


W sumie racja... niejedna postać by tu mogła trochę pomyśleć o pozorach, jakie stwarza, i że mogą one mylić bądź nie. Nie każdy czytał pierwszą część opowieści, żeby się tak od razu rozeznawać w who is who.

patysio napisał:
Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Hm, żona Gromojara musiała mieć przerąbane(...)

Smile) I na dodatek gotować dla obydwu żołądków - końskiego i ludzkiego!

Gotować dla konia? Trawę?;P

Może chodziła po lesie i zbierała dla niego suchy chleb? Wink


Very Happy Byłabym przerażona, gdyby do moich drzwi zapukała pani centaurowa:}

Olle napisał:
Olleeeee, litości Laughing


Przepraszam, błazenada z nadmiaru "naukowego" tonu magisterki, którą muszę pisać.

patysio napisał:
Rozbrajają mnie komentarze Zuchona Very Happy
Cytat:
— Tak jak myślałem — mruknął Zuchon. — Pierwszym skutkiem tych wszystkich głupot jest nie tyle pomoc, co pozbawienie nas przynajmniej dwóch żołnierzy.


Zuchon rulez!!

martencja napisał:
Swoją drogą, ale z tego Lewisa nagle ekspert od pojedynków na miecze, ciekawe, skąd czerpał tego rodzaju wiedzę... Jakieś sobie założyli z kumplami-profesorami bractwo rycerskie na uniwersytecie, czy co;)?


Już widzę jak się zbierali po godzinach w tajemnicy i napindalali się mieczami:) Podziemny krąg. A potem się przechadzali po łąkach i podziwiali krajobrazy ("Piękny widok John, nie sądzisz?" "O, tak, piękny, przepiękny! BTW, przepraszam za tą ranę ciętą wczoraj, Jack... potknąłem się, nabrałem nieoczekiwanie impetu i..." "Nic nie szkodzi John, teraz czuję się prawdziwym mężczyzną.")

martencja napisał:
Olle napisał:
Co do KMP - Edmundowi zostało jeszcze dość dużo tej jego wredoty!;D


Mnie bardziej zdziwiła jego pełna oburzenia reakcja na stwierdzenie Zuchona, że nie spodziewali się dzieci jako pomocy - nie spodziewałam się po nim takiej porywczości, właśnie już prędzej jakiejś szpili.


Bo sobie przyszykował tą szpilę na później. Kiedy go utemperowali po jego oburzeniu, to przemyślał sprawę na zimno, trochę się uspokoił, udawał, że wszystko w porządku, ale jednocześnie obmyślał zemstę. I wpadł na świetny pomysłSmile Myślę, że to wbrew pozorom bardzo edmundowe;)


martencja napisał:
patysio napisał:
martencja napisał:
Olle napisał:

Taneczne Uroczysko - chyba już gdzieś pisałam, że podoba mi się ta nazwa:)


Ciekawe, skąd właściwie je Polkowski wziął. W oryginale jest Dancing Lawn i ja bardzo się cieszę, że nie poszedł tu tropem pierwszych skojarzeń, bo jeszcze byśmy otrzymali Tańczący Trawnik;)


Hm, może urządźmy mały konkurs na nasze własne postmodernistyczne przekłady nazw własnych w OzN? Tańczący trawnik rulez


Masz na myśli na przykład takie nazwy jak Wąska Przystań bądź Latarkowe Odpady;)?


Very Happy To jak, kto zakłada specjalny temat?

martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
Na samym końcu, razem z centaurami, przybył nie największy, ale najprawdziwszy olbrzym, Świdrogrzmot ze Wzgórza Wisielca, niosący na plecach kosz pełen karłów z wyraźnymi oznakami choroby morskiej.


Hm, jakoś mi to Wzgórze Wisielca nie pasuje do Narnii, i w ogóle do narnijskiej koncepcji świata. Tez odczuwacie lekki zgrzyt?


A bo to Polkowski trochę tutaj poleciał z tym wisielcem - w oryginale jest Deadman's Hill, co brzmi nieco mniej, hmmm, wisielczo;) A propos, ja obecnie mieszkam tuż obok miejsca o nazwie Galgbacken, czyli Wzgórza Szubienicznego;] Podobno było tam kiedyś miejsce straceń.


Trochę jak "Dead Man's chest"Wink No nie wiem, czy lepiej brzmi np. "Wzgórze Umarlaka". Przypomniały mi się fragmenty (chyba) w LCiSS, gdzie L. wspominał o różnych tajemnych i zbrodniczych rytuałach i porywaniu zwierzątek przez Tych Złych wilkołaków i... innych takich. Też był podobny "zgrzyt". Ale to mi jakoś specjalnie nie przeszkadza. Przecież kroniki nie są specjalnie ugłaskaną historią, którą mogłyby propagować przedszkolanki.

martencja napisał:
patysio napisał:
Co do rogu Zuzanny - fajnie mieć takie Deus Ex Machina na życzenie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie użyli go nieco wcześniej - chyba nie ma jakiegoś limitu na uzyskaną pomoc (darmowe weekendy Wink )? Nigdzie nie było mowy, że róg działa tylko raz.


No właśnie. Z tego, co pamiętam, róg zostaje użyty w Opowieściach dwa razy, z czego raz Zuzanna używa go właściwie jako zwykłego rogu, żeby wezwać pomoc, gdy atakuje ją Maugrim. Nie nazwałabym tego jakąś szczególną, wyjątkową okazją, skoro równie dobrze mogła zawołać "Ratuuuuuuunkuuuuuuuuu!" Poza tym ta wspomniana przeze mnie kwestia miejsca, w jakim ma się pojawić pomoc - jak dla mnie pomoc, która się pojawia nie w miejscu, do którego się ją wzywa, to żadna pomoc. To jakby zadzwonić po straż pożarną, a ona by sobie pojechała, owszem, ale tam, gdzie jej by się zechciało pojechać, a nie tam, gdzie się pali.


Laughing Albo tam, gdzie ją ostatnio widziano.

martencja napisał:
Z drugiej strony - dziwiło mnie trochę to rozwiązanie w ekranizacji, że Łucja z Zuzanną pojechały szukać Aslana po całej Narni (tudzież, jak rozumiem, do miejsca, w którym Łucja widziała go w swoim śnie) - a właściwie mechanizm tutaj jest dość podobny.


Heh, no jest to dość zagadkowe... jakby Aslan nie wiedział, gdzie ich szukać. Już prędzej to wygląda, jakby chłopcy chcieli się pozbyć dziewczynek z pola bitwy.

martencja napisał:
patysio napisał:
Już kilkakrotnie pisałam nt. zawodów w strzelaniu Zu vs Zuchon - przecież łuk Zuzanny 'nigdy nie chyba'! Jak to się ma do zasad fair play, hę?


Biorąc pod uwagę to, że wcześniej Edmund wygrał pojedynek za pomocą jakiegoś tricku, a Łucja nie uzdrawia Zuchona dzięki swojej wiedzy medycznej, a magicznemu płynowi, to już zupełnie nie wydaje mi się fair! Z drugiej strony, podoba mi się u Zuchona to, że chce się uczyć, tzn. przyznaje się do własnych błędów i wyciąga z nich wnioski, inaczej mówiąc przyjmuje nową wiedzę i według niej modyfikuje swój światopogląd. Zupełnie inaczej niż karły w "Ostatniej Bitwie", które odmawiały przyjęcia do wiadomości tego, co się z tym światopoglądem nie zgadzało.


O tak, coś co u Zuchona jest dobre i co podziwiam - on cały czas przetwarza w głowie wszystko, co widzi i jest otwarty na nowe argumenty.

Co do pojedynku - nigdy nie wydawał mi się nieuczciwy. Zuchon nie wierzył w cuda, a dary od Aslana stanowiły takie cuda i zarazem umiejętności dzieci. Pojedynek miał na celu uświadomienie Zuchonowi, że Czwórka nie należy jednak do zwykłych ludzi. Cel został osiągnięty.

Rozdział IX
CO ZOBACZYŁA ŁUCJA


Bardzo mi się podoba fragment, kiedy Łucja przypomina sobie, jak wyglądały drzewa po przebudzeniu. Ostatnimi czasy zauważyłam, że lubię patrzeć na drzewa, bo każde ma jakąś swoją osobowość. I jest tak jak Łucja wspomina - brzozy są zwiewne i to raczej kobiety, a dęby to już barczyści mężczyźni w sile wieku. Choć na pewno znajdą się wyjątki, rzecz jasna. Wcześniej ten fragment nie rzucił mi się w oczy tak jak teraz. Ogólnie cały ten rozdział pod względem budzenia się drzew prezentuje się ślicznie, np.:

Cytat:
Było tak, jakby przemówiła do drzew o jedną sekundę za wcześnie lub za późno, albo jakby wypowiedziała o jedno słowo za mało, albo jakby w tym, co powiedziała, jakieś jedno słowo nie było właściwe.


Cytat:
- Mam nadzieję, że się nie mylisz - powiedziała Zuzanna. - Jeśli o mnie chodzi, to mam kompletną pustkę w głowie.
- To jest właśnie najgorsze z dziewczynami - powiedział Edmund do Piotra i karła. - Nigdy nie mają mapy w głowie.
- To dlatego, że my już coś w głowach mamy - odezwała się Łucja.


Wydaje mi się, że mogła by trochę lepiej ta rozmowa wyglądać. Chyba że po tłumaczeniu straciła impet. Tylko że nie mam teraz za bardzo czasu na sprawdzanie.

Cytat:
- Czy to nie byłoby straszne, gdyby pewnego dnia w naszym świecie, na Ziemi, ludzie zdziczeli w środku jak te zwierzęta tu, w Narnii, a z zewnątrz wyglądaliby nadal jak zwykli ludzie, tak że nigdy by się nie wiedziało, z kim się ma do czynienia?
- Mamy dosyć spraw na głowie tu i teraz, w Narnii, żeby się martwić takimi sprawami - odpowiedziała zawsze praktyczna Zuzanna.


Niestety wydaje mi się, że zawsze bywały takie przypadki i zawsze będąWink I że Zuzanna odpowiedziała bardzo mądrze.

Zuchon mówi: Znaliście ten kraj setki, a może nawet tysiące lat temu. Coraz bardziej do mnie dociera, jak dawno to było... że aż tak głębokie wąwozy zdążyły powstać.

Nie rozumiem argumentacji Piotra... (Wiem, że w końcu Łucja może mieć rację, ale nic na to teraz nie poradzę. Możemy zrobić tylko jedno albo drugie.) Bardzo rozmemłana argumentacja. Jestem jednocześnie za i przeciw, ale jednak przeciw? Chociaż by rzucił monetą.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 23:24, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Z góry przepraszam, że ten post będzie bardzo niemerytoryczny i krótki, bo już idę spać i nie mam czasu wszystkiego komentować, nie mówiąc już o czytaniu nowego rozdziału, ale nie mogłam po prostu w spokoju wyjść z forum przeczytawszy coś takiego:

Olle napisał:
"Nic nie szkodzi John, teraz czuję się prawdziwym mężczyzną."


ROTFL!!!:)))

M.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)