Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Lew, Czarownica i stara szafa Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 12:20, 29 Sie 2009 Powrót do góry

Dzięki temu co opisujesz Olu, możemy zauważyć jaka Narnia naprawdę w istocie jest - pomimo straszliwych rządów Czarownicy chce się być w takim miejscu i chce się walczyć za nie. To państwo Bobrowie uczą, zarówno w teorii jak i w praktyce dzieci ich przyszłej roli. Nie wykładają im skomplikowanej aslanologii, ale właśnie dzięki swojej dobroci - wiernosci Aslanowi przygotowują przyszłów królów i królowe do wypełnienia proroctwa.

Z Przewodnika dowiedziałam się, że rozdział ten jest przykładem "opisu dnia idealnego", zaczerpniętym z epopei i romansu przygodowego - bohaterowie przed ważną misją, podróżą dostępują chwil odpoczynku i spokoju. Podobnie było na przykład u Tolkiena.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 15:28, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

To ja moze poruszę kwestię obiadku o Bobrów.

Po pierwsze primo - jak można rybę zapijać mlekiem? Shocked Rozumiem, mleko do ziemniaków (czy tam kartofli - usiłowałam znaleźć, gdzie Polkowski się urodził; wie ktoś?), ale do ryby? Kolorowe sny murowane! Nic dziwnego, że Edmund poleciał do czarownicy po takim obiedzie Wink

A po drugie primo - troche mi się kłóci spożywanie przez co prawda mówiące, ale zwierzęta, produktów odzwierzęcych. Ryba ok, bo bobry się nimi żywią - ale skąd mleko? Skoro nigdy, ale to nigdy Lewis nie wspomina o żadnej narnijskiej mućce Mr. Green (była jakaś krowa w Narnii? )


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 15:29, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 21:09, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

Mam podobne odczucia co do bobrowego obiadu, jak Patysio. Ryby z mlekiem - zgroza! I też nie przypominam sobie żadnej nanijskiej krowy - choć z drugiej strony, kto powiedział, że to było krowie mleko? Nie mówiąc już o tych strasznych ilościach złego cholesterolu znowu;)!

Ciekawe jest to, że Zuzanna umie się znaleźć nawet w rozmowie z bobrem - dokładnie wie, kiedy rzucić odpowiednim komplementem:) Na temat pierwszej reakcji dzieci na dźwięk imienia Aslana - przypomnę tylko cytat z Oziewicza, który przytoczyłam już w tym wątku:

Marek Oziewicz napisał:
Choć odczucia każdego z dzieci na dźwięk imienia Aslana są inne, wszystkie one są wynikiem tego samego bodźca. Edmund odczuwa "tajemniczy lęk", Piotr "żądzę przygód", Zuzanna zachwyt porównywalny z tym, jaki można odczuwać na poziomie zmysłów, a Łucja trudne do wyrażenia uczucie będące połączeniem radości, poczucia wolności i swobody oraz świadomości, że oczekuje ją coś przewspaniałego. Reakcje te, w świetle treści całości Opowieści, okazują się w wypływać z najgłębszych pokładów osobowości poszczególnych dzieci. Edmund odczuwał tajemniczy lęk nie tylko dlatego, że już wówczas zdradził Aslana na rzecz Czarownicy, ale przede wszystkim dlatego, iż z natury był rozważny, rozsądny i podchodził do życia z chłodnym dystansem. Piotr poczuł przypływ odwagi i żądzę przygód, gdyż sama wzmianka o Aslanie wyzwoliła w nim te cechy stanowiące główny rys jego charakteru. Odczucia Zuzanny nasunęły jej skojarzenia z rozkoszami zmysłowymi, ponieważ w istocie świat zmysłów był jej największą fascynacją. Natomiast reakcja Łucji była niejasnym przeczuciem przygody z Aslanem; największej przygody i miłości całego jej życia.

Marek Oziewicz, Magiczny urok Narnii, str. 218.


M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 22:18, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

Heh, kto wie, może po głębszej interpretacji doszlibyśmy do przełomowego odkrycia, np: Narnia nie istnieje, a stanowi jedynie skutek szczególnej diety! Mr. Green

narnijka napisał:

Z Przewodnika dowiedziałam się, że rozdział ten jest przykładem "opisu dnia idealnego", zaczerpniętym z epopei i romansu przygodowego - bohaterowie przed ważną misją, podróżą dostępują chwil odpoczynku i spokoju. Podobnie było na przykład u Tolkiena.

Co do Tolkiena - pewnie chodzi o odwiedziny w Rivendell? O, nie wiedziałam, że jest taki motyw:) Musze się przypatrzeć, kiedy mi się zdarzy przeczytać jakies fantasy.


Rozdział VIII
CO WYDARZYŁO SIĘ PO OBIEDZIE


Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to pomysłowość Piotra:
Cytat:
(...) czy nie możemy przebrać się za kogoś albo udawać, że jesteśmy... no, na przykład wędrownymi sprzedawcami, albo kimkolwiek (...)

No no, już widzę, jak ktoś puka do wrót, otwiera Czarownica, a dzieci z doczepionymi brodami mówią: sprzedajemy najwyższej jakości żelazka. Podczas gdy Czarownica ogląda ten sprzęt domowy (nie jest asertywna i nie wyrzuca za drzwi domokrążców), państwo Bobrowie wchodzą oknem z drugiej strony zamku i wynoszą Edmunda.

Ale do rzeczy! W tym rozdziale podkreśla się bardzo często, że człowiek sam sobie nie poradzi - człowiek jest niczym wobec Zła, jeśli nie odda się w opiekę sile większej niż to Zło. Nie pozostaje nic innego niż czekać na Aslana.

Zuzanna jak zwykle zwróciła moją uwagę swoją rzeczowością:
Cytat:
Czy on... nie jest groźny? Obawiam się, że może mi się zrobić słabo, kiedy spotkam lwa.

Indeeeeeeed ;> Niby to jest oczywiste, ale tylko Zuzanna konkretnie się na ten temat wyraża.

I jeszcze jeden urywek:
Cytat:
Aslan był już w tych stronach. Ale nigdy jeszcze nie widziano tu nikogo z waszej rasy.

A to ciekawe bardzo. Jeśli przyjąć "nigdy" za "nigdy za życia państwa Bobrów i okresu obejmującego wspomnienia innych stworzeń", ta teza byłaby prawdziwa. Ale pewnie już gdzieś o tym ktoś wspomniał na tym forum? Hmm, nawet jeśli tak, to powtarzam;)
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 13:17, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

Olle napisał:
Heh, kto wie, może po głębszej interpretacji doszlibyśmy do przełomowego odkrycia, np: Narnia nie istnieje, a stanowi jedynie skutek szczególnej diety! Mr. Green


Aha, wakacje na wsi sprzyjają kulinarnym odkryciom Very Happy

Olle napisał:


Co do Tolkiena - pewnie chodzi o odwiedziny w Rivendell? O, nie wiedziałam, że jest taki motyw:) Musze się przypatrzeć, kiedy mi się zdarzy przeczytać jakies fantasy.


Mhm, to właśnie to miejsce.
Też mam plan "przejrzenia" pod tym kątem fantasy.


Olle napisał:

No no, już widzę, jak ktoś puka do wrót, otwiera Czarownica, a dzieci z doczepionymi brodami mówią: sprzedajemy najwyższej jakości żelazka. Podczas gdy Czarownica ogląda ten sprzęt domowy (nie jest asertywna i nie wyrzuca za drzwi domokrążców), państwo Bobrowie wchodzą oknem z drugiej strony zamku i wynoszą Edmunda.


Niby tak, ale może skoro magia istnieje, to może można przebrać się skuteczniej, może można dokonać takich czarów, jakich jeszcze nie widzieliśmy, ale które pozwolą walczyć z Czarownicą.
Niemniej plan z doczepianymi brodami intrygujący Very Happy

Olle napisał:


W tym rozdziale podkreśla się bardzo często, że człowiek sam sobie nie poradzi - człowiek jest niczym wobec Zła, jeśli nie odda się w opiekę sile większej niż to Zło. Nie pozostaje nic innego niż czekać na Aslana.


Dlatego plan z jakimikolwiek czarami nie przejdzie, bo trzeba Tych Największych i Najbardziej Prawdziwych.


Olle napisał:

Zuzanna jak zwykle zwróciła moją uwagę swoją rzeczowością:
Cytat:
Czy on... nie jest groźny? Obawiam się, że może mi się zrobić słabo, kiedy spotkam lwa.

Indeeeeeeed ;> Niby to jest oczywiste, ale tylko Zuzanna konkretnie się na ten temat wyraża.


Aha, stale przypomina nam - tu nie jest ...normalnie.

Olle napisał:

I jeszcze jeden urywek:
Cytat:
Aslan był już w tych stronach. Ale nigdy jeszcze nie widziano tu nikogo z waszej rasy.

A to ciekawe bardzo. Jeśli przyjąć "nigdy" za "nigdy za życia państwa Bobrów i okresu obejmującego wspomnienia innych stworzeń", ta teza byłaby prawdziwa. Ale pewnie już gdzieś o tym ktoś wspomniał na tym forum? Hmm, nawet jeśli tak, to powtarzam;)


Mhm, tu się właśnie pojawia ten problem z brakami w konstrukcji Narnii, że tak to technicznie ujmę. Rozmawialiśmy już o tym, może teraz uda się nam sporządzić ciekawe wnioski z tych rozmów?
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 22:14, 08 Wrz 2009 Powrót do góry

Olle napisał:

No no, już widzę, jak ktoś puka do wrót, otwiera Czarownica, a dzieci z doczepionymi brodami mówią: sprzedajemy najwyższej jakości żelazka. Podczas gdy Czarownica ogląda ten sprzęt domowy (nie jest asertywna i nie wyrzuca za drzwi domokrążców), państwo Bobrowie wchodzą oknem z drugiej strony zamku i wynoszą Edmunda.


Hehe, dobre;)) Nie wiem, dlaczego, rozbroiły mnie te żelazka;) Chciałam jedynie zwrócić uwagę, że na tym etapie chodziło jeszcze o uratowanie pana Tumnusa, a nie Edmunda.

narnijka napisał:
Olle napisał:

I jeszcze jeden urywek:
Cytat:
Aslan był już w tych stronach. Ale nigdy jeszcze nie widziano tu nikogo z waszej rasy.

A to ciekawe bardzo. Jeśli przyjąć "nigdy" za "nigdy za życia państwa Bobrów i okresu obejmującego wspomnienia innych stworzeń", ta teza byłaby prawdziwa. Ale pewnie już gdzieś o tym ktoś wspomniał na tym forum? Hmm, nawet jeśli tak, to powtarzam;)


Mhm, tu się właśnie pojawia ten problem z brakami w konstrukcji Narnii, że tak to technicznie ujmę. Rozmawialiśmy już o tym, może teraz uda się nam sporządzić ciekawe wnioski z tych rozmów?


A mnie intryguje to, że skoro nie pamięta się o ludziach w Narni, ale pamięta się o Aslanie, to chyba musiał on być tam jeszcze co najmniej raz po stworzeniu, prawda? Ciekawi mnie, co to była wówczas za historia:)

I jeszcze intryguje mnie, bo lubię wnikać w takie rzeczy;], kto jest autorem tych wszystkich proroctw zacytowanych w tym rozdziale (trochę sporo ich, swoją drogą), a także, kto umieścił owe cztery trony na Ker-Paravelu oczekujące na rodzeństwo Pevensie.

Poza tym (na co chyba ktoś już gdzieś zwrócił uwagę), po co była Czarownicy cała czwórka rodzeństwa? Wystarczyło unicestwić Edmunda i już by było po proroctwie. Chyba że bała się, że w takim wypadku dzieci wróciłyby do naszego świata po jakąś dodatkową osobę - i tak aż do skutku;) Interesująca jest też ta teoria o pochodzeniu Czarownicy, która ma być pół-dżinnem i pół-olbrzymem, i to na dodatek pochodzić od Lilith - czyli z naszego świata...? Ciekawe, skąd to wiedzą. I jak to się ma do Jadis i Charnu.

Zawsze podobał mi się ten cytat:

Cytat:
But in general, take my advice, when you meet anything that's going to be human and isn't yet, or used to be human once and isn't now, or ought to be human and isn't, you keep your eyes on it and feel for your hatchet.


M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Sob 10:53, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 15:56, 09 Wrz 2009 Powrót do góry

martencja napisał:


A mnie intryguje to, że skoro nie pamięta się o ludziach w Narni, ale pamięta się o Aslanie, to chyba musiał on być tam jeszcze co najmniej raz po stworzeniu, prawda? Ciekawi mnie, co to była wówczas za historia:)



Pewnie historie o tym spisane, stoją na półce u innego fauna Smile


martencja napisał:


Interesująca jest też ta teoria o pochodzeniu Czarownicy, która ma być pół-dżinnem i pół-olbrzymem, i to na dodatek pochodzić od Lilith - czyli z naszego świata...? Ciekawe, skąd to wiedzą. I jak to się ma do Jadis i Charnu.



Nie wiem, czy nie było już kiedyś o tym mowy, ale jedyne wyjaśnienie, jaki mi teraz przychodzi go głowy sięga oczywiście do wydarzeń opisanych w SC - pierwsi król i królowa Narnii, najprawdopodobniej mieli dzieci, z czasem wytworzyła się też mniej lub bardziej spójna historia, zwyczaje, legendy... Tylko jak to się stało, że ród ludzki na tyle wyginął, że nikt o nim nie pamięta?


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Śro 15:57, 09 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 16:26, 09 Wrz 2009 Powrót do góry

narnijka napisał:
martencja napisał:
Interesująca jest też ta teoria o pochodzeniu Czarownicy, która ma być pół-dżinnem i pół-olbrzymem, i to na dodatek pochodzić od Lilith - czyli z naszego świata...? Ciekawe, skąd to wiedzą. I jak to się ma do Jadis i Charnu.


Nie wiem, czy nie było już kiedyś o tym mowy, ale jedyne wyjaśnienie, jaki mi teraz przychodzi go głowy sięga oczywiście do wydarzeń opisanych w SC - pierwsi król i królowa Narnii, najprawdopodobniej mieli dzieci, z czasem wytworzyła się też mniej lub bardziej spójna historia, zwyczaje, legendy... Tylko jak to się stało, że ród ludzki na tyle wyginął, że nikt o nim nie pamięta?


Tym bardziej jest to ciekawe, że w tym rozdziale pojawia się już kwestia - podniesiona przeze mnie tu i kontynuowana (przynajmniej w zamierzeniu;]) tu, że tylko ludzie mogą zostać królami Narni - skoro Czarownica próbuje, jak mówią Bobrowie, sfabrykować swoje ludzkie pochodzenie (a jednocześnie Bobrowie oburzają się na myśl, że Aslan mógłby być człowiekiem).

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 22:33, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

martencja napisał:
Olle napisał:

No no, już widzę, jak ktoś puka do wrót, otwiera Czarownica, a dzieci z doczepionymi brodami mówią: sprzedajemy najwyższej jakości żelazka. Podczas gdy Czarownica ogląda ten sprzęt domowy (nie jest asertywna i nie wyrzuca za drzwi domokrążców), państwo Bobrowie wchodzą oknem z drugiej strony zamku i wynoszą Edmunda.


Hehe, dobre;)) Nie wiem, dlaczego, rozbroiły mnie te żelazka;) Chciałam jedynie zwrócić uwagę, że na tym etapie chodziło jeszcze o uratowanie pana Tumnusa, a nie Edmunda.


Jak zwykle wizja mi przysłoniła rzeczywistość:/

narnijka napisał:
Olle napisał:

I jeszcze jeden urywek:
Cytat:
Aslan był już w tych stronach. Ale nigdy jeszcze nie widziano tu nikogo z waszej rasy.

A to ciekawe bardzo. Jeśli przyjąć "nigdy" za "nigdy za życia państwa Bobrów i okresu obejmującego wspomnienia innych stworzeń", ta teza byłaby prawdziwa. Ale pewnie już gdzieś o tym ktoś wspomniał na tym forum? Hmm, nawet jeśli tak, to powtarzam;)


Mhm, tu się właśnie pojawia ten problem z brakami w konstrukcji Narnii, że tak to technicznie ujmę. Rozmawialiśmy już o tym, może teraz uda się nam sporządzić ciekawe wnioski z tych rozmów?


Wydaje mi się, że jedyne wnioski, do jakich moglibyśmy dojść, to: na jakim etapie sam Lewis znał szczegóły swoich dalszych opowieści, tzn. czy pisząc dany tom, miał już kolejny w planach. Ciekawi mnie, dlaczego nie poprawiał tego w kolejnych wydaniach. Nie zauważył?

martencja napisał:
Poza tym (na co chyba ktoś już gdzieś zwrócił uwagę), po co była Czarownicy cała czwórka rodzeństwa? Wystarczyło unicestwić Edmunda i już by było po proroctwie. Chyba że bała się, że w takim wypadku dzieci wróciłyby do naszego świata po jakąś dodatkową osobę - i tak aż do skutku;)


Ha, no właśnie... czy podejrzewała, że Pevensie mają zapasowego brata?

martencja napisał:
Interesująca jest też ta teoria o pochodzeniu Czarownicy, która ma być pół-dżinnem i pół-olbrzymem, i to na dodatek pochodzić od Lilith - czyli z naszego świata...? Ciekawe, skąd to wiedzą. I jak to się ma do Jadis i Charnu.


Przeszło mi przez myśl, że Lewis połączył w rodowodzie Czarownicy (właśnie - wtedy jeszcze nie wiemy, że to Jadis) kilka nieprzyjemnych kreatur z różnych mitologii (albo przeważnie nieprzyjemnych/negatywnie kojarzonych w chrześcijaństwie), jakie mu się przypomniały. Tak powstaje czarownica: samolubna, uzurpuje sobie tron, porywa dzieci (Lilith), może się przeistoczyć, w co zechce (dżinny, które zresztą od Lilith pochodzą wg którychś mitologii), wysoka i złośliwa (olbrzymy). A przynajmniej te cechy przychodzą mi przede wszystkim do głowy.

Ciekawe czy Jadis na wzór Lilith próbowała zafałszować historię, podając się za pierwszą żonę dorożkarza?Wink

Teoretycznie bobry mogły znać wierzenia na ten temat od bardziej uczonych mieszkańców Narni (centaurów, albo... faunów? Wink Tumnus czymś musiał chyba tą biblioteczkę zapełnić). A może jakiś wilkołak wyznał prawdę na torturach w lochach Ker-Paravelu? Może sama Jadis zwierzyła się gadatliwej przyjaciółce? Pojęcia nie mam!

martencja napisał:
Zawsze podobał mi się ten cytat:

Cytat:
But in general, take my advice, when you meet anything that's going to human and isn't yet, or used to be human once and isn't now, or ought to be human and isn't, you keep your eyes on it and feel for your hatchet.


To bardzo życiowy cytat;)

narnijka napisał:
martencja napisał:


A mnie intryguje to, że skoro nie pamięta się o ludziach w Narni, ale pamięta się o Aslanie, to chyba musiał on być tam jeszcze co najmniej raz po stworzeniu, prawda? Ciekawi mnie, co to była wówczas za historia:)



Pewnie historie o tym spisane, stoją na półce u innego fauna Smile


A propos, mam wrażenie, że po wydarzeniach w SC długo nic się nie dzieje, a potem, od LCiSS, wszystko dzieje się (stosunkowo) szybko - aż do końca świata Narni. Zastanawiam się jedynie, jak dużo czasu mija od SK do OB - chyba nie aż tak dużo, jak od SC do LCiSS? Czy Oziewicz to też obliczył (swoją osobliwą metodą proporcjonalności, jak mniemam)? Wink

Z drugiej strony historia zaraz przed Wielką Zimą musiałaby być dość smutna...

Nowy rozdział w nowym poście.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 22:56, 11 Wrz 2009 Powrót do góry


Rozdział IX
W DOMU CZAROWNICY


Tutaj dużo się dowiadujemy o motywacji Edmunda, który zmierza prosto do Czarownicy. Dowiadujemy się, że to nie jest prosta sprawa! On trochę wie, trochę się domyśla, trochę usprawiedliwia, a w głębi serca czuł, że Biała Czarownica jest zła i okrutna. Przede wszystkim nie może znieść Piotra, tego tylko trochę starszego od siebie brata, który waży się mu rozkazywać. Edmund obarcza go winą za każdą przypadkową nieprzyjemność! To bardzo, bardzo nieracjonalne moim zdaniem (jeśli mogę nawiązać do wcześniejszych naszych rozmów na ten temat). Wykazuje jakby pewne objawy rozsądnego podejścia do życia (kiedy już zostanę królem Narni, pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będą porządne drogi), jednak po chwili okazuje się, że główną myślą przyświecającą ulepszeniom jest on sam (ile będzie miał prywatnych samochodów! ile kin!).

Szczególnie zdenerwowało mnie zadowolenie, z jakim dorysował lwu wąsiki, myśląc, że to Aslan. Zupełnie bezmyślna, niczym nieuzasadniona skłonność do szyderstwa z nieznanej sobie istoty, która - jeśli istnieje - jest niepoliczalnie większa od niego. Oczywiście objawiona w sekundę po przeżyciu paraliżującego strachu na samą myśl o tej istocie.

Ach, i nie mogę nie wspomnieć o "wielkim wijącym się potworze, przypominającym smoka". Czyżby to był właśnie dobry smok? Czy jednak inne stworzenie?
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 11:49, 13 Wrz 2009 Powrót do góry

Olle napisał:


Tutaj dużo się dowiadujemy o motywacji Edmunda, który zmierza prosto do Czarownicy. Dowiadujemy się, że to nie jest prosta sprawa!



I bardziej to wygląda po prostu na zachowanie małego dzieciaka, a nie zdradę. Stąd zawsze przerażała mnie zdecydowana ocena Bobrów.

Olle napisał:

Szczególnie zdenerwowało mnie zadowolenie, z jakim dorysował lwu wąsiki, myśląc, że to Aslan. Zupełnie bezmyślna, niczym nieuzasadniona skłonność do szyderstwa z nieznanej sobie istoty, która - jeśli istnieje - jest niepoliczalnie większa od niego. Oczywiście objawiona w sekundę po przeżyciu paraliżującego strachu na samą myśl o tej istocie.


A dla mnie znowu - zachowanie bardzo typowe dla takiego chłopca, ciut zranionego, ciut butnego, ciut ...racjonalnego Very Happy

Olle napisał:

Ach, i nie mogę nie wspomnieć o "wielkim wijącym się potworze, przypominającym smoka". Czyżby to był właśnie dobry smok? Czy jednak inne stworzenie?


Nie jestem tego pewna w stu procentach, ale potem o smoku się chyba nie wspomina?
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 21:12, 14 Wrz 2009 Powrót do góry

Olle napisał:
Wydaje mi się, że jedyne wnioski, do jakich moglibyśmy dojść, to: na jakim etapie sam Lewis znał szczegóły swoich dalszych opowieści, tzn. czy pisząc dany tom, miał już kolejny w planach. Ciekawi mnie, dlaczego nie poprawiał tego w kolejnych wydaniach. Nie zauważył?


Pewnie wolał już zostawić tak, jak było... Bo gdyby się nad tym zastanowić, gdyby chciał zrobić wszystkie opowieści bardzo spójne, to musiałby chyba niektóre tomy (np. ten) zupełnie przepisać od nowa.

Olle napisał:
martencja napisał:
Poza tym (na co chyba ktoś już gdzieś zwrócił uwagę), po co była Czarownicy cała czwórka rodzeństwa? Wystarczyło unicestwić Edmunda i już by było po proroctwie. Chyba że bała się, że w takim wypadku dzieci wróciłyby do naszego świata po jakąś dodatkową osobę - i tak aż do skutku;)


Ha, no właśnie... czy podejrzewała, że Pevensie mają zapasowego brata?


Co by tłumaczyło to jej usilne wypytywanie Edmunda parę rozdziałów temu, czy jest absolutnie pewien co do liczebności swojej rodziny. A zresztą, czy było powiedziane, że to musi być rodzeństwo? Mogliby chyba porwać kogokolwiek... I tak pojawiłaby się niewyjaśniona zagadka znikających dzieci na angielskiej prowincji w 1940 roku! Widzę tu materiał na kolejny postmodernistyczny serial;)

Olle napisał:
A propos, mam wrażenie, że po wydarzeniach w SC długo nic się nie dzieje, a potem, od LCiSS, wszystko dzieje się (stosunkowo) szybko - aż do końca świata Narni. Zastanawiam się jedynie, jak dużo czasu mija od SK do OB - chyba nie aż tak dużo, jak od SC do LCiSS? Czy Oziewicz to też obliczył (swoją osobliwą metodą proporcjonalności, jak mniemam)? ;)

Z drugiej strony historia zaraz przed Wielką Zimą musiałaby być dość smutna...


Oziewicz nic tu sam nie obliczył, on tylko przytoczył [link widoczny dla zalogowanych] opracowane przez samego Lewisa. Wg niego przed przybyciem Czarownicy w ogóle niewiele się w Narni działo. A odległość w czasie między LCiSS a KK jest jeszcze większa niż między SC a LCiSS. Jakoś tak za czasów Kaspiana się zagęściło - aż trzy historie, jeżeli przyjąć, że "Srebrne krzesło" też jest jeszcze za czasów Kaspiana, bo w sumie jeszcze żył, choć się mało w tej akurat historii udzielał.

Ale swoją drogą Narnijczycy w LCiSS najwyraźniej mieli nie tylko krótką pamięć, że nie pamiętali o ludziach, ale też musieli żyć za jakąś żelazną kurtyną, bo przecież i w tej epoce żyli wciąż ludzie w Kalormenie, Telmarze, na wyspach, a nawet w Archenlandii. Ale pewnie znów się po prostu czepiam bez sensu;]

Olle napisał:
Wykazuje jakby pewne objawy rozsądnego podejścia do życia (kiedy już zostanę królem Narni, pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będą porządne drogi), jednak po chwili okazuje się, że główną myślą przyświecającą ulepszeniom jest on sam (ile będzie miał prywatnych samochodów! ile kin!).


Ha! Prywatne kina! Mówiłam przecież, że zawsze lubiłam Edmunda;)

Niemniej jednak, w tym rozdziale znów nie mogę się odgonić od myśli o temperaturze, przez którą on w tych swoich letnich ubrankach tam brnie... Byłoby to zupełnie nieoczekiwanym zwrotem akcji, gdyby nam biedak gdzieś tam po drodze do Czarownicy po prostu zamarzł... Tak, wiem, wychodzi na jaw, jaki mam płytki odbiór tej opowieści;] Ale, jak wspominałam, LCiSS nigdy nie należał do moich ulubionych narnijskich tomów.

A ciekawe, co się stało z zamkiem Czarownicy po jej upadku.

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Pią 19:12, 18 Wrz 2009 Powrót do góry

narnijka napisał:
Olle napisał:


Tutaj dużo się dowiadujemy o motywacji Edmunda, który zmierza prosto do Czarownicy. Dowiadujemy się, że to nie jest prosta sprawa!



I bardziej to wygląda po prostu na zachowanie małego dzieciaka, a nie zdradę. Stąd zawsze przerażała mnie zdecydowana ocena Bobrów.


A wiesz, to rzeczywiście tylko dzieci.

Hmmm, jeśli chodzi o Pevensie, to w jakimś sensie ich postawy mogą się też odnosić do dorosłych, dojrzałych ludzi. I gdy oceniam Edmunda, to oceniam go jako dorosłego, a robię to (robiłam) raczej nieświadomie. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś myślała: to tylko dziecko; czy to dobrze, czy źle - nie wiem. W gruncie rzeczy Aslan traktował dzieci właśnie jak dorosłych - nie ochraniał ich przed całym złem świata, zmuszał do kierowania się własnym rozumem czy wiarą, nie asekurował, nie moralizował. Kazał dokonywać trudnych wyborów, choć owszem, dawał znaki. Być może w m.in. w tym tkwi uniwersalizm Opowieści.

narnijka napisał:
Olle napisał:

Szczególnie zdenerwowało mnie zadowolenie, z jakim dorysował lwu wąsiki, myśląc, że to Aslan. Zupełnie bezmyślna, niczym nieuzasadniona skłonność do szyderstwa z nieznanej sobie istoty, która - jeśli istnieje - jest niepoliczalnie większa od niego. Oczywiście objawiona w sekundę po przeżyciu paraliżującego strachu na samą myśl o tej istocie.


A dla mnie znowu - zachowanie bardzo typowe dla takiego chłopca, ciut zranionego, ciut butnego, ciut ...racjonalnego Very Happy


Nawet nie wiem, czy bardziej mnie denerwuje taka postawa u dziecka, czy u dorosłego.

narnijka napisał:
Olle napisał:

Ach, i nie mogę nie wspomnieć o "wielkim wijącym się potworze, przypominającym smoka". Czyżby to był właśnie dobry smok? Czy jednak inne stworzenie?


Nie jestem tego pewna w stu procentach, ale potem o smoku się chyba nie wspomina?


No właśnie, a szkoda!:/


martencja napisał:
I tak pojawiłaby się niewyjaśniona zagadka znikających dzieci na angielskiej prowincji w 1940 roku! Widzę tu materiał na kolejny postmodernistyczny serial;)


Spin-off - slasher;)



martencja napisał:
Oziewicz (...) przytoczył [link widoczny dla zalogowanych] opracowane przez samego Lewisa. Wg niego przed przybyciem Czarownicy w ogóle niewiele się w Narni działo. A odległość w czasie między LCiSS a KK jest jeszcze większa niż między SC a LCiSS. Jakoś tak za czasów Kaspiana się zagęściło - aż trzy historie, jeżeli przyjąć, że "Srebrne krzesło" też jest jeszcze za czasów Kaspiana, bo w sumie jeszcze żył, choć się mało w tej akurat historii udzielał.

Ale swoją drogą Narnijczycy w LCiSS najwyraźniej mieli nie tylko krótką pamięć, że nie pamiętali o ludziach, ale też musieli żyć za jakąś żelazną kurtyną, bo przecież i w tej epoce żyli wciąż ludzie w Kalormenie, Telmarze, na wyspach, a nawet w Archenlandii. Ale pewnie znów się po prostu czepiam bez sensu;]


heh, aż wstyd, ale nigdy nie zaglądałam w to kalendarium... nawet nie wiedziałam, że Lewis je zrobił.

Czasy przed LCiSS odpowiadają jakby Staremu Testamentowi, jeśli porównywać historię naszego świata do narnijskiego, z śmiercią i Zmartwychwstaniem Bóstwa jako przełomem w dziejach. Skoro sam autor twierdzi, że nie działo się wtedy nic interesującego - ominęło Narnię tyyyle krwawych i interesujących historii;)

martencja napisał:

A ciekawe, co się stało z zamkiem Czarownicy po jej upadku.


Ha! No bo przecież się nie roztopił jak pałac królowej śniegu zbudowanego z brzydkiego H2O. Był zbudowany z dość tradycyjnego materiału, jak wynika z książki.


A nowy rozdział jutro, bo jestem poza domem, a zapomniałam książki.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 19:50, 19 Wrz 2009 Powrót do góry


Rozdział X
CZARY ZACZYNAJĄ TRACIĆ SWĄ MOC


Pani Bobrowa jest też osobą pragmatyczną. Nawet Zuzannę zaskoczyła (Co pani robi, pani Bobowa?). Od razu obmyśliła wszystko lepiej niż inni - wiedziała, że nie uda się wyprzedzić Czarownicy, więc należy się zdać na spryt i tajne przejścia niż na siłę mięśni nóg, której się raczej nie ma w nadmiarze.

Ale obawa pani Bobrowej o los maszyny, a konkretnie, że Czarownica może zechcieć przy niej "majstrować" i ukraść... no nie wiem co powiedziećVery Happy

Oczywiście nie mogę nie wspomnieć, że w tym rozdziale pojawiają się fragmenty mogące szczególnie zdenerwować feministki:
Cytat:
Po prostu bitwy nie wyglądają zbyt ładnie, gdy biorą w nich udział kobiety.

Czyli bez kobiet wyglądają ładnie?
OK, nie będą omawiać kwestii siły tego argumentu, bo jest odpowiedni wątek, gdzie można sobie ulżyć w tym temacie, jeśli kogoś to szczególnie drażni.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 10:13, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Olle napisał:


Ale obawa pani Bobrowej o los maszyny, a konkretnie, że Czarownica może zechcieć przy niej "majstrować" i ukraść... no nie wiem co powiedziećVery Happy


A mi się taka postawa bardzo bliską wydaje:oops:
Pani Bobrowa wie, że Czarownica zdolna jest do każdego zła, a przecież majstrowanie przy cudzym, czy kradzież jest czynem złym. Na miarę żony Bobra. Na miarę tej chwili.
Zresztą święty Mikołaj też ten lęk i obawy rozumie dając jej nową maszynę.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)