Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Srebrne krzesło Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 14:36, 22 Maj 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
Rozdział X
PODRÓŻ BEZ SŁOŃCA


Ostatnio siedzę ciągle w jaskiniach. Otwieram SK - tunele i ziemiści. "Hobbit" - pieczary, gobliny, Gollum. Trochę współczuję Julii, która ma chyba klausrofobię...

Ostatnio poczułam się dokładnie tak samo - w sensie, że zabijcie mnie, dalej nie pójdę - widząc zejście w dolinę szlakiem, którym miałyśmy pójść Wink

Olle napisał:
Błotosmętek pod ziemią staje się mniej komiczny, wyraża się w sposób opanowany i mądry.

Trzeba doceniać pesymistów! ;-P

B. jest super, ma taki angielski humor Very Happy
Cytat:
— Pięknie — odezwał się Błotosmętek, zacierając dłonie. — Tego właśnie potrzebowałem. Jeżeli te typy nie nauczą mnie poważnego stosunku do życia, to nie mam pojęcia, kto by to mógł zrobić. Spójrzcie na tego gościa z wąsami morsa albo na tego z...


W sumie niewiele mam refleksji w związku z tym rozdziałem. Ciekawi mnie tyle, królem czego był Czas - i jak się, taki wielki, zmieścił w nadziemiu? Wink

A poza tym czytając wersję ang., rozbawił mnie jeden fragment:
Cytat:
"By Jove," said Scrubb. "A city!" and soon they all saw that he was right.
But it was a queer city.

Well, gdyby Lewis żył trochę później, na pewno nie użyłby sformułowania 'queer city' Very Happy Wyobraźcie sobie tych wszystkich ziemistych, biegających w sukienkach ;-P

I jeszcze a propos tłumaczenia:

tłumaczenie: I zanim Błotosmętek był w stanie ją powstrzymać, Julia zaszczebiotała
oryginał: And before Puddleglum could stop her, Jill blurted out

Raczej 'wypaliła', ale widocznie metka kretynki przylgnęła do niej na dobre od czasów wizyty w Harfang Wink So much for good reputation!
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 18:16, 22 Maj 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:

A ja bym, na przykład, bardzo chciała się dowiedzieć, jak to konkretnie Eustachy starał się być słodkim i czarującym chłopcem! Nawet jeżeli nie wychodziło mu to tak dobrze, jak Julii. Takie ciekawe rzeczy, a Lewis sobie je w najlepsze pomija!


muahaha może to było zbyt żałosne?...


Tym bardziej chciałabym się dowiedzieć:D

Co do kwestii, że najwięcej wrażeń w tym tomie pochodzi o Julii i dlaczego - mam wrażenie, że ktoś już kiedyś o tym napisał, ale czy nie możemy przyjąć, że to po prostu dlatego, bo w odróżnieniu od pozostałych bohaterów jest w Narni nowa? Więc może reprezentować nas, czytelników, którzyśmy również nigdy tam nie byli.

Olle napisał:
Błotosmętek pod ziemią staje się mniej komiczny, wyraża się w sposób opanowany i mądry.


Przyszła mi do głowy refleksja w ten deseń: że pod ziemią rzeczy są odwrócone, a przynajmniej są zupełnie inaczej postrzegane. W tym i Błotosmętka usposobienie. A może inaczej: pod ziemią wszystko jest na tyle inne i nie wiadomo, co o tym wszystkim sądzić (chociażby to, że dzieci zatraciły zupełnie poczucie czasu w trakcie podróży), że jakakolwiek stała, nawet jeżeli tą stałą jest Błotosmętkowe czarnowidztwo, dodaje otuchy. Tak sobie dywaguję...;]

Bardzo, bardzo podoba mi się opis tej podziemnej podróży. Po raz kolejny Lewis daje pokaz swojej wspaniałej wyobraźni! Ten powtarzany regularnie refren: Many come down, and few return to the sunlit lands. It is said that they/him will all wake at the end of the world, pogłębia wrażenie odrealnienia (to dopiero jest osiągnięcie: stworzyć wrażenie odrealnienia w fantastycznym, narnijskim świecie!), trochę jak w jakiejś klasycznej baśni. Skojarzył mi się "Mio, mój Mio" Astrid Lindgren, gdzie też bohaterowie wyruszają z misją, też błądzą po różnych jaskiniach i też powtarzają się różne kwestie-refreny. I też jest tam strasznie smutno. To ciekawe, że całe to podziemne królestwo nie jest wcale straszne, tylko właśnie smutne.

Też mnie interesuje kwestia Czasu... Czego był królem? Dlaczego się zapadł? Taki urok "Opowieści...", że od czasu do czasu dostajemy taki maleńki wycinek jakiejś zupełnie innej historii, co nadaje światowi przedstawionemu większy rozmach. Zdajemy sobie sprawę, że poznajemy tylko jego wycinek. Zawsze mówiłam, że dla mnie Narnia ma rozmach:)

Cytat:
He was dressed in black and altogether looked a little bit like Hamlet.


No, to rzeczywiście wyczerpujący opis... Ale który Hamlet? [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] (mój ulubiony:))? Czy może [link widoczny dla zalogowanych]?

Cytat:
She is a nosegay of all virtues, as truth, mercy, constancy, gentleness, courage, and the rest.


Especially the rest.

Olle napisał:
Dziwne, jak łatwo argument przytoczony przez Riliana na temat napisu zbił z tropu dzieci. Co za właściwie różnica, czy to był fragment wcześniejszego napisu, czy nie... trudniej byłoby raczej uwierzyć, że ktoś stworzył taki oto gigantyczny napis PODE MNĄ - po co on komu, a zwłaszcza olbrzymom?


Miałam te same refleksje, właściwie już od pierwszego przeczytania.

patysio napisał:
A poza tym czytając wersję ang., rozbawił mnie jeden fragment:

Cytat:
"By Jove," said Scrubb. "A city!" and soon they all saw that he was right.
But it was a queer city.


Well, gdyby Lewis żył trochę później, na pewno nie użyłby sformułowania 'queer city' Very Happy Wyobraźcie sobie tych wszystkich ziemistych, biegających w sukienkach ;-P


Może wtedy nie byliby tacy smutni;) Tak tak, podobnie były czasy, kiedy słówko gay brzmiało zupełnie niewinnie:) Jak ten świat się zmienia:)

patysio napisał:
...widocznie metka kretynki przylgnęła do niej na dobre od czasów wizyty w Harfang Wink So much for good reputation!


Jak mówią - trudno zdobyć, łatwo stracić:)!

M.
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 21:09, 31 Maj 2011 Powrót do góry

patysio napisał:

tłumaczenie: I zanim Błotosmętek był w stanie ją powstrzymać, Julia zaszczebiotała
oryginał: And before Puddleglum could stop her, Jill blurted out

Raczej 'wypaliła', ale widocznie metka kretynki przylgnęła do niej na dobre od czasów wizyty w Harfang Wink So much for good reputation!


Very HappyVery Happy

martencja napisał:

Co do kwestii, że najwięcej wrażeń w tym tomie pochodzi o Julii i dlaczego - mam wrażenie, że ktoś już kiedyś o tym napisał, ale czy nie możemy przyjąć, że to po prostu dlatego, bo w odróżnieniu od pozostałych bohaterów jest w Narni nowa? Więc może reprezentować nas, czytelników, którzyśmy również nigdy tam nie byli.


Myślę, że jak najbardziej możemy tak przyjąć.

martencja napisał:
I też jest tam strasznie smutno. To ciekawe, że całe to podziemne królestwo nie jest wcale straszne, tylko właśnie smutne.


Bo wszystko jest w nim na opak, a wiadomo, że "każda przyrodzona rzecz swoje własne miejsce ma, w którym jej najlepiej jest" czy jakoś tak;) a Ziemiści wolą do Bizmu. Wszystko przez Zieloną, która potrzebuje taniej siły roboczej! Podła, zgniła kapitalistka! Ale uprzedzam fakty.

martencja napisał:
Też mnie interesuje kwestia Czasu... Czego był królem? Dlaczego się zapadł? Taki urok "Opowieści...", że od czasu do czasu dostajemy taki maleńki wycinek jakiejś zupełnie innej historii, co nadaje światowi przedstawionemu większy rozmach. Zdajemy sobie sprawę, że poznajemy tylko jego wycinek. Zawsze mówiłam, że dla mnie Narnia ma rozmach:)


Wydaje mi się, że tu Lewis nie miał na myśli żadnego konkretnego kraju... Myślę, że bliżej fragmentowi o Czasie do poezji. A skoro to poezja, to nie ma czego rozumiećWink


martencja napisał:
Cytat:
He was dressed in black and altogether looked a little bit like Hamlet.


No, to rzeczywiście wyczerpujący opis... Ale który Hamlet? [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] (mój ulubiony:))? Czy może [link widoczny dla zalogowanych]?


Twórcy ekranizacji BBC chyba postawili na tego trzeciego, od Zeffirellego. Aktor dość podobnie się zachowywał.

martencja napisał:
Bardzo, bardzo podoba mi się opis tej podziemnej podróży. Po raz kolejny Lewis daje pokaz swojej wspaniałej wyobraźni! Ten powtarzany regularnie refren: Many come down, and few return to the sunlit lands. It is said that they/him will all wake at the end of the world, pogłębia wrażenie odrealnienia (to dopiero jest osiągnięcie: stworzyć wrażenie odrealnienia w fantastycznym, narnijskim świecie!), trochę jak w jakiejś klasycznej baśni.


Ale i tu Lewis nie wytrzymuje i musi wtrącić coś od siebie:

Cytat:
- Wielu wsiadało na barkę z bladego wybrzeża - zaczął Strażnik - lecz...
- Tak, wiem - przerwał mu Błotosmętek - „lecz tylko nieliczni powrócili do krajów oświetlonych słońcem.” Nie musisz tego wciąż powtarzać. Czy należysz do takich, co mają w głowie tylko jedną myśl?


Rozdział XI
W CIEMNYM ZAMKU


W tym rozdziale znaczącą rolę grają różnego rodzaju meble. Po pierwsze stół, po drugie krzesło.

Cytat:
Kiedy wniesiono kolację (składającą się z gołębi w cieście, zimnej szynki, sałaty i ciastek)


A grzanki?

Cytat:
Szlachetny żabonogu


Ujmujące! Iście królewskie maniery!Very Happy

Cytat:
(Szlachetna panienko, zjedz jedno z tych miodowych ciasteczek przywiezionych dla mnie z jakiegoś barbarzyńskiego kraju na dalekim południu.)


O! Pewnie z Kalormenu.

Cytat:
Dziś w nocy sama królowa jest wśród kopiących, a ja oczekuję od niej wezwania.


Dama z Łopatą.

Przepraszam za moje głupkowate wypowiedzi. Postaram się zmusić do bardziej rozbudowanych refleksji.

Cytat:
Wówczas cienka warstwa dzieląca mnie od mojego królestwa zostanie przełamana, a ja sam, z moją panią jako przewodnikiem i tysiącami Ziemistych za mną, wyjadę na koniu w pełnej zbroi, spadnę jak jastrząb na nie spodziewających się niczego wrogów, zabiję ich wodzów, zrównam z ziemią ich warownie i w dwadzieścia cztery godziny zostanę koronowany.


Jakby to powiedział Jack Sparrow - dobry plan. Prosty, łatwo zapamiętać. Bardzo mi się podoba metafora ocierająca się o oksymoron - Rilian wyjdzie spod ziemi, jednocześnie spadnie jak jastrząb. Mam wrażenie, że królewicz odziedziczył odrobinę sposobu przemawiania po tatusiu.

Cytat:
Założę się, że jak już im minie gorycz porażki, będą śmiać się do łez, gdy o tym pomyślą.


hehe:) Ta umiejętność perswazji Pani w Zielonej Sukni!

Cytat:
- Tam, skąd pochodzę - powiedziała Julia, której szalony Rycerz coraz mniej się podobał - nie poważa się mężczyzn wodzonych za nos przez swoje żony.


Bezkomentarza, panie. Bez komentarza! I to jeszcze Julia powiedziała;D
Choć z drugiej strony - tak czy siak dać się wodzić za nos nie należy, czy jest się kobietą, czy mężczyzną.

Skojarzenie z Królową Śniegu już miało miejsce w LCiSS, ale i tutaj mi przyszlo do głowy - dojrzała kobieta, która porywa młodego mężczyznę, zamyka go w zamku i zamracza.

Moim zdaniem ten rozdział jest jednym z najmocniejszych w całym cyklu. Przemiana Riliana, różnica w jego sposobie bycia, gdy był zaczarowany i niezaczarowany, jego rozpacz, bezsilność (10 lat pod nadzorem Czarownicy, w ciemnościach!), poza tym strach i wątpliwości trójki bohaterów - to wszystko zostało napisane tak prosto, ewangelicznie, a po raz kolejny wryło mi się głęboko w głowę. Już o tym gdzieś pisałam na tym forum, więc nie będę się powtarzać.

I Znaki: są po, by pokazywać drogę, gdy rozum zawodzi i gdy nie potrafimy się połapać w intrygach. Lewis widocznie stara się przypomnieć, że rozum też jest czasem zawodny.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 22:34, 31 Maj 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
Cytat:
(Szlachetna panienko, zjedz jedno z tych miodowych ciasteczek przywiezionych dla mnie z jakiegoś barbarzyńskiego kraju na dalekim południu.)

O! Pewnie z Kalormenu.

Ciekawe, ile owo ciasteczko miało E-cośtam, że przetrwało transport i nie zepsuło się.

Olle napisał:
Cytat:
Dziś w nocy sama królowa jest wśród kopiących, a ja oczekuję od niej wezwania.

Dama z Łopatą.

Przepraszam za moje głupkowate wypowiedzi. Postaram się zmusić do bardziej rozbudowanych refleksji.

Chciałam zaprotestować, Olle - Twoje wypowiedzi nie są głupie. A nawet jeśli, mnie i tak się one bardzo podobają Very Happy

Olle napisał:
Cytat:
Wówczas cienka warstwa dzieląca mnie od mojego królestwa zostanie przełamana, a ja sam, z moją panią jako przewodnikiem i tysiącami Ziemistych za mną, wyjadę na koniu w pełnej zbroi, spadnę jak jastrząb na nie spodziewających się niczego wrogów, zabiję ich wodzów, zrównam z ziemią ich warownie i w dwadzieścia cztery godziny zostanę koronowany.

Jakby to powiedział Jack Sparrow - dobry plan. Prosty, łatwo zapamiętać. Bardzo mi się podoba metafora ocierająca się o oksymoron - Rilian wyjdzie spod ziemi, jednocześnie spadnie jak jastrząb. Mam wrażenie, że królewicz odziedziczył odrobinę sposobu przemawiania po tatusiu.


Very Happy
Ach, gdyby Rilian czytał w młodości kroniki archenlandzkie, wiedziałby, że w takich sytuacjach mówi się coś z stylu: Piorun Tasza spada z wysoka!


Olle napisał:
Skojarzenie z Królową Śniegu już miało miejsce w LCiSS, ale i tutaj mi przyszlo do głowy - dojrzała kobieta, która porywa młodego mężczyznę, zamyka go w zamku i zamracza.

Zamiast 'zamracza' przeczytałam 'zamraża'. Idę spać Shocked
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 17:47, 04 Cze 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:
Bardzo, bardzo podoba mi się opis tej podziemnej podróży. Po raz kolejny Lewis daje pokaz swojej wspaniałej wyobraźni! Ten powtarzany regularnie refren: Many come down, and few return to the sunlit lands. It is said that they/him will all wake at the end of the world, pogłębia wrażenie odrealnienia (to dopiero jest osiągnięcie: stworzyć wrażenie odrealnienia w fantastycznym, narnijskim świecie!), trochę jak w jakiejś klasycznej baśni.


Ale i tu Lewis nie wytrzymuje i musi wtrącić coś od siebie:

Cytat:
- Wielu wsiadało na barkę z bladego wybrzeża - zaczął Strażnik - lecz...
- Tak, wiem - przerwał mu Błotosmętek - „lecz tylko nieliczni powrócili do krajów oświetlonych słońcem.” Nie musisz tego wciąż powtarzać. Czy należysz do takich, co mają w głowie tylko jedną myśl?


:)

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
(Szlachetna panienko, zjedz jedno z tych miodowych ciasteczek przywiezionych dla mnie z jakiegoś barbarzyńskiego kraju na dalekim południu.)


O! Pewnie z Kalormenu.


Ciekawe, ile owo ciasteczko miało E-cośtam, że przetrwało transport i nie zepsuło się.


No chyba nie wątpisz, że dla PwZS takie drobne czary kulinarne to wprost pestka!

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Dziś w nocy sama królowa jest wśród kopiących, a ja oczekuję od niej wezwania.


Dama z Łopatą.

Przepraszam za moje głupkowate wypowiedzi. Postaram się zmusić do bardziej rozbudowanych refleksji.


Chciałam zaprotestować, Olle - Twoje wypowiedzi nie są głupie. A nawet jeśli, mnie i tak się one bardzo podobają


Zgadzam się! Nie krygować się tu:D

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Wówczas cienka warstwa dzieląca mnie od mojego królestwa zostanie przełamana, a ja sam, z moją panią jako przewodnikiem i tysiącami Ziemistych za mną, wyjadę na koniu w pełnej zbroi, spadnę jak jastrząb na nie spodziewających się niczego wrogów, zabiję ich wodzów, zrównam z ziemią ich warownie i w dwadzieścia cztery godziny zostanę koronowany.


Jakby to powiedział Jack Sparrow - dobry plan. Prosty, łatwo zapamiętać. Bardzo mi się podoba metafora ocierająca się o oksymoron - Rilian wyjdzie spod ziemi, jednocześnie spadnie jak jastrząb. Mam wrażenie, że królewicz odziedziczył odrobinę sposobu przemawiania po tatusiu.


:D
Ach, gdyby Rilian czytał w młodości kroniki archenlandzkie, wiedziałby, że w takich sytuacjach mówi się coś z stylu: Piorun Tasza spada z wysoka!


Może przy okazji dowiedziałby się też, co się często z takimi piorunami zdarza w pół drogi i może zrezygnowałby ze spadania na kogokolwiek. Chciałam jednakowoż zauważyć, że w angielskiej wersji nie ma nic o jastrzębiach. A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadał:P

Olle napisał:
Cytat:
Założę się, że jak już im minie gorycz porażki, będą śmiać się do łez, gdy o tym pomyślą.


hehe:) Ta umiejętność perswazji Pani w Zielonej Sukni!


Dość specyficzne ma ten Rilian poczucie humoru, nie ma co!

Olle napisał:
Cytat:
- Tam, skąd pochodzę - powiedziała Julia, której szalony Rycerz coraz mniej się podobał - nie poważa się mężczyzn wodzonych za nos przez swoje żony.


Bezkomentarza, panie. Bez komentarza! I to jeszcze Julia powiedziała;D
Choć z drugiej strony - tak czy siak dać się wodzić za nos nie należy, czy jest się kobietą, czy mężczyzną.


Racja. A Julii najwyraźniej nie zdążono jeszcze wdrożyć bardziej feministycznego myślenia, nawet mimo uczęszczania do nikczemnej (:P) Szkoły Eksperymentalnej!

Olle napisał:
Skojarzenie z Królową Śniegu już miało miejsce w LCiSS, ale i tutaj mi przyszlo do głowy - dojrzała kobieta, która porywa młodego mężczyznę, zamyka go w zamku i zamracza.


Bieee-eeedny Kaaa-aaaj!

Olle napisał:
Moim zdaniem ten rozdział jest jednym z najmocniejszych w całym cyklu. Przemiana Riliana, różnica w jego sposobie bycia, gdy był zaczarowany i niezaczarowany, jego rozpacz, bezsilność (10 lat pod nadzorem Czarownicy, w ciemnościach!), poza tym strach i wątpliwości trójki bohaterów - to wszystko zostało napisane tak prosto, ewangelicznie, a po raz kolejny wryło mi się głęboko w głowę. Już o tym gdzieś pisałam na tym forum, więc nie będę się powtarzać.


Prawda, scena z krzesłem jest przejmująca - też jak zmienia się zachowanie Riliana podczas tej niezaczarowanej godziny: najpierw jest spokojny i smutny, mówi cicho, prosi i błaga, a potem robi się coraz bardziej zrozpaczony, agresywny i groźny. Pomyślałam sobie jeszcze, jakim musiało to być dla niego okropnym przeżyciem przez te wszystkie lata, gdy co noc podczas tej godziny jedynym jego towarzystwem była Czarownica...! Ciary, normalnie. Może dziwić, że człowiek po czymś takim będzie w stanie wrócić na powierzchnię i stać się normalnie funkcjonującym członkiem społeczeństwa - no ale cóż, to baśń, a nie powieść psychologiczna:)

A to sprytne zagranie ze strony narratora:

Cytat:
The instant the prisoner was free, he crossed the room in a single bound, seized his own sword (which had been taken from him and laid on the table), and drew it.
"You first!" he cried...


Czytelnik sobie myśli: och nie! Teraz się na nich rzuci i pozabija!:)

Olle napisał:
I Znaki: są po, by pokazywać drogę, gdy rozum zawodzi i gdy nie potrafimy się połapać w intrygach. Lewis widocznie stara się przypomnieć, że rozum też jest czasem zawodny.


Tym bardziej, że w tej opowieści cały czas każdy im mówi coś innego - bardzo łatwo już się zgubić, komu ufać i w co wierzyć. I jak zwykle Błotosmętek ma najmniej wątpliwości:

Cytat:
"Oh, if only we knew!" said Jill.
"I think we do know," said Puddleglum.


M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 19:54, 07 Cze 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
I Znaki: są po, by pokazywać drogę, gdy rozum zawodzi i gdy nie potrafimy się połapać w intrygach

Że tak zacytuję klasyka: Pan tu nie wejdzie!!! Pan nie ma krawata!!! Przepisy są po to żeby je przestrzegać! Wink

martencja napisał:
A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadałRazz

To fakt, ale:
1 - zauważcie, że królami w Narnii mogli być tylko ludzie (Jadis nie mogła, bo nie była homo sapiens Wink) - PwZS potrzebowała Riliana, żeby on był królem-pionkiem w jej rękach
2 - inny sposób nie zapewniłby jej zapewne aprobaty Riliana - musiała go omamić, żeby na to przystał.
Jednego nie czaję - dlaczego Rilian z chwilą koronacji miał się stać zaczarowany na dobre? (Dzięki swym niezwykłym zdolnościom jej królewska mość wie, że to zaklęcie straci swą moc, jak tylko uczyni mnie królem jakiegoś kraju w Nadziemni i włoży jego koronę na moją głowę.) Że niby dlaczego? Czy to kolejne z Lewisowych prawił z cyklu "that's the rule I've just made up" (jak by powiedział Eddie I.)?

Dowiadujemy się, co jadano w Podziemiu (znowu mięcho - czy ten Lewis jadał w ogóle jakieś warzywa?)

Możliwe, że już to pisałam, ale jest to niezmiernie naiwne ze strony bohaterów, że spotykają na swej drodze jednego jedynego mężczyznę (a tych w Narnii wielu nie ma) i nawet im przez myśl nie przeleci, że to Rillian! Dopiero się gość musi przedstawić, żeby ich olśniło. Oh, please...
Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że Lewis specjalnie to tak napisał, żeby czytelnik (dziecięcy) się prędzej domyślił i sobie później gratulował, jaki jest niesamowicie bystry.

Julia wykazuje się kobiecą intuicją:
Cytat:
Może z litości dla niego, a może z jakiejś innej przyczyny Julia pomyślała, że teraz wygląda o wiele mniej odrażająco niż przedtem.

i może dlatego później ona pierwsza mówi:
Cytat:
Dobrze! — zdecydowała się nagle Julia. — Skończmy z tym. Zegnajcie!


Błotosmętek w tym i następnym rozdziale wspina się na swoje szczyty - jego filozoficzno-logiczne argumenty są bezbłędne:
Cytat:
Widzisz, Aslan nie powiedział Julii, co się potem stanie. Powiedział jej tylko, co robić. Ten typ załatwi nas, jak tylko będzie wolny, i wcale bym się nie dziwił. Ale to nie powinno nas wstrzymywać przed wypełnieniem Znaku.


Bardzo mądry cytat. Mówi o tym, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących jeśli idzie o znaki. Jeśli zabijemy kogoś w obronie własnej, możemy się wybronić przed sądem, ale nie przed Bogiem.

I tradycyjnie rzucam się na Pana Tłumacza.

tłumaczenie: — Co? — zawołał Rycerz, wciąż śmiejąc się i klepiąc wściekle po głowie. — Czyżby nasza śliczna dzieweczka była politykiem?
oryginał: "What?" said the Knight, still laughing and patting her head in a quite infuriating fashion. "Is our little maid a deep politician?

Za niezbyt trafne uważam też tłumaczenie słówka sane jako zdrowy
tłumaczenie: Prędko! Teraz jestem zdrowy. Co noc jestem zdrowy. Gdybym tylko mógł opuścić to zaklęte krzesło, byłbym już zdrowy na zawsze. Byłbym zdrowym człowiekiem.
oryginał: Quick! I am sane now. Every night I am sane. If only I could get out of this enchanted chair, it would last. I should be a man again.

I na koniec przyczepię się do ilustracji Riliana przywiązanego do krzesła - u Lewisa on jest przywiązany w kostkach u nóg, w kolanach, łokciach, przegubach rąk i w pasie. Pauline Baynes dodaje mu jeszcze więzy u szyi.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 20:01, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 20:52, 07 Cze 2011 Powrót do góry

patysio napisał:
Olle napisał:
I Znaki: są po, by pokazywać drogę, gdy rozum zawodzi i gdy nie potrafimy się połapać w intrygach

Że tak zacytuję klasyka: Pan tu nie wejdzie!!! Pan nie ma krawata!!! Przepisy są po to żeby je przestrzegać! ;-)


Ale wtedy jakiś nikczemny przeciwnik może odpowiedzieć: Ponieważ szanuję dobro społeczne i spokój publiczny nie wyrwę tych drzwi, żeby rozprawić się z panem! i wtedy wyjdzie, że racja jest po jego (nikczemnego przeciwnika) stronie!;D

patysio napisał:
martencja napisał:
A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadał:P

To fakt, ale:
1 - zauważcie, że królami w Narnii mogli być tylko ludzie (Jadis nie mogła, bo nie była homo sapiens ;-)) - PwZS potrzebowała Riliana, żeby on był królem-pionkiem w jej rękach
2 - inny sposób nie zapewniłby jej zapewne aprobaty Riliana - musiała go omamić, żeby na to przystał.


No tak, i co więcej - Rilian był następcą tronu, więc gdyby PwZS go na tronie osadziła, nikt by nawet nie mógł mieć za bardzo podstaw, żeby go z tego tronu zrzucać. Nawet jeżeli byłby tylko pionkiem w rękach królowej. Ale! Czy wtedy nie łatwiej było wziąć i królewicza tak po prostu, po ludzku... uwieść i skłonić do małżeństwa? Bez tych całych dziesięcioletnich uroków i kopania tuneli? Nie na takie rzeczy już mężczyźni przystawali:P

patysio napisał:
Jednego nie czaję - dlaczego Rilian z chwilą koronacji miał się stać zaczarowany na dobre? (Dzięki swym niezwykłym zdolnościom jej królewska mość wie, że to zaklęcie straci swą moc, jak tylko uczyni mnie królem jakiegoś kraju w Nadziemni i włoży jego koronę na moją głowę.) Że niby dlaczego? Czy to kolejne z Lewisowych prawił z cyklu "that's the rule I've just made up" (jak by powiedział Eddie I.)?


Hehe, takich zasad jest w OzN, obawiam się, więcej (chociażby to, że zaklęcie PwZN przestaje działać na jedną godzinę na dobę). Ale może PwZN tylko tak Rilianowi powiedziała, żeby go skłonić do współdziałania? Swoją drogą, coś wiemy na temat trwałości narnijskich małżeństw, tzn. czy można wziąć rozwód? Bo jeśli nie, to tym bardziej PwZN mogło zależeć jedynie na osadzeniu za wszelką cenę Riliana na tronie, wyjście za niego za mąż i wtedy już byłaby nie do ruszenia, czy zaklęcie by działało, czy nie:P

patysio napisał:
Dowiadujemy się, co jadano w Podziemiu (znowu mięcho - czy ten Lewis jadał w ogóle jakieś warzywa?)


Warzywa są dla nikczemnych wegetarian! Bo wszyscy wegetarianie są przecież z definicji nikczemni!

patysio napisał:
Możliwe, że już to pisałam, ale jest to niezmiernie naiwne ze strony bohaterów, że spotykają na swej drodze jednego jedynego mężczyznę (a tych w Narnii wielu nie ma) i nawet im przez myśl nie przeleci, że to Rillian! Dopiero się gość musi przedstawić, żeby ich olśniło. Oh, please...


Może stwierdzili, że niemożliwe, żeby mieli aż takiego farta, że pierwszy napotkany mężczyzna będzie właśnie tym, którego szukali;)

patysio napisał:
tłumaczenie: — Co? — zawołał Rycerz, wciąż śmiejąc się i klepiąc wściekle po głowie. — Czyżby nasza śliczna dzieweczka była politykiem?
oryginał: "What?" said the Knight, still laughing and patting her head in a quite infuriating fashion. "Is our little maid a deep politician?


Stanął mi przed oczami obraz Riliana klepiącego się wściekle po głowie i jednocześnie się śmiejącego;D Ministerstwo Głupich Kroków przy tym wysiada:)

patysio napisał:
I na koniec przyczepię się do ilustracji Riliana przywiązanego do krzesła - u Lewisa on jest przywiązany w kostkach u nóg, w kolanach, łokciach, przegubach rąk i w pasie. Pauline Baynes dodaje mu jeszcze więzy u szyi.


No właśnie, coś mi się tu nie zgadzało... Ależ droga pani Paulino, przecież on się niechybnie w ten sposób udusi w tym swoim szale!

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Pon 12:03, 27 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:18, 07 Cze 2011 Powrót do góry

martencja napisał:
Stanął mi przed oczami obraz Riliana klepiącego się wściekle po głowie i jednocześnie się śmiejącego;D Ministerstwo Głupich Kroków przy tym wysiada:)

Prawda? Zachowanie niegodne królewicza - choćby i zamroczonego!
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 15:14, 13 Cze 2011 Powrót do góry

martencja napisał:
Może przy okazji dowiedziałby się też, co się często z takimi piorunami zdarza w pół drogi i może zrezygnowałby ze spadania na kogokolwiek. Chciałam jednakowoż zauważyć, że w angielskiej wersji nie ma nic o jastrzębiach. A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadałRazz

Mnie przychodzi na myśl jedno - nie uczą logiki w szkołach czarownic, no nie uczą... Logika to podstawa!

Na chwilkę wrócę do poprzedniego rozdziału. Opis Riliana:
Cytat:
Ubrany był na czarno i w ogóle trochę przypominał Hamleta.

Nie wiem, czy widząc kogoś ubranego na czarno moje pierwsze skojarzenie byłoby z Hamletem... A już tym bardziej wątpię, by dzieci czytające SK miały pojęcie, kimże ów bohater był...

martencja napisał:
patysio napisał:
I na koniec przyczepię się do ilustracji Riliana przywiązanego do krzesła - u Lewisa on jest przywiązany w kostkach u nóg, w kolanach, łokciach, przegubach rąk i w pasie. Pauline Baynes dodaje mu jeszcze więzy u szyi.

No właśnie, coś mi się tu nie zgadzało... Ależ droga pani Paulino, przecież on się niechybnie w ten sposób udusi w tym swoim szale!

Faktycznie!

Z tymi warzywami - jest stereotyp, że dzieci nie lubią warzyw. Te wszystkie brukselki, kalafiory, marchewki... Więc może nasz autor chciał sobie u nich plusa wyrobić, że nie zmusza ich do zdrowej żywności?


Zwrócił moja uwagę pewien drobny szczegół - Rilian nazywa tę jedną godzinę "swoją godziną". Trochę mnie to dziwi, bo osoba, która uważa, że wtedy wpada w szał, raczej chyba wolałaby się od owego szaleństwa izolować, niż je akceptować i nazywać swoim. Nie wiem, czy wiecie, o co mi chodzi. Oczywiście, ostatecznie okaże się, że miał w tym rację - i była to JEGO godzina, w przeciwieństwie do pozostałych.

Krzesło, które rzekomo powoduje działanie czaru, jednocześnie służy do siedzenia podczas godziny, gdy czar nie działa...

W ogóle "srebrne krzesło" jako przedmiot zawsze mnie zastanawiało - czy było na tyle istotnym przedmiotem, by nadać całemu tomowi tytuł. Oczywiście, było kluczowe w działaniu tego konkretnego czaru, jednak czy inny tytuł nie odzwierciedlałby lepiej całego przesłania? Nie wiem. Ot, takie moje zastanawianie się - bo przecież czy pod takim, czy innym tytułem - i tak bym była fanką książki Smile

Błotosmętek coraz bardziej zdobywa moje uznanie - z rozdziału na rozdział, ale i od ostatniego czytania SK do kolejnego! Jest FE-NO-ME-NAL-NY! Smile

W dalszym ciągu Lewis serwuje nam przewodnik po rozeznawaniu duchowym w pigułce Smile Bardzo mi się to podoba i ... hmmm... naprawdę wyciągam z tej książki treści dla siebie - i to całkiem poważne treści. Mała dygresja - we wspólnocie kończymy właśnie formację w oparciu o książkę "Śladami Ducha" (o. J. Kozłowskiego SJ), jest ona właśnie o rozeznawaniu. Ma taką fajną strukturę, że każdy rozdział składa się z części teoretycznej oraz części w której jest omawiane czyjeś świadectwo krok po kroku. Gdzie była pułapka, gdzie było odejście, po czym się zorientować, że coś było nie tak. Teraz jak czytam historię Riliana to mam wrażenie, że jest to kolejna taka analogiczne historia - niesamowicie dużo symboli pan Lewis nam zaserwował i jak trafnie...
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 11:58, 14 Cze 2011 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:
Na chwilkę wrócę do poprzedniego rozdziału. Opis Riliana:

Cytat:
Ubrany był na czarno i w ogóle trochę przypominał Hamleta.


Nie wiem, czy widząc kogoś ubranego na czarno moje pierwsze skojarzenie byłoby z Hamletem... A już tym bardziej wątpię, by dzieci czytające SK miały pojęcie, kimże ów bohater był...


No nie wiem, myślę, że angielskie dzieci w czasach Lewisa, przynajmniej te, które już chodziły do podstawówki, mogły wiedzieć.

A_g_a_ napisał:
Z tymi warzywami - jest stereotyp, że dzieci nie lubią warzyw. Te wszystkie brukselki, kalafiory, marchewki... Więc może nasz autor chciał sobie u nich plusa wyrobić, że nie zmusza ich do zdrowej żywności?


Hehe, coś w tym jest:) Zamiast warzyw proponował im ociekającego tłuszczem hamburgera z McDonalda:P (choć oczywiście można się zastanowić, ile mięsa jest tak naprawdę w hamburgerze z McDonalda...)

A_g_a_ napisał:
Zwrócił moja uwagę pewien drobny szczegół - Rilian nazywa tę jedną godzinę "swoją godziną". Trochę mnie to dziwi, bo osoba, która uważa, że wtedy wpada w szał, raczej chyba wolałaby się od owego szaleństwa izolować, niż je akceptować i nazywać swoim. Nie wiem, czy wiecie, o co mi chodzi.


Chyba rozumiem; ale wydaje mi się, że to nie jest psychologicznie nieprawdopodobne, żeby się tak z własną, nazwijmy to chorobą, identyfikować. Jest "jego" w sensie problemu (bo postrzega to jako problem), który ma bezpośredni, duży wpływ na jego życie i z którym musi się codziennie borykać.

A swoją drogą, jeżeli tak co noc miał całą godzinę wyciętą, to musiał zapewne chodzić stale niewyspany!:P

A_g_a_ napisał:
Krzesło, które rzekomo powoduje działanie czaru, jednocześnie służy do siedzenia podczas godziny, gdy czar nie działa...


Może to taki magiczny zestaw wielofunkcyjny: jednocześnie jest źródłem zaklęcia i pomaga eliminować wszelkie tego zaklęcia niedociągnięcia;)

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:18, 14 Cze 2011 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:
Na chwilkę wrócę do poprzedniego rozdziału. Opis Riliana:
Cytat:
Ubrany był na czarno i w ogóle trochę przypominał Hamleta.

Nie wiem, czy widząc kogoś ubranego na czarno moje pierwsze skojarzenie byłoby z Hamletem...

Moje pierwsze skojarzenie to piosenka Łez o tej, co to: ubierała się na czarno i lubiła śpiewać ;-P
A jak już przy piosenkach jesteśmy, to Morrissey śpiewał w takiej jednej, że I wear black on the outside 'cause black is how I feel on the inside Wink


martencja napisał:

A_g_a_ napisał:
Zwrócił moja uwagę pewien drobny szczegół - Rilian nazywa tę jedną godzinę "swoją godziną". (...)

Chyba rozumiem; ale wydaje mi się, że to nie jest psychologicznie nieprawdopodobne, żeby się tak z własną, nazwijmy to chorobą, identyfikować. Jest "jego" w sensie problemu (bo postrzega to jako problem), który ma bezpośredni, duży wpływ na jego życie i z którym musi się codziennie borykać.

No cóż, Mickiewicz nazwałby to godziną rozpaczy Razz

A propos - w naszej po-mo ekranizacji w tej scenie Rilian mógłby zaśpiewać: I'm gonna wait till the midnight hour!

martencja napisał:
A swoją drogą, jeżeli tak co noc miał całą godzinę wyciętą, to musiał zapewne chodzić stale niewyspany!

No ba! Dlatego był taki zamroczony!

martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Krzesło, które rzekomo powoduje działanie czaru, jednocześnie służy do siedzenia podczas godziny, gdy czar nie działa...

Może to taki magiczny zestaw wielofunkcyjny: jednocześnie jest źródłem zaklęcia i pomaga eliminować wszelkie tego zaklęcia niedociągnięcia;)


Ergonomiczność przede wszystkim! Czarownica wszak musiała być bardzo praktyczna Wink
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Śro 0:47, 15 Cze 2011 Powrót do góry

Dziękuję oczywiście na początku za miłe słowa na temat moich głupich wypowiedzi!Smile))

martencja napisał:

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Wówczas cienka warstwa dzieląca mnie od mojego królestwa zostanie przełamana, a ja sam, z moją panią jako przewodnikiem i tysiącami Ziemistych za mną, wyjadę na koniu w pełnej zbroi, spadnę jak jastrząb na nie spodziewających się niczego wrogów, zabiję ich wodzów, zrównam z ziemią ich warownie i w dwadzieścia cztery godziny zostanę koronowany.


Jakby to powiedział Jack Sparrow - dobry plan. Prosty, łatwo zapamiętać. Bardzo mi się podoba metafora ocierająca się o oksymoron - Rilian wyjdzie spod ziemi, jednocześnie spadnie jak jastrząb. Mam wrażenie, że królewicz odziedziczył odrobinę sposobu przemawiania po tatusiu.


Very Happy
Ach, gdyby Rilian czytał w młodości kroniki archenlandzkie, wiedziałby, że w takich sytuacjach mówi się coś z stylu: Piorun Tasza spada z wysoka!


Może przy okazji dowiedziałby się też, co się często z takimi piorunami zdarza w pół drogi i może zrezygnowałby ze spadania na kogokolwiek. Chciałam jednakowoż zauważyć, że w angielskiej wersji nie ma nic o jastrzębiach.


Dobrze wiedzieć... więc pan Polkowski raczej tego nie przemyślał, a ja zwalam na geny Kaspiana.

martencja napisał:
A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadałRazz


Oj tam Kalormen. Czarownica chce najwidoczniej rzeczy, których nie może mieć - to ambitna osoba.

patysio napisał:

1 - zauważcie, że królami w Narnii mogli być tylko ludzie (Jadis nie mogła, bo nie była homo sapiens Wink) - PwZS potrzebowała Riliana, żeby on był królem-pionkiem w jej rękach
2 - inny sposób nie zapewniłby jej zapewne aprobaty Riliana - musiała go omamić, żeby na to przystał.
Jednego nie czaję - dlaczego Rilian z chwilą koronacji miał się stać zaczarowany na dobre? (Dzięki swym niezwykłym zdolnościom jej królewska mość wie, że to zaklęcie straci swą moc, jak tylko uczyni mnie królem jakiegoś kraju w Nadziemni i włoży jego koronę na moją głowę.) Że niby dlaczego? Czy to kolejne z Lewisowych prawił z cyklu "that's the rule I've just made up" (jak by powiedział Eddie I.)?


No kurczę! To baśń jest, a nie epicka opowieść historyczno-naukowa:D Nie mniej te wszystkie zasady wyskakują dość często i znienacka.

patysio napisał:
Pomyślałam sobie jeszcze, jakim musiało to być dla niego okropnym przeżyciem przez te wszystkie lata, gdy co noc podczas tej godziny jedynym jego towarzystwem była Czarownica...! Ciary, normalnie. Może dziwić, że człowiek po czymś takim będzie w stanie wrócić na powierzchnię i stać się normalnie funkcjonującym członkiem społeczeństwa - no ale cóż, to baśń, a nie powieść psychologiczna:)


Myślę, że konieczna była pomoc psychologa. "Czy potknąłeś się o krawężnik? Doświadczyłeś wypadku rowerowego? Czy może byłeś królewiczem porwanym przez Czarownicę? Zgłoś się do nas!"


patysio napisał:
Błotosmętek w tym i następnym rozdziale wspina się na swoje szczyty - jego filozoficzno-logiczne argumenty są bezbłędne:
Cytat:
Widzisz, Aslan nie powiedział Julii, co się potem stanie. Powiedział jej tylko, co robić. Ten typ załatwi nas, jak tylko będzie wolny, i wcale bym się nie dziwił. Ale to nie powinno nas wstrzymywać przed wypełnieniem Znaku.


Bardzo mądry cytat. Mówi o tym, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących jeśli idzie o znaki. Jeśli zabijemy kogoś w obronie własnej, możemy się wybronić przed sądem, ale nie przed Bogiem.


No, przed Bogiem też chyba... bo jednak chodzi o obronę swojego życia. Ale to złożony temat, dyskusja na jakieś inne forum;] tak czy siak Błotosmętek jest genialny, racja - mi tu przychodzi do głowy, że nikt nam nie obiecywał samych pomyślności w życiu, jeśli będziemy stosować się do zasad ani klepania po plecach przez znajomych, tudzież ratunku z każdej opresji i ochrony przed doczesnym ogniem i bólem.

martencja napisał:

patysio napisał:
Jednego nie czaję - dlaczego Rilian z chwilą koronacji miał się stać zaczarowany na dobre? (Dzięki swym niezwykłym zdolnościom jej królewska mość wie, że to zaklęcie straci swą moc, jak tylko uczyni mnie królem jakiegoś kraju w Nadziemni i włoży jego koronę na moją głowę.) Że niby dlaczego? Czy to kolejne z Lewisowych prawił z cyklu "that's the rule I've just made up" (jak by powiedział Eddie I.)?


Hehe, takich zasad jest w OzN, obawiam się, więcej (chociażby to, że zaklęcie PwZN przestaje działać na jedną godzinę na dobę). Ale może PwZN tylko tak Rilianowi powiedziała, żeby go skłonić do współdziałania? Swoją drogą, coś wiemy na temat trwałości narnijskich małżeństw, tzn. czy można wziąć rozwód? Bo jeśli nie, to tym bardziej PwZN mogło zależeć jedynie na osadzeniu za wszelką cenę Riliana na tronie, wyjście za niego za mąż i wtedy już byłaby nie do ruszenia, czy zaklęcie by działało, czy nie:P


Rozwód w Narni! Marto, na grzywę Lwa:D

martencja napisał:


patysio napisał:
tłumaczenie: — Co? — zawołał Rycerz, wciąż śmiejąc się i klepiąc wściekle po głowie. — Czyżby nasza śliczna dzieweczka była politykiem?
oryginał: "What?" said the Knight, still laughing and patting her head in a quite infuriating fashion. "Is our little maid a deep politician?


Stanął mi przed oczami obraz Riliana klepiącego się wściekle po głowie i jednocześnie się śmiejącego;D Ministerstwo Głupich Kroków przy tym wysiada:)


Very HappyVery Happy

martencja napisał:
patysio napisał:
I na koniec przyczepię się do ilustracji Riliana przywiązanego do krzesła - u Lewisa on jest przywiązany w kostkach u nóg, w kolanach, łokciach, przegubach rąk i w pasie. Pauline Baynes dodaje mu jeszcze więzy u szyi.


No właśnie, coś mi się tu nie zgadzało... Ależ droga pani Paulino, przecież on się niechybnie w ten sposób udusi w tym swoim szale!


Ech, a ja go też narysowałam kiedyś w ten sposób. Teraz widzę, jak dokładnie czytałam!:/

martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Na chwilkę wrócę do poprzedniego rozdziału. Opis Riliana:

Cytat:
Ubrany był na czarno i w ogóle trochę przypominał Hamleta.


Nie wiem, czy widząc kogoś ubranego na czarno moje pierwsze skojarzenie byłoby z Hamletem... A już tym bardziej wątpię, by dzieci czytające SK miały pojęcie, kimże ów bohater był...


No nie wiem, myślę, że angielskie dzieci w czasach Lewisa, przynajmniej te, które już chodziły do podstawówki, mogły wiedzieć.


Mi się też zdaje, że jednak mogły wiedzieć, zwłaszcza że to jest jakby taki ich wieszcz narodowy... Choćby z przedstawień, na kóre zapewne zaciągali ich w szkołach. nawet eksperymentalnych;)

martencja napisał:
A swoją drogą, jeżeli tak co noc miał całą godzinę wyciętą, to musiał zapewne chodzić stale niewyspany!Razz


Może sypiał w chwilach, kiedy miał na sobie czarną zbrojęRazz

patysio napisał:
martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Krzesło, które rzekomo powoduje działanie czaru, jednocześnie służy do siedzenia podczas godziny, gdy czar nie działa...

Może to taki magiczny zestaw wielofunkcyjny: jednocześnie jest źródłem zaklęcia i pomaga eliminować wszelkie tego zaklęcia niedociągnięcia;)


Ergonomiczność przede wszystkim! Czarownica wszak musiała być bardzo praktyczna Wink


O to to! I jaka oszczędność. Po co kupować dwa specjalistyczne krzesła, skoro można kupić jedno wielofunkcyjne?


Rozdział XII
KRÓLOWA PODZIEMIA


Rilian nie rzuca się w wściekłości na Czarownicę, ale oświadcza, jak się sprawy mają oraz uprzejmym tonem informuje o swoich zamiarach i warunkach. Może gra rolę fakt, że "nie jest łatwo otrząsnąć się w ciągu pół godziny z uroku, który czynił kogoś niewolnikiem przez dziesięć lat", a może tego wymagają dobre maniery, bez względu na to, kim jest przeciwnik.

Czarownica udaje głupią jak Sokrates i zadaje pytania, ale te pytania nie mają doprowadzić rozmówców do myślenia, tylko do ogłupienia. Niekiedy komuś się wyrywa argument, że przeciez też była tam, gdzie oni. Rozmówcy dają się wciągnąć w zabawę dywagacji, toteż powoli dochodzą do wniosku, że czego nie widać, tego nie ma.

Dość odważne ze strony Eustachego, że mówi do dorosłej kobiety: "Och, przestań udawać głupią!" Myślę, że w tamtych czasach dzieci mimo wszystko były wychowywane bardziej surowo. Chyba że w przypadku Eustachego wyszło znów jego nowoczesne wychowanie, które zakłada mówienie do dorosłych jak do równych sobie. Czyli np. po imieniu.

Cytat:
Widzisz tę lampę? Jest okrągła i żółta i oświetla cały pokój; jest też zawieszona u sufitu. Ta rzecz, którą nazywamy słońcem, jest podobna do tej lampy, tyle że jest daleko większa i jaśniejsza. Oświetla ona całe Nadziemie i wisi na niebie.


Porównanie w stylu Lewisa, a jednocześnie coś więcej. Skoro widzimy tylko jeden świat, jak udowodnić istnienie innego w sposób nie do podważenia? To niemożliwe. Pozostaje nam szukać go i obrazować poprzez porównania do widzialnych ("realnych") przedmiotów i procesów. Przypominają mi się przeciwstawne pojęcia: symballein i diaballein, czyli łączyć (w sensie łączyć podobne) i dzielić (urywać związki pomiędzy zjawiskami). Dzieci, Rilian i Błotosmętek widzą podobieństwa, Czarownica stara się je zamazać i ośmieszyć, nazywając wspomnienia mianem "snu". Cudowny rozdział to jest nieprawdaż. Jeden z najlepszych, już nawet mali czytelnicy widzą absurd sytuacji. Bo jeśli można wmówić człowiekowi, że nie istnieje świat, w którym był zgoła niedawno, to wiele rzeczy można człowiekowi wmówić.

Cytat:
A na czym jest zawieszona, mój panie?


Takie uroki symboli, nie są zbyt dokładne:P

Oczywiście Błotowijowi niełatwo wmówić cokolwiek, bo błotowij ma płetwy, które łatwo się przypalają oraz światopogląd sceptyczny. Sceptyczny wobec wszystkiego. Bardzo podoba mi się taki pogląd. Nie lubi, kiedy go ktoś kokietuje. Jedynym sposobem na pozbycie się złudzeń jest w tym przypadkiem ból - wychodzi na to, że najłatwiej nie wierzyć, jeśli komuś jest za dobrze. Teraz powinnam przejść do refleksji, jak to dobrze tak zwanemu współczesnemu człowiekowi i jak przez to łatwo zapomina o śmierci, po czym przytoczyć historyę o jakiejś anonimowej współczesnej pani, której z jakiegoś nagłego powodu przypomniało się o smierci. W starsznie kaznodziejski nastrój wpadłam. Stop it, Olle, stop it.

Cytat:
Ale jeśli tak, to mogę tylko powiedzieć, że te wymyślone rzeczy wydają mi się o wiele bardziej ważne niż tamte prawdziwe. Przypuśćmy, że ta wielka czarna dziura, twoje królestwo, JEST prawdziwym światem. No cóż, muszę wyznać, że to bardzo żałosny świat.


Błotosmętek nawet nie próbuje się dalej kłócić, czy to jawa czy sen, tylko oświadcza, że już woli taki sen od takiej jawy i dziękuje za gościnę. Przyznam, że też czasem pasuję na tym etapie rozmowy z kims, kto mi uparcie wmawia, że jestem taka strasznie głupsza i dalej chce ze mną rozmawiać mimo że nie ma to sensu. Albo się wierzy, albo nie. Zawsze można pogadać o pogodzie.

Cytat:
Jej nogi splątały się ze sobą, a stopy znikły. Długi, zielony tren sukni zgrubiał i jakby się wypełnił, zrastając w jedno z poskręcaną, zieloną kolumną jej nóg.


Może się czepiam, ale jakim sposobem było widoczne, że nogi się jej ze sobą poskręcały? Miała, za przeproszeniem, krótką bądź przezroczystą spódnicę?

Julia jest taka odważna, że nie zemdlała. Musi pochodzić ze szlachetnego rodu!

Cytat:
- (...) Zostało trochę wina. Warto się orzeźwić i wypić nasze zdrowie. A potem pomyślimy, co robić dalej.
- Wyśmienity pomysł, mości książę - powiedział Eustachy.


Tiaaaa.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 20:38, 16 Cze 2011 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:
A tak w ogóle, a propos planów prostych i łatwych do zapamiętania - nie uważacie, że plan PwZS jest strasznie skomplikowany? Porwać księcia, trzymać go pod zaklęciem przez 10 lat, wyrwać Ziemistych z Bizmu, kopać jakieś tunele... Czy naprawdę nie było prostszego sposobu na objęcie narnijskiego tronu? Nie mówiąc już o tym, że po co w ogóle jej narnijski tron - podejrzewam, że biorąc pod uwagę jej charakter, raczej tron takiego Kalormenu bardziej by jej odpowiadał:P


Oj tam Kalormen. Czarownica chce najwidoczniej rzeczy, których nie może mieć - to ambitna osoba.


O, o, a tron Kalormenu to niby może mieć? Już to widzę, jak się podkopuje z tej swojej północy aż pod Taszbaan:) Potem w tak powstałym tunelu można by zbudować metro;)

Olle napisał:
patysio napisał:
Pomyślałam sobie jeszcze, jakim musiało to być dla niego okropnym przeżyciem przez te wszystkie lata, gdy co noc podczas tej godziny jedynym jego towarzystwem była Czarownica...! Ciary, normalnie. Może dziwić, że człowiek po czymś takim będzie w stanie wrócić na powierzchnię i stać się normalnie funkcjonującym członkiem społeczeństwa - no ale cóż, to baśń, a nie powieść psychologiczna:)


Myślę, że konieczna była pomoc psychologa. "Czy potknąłeś się o krawężnik? Doświadczyłeś wypadku rowerowego? Czy może byłeś królewiczem porwanym przez Czarownicę? Zgłoś się do nas!"


Nie chciałabym wyjść na czepialską, ale to ja napisałam, nie Patyś:) A co do meritum (?): myślisz, że narnijska służba zdrowia funkcjonuje na podobieństwo szwedzkiej...?

Olle napisał:
martencja napisał:
Hehe, takich zasad jest w OzN, obawiam się, więcej (chociażby to, że zaklęcie PwZN przestaje działać na jedną godzinę na dobę). Ale może PwZN tylko tak Rilianowi powiedziała, żeby go skłonić do współdziałania? Swoją drogą, coś wiemy na temat trwałości narnijskich małżeństw, tzn. czy można wziąć rozwód? Bo jeśli nie, to tym bardziej PwZN mogło zależeć jedynie na osadzeniu za wszelką cenę Riliana na tronie, wyjście za niego za mąż i wtedy już byłaby nie do ruszenia, czy zaklęcie by działało, czy nie:P


Rozwód w Narni! Marto, na grzywę Lwa:D


A dlaczegóż nie, właściwie? W końcu w Narni nie ma religii, a przynajmniej nie zinstytucjonalizowanej religii, której instytucje mogłyby stać na straży tego typu rzeczy, a więc pozostaje ślub cywilny. A jakie są powody, żeby ślubu cywilnego miało się nie dać rozwiązać?:) (Niektóre religijne też się zresztą da, np. muzułmański)

Olle napisał:
martencja napisał:
A_g_a_ napisał:
Na chwilkę wrócę do poprzedniego rozdziału. Opis Riliana:

Cytat:
Ubrany był na czarno i w ogóle trochę przypominał Hamleta.


Nie wiem, czy widząc kogoś ubranego na czarno moje pierwsze skojarzenie byłoby z Hamletem... A już tym bardziej wątpię, by dzieci czytające SK miały pojęcie, kimże ów bohater był...


No nie wiem, myślę, że angielskie dzieci w czasach Lewisa, przynajmniej te, które już chodziły do podstawówki, mogły wiedzieć.


Mi się też zdaje, że jednak mogły wiedzieć, zwłaszcza że to jest jakby taki ich wieszcz narodowy... Choćby z przedstawień, na kóre zapewne zaciągali ich w szkołach. nawet eksperymentalnych;)


Nie tak jakby, tylko oni go tam czczą bardziej niż u nas Mickiewicza i Słowackiego razem wziętych! A te przedstawienia to nawet bardziej sensownie tu pasują, niż lektura samej sztuki - bo to pewnie właśnie na podstawie tego rodzaju przedstawień angielska młodzież wyrabiała sobie obraz Hamleta jako człowieka odzianego w czerń i z chmurnym wyrazem...

Olle napisał:
martencja napisał:
A swoją drogą, jeżeli tak co noc miał całą godzinę wyciętą, to musiał zapewne chodzić stale niewyspany!:P


Może sypiał w chwilach, kiedy miał na sobie czarną zbroję:P


Co by wyjaśniało, dlaczego się wtedy nie odzywał!

Olle napisał:
Rilian nie rzuca się w wściekłości na Czarownicę, ale oświadcza, jak się sprawy mają oraz uprzejmym tonem informuje o swoich zamiarach i warunkach. Może gra rolę fakt, że "nie jest łatwo otrząsnąć się w ciągu pół godziny z uroku, który czynił kogoś niewolnikiem przez dziesięć lat", a może tego wymagają dobre maniery, bez względu na to, kim jest przeciwnik.


Też mi się to rzuciło w oczy. Zawsze wszak trzeba najpierw spróbować dyplomacji, zanim się weźmie do walki:) Poza tym, Czarownica i Rilian mówią bardzo dworskim, starodawnym językiem - te wszystkie thou, thy, shalt, hangeth, giveth... W przeciwieństwie do dzieci i Błotosmętka, który w ogóle wspina się na wyżyny dworskości stwierdzeniem: ...you can play that fiddle till your fingers drop off;)

Czary Pani w Zielonej Sukni uważam za jeden z lepszych wymysłów Lewisa. Niezależnie, czy się pojmuje tę scenę symbolicznie, czy też nie, bardzo to sprytnie sobie obmyślił. Łącznie z tym, że poddanie się czarom przynosi ulgę. Niestety nie stać mnie na tak głębokie przemyślenia, jak Olle, więc może na tym poprzestanę...

Olle napisał:
Oczywiście Błotowijowi niełatwo wmówić cokolwiek, bo błotowij ma płetwy, które łatwo się przypalają...


No właśnie chyba nie tak łatwo - przynajmniej napisane jest, że to mniej boli, niż gdyby w ogień wsadził stopę człowiek. A swoją drogą, ciekawi mnie, czy on potem z tą poparzoną stopą tak normalnie chodził - i nie wdarło mu się jakieś zakażenie? Miałam kiedyś do czynienia z przypadkiem kolegi, który nieopatrznie postanowił dołączyć do zabawy chodzenia po rozżarzonych węglach. Nocna wizyta na pogotowiu i mina pielęgniarki oraz lekarza były niezapomniane:) Skończyło się na antybiotykach. But I digress...

Olle napisał:
Jedynym sposobem na pozbycie się złudzeń jest w tym przypadkiem ból - wychodzi na to, że najłatwiej nie wierzyć, jeśli komuś jest za dobrze.


A nie bardziej prozaicznie - że ból otrzeźwia...?

Olle napisał:
Cytat:
Jej nogi splątały się ze sobą, a stopy znikły. Długi, zielony tren sukni zgrubiał i jakby się wypełnił, zrastając w jedno z poskręcaną, zieloną kolumną jej nóg.


Może się czepiam, ale jakim sposobem było widoczne, że nogi się jej ze sobą poskręcały? Miała, za przeproszeniem, krótką bądź przezroczystą spódnicę?


Hehe, good point:)

Olle napisał:
Julia jest taka odważna, że nie zemdlała. Musi pochodzić ze szlachetnego rodu!


A tymczasem mi się zawsze wydawało, że właśnie im bardziej arystokratyczna dama, tym bardziej skłonna do omdleń... Głupia byłam!;)

Olle napisał:
Cytat:
- (...) Zostało trochę wina. Warto się orzeźwić i wypić nasze zdrowie. A potem pomyślimy, co robić dalej.
- Wyśmienity pomysł, mości książę - powiedział Eustachy.


Tiaaaa.


Eeeech, Lewis...:)

Cytat:
All three blows fell at once: Scrubb's (which did not even pierce the scales and did no good)...


Eustachy nauczył się strzelania z łuku i wielu innych pożytecznych rzeczy podczas swoich podróży z Kaspianem, ale w fechtunku najwyraźniej nadal nie jest lepszy niż wtedy, gdy rozbił w drebiezgi Kaspianowy miecz na wężu morskim...

M.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 12:32, 18 Cze 2011 Powrót do góry

Otwieram Srebrne Krzesło na rozdziale 12, a tam "i uznaję za nikczemny zamiar".. - na grzywę Lwa, już nigdy ten przymiotnik nie zabrzmi tak jak przed lekturę pewnego Przewodnika Very Happy

Ale do rzeczy - to jeden z doskonalszych rozdziałów - nie dość, że nieodmiennie przeraża mnie nawet myśl o tym, że tego świata, jaki znam już nie ma, albo co gorsze nigdy nie było. Zawsze mnie taki "motyw" filmowy, serialowy, czy książkowy przerażał.

Nie dość, że Lewis nawiązuje do Platona - (z moich notatek z przeszłości krzyczy ołówkowy zapis - PLATON! Smile A parę stron dalej - dowód ontologiczny Anzelma - za dużo tej filozofii Smile

To jeszcze przedstawiona zostaje niemal hipnotyczna metoda kuszenia, w LCiss Biała Czarownica kusiła przysmakami i wizją królewskiej przyszłości, tutaj jest jeszcze "lepiej" bo żadnych obietnic nie ma, a tylko świadomość straszliwej teraźniejszości. Co ciekawe wyrywa z niej dopiero akt bohaterstwa i fizycznego bólu. Albo rzeczywiście ból otrzeźwia, albo trzeba naprawdę sporego wysiłku by wyplatać się z sieci kusiciela/ki.

Śluby w Narnii - ciekawy wątek się szykuje...
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 21:34, 28 Cze 2011 Powrót do góry

Podjęłam się misji rozpoczęcia nowego rozdziału. No to się wywiązuję:)

Chapter XIII
UNDERLAND WITHOUT THE QUEEN


No i znów okazuje się, że zadaję głupie pytania, bo zaraz na początku kolejnego rozdziału została poruszona kwestia opatrzenia poparzonej Błotosmętkowej stopy. Cieszę się, że nie będzie musiał zażywać antybiotyków!

Ale do rzeczy. Napięcie w tym rozdziale rośnie z minuty na minutę. Szybko okazuje się, że zabicie złej Czarownicy bynajmniej nie rozwiązuje problemów bohaterów: świat wokół nich zaczyna się sypać, a poza tym Ziemiści najwyraźniej coś knują. Przemierzają więc wszyscy, czając się na siebie nawzajem, ulice podziemnego miasta, jak, nie przymierzając, żołnierze w jakiejś współczesnej wojnie, w której bitwy toczą się na ulicach bliskowschodnich miast (czy też częściej wśród ich ruin). Julia ma okazję wykazać się odwagą i przydatnymi umiejętnościami, ponieważ umie jeździć konno i wcale nie boi się niespokojnych koni, a także po raz drugi już tej nocy przedstawiana jest jej perspektywa wszystkich jej towarzyszy ginących wokół niej, podczas gdy ona zostaje pozostawiona na pastwę przeciwnika:

Cytat:
"Then, Madam," said the Prince, "you shall see us die fighting around you, and you must commend yourself to the Lion."


Bardzo pocieszające. Jak wiadomo, dziewczyna nie ma możliwości walczyć za siebie, ponieważ, jak pamiętamy, to nie wygląda ładnie. A prawdziwa kobieta nawet w chwili największego kryzysu musi dbać o estetykę. Rilian natomiast ma kolejną okazję do wygłaszania niezwykle rycerskich, bohaterskich mów (masz rację Olle, coś z tymi genami jest!):

Cytat:
"Doubtless," said the Prince, "this signifies that Aslan will be our good lord, whether he means us to live or die. And all's one, for that. Now, by my counsel, we shall all kneel and kiss his likeness, and then all shake hands one with another, as true friends that may shortly be parted. And then, let us descend into the city and take the adventure that is sent us."


Atmosfera robi się tak poważna, że Julia i Eustachy przepraszają się nawzajem za wszelkie przeszłe urazy, używając przy tym - po raz pierwszy! - Christian names, because one didn't do it at school. Oczywiście. Nie w tej szkole! I w tłumaczeniu to chyba nie całkiem tak, bo pan P. zdaje się używał imion bohaterów w dialogach...

W końcu jednak, inaczej Lewis nie byłby Lewisem, napięcie zostaje rozładowane w komicznej scenie w udziałem Błotosmętka i jego pogryzionych dłoni:) Ci, których bohaterowie uznawali za wrogów okazują się być tak samo wrogami (a nawet ofiarami, ale to już nieco uprzedzanie faktów z kolejnego rozdziału) Czarownicy, jak Rilian & co. Co jest, uważam, bardzo ciekawym rozwiązaniem, z którego można wyciągnąć wniosek, że nie należy ludzi (oraz gnomów) oceniać zbyt pochopnie, a czasem sprawy są bardziej skomplikowane, niż nam się wydaje. Dobrze, że odkryli to, nim doszło do jakiejś tragedii, np. zanim bohatersko, acz bez zastanowienia, rzucili się na siebie nawzajem z mieczami.

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Wto 21:37, 28 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)