Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ostatnia Bitwa Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 0:26, 21 Sty 2014 Powrót do góry

Rozdział IX
WIELKIE ZGROMADZENIE NA WZGÓRZU STAJNI


Cytat:
Teraz jest jasne, że szympans obmyślił wszystko o wiele lepiej i dokładniej, niż sądziliśmy. Bez wątpienia miał od dawna tajne konszachty z Tisrokiem i gdy tylko znalazł lwią skórę, dał mu znać, by przygotował swą flotę do ataku na Ker-Paravel i na całą Narnię.


Patrzcie jednorożca, jaki doinformowany i jak się łatwo domyślił tej teorii spiskowej.

Cytat:
— Nie, nie, nie! — przerwała mu Julia, bardzo blada, gdy zaczęła mówić, potem nagle bardzo czerwona i znowu blada. — Nigdzie stąd nie odejdziemy i nie obchodzi mnie, co mówisz. Wytrwamy przy tobie do końca, cokolwiek się stanie, prawda, Eustachy?


Bardzo podoba mi się ten szczegółowy opis twarzy Julii:D Od razu widać, że Julia to bohaterskie dziecko, ale nadal dziecko. Lewis mówi małym czytelnikom: Julia jest taka jak wy - boi się, ale podejmuje odważne decyzje.

Cytat:
— Oczywiście, ale i tak nie ma sensu o to się spierać — rzekł Eustachy, wsadziwszy ręce do kieszeni (i zapominając, jak dziwacznie to wygląda, jeśli się ma na sobie kolczugę).


Eustachy to wiedział, ale zapomniał.

Cytat:
— Bo, widzicie, nie mamy żadnego wyboru. Co komu przyjdzie z mówienia o naszym powrocie, jeśli zupełnie nie wiemy, jak to zrobić? Przecież nie mamy magicznych pierścieni?
To, co powiedział, brzmiało bardzo rozsądnie, ale Julia rozszarpałaby go za to na strzępy. Eustachy zawsze myślał piekielnie trzeźwo, nawet kiedy innych ogarniało podniecenie.


Chyba za to lubimy Eustachego, no nie?Smile Eustachy trochę przypomina Edmunda.

Kwestia imienia "Taszlan" -> Już wcześniej Martencja wspomniała o ostrzeżeniu przed new age'em. Może o to tutaj chodzi? O potępienie połączenia wszystkich religii w sztuczny sposób?... Jak się potem dowiemy, nawet Kalormeńczyk odnajdzie się w Nowej Narni dzięki swojej dobrej, głębokiej wierze w swoje nienarnijskie bóstwo. Lewis piętnuje hybrydowe religie pozszywane na podobieństwo potwora dra Frankensteina, ale nie odrzuca innych religii samych w sobie (przynajmniej nie zupełnie;). Zacytuję tu zdanie z "Chrześcijaństwa po prostu": Wzajemna duchowa (jeśli nie doktrynalna) bliskość Kościołów chrześcijańskich okazuje się bowiem najsilniejsza w samym centrum każdego z nich, tam gdzie zamieszkują jego najwierniejsze dzieci. Być może wg Lewisa to się w pewnym stopniu tyczy również innych religii.

Cytat:

— Co się stanie, jak nas zabiją?
— No, chyba będziemy martwi.


Coraz poważniej i poważniej. Nadchodzą rozmowy o śmierci - dzieci w końcu się zorientowały, że chyba nie żyją.

Są różne tendencje w literaturze dla dzieci, teraz nawet się o śmierci trochę pisze (taka moda chyba), ale ogólnie mówienie na ten nieprzyjemny temat przyprawia rodziców o mdłości i nie lubią, kiedy dzieci go poruszają. Czego ni widać, tego nie ma, prawda? No a Lewis pisze dzieciom o śmierci, ot tak. Eustachy i Julia tak sobie po prostu wzięli i umarli. W sumie na razie nawet było fajnie, bo tylko szarpnięcie Brytyjskich Kolei i są w Narni. Bez bólu i niedogodności, przynajmniej fizycznych.


Cytat:
A Tirian słuchał tego wszystkiego i myślał: „A co z Taszem?" W głębi serca czuł, że nie spełni się nic z tego, o czym z takim zapałem mówił Pogin. Ale nie powiedział tego na głos.


Lewis jest mistrzem w przekładaniu smutnych elementów z niesmutnymi. Chwilę dalej znajdziemy fragment:

Cytat:
Obudzili Dalwida, który spał z głową schowaną pod skrzydłem (sprawiało to wrażenie, jakby w ogóle nie miał głowy)(...)


Pogrążyliśmy się już w ponurym nastroju, nawet trochę płakaliśmy, dopadła nas melancholia. Narnia ulega zagładzie, a śpiący orzeł wygląda, jakby nie miał głowy. To nas trochę rozwesela w tych mrocznych chwilach.

Cytat:
Trudno tą drogę opisać, jeśli się nie chce poświęcić na to wielu stronic — a ja nie chcę. Wielką przygodę stanowiło już samo przekradanie się od jednego zakrytego miejsca do drugiego, a trzeba do tego dodać bardzo dłużące się chwile oczekiwania między tymi przeskokami, a także wiele fałszywych alarmów.


I chwała ci za to, autorze, że nie chcesz opisywać. Niektórzy by opisali. I z jakim wdziękiem, autorze, to skróciłeś! Weźmy na przykład taką bitwę o Śródziemie, gdyby Tolkien nie chciał jej opisywać: wielką przygodę stanowił bieg dwu armii naprzeciwko siebie. Niektórzy zginęli, a niektórzy nie, koniec.

Cytat:
— Pocałujmy się, Klejnocie — szepnął. — Jestem pewien, że to nasza ostatnia noc na tym świecie. Jeśli kiedykolwiek uraziłem cię czymś, dużym czy małym, wybacz mi to teraz.
— Umiłowany królu — odparł jednorożec — prawie bym chciał, aby tak było, bo mógłbym ci teraz wybaczyć.


Love, love. Niniejszym Klejnot zdobywa zwycięstwo w konkursie na najbardziej dworskiego jednorożca.

I znowu kończy się jeszcze gorzej niż zaczyna, po drodze dając trochę nadziei, że może być lepiej.


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Wto 0:33, 21 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 22:02, 22 Sty 2014 Powrót do góry

Olle napisał:
martencja napisał:

(Offtop: A co do klipu Olle, już od jakiegoś czasu w tej scenie zastanawia mnie kwestia butów. No bo próbuję sobie wyobrazić, jak ta sytuacja musiała wyglądać, zanim bohaterowie doszli do tego punktu, który widzimy na filmie: "Jesteśmy bardzozłymi zbirami, którzy nie zawahają się przed torturowaniem bezbronnej kobiety, muahahahaaaa! Ale jej buty ułożymy porządnie, równiutko, na boczku, bo jeszcze się zawieruszą. Albo, nie daj Boże, ubrudzą!")


Zawsze mogą je potem przygarnąć, a na co im brudne??


Albo sprzedać okazyjnie. Każdy grosz się przyda.

Olle napisał:
martencja napisał:

Tak mi się skojarzyło - Joanne Rowling powtarzała wiele razy, że kolejne tomy "Harry'ego Pottera" są coraz poważniejsze, bo książki mają dorastać razem z ich czytelnikami. Tu w sumie jest podobnie: ostatnia część cyklu jest pod wieloma względami najbardziej mroczna i nie tak prostolinijna jak wiele poprzednich. Czy można to podobnie zinterpretować: że czytelnicy są już nieco dojrzalsi niż ci, co czytali LCiSS?


No cóż, trudno opisywać koniec świata w sposób łagodny i pogodny. Zastanawiam się, jak szybko musiałabym dorastać, skoro ostatnio pięć opasłych tomiszczy pewnej serii przeczytałam w 3 miesiące. Nie znam twórczości p. Rowling, ale może to ona dorastała w trakcie pisania i przenosi swoje odczucia na czytelników?;)


Wydaje mi się, że tu chodziło raczej o czas pisania i wydawania książek, który dyktował w tamtym czasie tempo czytania (bo jak już są wszystkie wydane, HP też można spokojnie przeczytać w kilka tygodni). A co do dorastania pani Rowling w trakcie pisania - raczej źle by to o niej świadczyło, gdyby w tym czasie się NIE rozwinęła;)

Olle napisał:
Rozdział IX
WIELKIE ZGROMADZENIE NA WZGÓRZU STAJNI


Cytat:
Teraz jest jasne, że szympans obmyślił wszystko o wiele lepiej i dokładniej, niż sądziliśmy. Bez wątpienia miał od dawna tajne konszachty z Tisrokiem i gdy tylko znalazł lwią skórę, dał mu znać, by przygotował swą flotę do ataku na Ker-Paravel i na całą Narnię.


Patrzcie jednorożca, jaki doinformowany i jak się łatwo domyślił tej teorii spiskowej.


Mnie tam zastanawia, jak taki prosty szympans z peryferiów Narni miałby nawiązać tak bliskie kontakty ze służbami Tisroka... Chyba że jego agenci aktywnie przeszukiwali cały narnijski świat i wszędzie werbowali agentów. I mieli już całą siatkę, porozsiewaną w różnych miejscach. To by wyjaśniało tak szybkie zajęcie Narni:)

Tirian, wyliczając, czego to się Julii i Eustachemu nie udało dokonać w czasie bieżącego pobytu w Narni, jako zasługę Eustachego wymienia: "...and you, Eustace, killed your man." Niezwykle szlachetna i satysfakcjonująca misja, doprawdy!

Olle napisał:
Cytat:
— Oczywiście, ale i tak nie ma sensu o to się spierać — rzekł Eustachy, wsadziwszy ręce do kieszeni (i zapominając, jak dziwacznie to wygląda, jeśli się ma na sobie kolczugę).


Eustachy to wiedział, ale zapomniał.


Może już mu wcześniej zwracano na to uwagę. "Te, Eustachy, wyjmij łapy z kieszeni, bo ci się kolczuga podwija! Jeszcze dostaniesz strzałę w tyłek!"

Olle napisał:
Cytat:
— Bo, widzicie, nie mamy żadnego wyboru. Co komu przyjdzie z mówienia o naszym powrocie, jeśli zupełnie nie wiemy, jak to zrobić? Przecież nie mamy magicznych pierścieni?
To, co powiedział, brzmiało bardzo rozsądnie, ale Julia rozszarpałaby go za to na strzępy. Eustachy zawsze myślał piekielnie trzeźwo, nawet kiedy innych ogarniało podniecenie.


Chyba za to lubimy Eustachego, no nie?:) Eustachy trochę przypomina Edmunda.


Ja lubię za to, owszem, przyznam się. Też bym pewnie wyskoczyła z czymś tak praktycznym na jego miejscu.

Olle napisał:
Cytat:

— Co się stanie, jak nas zabiją?
— No, chyba będziemy martwi.


Coraz poważniej i poważniej. Nadchodzą rozmowy o śmierci - dzieci w końcu się zorientowały, że chyba nie żyją.


To takie praktyczne pytanie, które i mnie by intrygowało, gdyby Lewis sam go nie podjął (i zarazem uchylił się od jednoznacznej odpowiedzi). W ekranizacji doszli do tego etapu już w KK:)

Olle napisał:
Są różne tendencje w literaturze dla dzieci, teraz nawet się o śmierci trochę pisze (taka moda chyba), ale ogólnie mówienie na ten nieprzyjemny temat przyprawia rodziców o mdłości i nie lubią, kiedy dzieci go poruszają. Czego ni widać, tego nie ma, prawda?


Eee, czy ja wiem? Jest mnóstwo książek dla dzieci, które poruszają kwestię śmierci.

Olle napisał:
No a Lewis pisze dzieciom o śmierci, ot tak. Eustachy i Julia tak sobie po prostu wzięli i umarli. W sumie na razie nawet było fajnie, bo tylko szarpnięcie Brytyjskich Kolei i są w Narni. Bez bólu i niedogodności, przynajmniej fizycznych.


Eustachy to chyba jakąś niebywałą intuicję miał, że z tego szarpnięcia wydedukował już katastrofę kolejową z ofiarami śmiertelnymi... I tak w ogóle: jeżeli Aslan ich przeniósł do Narni zanim jeszcze zginęli (no bo od szarpnięć to się jeszcze nie umiera), to ciekawe, czy Julia i Eustachy właściwie byli w pociągu, kiedy się wykoleił, ergo, czy rzeczywiście w nim zginęli?

Ciekawa jest ta dyskusja między Julią a Eustachym, że lepiej jest żyć krótko w Narni niż całe życie nie zaznawszy narnijskiej przygody. Julia przedstawia to życie w naszym świecie jako stopniowe staczanie się w demencję. Czyli można zinterpretować, że życie bez Narni byłoby życiem niepełnym, ograniczonym duchowo?

Olle napisał:
Cytat:
Trudno tą drogę opisać, jeśli się nie chce poświęcić na to wielu stronic — a ja nie chcę. Wielką przygodę stanowiło już samo przekradanie się od jednego zakrytego miejsca do drugiego, a trzeba do tego dodać bardzo dłużące się chwile oczekiwania między tymi przeskokami, a także wiele fałszywych alarmów.


I chwała ci za to, autorze, że nie chcesz opisywać. Niektórzy by opisali. I z jakim wdziękiem, autorze, to skróciłeś! Weźmy na przykład taką bitwę o Śródziemie, gdyby Tolkien nie chciał jej opisywać: wielką przygodę stanowił bieg dwu armii naprzeciwko siebie. Niektórzy zginęli, a niektórzy nie, koniec.


:D
Ja to bym najbardziej chciała, żeby Peter Jackson wziął czasem od Lewisa lekcje w zakresie prowadzenia narracji;)

Olle napisał:
Cytat:
— Pocałujmy się, Klejnocie — szepnął. — Jestem pewien, że to nasza ostatnia noc na tym świecie. Jeśli kiedykolwiek uraziłem cię czymś, dużym czy małym, wybacz mi to teraz.
— Umiłowany królu — odparł jednorożec — prawie bym chciał, aby tak było, bo mógłbym ci teraz wybaczyć.


Love, love. Niniejszym Klejnot zdobywa zwycięstwo w konkursie na najbardziej dworskiego jednorożca.


Ach, och, ach;)!

Olle napisał:
I znowu kończy się jeszcze gorzej niż zaczyna, po drodze dając trochę nadziei, że może być lepiej.


Kolejna cegiełka w budowaniu tego, o czym pisałam od początku tego tomu: zagłady Narni nie przynosi wielka wojna albo kataklizm, ale przekręt. Co uważam za rozwiązanie ze strony autora zaskakujące i inteligentne, nawet jeżeli przykre dla czytelnika.

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 13:21, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 14:43, 26 Sty 2014 Powrót do góry

Olle napisał:
Eustachy i Julia tak sobie po prostu wzięli i umarli. W sumie na razie nawet było fajnie, bo tylko szarpnięcie Brytyjskich Kolei i są w Narni. Bez bólu i niedogodności, przynajmniej fizycznych.

I bez tej nieestetycznej fizjologii Wink

Olle napisał:
Pogrążyliśmy się już w ponurym nastroju, nawet trochę płakaliśmy, dopadła nas melancholia. Narnia ulega zagładzie, a śpiący orzeł wygląda, jakby nie miał głowy. To nas trochę rozwesela w tych mrocznych chwilach.

Very Happy

Olle napisał:
Cytat:
Trudno tą drogę opisać, jeśli się nie chce poświęcić na to wielu stronic — a ja nie chcę. (...)

I chwała ci za to, autorze, że nie chcesz opisywać. Niektórzy by opisali. I z jakim wdziękiem, autorze, to skróciłeś!

Lewis ma w sobie coś z Eustachego Wink I za to go lubimy!

Olle napisał:
Cytat:
— Pocałujmy się, Klejnocie — szepnął. (...)

Love, love.

Prawie jak Admirał Nelson i jego "Kiss me, Hardy" Wink Swoją drogą, może to taka narodowa przypadłość - Anglicy, zanim umrą (na polu bitwy), całują kogo/co mają pod ręką.

martencja napisał:
Tirian, wyliczając, czego to się Julii i Eustachemu nie udało dokonać w czasie bieżącego pobytu w Narni, jako zasługę Eustachego wymienia: "...and you, Eustace, killed your man." Niezwykle szlachetna i satysfakcjonująca misja, doprawdy!

Wszak zabił "niewiernego" - niech żyje narnijski ekstremizm!

martencja napisał:
Olle napisał:
Cytat:
— Bo, widzicie, nie mamy żadnego wyboru. Co komu przyjdzie z mówienia o naszym powrocie, jeśli zupełnie nie wiemy, jak to zrobić? Przecież nie mamy magicznych pierścieni?
To, co powiedział, brzmiało bardzo rozsądnie, ale Julia rozszarpałaby go za to na strzępy. Eustachy zawsze myślał piekielnie trzeźwo, nawet kiedy innych ogarniało podniecenie.

Chyba za to lubimy Eustachego, no nie?Smile Eustachy trochę przypomina Edmunda.

Ja lubię za to, owszem, przyznam się. Też bym pewnie wyskoczyła z czymś tak praktycznym na jego miejscu.

Dokładnie tak. Czym tu się podniecać? Wink

martencja napisał:
Ciekawa jest ta dyskusja między Julią a Eustachym, że lepiej jest żyć krótko w Narni niż całe życie nie zaznawszy narnijskiej przygody. Julia przedstawia to życie w naszym świecie jako stopniowe staczanie się w demencję. Czyli można zinterpretować, że życie bez Narni byłoby życiem niepełnym, ograniczonym duchowo?

Mi się też ten fragment spodobał. Interpretuję to w sumie tak, że lepiej żyć krótko, walcząc o to, w co się wierzy, niż żyć długim, wygodnym życiem konformisty, który bardziej ceni to, żeby przeżyć jako jednostka. Odczytuję to tak trochę w kontekście wojny, w której Lewis i inni młodzi ludzie brali udział.

martencja napisał:
Kolejna cegiełka w budowaniu tego, o czym pisałam od początku tego tomu: zagłady Narni nie przynosi wielka wojna albo kataklizm, ale przekręt.

Niestety, jak się okazuje, zło zawsze zaczyna się w sercach ludzi (tudzież małp), a czynniki zewnętrzne mogą jedynie być sprzyjające bądź nie; nie są one jednak bezpośrednią przyczyną.
Swoją drogą - czy to przypadek, że nasz ewolucyjny przodek zapoczątkował koniec świata narnijskiego?

W sumie nie mam nic więcej do napisania na temat tego rozdziału - jedynie refleksje po porównaniu wersji polskiej z oryginalną wersję angielską:

Arrow zwróciłam uwagę na nazwy własne i ich tłumaczenie - orzeł Dalwid to w oryginale Farsight, czyli Ten-Którego-Wzrok-Sięga-Daleko; zawsze myślałam, że Dalwid to po prostu jakaś dziwna wariacja "Dawida" Wink Bardzo ładnie wymyślone, Panie Polkowski!

Arrow w wersji polskiej napisane jest:
Cytat:
Kalormeńczycy nigdy nie czuli się dobrze w lesie.

co przywodzi na myśl podobieństwo do Telmarów. Jednak w wersji angielskiej brzmi to nieco inaczej:
Cytat:
And Calormenes are never good woodsmen.

W każdym bądź razie wychodzi na to, że ten, kto źle czuje się w lesie, to zły człowiek Wink


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 14:45, 26 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 19:27, 30 Lip 2014 Powrót do góry

Ponieważ piszę po długim czasie na samym końcu, żeby nie powiedzieć szarym, to powiem tylko tyle - ostatni tom zawsze kojarzył mi się nie z baśnią ale z koszmarnym snem. Tzn - poprzednie tomy to zawsze były opowieści, wiadomo było mniej więcej jak się skończą, Ostatnia Bitwa jest zupełnie różna od reszty - wszystko dzieje się bardzo szybko, bardzo prawdziwie, zupełnie inaczej niż do tej pory. Przez przymiotnik - ostatni wydarzenia są nieodwracalne, a złe czyny wydają się jeszcze bardziej okrutne. Stąd ostatnia bitwa to chyba jeden z najbardziej prawdziwych tomów Septologii.

Zastanawiam się nad pytaniem Marty - Czyli można zinterpretować, że życie bez Narni byłoby życiem niepełnym, ograniczonym duchowo? I zaraz widzę tu Zuzannę, choć przecież trzeba wziąć pod uwagę i tych co nie poznali Narnii i żyli bez niej. Czy każdy trafia do Narnii na koniec życia? Czy każdy ma swoją Narnię? Nie znam odpowiedzi:)
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:01, 16 Wrz 2014 Powrót do góry

narnijka napisał:
(...)ostatni tom zawsze kojarzył mi się nie z baśnią ale z koszmarnym snem. Tzn - poprzednie tomy to zawsze były opowieści, wiadomo było mniej więcej jak się skończą, Ostatnia Bitwa jest zupełnie różna od reszty - wszystko dzieje się bardzo szybko, bardzo prawdziwie, zupełnie inaczej niż do tej pory.


Ech, może dlatego tak opornie nam idzie Wink

To co, jedziemy z X tomem? Trzeba by wreszcie wejść do tej stajni Wink Ja się chętnie podejmę - niekoniecznie dziś, ale w tym tygodniu na przykład.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 13:40, 21 Wrz 2014 Powrót do góry

Słowo się rzekło, kobyłka u płota!

Rozdział 10
KTO WEJDZIE DO STAJNI?


(brzmi to prawie jak finał jakiegoś kiepskiego reality show: and now... from our 3 contestants... WHO will go into the STAAAAAAABLE?!)

W tym rozdziale dużo jest na temat manipulacji i psychologii tłumu. Pozwólcie, że z lenistwa nie będę wprowadzać w jego treść (jak to dotychczas ładnie robiła Ola), a przystąpię od razu do refleksji - całych dwóch Wink

Rzuciło mi się w oczy, w jaki sposób wypowiadają się główni sprawcy intrygi, czyli Krętacz i Riszda Tarkaan:

Cytat:
Szympans wezwał kota, by wystąpił.
— Ho-ho! A więc ty, zuchwały kocie, chcesz zobaczyć go twarzą w twarz? Chodź więc. Otworzę dla ciebie drzwi. Nie miej do mnie pretensji, jeśli ci wąsy wypadną ze strachu. To już twoja sprawa.


Cytat:
Tirian i jego przyjaciele widzieli tylko plecy Tarkaana, więc nigdy się nie dowiedzieli, jaką miał minę, gdy wzruszył ramionami i powiedział:
— Biorę wszystkich na świadków, że nie jestem winny krwi tego młodego głupca. A więc wejdź, zuchwały młodzieńcze.


Obydwaj starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność, a Riszda to już nieomal zalatuje Piłatem.

Smutna rzecz przytrafia się Imbirowi - traci mowę i popada w zapomnienie.
Cytat:
Imbir zniknął w koronie drzewa. I już nikt więcej go nie zobaczył.

Mam wrażenie, że motyw kogoś, o kim słuch zaginął / nikt go więcej nie zobaczył jest dość częsty w literaturze, ale nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili, gdzie jeszcze się z nim spotkałam.

No i na koniec metafora dnia:
Cytat:
„Chłodny jak kiszony ogórek", szepnął Eustachy.

Very Happy
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Śro 0:01, 12 Lis 2014 Powrót do góry

Na początku chciałam przeprosić za nieobecność na forum i podziękować Patysiowi za rozpoczęcie rozdziału!!

Postaram się poprawić! -.-' Zostało tylko 6 rozdziałów!

martencja napisał:

Mnie tam zastanawia, jak taki prosty szympans z peryferiów Narni miałby nawiązać tak bliskie kontakty ze służbami Tisroka... Chyba że jego agenci aktywnie przeszukiwali cały narnijski świat i wszędzie werbowali agentów. I mieli już całą siatkę, porozsiewaną w różnych miejscach. To by wyjaśniało tak szybkie zajęcie Narni:)


Może to byli szympmasoni;) tacy, no wiecie, z szympmasonerii.

martencja napisał:

"Te, Eustachy, wyjmij łapy z kieszeni, bo ci się kolczuga podwija! Jeszcze dostaniesz strzałę w tyłek!"


Very Happy
A ze strzałą w tyłku trudno myśleć praktycznie.

patysio napisał:
martencja napisał:
Ciekawa jest ta dyskusja między Julią a Eustachym, że lepiej jest żyć krótko w Narni niż całe życie nie zaznawszy narnijskiej przygody. Julia przedstawia to życie w naszym świecie jako stopniowe staczanie się w demencję. Czyli można zinterpretować, że życie bez Narni byłoby życiem niepełnym, ograniczonym duchowo?

Mi się też ten fragment spodobał. Interpretuję to w sumie tak, że lepiej żyć krótko, walcząc o to, w co się wierzy, niż żyć długim, wygodnym życiem konformisty, który bardziej ceni to, żeby przeżyć jako jednostka. Odczytuję to tak trochę w kontekście wojny, w której Lewis i inni młodzi ludzie brali udział.


narnijka napisał:

Zastanawiam się nad pytaniem Marty - Czyli można zinterpretować, że życie bez Narni byłoby życiem niepełnym, ograniczonym duchowo? I zaraz widzę tu Zuzannę, choć przecież trzeba wziąć pod uwagę i tych co nie poznali Narnii i żyli bez niej. Czy każdy trafia do Narnii na koniec życia? Czy każdy ma swoją Narnię? Nie znam odpowiedzi:)


Pomyślałam, że nawet, gdyby mieć przygody w tak zwanym "naszym świecie", to i tak nie będą to przygody narnijskie. Wojny w naszym świecie nie są wojnami romantycznymi, jak w Narni, gdzie wiadomo o co chodzi i za kogo się umiera (a przynajmniej za jakie wartości...). A nawet jeśli wiadomo za kogo się umiera, to czy II wojna światowa była wojną romantyczną?... Nie ma bohaterów, którzy zginęli piękną śmiercią, tylko gnijące trupy. Nie ma wygranych (przynajmniej w naszej części Europy), tylko ciągnące się latami nieporozumienia i traumy. Wojny religijne, jak powszechnie wiadomo, też nie są wojnami, które można nazwać wspaniałą przygodą... no chyba że w powieściach i filmach przygodowych.

Pytanie, czy "bez Narni" nie oznacza dosłownie tego, co oznacza. Bo jeśli tak, to żyjemy w takim razie w bardzo niekorzystnych okolicznościach.
Może chodzi też o sam fakt przeniesienia się gdzie indziej i doznania świadomości, że istnieje jeszcze jakieś inne miejsce, równoległy/prostopadły/przekątny wszechświat, odczucie niezwykłości, ogólnie wiedza, że we're not alone. Ale co wtedy z nieszczęsną Zuzanną, o której wspomniała Narni, co ona widziała, ale wybrała pończochy z tworzywa sztucznego.

martencja napisał:

Ja to bym najbardziej chciała, żeby Peter Jackson wziął czasem od Lewisa lekcje w zakresie prowadzenia narracji;)


Maratony WP trwałyby tylko 9, a nie 12 godzin. A swoją drogą wystarczyłoby, gdyby wziął te lekcje u samego Tolkiena - tam chyba też nie ma tak wielu bitew (pół rozdziału Hobbita = cały film Jacksona).

patysio napisał:
Olle napisał:
Eustachy i Julia tak sobie po prostu wzięli i umarli. W sumie na razie nawet było fajnie, bo tylko szarpnięcie Brytyjskich Kolei i są w Narni. Bez bólu i niedogodności, przynajmniej fizycznych.

I bez tej nieestetycznej fizjologii Wink


No otóż to.

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
— Pocałujmy się, Klejnocie — szepnął. (...)

Love, love.

Prawie jak Admirał Nelson i jego "Kiss me, Hardy" Wink Swoją drogą, może to taka narodowa przypadłość - Anglicy, zanim umrą (na polu bitwy), całują kogo/co mają pod ręką.


Very Happy

patysio napisał:

martencja napisał:
Kolejna cegiełka w budowaniu tego, o czym pisałam od początku tego tomu: zagłady Narni nie przynosi wielka wojna albo kataklizm, ale przekręt.

Niestety, jak się okazuje, zło zawsze zaczyna się w sercach ludzi (tudzież małp), a czynniki zewnętrzne mogą jedynie być sprzyjające bądź nie; nie są one jednak bezpośrednią przyczyną.
Swoją drogą - czy to przypadek, że nasz ewolucyjny przodek zapoczątkował koniec świata narnijskiego?


A to ciekawe zagadnienie jest. Myślę, że nie przypadek. Może to wyraz wtórnego zacofania?...

Przy tym spostrzeżeniu, Patysio, coś sobie uświadomiłam. W Narni występuje całkowity brak dinozaurówSad Nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Ech.

patysio napisał:
Arrow zwróciłam uwagę na nazwy własne i ich tłumaczenie - orzeł Dalwid to w oryginale Farsight, czyli Ten-Którego-Wzrok-Sięga-Daleko; zawsze myślałam, że Dalwid to po prostu jakaś dziwna wariacja "Dawida" Wink Bardzo ładnie wymyślone, Panie Polkowski!


Też mi się bardzo podoba!

patysio napisał:
Arrow w wersji polskiej napisane jest:
Cytat:
Kalormeńczycy nigdy nie czuli się dobrze w lesie.

co przywodzi na myśl podobieństwo do Telmarów. Jednak w wersji angielskiej brzmi to nieco inaczej:
Cytat:
And Calormenes are never good woodsmen.

W każdym bądź razie wychodzi na to, że ten, kto źle czuje się w lesie, to zły człowiek Wink


Może po prostu... bali się pająków? Rolling Eyes


I rozdział 10.

patysio napisał:
W tym rozdziale dużo jest na temat manipulacji i psychologii tłumu.


A jak zręcznie te tłumy zostały zmanipulowane! Naprawdę podziwiam refleks prowadzących, zwłaszcza w momencie, gdy przysadzisty Kalormeńczyk wypadł martwy ze stajni i został obdarzony imieniem Emeta, co z łatwością łyknęła opinia publiczna.

patysio napisał:
Smutna rzecz przytrafia się Imbirowi - traci mowę i popada w zapomnienie.


Moment, kiedy wszarz nie może przemówić, tylko wydaje z siebie miauknięcia, wydał mi się wręcz przerażający. Przypomniał mi się na przykład Muminek, który na skutek czarodziejskiej sztuczki zaczął wyglądać zupełnie inaczej i nikt go nie poznawał i nie chciał wierzyć, że to on.

I ogólnie ta scena jest bardzo ciekawa, może nawet przełomowa - Krętacz i Riszda, mimo wirtuozerii w zwodzeniu tłumów, zaczynają tracić pełną kontrolę. Muszą zacząć ogarniać zdarzenia, których nie da się jednoznacznie wytłumaczyć.

patysio napisał:

No i na koniec metafora dnia:
Cytat:
„Chłodny jak kiszony ogórek", szepnął Eustachy.

Very Happy


Very HappyVery Happy

Cytat:
(...) albo każę moim wojownikom uderzyć na was z gołymi mieczami.


Hmm, a nie przypadkiem "nagimi"?... "Gołe" brzmią jeszcze bardziej sprośnie;)


Cytat:
Co jakiś czas nawiedzała go myśl, że najlepsze, co może teraz zrobić, to dobyć miecza i uderzyć na Kalormeńczyków, ale już za chwilę czuł, że lepiej jeszcze poczekać i zobaczyć, co nowego przyniesie rozwój wypadków. I rzeczywiście, znowu zaczęło się coś dziać.


Wykazał tym samym niezwykłą przewagę rozsądku nad romantyzmem. Rozumiem, że sytuacja wyglądała na beznadziejną, no ale doprawdy...

Cytat:
Był to wysoki, szczupły młodzieniec, nawet piękny, choć w kalormeńskim — posępnym i wyniosłym — stylu.


Panie Lewis, tacy są przecież najładniejsi!


Cytat:
Tasz jest plugawym diabłem


Tirian, jak widać, mógłby zabrać głos w jednym z wątków na tym forum.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Śro 20:17, 12 Lis 2014 Powrót do góry

Olle napisał:
Pomyślałam, że nawet, gdyby mieć przygody w tak zwanym "naszym świecie", to i tak nie będą to przygody narnijskie. (...) Nie ma bohaterów, którzy zginęli piękną śmiercią, tylko gnijące trupy.

Olle... co ostatnio czytałaś? Very Happy Waham się między Dickensem, Baudelairem i Koheletem Wink
Co do reszty cytatu - to zgadzam się, że chodzi chyba jednak o to, że życie ziemskie jest przy życiu narnijskim jak cień życia. Albo jak zwykły tablet przy tablecie Sony Xperia. Wyblakły.

Olle napisał:

patysio napisał:
Swoją drogą - czy to przypadek, że nasz ewolucyjny przodek zapoczątkował koniec świata narnijskiego?

A to ciekawe zagadnienie jest. Myślę, że nie przypadek. Może to wyraz wtórnego zacofania?...


Wrócimy na drzewa!

Olle napisał:
Przy tym spostrzeżeniu, Patysio, coś sobie uświadomiłam. W Narni występuje całkowity brak dinozaurówSad Nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Ech.

Very Happy Trzeba to naprawić w naszej po-mo ekranizacji!

PS. A Lewis uznawał ewolucję? Czy był konserwą pod tym względem?

Olle napisał:

Może po prostu... bali się pająków? Rolling Eyes

Cierpieli na dendrofobię z elementamii arachnofobii.

Olle napisał:

I rozdział 10.
patysio napisał:
W tym rozdziale dużo jest na temat manipulacji i psychologii tłumu.

A jak zręcznie te tłumy zostały zmanipulowane! Naprawdę podziwiam refleks prowadzących, zwłaszcza w momencie, gdy przysadzisty Kalormeńczyk wypadł martwy ze stajni i został obdarzony imieniem Emeta, co z łatwością łyknęła opinia publiczna.

Generalnie ten tłum Narnijczyków pod stajnią nie jest zbyt mądry... Zawsze mnie to irytowało.

Olle napisał:

Cytat:
(...) albo każę moim wojownikom uderzyć na was z gołymi mieczami.

Hmm, a nie przypadkiem "nagimi"?... "Gołe" brzmią jeszcze bardziej sprośnie;)

Hehe. No bo to Kalormeńczycy, wiesz... Oni są plugawi i ich miecze są plugawe.

Olle napisał:
Cytat:
Był to wysoki, szczupły młodzieniec, nawet piękny, choć w kalormeńskim — posępnym i wyniosłym — stylu.

Panie Lewis, tacy są przecież najładniejsi!

Ech, ten Lewis... co on wiedział o mężczyznach!

Olle napisał:
Cytat:
Co jakiś czas nawiedzała go myśl, że najlepsze, co może teraz zrobić, to dobyć miecza i uderzyć na Kalormeńczyków, ale już za chwilę czuł, że lepiej jeszcze poczekać i zobaczyć, co nowego przyniesie rozwój wypadków. I rzeczywiście, znowu zaczęło się coś dziać.

Wykazał tym samym niezwykłą przewagę rozsądku nad romantyzmem. Rozumiem, że sytuacja wyglądała na beznadziejną, no ale doprawdy...

Olle napisał:
Cytat:
Tasz jest plugawym diabłem

Tirian, jak widać, mógłby zabrać głos w jednym z wątków na tym forum.

...i niewątpliwie spodobałby mu się nikczemny przewodnik Very Happy
Nawiązując do mojego wcześniejszego sądu nt tłumu pod stajnią, chciałoby się rzec - jaki pan taki kram. Tirian jest zdecydowanie typem mięśniaka. Myślę, że gdyby odwiedził nasz świat mogłoby to wyglądać podobnie jak tutaj.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Śro 20:19, 12 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 23:03, 19 Gru 2014 Powrót do góry

Wreszcie, po długim czasie, przychodzę tu jak ta córka marnotrawna, żeby się wypowiedzieć...

Zgadzam się, manipulacja tłumem pokazana jest w tym rozdziale świetnie. To, że tłum okazuje się dość głupiutki chyba bym interpretowała tak, że to mieli być tacy niewinni prostaczkowie. Gdzie mieli w końcu nabrać obycia? Jakieś szkoły Tirian w swoim państwie utrzymywał, na ten przykład?:P Ostatnia wzmianka o szkole była, o ile pamiętam, w KK i była ona utrzymana w tonie negatywnym.

patysio napisał:
Smutna rzecz przytrafia się Imbirowi - traci mowę i popada w zapomnienie.
Cytat:
Imbir zniknął w koronie drzewa. I już nikt więcej go nie zobaczył.

Mam wrażenie, że motyw kogoś, o kim słuch zaginął / nikt go więcej nie zobaczył jest dość częsty w literaturze, ale nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili, gdzie jeszcze się z nim spotkałam.


W sagach islandzkich zawsze jak ktoś po raz ostatni pojawia się w tekście, okraszone to jest komentarzem "W tym momencie wychodzi z sagi":) A swoją drogą, dopiero teraz mnie naszła taka refleksja, że z kilku znaczeń słowa "ginger" Polkowski wybrał, tłumacząc, akurat "imbir" a nie bardziej oczywistego "rudzielca". W ten sposób chyba jest ciekawiej, choć nie jestem pewna, czy bardziej zgodnie z zamysłem autora.

Zgadzam się z Olle, że motyw z Imbirem, który traci mowę, świetnie pokazuje grozę sytuacji, jaką musieli odczuwać zebrani, wychowani przecież w takim przeświadczeniu, że mowa jest darem Aslana, którego utrata jest największą karą...

patysio napisał:
No i na koniec metafora dnia:
Cytat:
„Chłodny jak kiszony ogórek", szepnął Eustachy.

:D


A bo to taki idiom angielski, "cool as a cucumber", a Polkowski przetłumaczył go dosłownie...

Olle napisał:

Przy tym spostrzeżeniu, Patysio, coś sobie uświadomiłam. W Narni występuje całkowity brak dinozaurów:( Nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Ech.


Wyprzedzając o kilka rozdziałów, to ja zawsze myślałam, że "Dragons and Giant Lizards", które się pojawiają za Drzwiami stajni po tym, jak Aslan je otwiera, to nawiązanie do dinozaurów.

patysio napisał:
Olle napisał:

Cytat:
(...) albo każę moim wojownikom uderzyć na was z gołymi mieczami.

Hmm, a nie przypadkiem "nagimi"?... "Gołe" brzmią jeszcze bardziej sprośnie;)

Hehe. No bo to Kalormeńczycy, wiesz... Oni są plugawi i ich miecze są plugawe.


:D

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Był to wysoki, szczupły młodzieniec, nawet piękny, choć w kalormeńskim — posępnym i wyniosłym — stylu.

Panie Lewis, tacy są przecież najładniejsi!

Ech, ten Lewis... co on wiedział o mężczyznach!


A ja tu chciałam zwrócić uwagę, że od razu można poznać pozytywnego Kalormeńczyka po tym, że jest piękny (nawet jeżeli jedynie "in the dark, haughty, Calormene way". No bo jednak Kalormeńczyk nie może być równie piękny jak narnijski blondyn:P). Ech, takie to Lewisowsko-Tolkienowskie założenie, że szlachetność znajduje odbicie w powłoce zewnętrznej...

patysio napisał:
Nawiązując do mojego wcześniejszego sądu nt tłumu pod stajnią, chciałoby się rzec - jaki pan taki kram. Tirian jest zdecydowanie typem mięśniaka. Myślę, że gdyby odwiedził nasz świat mogłoby to wyglądać podobnie jak tutaj.


:) Oj racja, racja... Najpierw się nie pilnuje spraw państwa, to potem pozostaje już tylko za szablę chwytać, na koń siadać.

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Pon 21:34, 07 Mar 2016 Powrót do góry

To co, czyta ktoś jeszcze?
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 20:09, 24 Mar 2016 Powrót do góry

Czytam stale, choć wybrane fragmenty:) A muszę znowu tu [oczytać bo to odświeża spojrzenie:)
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 21:37, 04 Mar 2017 Powrót do góry

Upłynęły ponad dwa lata odkąd tu ostatnio byłam! I chyba tak dawno właśnie nie zaglądałam do niczego narnijskiego. Ale dzisiaj mnie jakoś naszło. Naszło mnie, bo sprawdzałam rozdział pracy licencjackiej mojej studentki o skandynawskich inspiracjach w "Wiedźminie 3", z której to się dowiedziałam, że jest tam gród, który się nazywa Kaer Trolde, przy czym "kaer" pochodzi od celtyckiego "cair", tak samo jak "Ker" w Ker Paravel. No i refleksja mi się nasunęła, że tak to jest, jak się wszyscy autorzy fantastyki inspirują tym samym, że potem mamy nazwy własne o tym samym źródłosłowie w zupełnie innych fantastycznych światach. Bardzo to meta.

Ale nie o tym chciałam. Tylko o tym, że skoro już zajrzałam do "Opowieści z Narni", to mogę równie dobrze zrobić z tym coś pożytecznego, mianowicie napocząć omawianie nowego rozdziału. Choć znając nasze ostatnie tendencje, nie jestem pewna, czy to napoczęcie nie będzie zarazem zakończeniem. No cóż, tylko od Was to zależy, drodzy forumowicze!:)

Rozdział XI
THE PACE QUICKENS


Tymczasem sprawy w tym rozdziale zaczynają wyglądać coraz bardziej beznadziejnie. Nawet jeżeli na chwilę pojawia się jakaś nadzieja, zaraz coś ją gasi: Kalormeńczykom nadchodzą na pomoc posiłki. Narnijczykom tak namieszano w głowach, że sami już nie wiedzą, po której stronie się opowiedzieć. I to chyba jest najbardziej tragicznym aspektem tego schyłku Narni - razem z tym, co się dzieje z Karłami, którym bodaj namieszano w głowach najbardziej, do tego stopnia, że skłonni są raczej sprowadzić destrukcję na wszystko, łącznie z sobą samymi, w imię źle pojętej niezależności. Moment, w którym zabijają mówiące Konie, rozdziera serce: widzimy wyraźnie, że nadzieja upadła.

Po stronie króla opowiadają się psy, zgodnie ze stereotypem o psiej wierności oraz myszy, wpisujące się w ten sposób w narnijską historię: od tych myszy, które przegryzły więzy Aslana na Kamiennym Stole, przez Ryczypiska.

Mimo wszystko nasi bohaterowie się nie poddają, a Tirian nagle nawet dostaje ataku zdolności przywódczych. No cóż, lepiej późno niż wcale... Podoba mi się Riszda Tarkaan jako postać: przeciwnik cyniczny i wyrachowany, ale inteligentny, a przez to tym bardziej niebezpieczny. I ciekawe jest też, jak jego cynizm zaczyna się chwiać, jak zaczyna podejrzewać, że może zbudził siły, których nie rozumie... I porzuca już nawet gadkę o "Taszlanie", na wszelki wypadek mówiąc znów o "Taszu".

Kilka uwag:

Cytat:
[Rishda] had heard from his father (who had met Narnians in battle)...


To ciekawe, bo stąd wynika, że wojny między Narnią a Kalormenem miały miejsce nieustannie, skoro doświadczenia z nich są wciąż w ludzkiej pamięci.

Mówiące psy odzywają się do Tiriana:

Cytat:
Welcome! Welcome! We'll help, we'll help, help, help. Show us how to help, show us how, how. How-how-how?


Fajnie udało się Lewisowi oddać psie szczekanie słowami!

Tirian nazywa Julię "daughter", "sweetheart" i "maiden". Trochę to protekcjonalnie brzmi... Ech, królowie... Nigdy nie przepadałam za feudalizmem:) Jednak Julia całkiem nieźle sobie radzi w bitwie, że tak zacytuję "Mulan": "Nasza dziewczynka poszła mordować ludzi…";D Za to Eustachy...

Cytat:
Even Eustace seemed to Jill (who after all didn't know very much about swordsmanship) to be fighting brilliantly.


Ech, narratorze, trzeba to być takim wrednym...?:)

I jeszcze coś mi się skojarzyło:

Olle napisał:
Wojny w naszym świecie nie są wojnami romantycznymi, jak w Narni, gdzie wiadomo o co chodzi i za kogo się umiera (a przynajmniej za jakie wartości...). A nawet jeśli wiadomo za kogo się umiera, to czy II wojna światowa była wojną romantyczną?... Nie ma bohaterów, którzy zginęli piękną śmiercią, tylko gnijące trupy. Nie ma wygranych (przynajmniej w naszej części Europy), tylko ciągnące się latami nieporozumienia i traumy. Wojny religijne, jak powszechnie wiadomo, też nie są wojnami, które można nazwać wspaniałą przygodą... no chyba że w powieściach i filmach przygodowych.


To mianowicie mi się skojarzyło, że jak miłościwie nam panujący przygotowywali się do przejęcia Muzeum II Wojny Światowej, to zamówili [link widoczny dla zalogowanych] prawie już gotowej ekspozycji, która m.in. mówiła o tym, że w tej ekspozycji złe jest to, że nie przedstawia pozytywnych aspektów wojny. Pozytywnych. Aspektów. Wojny. No żesz. Ktoś chyba ma kłopoty z odróżnieniem literatury fantasy dla dzieci i młodzieży od rzeczywistości...

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 12:46, 19 Mar 2017 Powrót do góry

Uff, dotarłam i ja! Trwało to długo, ale teraz wszystko dzieje się coraz szybciej Wink

martencja napisał:
(...)I to chyba jest najbardziej tragicznym aspektem tego schyłku Narni - razem z tym, co się dzieje z Karłami, którym bodaj namieszano w głowach najbardziej, do tego stopnia, że skłonni są raczej sprowadzić destrukcję na wszystko, łącznie z sobą samymi, w imię źle pojętej niezależności.


Oj tak, karły mają ewidentnie jakieś problemy z tożsamością narodową... Ruch Autonomii Śląska, Frakcja Narnijska!

martencja napisał:
Po stronie króla opowiadają się psy, zgodnie ze stereotypem o psiej wierności oraz myszy, wpisujące się w ten sposób w narnijską historię: od tych myszy, które przegryzły więzy Aslana na Kamiennym Stole, przez Ryczypiska.

Oryginalne "nibblers and gnawers and nutcrackers" Polkowski przetłumaczył jako: "gryzichrusty, zębochwaty i rozłupywacze orzechów". Niby spoko, ale Ryczypisk na pewno poczytałby sobie to za inwektywę Wink

martencja napisał:
Mimo wszystko nasi bohaterowie się nie poddają, a Tirian nagle nawet dostaje ataku zdolności przywódczych. No cóż, lepiej późno niż wcale...


martencja napisał:
Tirian nazywa Julię "daughter", "sweetheart" i "maiden". Trochę to protekcjonalnie brzmi... Ech, królowie... Nigdy nie przepadałam za feudalizmem:)


Cytat:
— Podłe ŚWINIE! — wrzeszczał Eustachy, podskakując z wściekłości. — Brudne, plugawe, zdradzieckie bydlaki!
— Panie, pozwól mi — rzekł Klejnot — a runę na nich i przebiję z dziesięciu za jednym razem. Ale Tirian odpowiedział z śmiertelnie poważną twarzą: — Wytrzymaj to, przyjacielu. — A zwracając się do Julii, dodał: — Jeśli musisz płakać, kochanie, odwróć twarz, aby łzy nie zmoczyły cięciwy. — A do Eustachego: — Spokojnie, chłopcze. I nie przeklinaj jak kucharka. Rycerze nie przeklinają. Ich jedynym językiem są tylko uprzejme słowa lub miażdżące ciosy.


Jeeeny, olśniło mnie w tym rozdziale, dlaczego tak nie lubię OB. Nie tylko, przez ten ponury klimat (gdzie się podział narnijski eskapizm??), ale też przez Tiriana i tę jego rycerską pompę. No doprawdy.... Po-mo ekranizację OB śmiało mógłby wyreżyserować Mel Gibson, on jest najlepszy w takich pompatyczno-patriotycznych klimatach

Tirian kłusuje przez pole bitewne, łopocząc trzymanym w dłoni sztandarem Narnii. Okrąża stajnię, nagle Klejnot przysiada i zwinnym susem - w slow motion - lądują na dachu. Tirian, wymachując sztandarem, krzyczy do zgromadzonego w dole tłumu: "Freeeeeeeeeeedoooooooooooooooom!!"

I jeszcze coś nt aparycji Kalormeńczyków:
Cytat:
Po raz pierwszy w życiu widział coś tak mrożącego krew w żyłach (chociaż widział już smoka i węża morskiego), jak ów zbliżający się szybko szereg ciemnoskórych i jasnookich mężczyzn.

Chyba nie do końca fortunnie to przetłumaczono (dark-faced bright-eyed men). Lewisowi chodziło zapewne o to, że białka ich oczu były jasne na tle ciemnej karnacji. Tymczasem "ciemnoskóry jasnooki mężczyzna" mnie osobiście kojarzy się, owszem, z Tarkaanem, ale z tym, co śpiewał Simarik Wink

Cytat:
Wśród nacierających był również mówiący byk z Narnii, lis Skradek i satyr Hałaburda.

Lewis wymienia wszystkich zdrajców z imienia i klasyfikacji biologicznej - nie wiadomo właściwie, po co.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 12:49, 19 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 21:46, 19 Mar 2017 Powrót do góry

Wreszcie i ja - moderatorka marnotrawna - dołączam.
Na początku napiszę, że przeczytałam kilka poprzednich postów i popłakałam się ze śmiechu. No tak. Narnia umiera, a my co?? [uderza pięścią w stół]

A więc - włączam soundtrack z LOTRa i na pierwszy ogień odpowiem na stare pościszcza.

patysio napisał:
Olle napisał:
Pomyślałam, że nawet, gdyby mieć przygody w tak zwanym "naszym świecie", to i tak nie będą to przygody narnijskie. (...) Nie ma bohaterów, którzy zginęli piękną śmiercią, tylko gnijące trupy.

Olle... co ostatnio czytałaś? Very Happy Waham się między Dickensem, Baudelairem i Koheletem Wink
Co do reszty cytatu - to zgadzam się, że chodzi chyba jednak o to, że życie ziemskie jest przy życiu narnijskim jak cień życia. Albo jak zwykły tablet przy tablecie Sony Xperia. Wyblakły.


Albo jak pecet w porównaniu do maca - ten pierwszy działa tylko czasem i tylko niektórym:P

A co ja czytałam dwa lata temu? Hm! Gręotrą?Wink A nie, chyba właśnie Dickensa. Tam nie ma aż tylu trupów. Wygląda na to, że wypowiedź wyniknęła wprost z mej ponurej osobowości.

Swoją drogą dziś przypadkiem trafiłam na ekranizację KK i z trudem, ale nie wyłączyłam. Byłam ciekawa, czy będę miała innym odbiór. I nie miałam. Mogli chociaż dać jakieś mroczniejsze filtry na sceny z bitwą. Słońce świeci, trawa zielona, a tu śmierć i szczęk orężaWink I ten romans... Stop!

patysio napisał:
Olle napisał:

patysio napisał:
Swoją drogą - czy to przypadek, że nasz ewolucyjny przodek zapoczątkował koniec świata narnijskiego?

A to ciekawe zagadnienie jest. Myślę, że nie przypadek. Może to wyraz wtórnego zacofania?...


Wrócimy na drzewa!


Jak małpy albo jak Judasze.

patysio napisał:
Olle napisał:

Może po prostu... bali się pająków? Rolling Eyes

Cierpieli na dendrofobię z elementamii arachnofobii.


Byłby z tego niezły rap.
Jeju. Znowu niemerytorycznie. Powinnam sama siebie pouczyć. Ale to nie tylko moja wina, rozpraszają mnie bannery o odchudzaniu i nie mogę się skupić na poważnych tematach jak apokalipsa.

patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Był to wysoki, szczupły młodzieniec, nawet piękny, choć w kalormeńskim — posępnym i wyniosłym — stylu.

Panie Lewis, tacy są przecież najładniejsi!

Ech, ten Lewis... co on wiedział o mężczyznach!


I o kobietach!
Ale o zwierzętach wiedział dużo. Ma więc przynajmniej jedną zaletę, ten nasz ulubiony pisarz (jeden z).

NOWY ROZDZIAŁ.
Ostrzegam, że nie mam zbyt wielu refleksji. Chyba głupieję z wiekiem, a może muszę się na nowo rozkręcić.

martencja napisał:

Moment, w którym zabijają mówiące Konie, rozdziera serce: widzimy wyraźnie, że nadzieja upadła.


Mi było jeszcze bardziej smutno, kiedy umarł niedźwiedź... Lewis opisał to bardzo przejmująco.

martencja napisał:
Podoba mi się Riszda Tarkaan jako postać: przeciwnik cyniczny i wyrachowany, ale inteligentny, a przez to tym bardziej niebezpieczny. I ciekawe jest też, jak jego cynizm zaczyna się chwiać, jak zaczyna podejrzewać, że może zbudził siły, których nie rozumie... I porzuca już nawet gadkę o "Taszlanie", na wszelki wypadek mówiąc znów o "Taszu".


Racja, Lewis pokazuje, że niekoniecznie sama głupota może wywołać katastrofę, ale również przewrotność, zbyt wysokie mniemanie o własnej inteligencji. Czyli pycha.

patysio napisał:

martencja napisał:
Mimo wszystko nasi bohaterowie się nie poddają, a Tirian nagle nawet dostaje ataku zdolności przywódczych. No cóż, lepiej późno niż wcale...


martencja napisał:
Tirian nazywa Julię "daughter", "sweetheart" i "maiden". Trochę to protekcjonalnie brzmi... Ech, królowie... Nigdy nie przepadałam za feudalizmem:)


Cytat:
— Podłe ŚWINIE! — wrzeszczał Eustachy, podskakując z wściekłości. — Brudne, plugawe, zdradzieckie bydlaki!
— Panie, pozwól mi — rzekł Klejnot — a runę na nich i przebiję z dziesięciu za jednym razem. Ale Tirian odpowiedział z śmiertelnie poważną twarzą: — Wytrzymaj to, przyjacielu. — A zwracając się do Julii, dodał: — Jeśli musisz płakać, kochanie, odwróć twarz, aby łzy nie zmoczyły cięciwy. — A do Eustachego: — Spokojnie, chłopcze. I nie przeklinaj jak kucharka. Rycerze nie przeklinają. Ich jedynym językiem są tylko uprzejme słowa lub miażdżące ciosy.


Jeeeny, olśniło mnie w tym rozdziale, dlaczego tak nie lubię OB. Nie tylko, przez ten ponury klimat (gdzie się podział narnijski eskapizm??), ale też przez Tiriana i tę jego rycerską pompę. No doprawdy.... Po-mo ekranizację OB śmiało mógłby wyreżyserować Mel Gibson, on jest najlepszy w takich pompatyczno-patriotycznych klimatach

Tirian kłusuje przez pole bitewne, łopocząc trzymanym w dłoni sztandarem Narnii. Okrąża stajnię, nagle Klejnot przysiada i zwinnym susem - w slow motion - lądują na dachu. Tirian, wymachując sztandarem, krzyczy do zgromadzonego w dole tłumu: "Freeeeeeeeeeedoooooooooooooooom!!"


Heheh:) Racja. No i te rozkazy dla orła, że ma uderzać z powietrza... Thanks, Captain Obvious:P Ale od razu widzimy, że to jednak krew narnijskich królów.
Swoją drogą zdziwiło mnie, że Tirian zabronił stratowania karłów. Niby dlaczego?... Krew się leje tak czy owak, narobili bigosu i nadal mogą narobić.

Miałam podobną refleksję nt. protekcjonalności. Płacz dziewczę, ale nie napłacz na strzałę - z jednej strony zabrzmiało to jak zabawny one-liner, ale z drugiej - Eustachy był dzieckiem i w podobnym wieku, on również mógł płakać.
I... "Córko"? What?... Czy Tirian miał 50 lat?

Też sobie uświadomiłam, dlaczego nie lubię OB. Może dlatego, że kłóci się z moim chrześcijańskim wyobrażeniem o końcu świata. Ostatnie dni, a nawet dzieci przelewają krew? Rozumiem, że w obronie własnej, ale but still.

patysio napisał:

I jeszcze coś nt aparycji Kalormeńczyków:
Cytat:
Po raz pierwszy w życiu widział coś tak mrożącego krew w żyłach (chociaż widział już smoka i węża morskiego), jak ów zbliżający się szybko szereg ciemnoskórych i jasnookich mężczyzn.

Chyba nie do końca fortunnie to przetłumaczono (dark-faced bright-eyed men). Lewisowi chodziło zapewne o to, że białka ich oczu były jasne na tle ciemnej karnacji. Tymczasem "ciemnoskóry jasnooki mężczyzna" mnie osobiście kojarzy się, owszem, z Tarkaanem, ale z tym, co śpiewał Simarik Wink


Właśnie miałam problem z "bright eyes" i teraz widzę, że masz rację, Patysio!
Przy okazji dziękuję jeszcze raz za "The Last Battle" - czytałam bieżący rozdział właśnie z niej.

martencja napisał:

Mówiące psy odzywają się do Tiriana:

Cytat:
Welcome! Welcome! We'll help, we'll help, help, help. Show us how to help, show us how, how. How-how-how?


Fajnie udało się Lewisowi oddać psie szczekanie słowami!


Cytat:
- Tak-tak-tak-tak! Cieszymy się, żeś nas, królu, wezwał-wał-wał-wał! Pomożemy! Tylko nam powiedz, jak! Jak-jak-jak!


A Panu Polkowskiemu trochę mniej;)


martencja napisał:


Olle napisał:
Wojny w naszym świecie nie są wojnami romantycznymi, jak w Narni, gdzie wiadomo o co chodzi i za kogo się umiera (a przynajmniej za jakie wartości...). A nawet jeśli wiadomo za kogo się umiera, to czy II wojna światowa była wojną romantyczną?... Nie ma bohaterów, którzy zginęli piękną śmiercią, tylko gnijące trupy. Nie ma wygranych (przynajmniej w naszej części Europy), tylko ciągnące się latami nieporozumienia i traumy. Wojny religijne, jak powszechnie wiadomo, też nie są wojnami, które można nazwać wspaniałą przygodą... no chyba że w powieściach i filmach przygodowych.


To mianowicie mi się skojarzyło, że jak miłościwie nam panujący przygotowywali się do przejęcia Muzeum II Wojny Światowej, to zamówili [link widoczny dla zalogowanych] prawie już gotowej ekspozycji, która m.in. mówiła o tym, że w tej ekspozycji złe jest to, że nie przedstawia pozytywnych aspektów wojny. Pozytywnych. Aspektów. Wojny. No żesz. Ktoś chyba ma kłopoty z odróżnieniem literatury fantasy dla dzieci i młodzieży od rzeczywistości...


I niestety zupełnie mnie to już nie dziwi.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 18:08, 17 Sty 2021 Powrót do góry

Wow, już czwarty rok, jak kończymy czytanie OB! W tak zwanym realu nastąpiły klimaty apokaliptyczne (pandemia), więc tom w sam raz na teraz. Może odnajdziemy nowy sens na kartach tej ostatniej z narnijskich powieści?

Rozdział XII (z XVI)
THROUGH THE STABLE DOOR / PRZEZ DRZWI STAJNI


(Akurat Spotify puścił mi piosenkę Genesis z refrenem "You got to get in to get out" - przypadek??)

Cytat:
Nawet w tej chwili Julia pamiętała, by odwrócić twarz na bok. „Nie mogę przestać beczeć, ale nie zmoczę cięciwy", powiedziała do siebie przez łzy.


Julia zapamiętała lekcję o moczeniu cięciwy Wink W sumie to dobry psychologiczny dystraktor - nie myślę o tym, że się boję, tylko o tym, żeby nie płakać na łuk.

Cytat:
— Śmiało, chłopcy! — rozległ się głos Gryfla. — Wszyscy razem! Dobrze mierzyć. Nie chcemy czarniawych tak samo, jak nie chcemy małp, lwów czy królów. Karły należą do karłów.


Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? Wink

Cytat:
— Czuję w kościach — rzekł Pogin — że zanim nastanie świt, wrzucą nas jedno po drugim w tę ciemność za drzwiami. Myślę sobie o stu różnych rodzajach śmierci i wolałbym każdą z nich od tej.
— Zaprawdę, to posępne drzwi — rzekł Tirian. — Przypominają paszczę gotową do pożarcia.
— Och, czy NIC nie można już zrobić? — zapytała Julia drżącym głosem.
— Nic, szlachetna przyjaciółko — odparł Klejnot, trącając ją delikatnie nosem. — Ale nie trać otu-chy. Dla nas mogą to być drzwi do krainy Aslana. Jeszcze tej nocy możemy wieczerzać u jego stołu.


Jeśli dojdzie do ekranizacji, po słowach Klejnota wszyscy powinni popatrzeć po sobie (przeciągle), jak gdyby tknęło ich jakieś wspólne przeczucie. I koniecznie wiatr musi rozwiać im włosy/grzywy w slow motion.

Tasz przemawia dość archaicznie:
Cytat:
"Thou hast called me into Narnia, Rishda Tarkaan. Here I am.
What hast thou to say?"


Du. Du hast. Du hast mich!
Oł je, widzę te scenę - piroteczniczno-laserowe iluminacje w stajni

Cytat:
Stał odświeżony, czysty i ubrany w strój, jakiego nie powstydziłby się podczas wielkiego święta na Ker-Paravelu.
(ang. He was fresh and cool and clean)


Tirian - Fresh Prince of Bel-Air Wink

Cytat:
W Narnii nawet najlepsze, „wizytowe" stroje nie są jednak tak strasznie niewygodne jak w naszym świecie. Tam wiedzą, jak szyć ubrania nie tylko piękne, ale i wygodne, i w ogóle nie używają takich rzeczy, jak krochmal, gruba flanela czy gumki.)


Wow, wyobraźcie sobie - dresy, które wyglądają jak wyjściowe ciuchy! Życie na home-office byłoby o tyle łatwiejsze!

Cytat:
Potem poprowadził go do najstarszej z królowych — lale nawet ona nie była wcale stara: nie miała siwych włosów i ani jednej zmarszczki


Czyli jednak jestem stara. Dammit!

Cytat:
— Moja siostra Zuzanna — odparł Piotr z powagą — nie należy już do przyjaciół Narnii.
— Tak — dodał Eustachy. — A kiedy próbuje się porozmawiać z nią o Narnii, mówi: „Jaką macie wspaniałą pamięć! Ale to niemożliwe, żebyście wciąż myśleli o tych wszystkich śmiesznych rzeczach, w które się bawiliśmy, gdy byliśmy dziećmi".
— Och, ta Zuzanna — westchnęła Julia. — Teraz interesują ją tylko nylonowe pończochy, szminki i zaproszenia na przyjęcia. Zawsze strasznie chciała być dorosła.
— Dorosła, w tym rzecz — rzekła Łucja. — Chciałabym, żeby wreszcie DOROSŁA. Zmarnowała lata szkolne, myśląc tylko o tym, żeby wreszcie być dorosła, a teraz zmarnuje resztę życia, starając się zatrzymać czas. To jej recepta na życie: przebiec ten najgłupszy dystans jak najszybciej, a potem zatrzymać się na tak długo, jak można.


Wyklęta Zuzanna. Ciekawa jestem, czemu Lewis postanowił poprowadzić tę postać w taki sposób? Pewnie miało to jakiś moralizatorski cel, ale doprawdy, czy musiała z Zuzanny robic taką pustą lalę?

Ciekawostka - w oryginale ostatnią uwagę ("Dorosła, w tym rzecz") wypowiada nie Łucja, a Pola (Lady Polly).


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 18:17, 17 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)