Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ostatnia Bitwa Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Nie 20:02, 17 Sty 2021 Powrót do góry

Przejrzałam cały wątek i dorzucam kilka uwag:

narnijka napisał:
Kilka wrażeń z korespondencji:
Przeczytałem pierwszy rozdział Ostatniej bitwy Very Happy
(...)
Kalormeńczycy pomagający przy wyrębie i ciągnący z niego zyski są po prostu symbolem ludzi praktycznych aż do bólu, ale mózgiem całego przedsięwzięcia jest małpa.
(...)
To piękny symbol to wycinanie drzew na polecenie małpy jak współczesna kultura tworzy brzydotę, ale jako pracowników ma w niej dobrych ludzi, którzy są trybami w tej maszynie jak ten mówiący koń.


No kurde, sytuacja jak obecnie w PL - wycinanie puszcz przez Lasy Państwowe Confused Evil or Very Mad
U Tolkiena (Ostatni marsz Entów) i u Lewisa wycinanie lasów to przejmujące obrazy, dokonywane przez "tych złych", zwiastujace koniec świata.
Zastawia mnie, skąd takie refleksje u tych autorów? Czy w latach 30-40. trwały jakieś masowe wycinki lasów (np. na potrzeby wojny)? Puszcza Amazońska miała się chyba dobrze w tamtych czasach, a Greenpeace założono w 1971.

Olle napisał:


Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.


Wsi spokojna, wsi wesoła again.


A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.

martencja napisał:
Cała ta sprawa z budzeniem się o określonej godzinie mi też wydaje się wysoce podejrzana, ale kimże ja jestem - ani żołnierzem, ani myśliwym, to co ja mogę wiedzieć. I w ogóle co to jest the very feel of things, ciekawam bardzo!

Enigmatyczność tego określenia (the very feel of things) może sugerować, że chodzi o coś wstydliwego. Na przykład: obudził się na siku.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 20:03, 17 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 21:46, 18 Sty 2021 Powrót do góry

Och! Czyżby jedna dobra rzecz miała wyniknąć z tej pandemii, mianowicie fakt, że w końcu uda nam się skończyć czytać OB?? Chociaż tyle czasu już upłynęło, że równie dobrze moglibyśmy zacząć całe przedsięwzięcie od nowa, bo w międzyczasie mogliśmy wszyscy zupełnie zmienić punkty widzenia, mogły nam się nasunąć zupełnie nowe przemyślenia itd. W końcu zaczęliśmy (od lektury "Siostrzeńca Czarodzieja") w lutym 2009 roku! Jakby w zupełnie innym życiu...

Ten rozdział był dla mnie zawsze bardzo przejmujący. Kiedy staje się to, czego bohaterowie się najbardziej obawiali, ale w tym momencie zaczynają się dziać rzeczy cudowne. No, najpierw straszne (Tasz), ale zaraz potem cudowne. Ale nawet to, co straszne, jest w pewien sposób cudowne - w sensie: niezwykłe, wielkie, awe-inspiring. Szczególnie dla biednego Riszdy Tarkaana...

Cytat:
[Rishda Tarkaan] was brave enough in battle: but half his courage had left him earlier that night when he first began to suspect that there might be a real Tash. The rest of it had left him now.


Riszda jest w tej wizji świata czarnym charakterem/antagonistą nie dlatego, że wierzy w niewłaściwe bóstwo - tylko dlatego, że nie wierzy wcale. Ale w ostatecznym rozrachunku porządek zostaje zachowany i każde bóstwo dostaje to, co mu się należy i ani Aslan, ani Piotr, jako jego przedstawiciel, tego nie kwestionują.

Swoją drogą, imponujący ten Piotr, tak bez wahania przeganiający złowrogie demony, które z kolei zupełnie nie kwestionują jego prawa do bycia przez niego przeganianymi! Z punktu widzenia Tiriana, dla którego to była na dodatek legendarna postać, to musiało być zupełnie niesamowite. Trochę inaczej dla nas, czytelników, którzy pamiętamy, że jeszcze niedawno, kilka książek temu, był z niego taki mały chłopiec:)

(A w ogóle to ciekawe, że gdzieś w środku rozdziału punkt widzenia zmienia się nagle z Julii na Tiriana...)

A propos Tasza, właśnie dzisiaj się natknęłam na ciekawy [link widoczny dla zalogowanych] przedstawiającą interpretację Tasza, z komentarzem autora/ki.

patysio napisał:
Cytat:
Nawet w tej chwili Julia pamiętała, by odwrócić twarz na bok. „Nie mogę przestać beczeć, ale nie zmoczę cięciwy", powiedziała do siebie przez łzy.


Julia zapamiętała lekcję o moczeniu cięciwy ;-)


Czyli jednak nie takie straszne są te kobiety biorące udział w bitwie! Szybko się uczą:)

patysio napisał:
W sumie to dobry psychologiczny dystraktor - nie myślę o tym, że się boję, tylko o tym, żeby nie płakać na łuk.


W myśl tego, co sam Lewis napisał, że tak, była straszna bitwa, wszyscy walczą o swoje życie i w ogóle jest "hopeless", ale zaraz potem zapewnia, że "In a way it wasn't quite so bad as you might think", bo jak walczysz, to o tym nie myślisz. No, ciekawe...

patysio napisał:
Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? :wink:


"Darkie" to jest raczej bardzo obraźliwe w realnym świecie, więc na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy tego zostawić. I w ogóle kwestie rasy będzie trzeba baaardzo poważnie przemyśleć, bo w XXI wieku to pewnych rzeczy już się robić nie da (na szczęście).

Cytat:
Seven Kings and Queens stood before him...


No, ciekawam bardzo, kiedy to Eustachy i Julia zostali koronowani i podniesieni do takiego statusu...

patysio napisał:
Cytat:
Stał odświeżony, czysty i ubrany w strój, jakiego nie powstydziłby się podczas wielkiego święta na Ker-Paravelu.
(ang. He was fresh and cool and clean)


To mi przypomina cytat z Wielkiego Gatsby'ego, w którym Daisy mówi Gatsby'emu: "You look so cool. You always look so cool" i wszyscy, łącznie z jej mężem, rozumieją to jako wyznanie miłości (tak, znam części Wielkiego Gatsby'ego na pamięć. Jakbyście to omawiały w liceum przez pół roku dokładnie, strona po stronie, to też by Wam zapadło w pamięć;)).

patysio napisał:
Cytat:
W Narnii nawet najlepsze, „wizytowe" stroje nie są jednak tak strasznie niewygodne jak w naszym świecie. Tam wiedzą, jak szyć ubrania nie tylko piękne, ale i wygodne, i w ogóle nie używają takich rzeczy, jak krochmal, gruba flanela czy gumki.)


Wow, wyobraźcie sobie - dresy, które wyglądają jak wyjściowe ciuchy! Życie na home-office byłoby o tyle łatwiejsze!


Mnie osobiście najbardziej ciekawi, jak ta informacja o wygodzie strojów ma się do zawartej również w tekście informacji, że panowie mieli na sobie kolczugi...

patysio napisał:
Cytat:
— Moja siostra Zuzanna — odparł Piotr z powagą — nie należy już do przyjaciół Narnii.
— Tak — dodał Eustachy. — A kiedy próbuje się porozmawiać z nią o Narnii, mówi: „Jaką macie wspaniałą pamięć! Ale to niemożliwe, żebyście wciąż myśleli o tych wszystkich śmiesznych rzeczach, w które się bawiliśmy, gdy byliśmy dziećmi".
— Och, ta Zuzanna — westchnęła Julia. — Teraz interesują ją tylko nylonowe pończochy, szminki i zaproszenia na przyjęcia. Zawsze strasznie chciała być dorosła.
— Dorosła, w tym rzecz — rzekła Łucja. — Chciałabym, żeby wreszcie DOROSŁA. Zmarnowała lata szkolne, myśląc tylko o tym, żeby wreszcie być dorosła, a teraz zmarnuje resztę życia, starając się zatrzymać czas. To jej recepta na życie: przebiec ten najgłupszy dystans jak najszybciej, a potem zatrzymać się na tak długo, jak można.


Wyklęta Zuzanna. Ciekawa jestem, czemu Lewis postanowił poprowadzić tę postać w taki sposób? Pewnie miało to jakiś moralizatorski cel, ale doprawdy, czy musiała z Zuzanny robic taką pustą lalę?


Wydaje mi się, że sporo już analiz na temat Zuzanny i tego, co jej postać mówi o Lewisa nastawieniu do kobiet, zostało napisanych... Gaiman napisał o tym opowiadanie, gdzieś tu zresztą kiedyś omawiane na tym forum. Na pewno są i akademickie rozprawy, ale szybki Gugiel wyrzuca chociażby [link widoczny dla zalogowanych] (btw, ten post (fanfik?), który autorka linkuje na początku eseju jest rzeczywiście poruszający). W każdym razie los, który Lewis zgotował Zuzannie, tak uprzedzając dalszy ciąg książki - zostać zupełnie samą, kiedy wyrosło się w tak dużej rodzinie - jest przerażający.

patysio napisał:
Ciekawostka - w oryginale ostatnią uwagę ("Dorosła, w tym rzecz") wypowiada nie Łucja, a Pola (Lady Polly).


Co jest logiczne tym bardziej, że w dalszej części książki, jak Łucja się w końcu odzywa, jest wspomniane, że odezwała się po raz pierwszy, bo wcześniej była zbyt wzruszona, żeby mówić... Czytelnikowi polskiej wersji to się musi wydawać konfundujące.

patysio napisał:
U Tolkiena (Ostatni marsz Entów) i u Lewisa wycinanie lasów to przejmujące obrazy, dokonywane przez "tych złych", zwiastujace koniec świata.
Zastawia mnie, skąd takie refleksje u tych autorów? Czy w latach 30-40. trwały jakieś masowe wycinki lasów (np. na potrzeby wojny)? Puszcza Amazońska miała się chyba dobrze w tamtych czasach, a Greenpeace założono w 1971.


No ale to się chyba wpisuje w ten ich ogólny światopogląd, że tradycyjne to najlepsze, a modernizacja, maszyny to, tfu, panie, samo zło.

patysio napisał:


Olle napisał:


Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.


Wsi spokojna, wsi wesoła again.


A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.


No zakładam, żeby on na tę wieś to nie jechał oddawać się ciężkiej a prostej pracy, która mogłaby mu tę pompatyczność ze łba wytrącić.

patysio napisał:
martencja napisał:
Cała ta sprawa z budzeniem się o określonej godzinie mi też wydaje się wysoce podejrzana, ale kimże ja jestem - ani żołnierzem, ani myśliwym, to co ja mogę wiedzieć. I w ogóle co to jest the very feel of things, ciekawam bardzo!

Enigmatyczność tego określenia (the very feel of things) może sugerować, że chodzi o coś wstydliwego. Na przykład: obudził się na siku.


;D

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 22:53, 19 Sty 2021 Powrót do góry

martencja napisał:
W końcu zaczęliśmy (od lektury "Siostrzeńca Czarodzieja") w lutym 2009 roku! Jakby w zupełnie innym życiu...

Jest to przedziwne uczucie powracać tu. Ale zapomniałam już, ile frajdy daje wymiana myśli na forach Smile Gdy nie było tego całego Netflixa to człowiek jakoś miał więcej czasu się udzielać a to na forach, a to na stronach przeróżych. Patrząc na poziom Netflixa ostatnio zastanawiam się, czy nie lepiej dla mnie byłoby wrócić do takiej formy spędzania wolnego czasu.

martencja napisał:
Swoją drogą, imponujący ten Piotr, tak bez wahania przeganiający złowrogie demony, które z kolei zupełnie nie kwestionują jego prawa do bycia przez niego przeganianymi! Z punktu widzenia Tiriana, dla którego to była na dodatek legendarna postać, to musiało być zupełnie niesamowite. Trochę inaczej dla nas, czytelników, którzy pamiętamy, że jeszcze niedawno, kilka książek temu, był z niego taki mały chłopiec:)

Zasadniczo z tym Piotrem to trochę tak jest, że czuje się, że jest tym Wielkim królem, bo:
a. jest chłopcem
b. ma większy PESEL niż Edmund
Od początku OzN - przynamniej w moim odczuciu - nie zarobił on sobie na szacunek, jakim go Lewis obdarzył awansem.

martencja napisał:
patysio napisał:
W sumie to dobry psychologiczny dystraktor - nie myślę o tym, że się boję, tylko o tym, żeby nie płakać na łuk.

W myśl tego, co sam Lewis napisał, że tak, była straszna bitwa, wszyscy walczą o swoje życie i w ogóle jest "hopeless", ale zaraz potem zapewnia, że "In a way it wasn't quite so bad as you might think", bo jak walczysz, to o tym nie myślisz. No, ciekawe...

Ma to sens. Z reguły bardziej się denerwujemy przed nieznanym - a jak już tkwimy w tym, staje się to znane i nie takie straszne, jak się myślało, że będzie. Plus kwestia tego, że w jakiejkolwiek aktywności mózg skupia się na danej czynności, co odciaga uwagę od czarnych myśli.

martencja napisał:
Cytat:
Seven Kings and Queens stood before him...

No, ciekawam bardzo, kiedy to Eustachy i Julia zostali koronowani i podniesieni do takiego statusu...

Good one!

martencja napisał:
tak, znam części Wielkiego Gatsby'ego na pamięć. Jakbyście to omawiały w liceum przez pół roku dokładnie, strona po stronie, to też by Wam zapadło w pamięćWink).

Very Happy

martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
W Narnii nawet najlepsze, „wizytowe" stroje nie są jednak tak strasznie niewygodne jak w naszym świecie. Tam wiedzą, jak szyć ubrania nie tylko piękne, ale i wygodne, i w ogóle nie używają takich rzeczy, jak krochmal, gruba flanela czy gumki.)

Wow, wyobraźcie sobie - dresy, które wyglądają jak wyjściowe ciuchy! Życie na home-office byłoby o tyle łatwiejsze!

Mnie osobiście najbardziej ciekawi, jak ta informacja o wygodzie strojów ma się do zawartej również w tekście informacji, że panowie mieli na sobie kolczugi...

Lubieli cierpieć.

martencja napisał:
patysio napisał:
Olle napisał:

Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.

Wsi spokojna, wsi wesoła again.

A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.

No zakładam, żeby on na tę wieś to nie jechał oddawać się ciężkiej a prostej pracy, która mogłaby mu tę pompatyczność ze łba wytrącić.

No tak, ale zastanawia mnie, jak T się dogadywał z ludem ze wsi - to musiało być zabawne Very Happy


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 22:57, 19 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Śro 0:04, 20 Sty 2021 Powrót do góry

Na samym początku chciałabym wyrazić uznanie dla nas, że tak potrafiłyśmy cytować cytaty z cytatów zacytowanych cytatów. Wyżyny programowania.

Ale do rzeczy.
patysio napisał:
Wow, już czwarty rok, jak kończymy czytanie OB! W tak zwanym realu nastąpiły klimaty apokaliptyczne (pandemia), więc tom w sam raz na teraz. Może odnajdziemy nowy sens na kartach tej ostatniej z narnijskich powieści?
martencja napisał:
Och! Czyżby jedna dobra rzecz miała wyniknąć z tej pandemii, mianowicie fakt, że w końcu uda nam się skończyć czytać OB?? Chociaż tyle czasu już upłynęło, że równie dobrze moglibyśmy zacząć całe przedsięwzięcie od nowa, bo w międzyczasie mogliśmy wszyscy zupełnie zmienić punkty widzenia, mogły nam się nasunąć zupełnie nowe przemyślenia itd. W końcu zaczęliśmy (od lektury "Siostrzeńca Czarodzieja") w lutym 2009 roku! Jakby w zupełnie innym życiu...


Piszę w stresie. Obawiam się, że moje przemyślenia będą zgoła inne niż kiedyś. Na przykład przeciwne. A co, jeśli ktoś mi wynajdzie na to dowód?

martencja napisał:
Cytat:
[Rishda Tarkaan] was brave enough in battle: but half his courage had left him earlier that night when he first began to suspect that there might be a real Tash. The rest of it had left him now.


Riszda jest w tej wizji świata czarnym charakterem/antagonistą nie dlatego, że wierzy w niewłaściwe bóstwo - tylko dlatego, że nie wierzy wcale. Ale w ostatecznym rozrachunku porządek zostaje zachowany i każde bóstwo dostaje to, co mu się należy i ani Aslan, ani Piotr, jako jego przedstawiciel, tego nie kwestionują.


To ciekawe, bo jeśli Riszda w nic nie wierzył, to winien nic nie zobaczyć w takim razie. Podobnie jak karły.

patysio napisał:
Tasz przemawia dość archaicznie:
Cytat:
"Thou hast called me into Narnia, Rishda Tarkaan. Here I am.
What hast thou to say?"


Du. Du hast. Du hast mich!
Oł je, widzę te scenę - piroteczniczno-laserowe iluminacje w stajni


Very Happy I też jest stajnia!
Widzę to. Widzę, jak niebiesko-czerwone światło przebija się przez szczeliny w deskach. Słyszę niskie tony i rytmiczne dudnienie. NOWOCZESNOŚĆ. Nie dziwne, że wszyscy się bali wejść do środka.

martencja napisał:
Swoją drogą, imponujący ten Piotr, tak bez wahania przeganiający złowrogie demony, które z kolei zupełnie nie kwestionują jego prawa do bycia przez niego przeganianymi! Z punktu widzenia Tiriana, dla którego to była na dodatek legendarna postać, to musiało być zupełnie niesamowite. Trochę inaczej dla nas, czytelników, którzy pamiętamy, że jeszcze niedawno, kilka książek temu, był z niego taki mały chłopiec:)


Teologicznie patrząc: człowiek ma być [ekhm] po drugiej stronie drzwi do stajni [/ekhm] równy aniołom. Może to mieć przełożenie na uniwersum narnijskie. A to przecież sam św... to znaczy sam król Piotr, który dzierży klucze do... a nie, znowu nie to uniwersum... W każdym razie widzimy jakby Sąd Ostateczny (w nawiązaniu do tego, co pisała Martencja): jeśli osoba nie należy do demona, demon musi się obejść smakiem.

Podoba mi się porównanie Tasza do kury wydziobującej robala z ziemi i patrzącej bokiem! Monstrum jest zwierzęciem, bezrozumnym i dzikim, a nie przebiegłym i eleganckim jak Biała Czarownica.

Pewnie ktoś to już zauważył: w jednym świecie coś się w stajni zaczyna, a w innym kończy, prawda?... Na pewno ktoś zauważył. Ale dla pewności piszę.

martencja napisał:
(A w ogóle to ciekawe, że gdzieś w środku rozdziału punkt widzenia zmienia się nagle z Julii na Tiriana...)


Fuszerka. Czyżby Lewis nie czytał poradników o pisaniu?...

martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
Nawet w tej chwili Julia pamiętała, by odwrócić twarz na bok. „Nie mogę przestać beczeć, ale nie zmoczę cięciwy", powiedziała do siebie przez łzy.


Julia zapamiętała lekcję o moczeniu cięciwy Wink


Czyli jednak nie takie straszne są te kobiety biorące udział w bitwie! Szybko się ucząSmile


Julie wiedzą, na co nie płakać.

W dzisiejszym nieokreślonym świecie niepodważalna pozostaje definicja kobiety. Kobieta: płacze. Ale tak na serio, to jest heroiczna scena na miarę dziecka. Na miarę dziecka-bohatera i dziecka-czytelnika.

martencja napisał:
W myśl tego, co sam Lewis napisał, że tak, była straszna bitwa, wszyscy walczą o swoje życie i w ogóle jest "hopeless", ale zaraz potem zapewnia, że "In a way it wasn't quite so bad as you might think", bo jak walczysz, to o tym nie myślisz. No, ciekawe...


Bitwa nie jest taka zła, co za spostrzeżenie!
Mnie bardziej zastanawia złożony proces myślowy Tiriana zakończony wnioskiem, że chce się go zapędzić do stajni. Widocznie walka go mocno zajęła i zapomniał, że już wcześniej mógł się tego spodziewać.

W temacie pola bitwy zaciekawiła mnie taka rzecz: oddział Tiriana obserwuje walkę Kalormeńczyków z karłami, a wnioskuję z opisów, że widzi ich całkiem dobrze, nawet słychać przekleństwa. W wyniku walki jedenastu Kalormeńczyków prowadzi każdy po jednym związanym karle (każdy szanujący się Kalormeńczyk, zgodnie z nauczaniem Sama Gamgee, nosi przy sobą kawałek solidnej liny). I następuje uwaga, że nie dowiedziano się, czy reszta karłów zbiegła, czy zginęła w walce. Więc widzieli dobrze wzgórze czy nie?...

martencja napisał:
patysio napisał:
Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? Wink


"Darkie" to jest raczej bardzo obraźliwe w realnym świecie, więc na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy tego zostawić. I w ogóle kwestie rasy będzie trzeba baaardzo poważnie przemyśleć, bo w XXI wieku to pewnych rzeczy już się robić nie da (na szczęście).


No ale tego nie wypowiada postać, którą stawia się za wzór do naśladowania. Czarnych Karłów z jakiegoś powodu nie lubimy, prawda? To jeden z nich. Nie do końca rozumiem zarzut w tym miejscu.

A że ciemnoskórzy (bo raczej ciemno, nie czarno) są złymi postaciami (prócz oczywiście około dwóch wyjątkówSmile) - to już inna sprawa. Tu może być gorzej. Jeśli w ogóle dojdzie do ekranizacji tej części, w co wątpię, na sto procent będą ostre przeróbki.

Mamy też wodę na młyn dla rozmaitych wyznawców teorii spiskowych: Kalormeńczycy przenikają do Narni najpierw niby pokojowo i bez włóczni, bo nie mają ich gdzie schować. A potem podły Krętacz przyjmuje ich bez ceregieli z włóczniami, na końcu już nawet nie ukrywają zamiarów. Podziwiam tak dobrze zorganizowane, jednomyślne i długofalowo planujące narody, jak Kalormen.

martencja napisał:
Cytat:
Seven Kings and Queens stood before him...


No, ciekawam bardzo, kiedy to Eustachy i Julia zostali koronowani i podniesieni do takiego statusu...


Nie wspominając o Digorym i Poli. Ale ich nagle zdegradowano, dalej mówi się o nich "Lord" i "Lady". Może po prostu wszyscy byli ubrani po królewsku i to było wrażenie Tiriana tylko.

Z kolei: gdzie cała rzesza królów i królowych, którzy rządzili Narnią?... Gdzie Kaspian? Czyżby dał drapaka z Góry Aslana, by wiecznie podnosić z poszycia leśnego upadłą Zuzannę?


patysio napisał:

Cytat:
W Narnii nawet najlepsze, "wizytowe" stroje nie są jednak tak strasznie niewygodne jak w naszym świecie. Tam wiedzą, jak szyć ubrania nie tylko piękne, ale i wygodne, i w ogóle nie używają takich rzeczy, jak krochmal, gruba flanela czy gumki.)


Wow, wyobraźcie sobie - dresy, które wyglądają jak wyjściowe ciuchy! Życie na home-office byłoby o tyle łatwiejsze!


I to jest właśnie ów nowy sens, który odnaleźliśmy, czytając OB po czterech latach przerwy, w czasie pandemii.

martencja napisał:

Mnie osobiście najbardziej ciekawi, jak ta informacja o wygodzie strojów ma się do zawartej również w tekście informacji, że panowie mieli na sobie kolczugi...


Może mieli po dwie pary dresów, a na to dopiero kolczugi.

martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
— Moja siostra Zuzanna — odparł Piotr z powagą — nie należy już do przyjaciół Narnii.
— Tak — dodał Eustachy. — A kiedy próbuje się porozmawiać z nią o Narnii, mówi: „Jaką macie wspaniałą pamięć! Ale to niemożliwe, żebyście wciąż myśleli o tych wszystkich śmiesznych rzeczach, w które się bawiliśmy, gdy byliśmy dziećmi".
— Och, ta Zuzanna — westchnęła Julia. — Teraz interesują ją tylko nylonowe pończochy, szminki i zaproszenia na przyjęcia. Zawsze strasznie chciała być dorosła.
— Dorosła, w tym rzecz — rzekła Łucja. — Chciałabym, żeby wreszcie DOROSŁA. Zmarnowała lata szkolne, myśląc tylko o tym, żeby wreszcie być dorosła, a teraz zmarnuje resztę życia, starając się zatrzymać czas. To jej recepta na życie: przebiec ten najgłupszy dystans jak najszybciej, a potem zatrzymać się na tak długo, jak można.


Wyklęta Zuzanna. Ciekawa jestem, czemu Lewis postanowił poprowadzić tę postać w taki sposób? Pewnie miało to jakiś moralizatorski cel, ale doprawdy, czy musiała z Zuzanny robic taką pustą lalę?


Wydaje mi się, że sporo już analiz na temat Zuzanny i tego, co jej postać mówi o Lewisa nastawieniu do kobiet, zostało napisanych... Gaiman napisał o tym opowiadanie, gdzieś tu zresztą kiedyś omawiane na tym forum. Na pewno są i akademickie rozprawy, ale szybki Gugiel wyrzuca chociażby [link widoczny dla zalogowanych] (btw, ten post (fanfik?), który autorka linkuje na początku eseju jest rzeczywiście poruszający). W każdym razie los, który Lewis zgotował Zuzannie, tak uprzedzając dalszy ciąg książki - zostać zupełnie samą, kiedy wyrosło się w tak dużej rodzinie - jest przerażający.


Przeraża mnie Piotr, który ucina dyskusję o swej siostrze krótkim: "Ej a widzieliście te owoce?". Jeśli się o czymś nie mówi, to tego nie ma, prawda? Uderzył mnie brak tęsknoty za siostrą, jest tylko suche podsumowanie i krytyka obrażonych dzieciaków. Postawa równa pogardzie cnotliwych mędrców gardzących grzechem. Mało chrześcijańska wizja.

martencja napisał:

patysio napisał:
U Tolkiena (Ostatni marsz Entów) i u Lewisa wycinanie lasów to przejmujące obrazy, dokonywane przez "tych złych", zwiastujace koniec świata.
Zastawia mnie, skąd takie refleksje u tych autorów? Czy w latach 30-40. trwały jakieś masowe wycinki lasów (np. na potrzeby wojny)? Puszcza Amazońska miała się chyba dobrze w tamtych czasach, a Greenpeace założono w 1971.


No ale to się chyba wpisuje w ten ich ogólny światopogląd, że tradycyjne to najlepsze, a modernizacja, maszyny to, tfu, panie, samo zło.


Kiedy pisali swojej książki, w Europie panowała wojna lub niedawno się skończyła. A wojna to: czołgi, samoloty, karabiny. Wszystko maszyny, prawie wszystkie niszczycielskie. Jako dzieci nie byli przyzwyczajeni do maszyn tak, jak my. Zatem maszyny: zło, które przyszło. Natura: spokój, który pamiętali. W pewnym stopniu jestem w stanie zrozumieć ich perspektywę widzenia nowoczesności.

martencja napisał:
patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.


Wsi spokojna, wsi wesoła again.


A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.


No zakładam, żeby on na tę wieś to nie jechał oddawać się ciężkiej a prostej pracy, która mogłaby mu tę pompatyczność ze łba wytrącić.


Aż dziw, że nie powstał program: Pisarze i wieśniacy. Zamieniają się miejscami. Wieśniacy piszą książki i palą fajki w fotelach, pisarze doją krowy, zarzynają świnie i strzygą owce. Przez miesiąc. Od razu hobbici zaczęliby używać elektryczności.


Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Śro 0:14, 20 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Śro 17:59, 20 Sty 2021 Powrót do góry

Olle napisał:
Na samym początku chciałabym wyrazić uznanie dla nas, że tak potrafiłyśmy cytować cytaty z cytatów zacytowanych cytatów.

Noooo, można by urządzić zawody na najbardziej zagnieżdzony cytat (post szkatułkowy Wink ).

Olle napisał:
Piszę w stresie. Obawiam się, że moje przemyślenia będą zgoła inne niż kiedyś. Na przykład przeciwne. A co, jeśli ktoś mi wynajdzie na to dowód?

Jak głosi przysłowie: tylko krowa nie zmienia zdania.

Olle napisał:
martencja napisał:
Cytat:
[Rishda Tarkaan] was brave enough in battle: but half his courage had left him earlier that night when he first began to suspect that there might be a real Tash. The rest of it had left him now.

Riszda jest w tej wizji świata czarnym charakterem/antagonistą nie dlatego, że wierzy w niewłaściwe bóstwo - tylko dlatego, że nie wierzy wcale.

To ciekawe, bo jeśli Riszda w nic nie wierzył, to winien nic nie zobaczyć w takim razie. Podobnie jak karły.

Fakt, to dość spora niekonsekwencja! Mogłaby trafić na listę braków

Olle napisał:
W temacie pola bitwy zaciekawiła mnie taka rzecz: oddział Tiriana obserwuje walkę Kalormeńczyków z karłami, a wnioskuję z opisów, że widzi ich całkiem dobrze, nawet słychać przekleństwa. W wyniku walki jedenastu Kalormeńczyków prowadzi każdy po jednym związanym karle (każdy szanujący się Kalormeńczyk, zgodnie z nauczaniem Sama Gamgee, nosi przy sobą kawałek solidnej liny). I następuje uwaga, że nie dowiedziano się, czy reszta karłów zbiegła, czy zginęła w walce. Więc widzieli dobrze wzgórze czy nie?...

Jako że przegladałam ostatnio Nikczemny przewodnik, pozwolę sobie skomentować:
Widzieli, ale nie nazbyt widzieli.

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? Wink

"Darkie" to jest raczej bardzo obraźliwe w realnym świecie, więc na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy tego zostawić. I w ogóle kwestie rasy będzie trzeba baaardzo poważnie przemyśleć, bo w XXI wieku to pewnych rzeczy już się robić nie da (na szczęście).

No ale tego nie wypowiada postać, którą stawia się za wzór do naśladowania. Czarnych Karłów z jakiegoś powodu nie lubimy, prawda? To jeden z nich. Nie do końca rozumiem zarzut w tym miejscu.

Racja!

Olle napisał:
Przeraża mnie Piotr, który ucina dyskusję o swej siostrze krótkim: "Ej a widzieliście te owoce?". Jeśli się o czymś nie mówi, to tego nie ma, prawda? Uderzył mnie brak tęsknoty za siostrą, jest tylko suche podsumowanie i krytyka obrażonych dzieciaków. Postawa równa pogardzie cnotliwych mędrców gardzących grzechem. Mało chrześcijańska wizja.

Tak, właśnie. Miałam podobne odczucie, ale nie umiałam go tak ładnie ująć w slowa.

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.

Wsi spokojna, wsi wesoła again.

A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.

No zakładam, żeby on na tę wieś to nie jechał oddawać się ciężkiej a prostej pracy, która mogłaby mu tę pompatyczność ze łba wytrącić.

Aż dziw, że nie powstał program: Pisarze i wieśniacy. Zamieniają się miejscami. Wieśniacy piszą książki i palą fajki w fotelach, pisarze doją krowy, zarzynają świnie i strzygą owce.

Ewentualnie Tirian załapałby się do programu "Rolnik szuka żony" (bo miał tylko jednorożca).


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Śro 18:00, 20 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 21:27, 25 Sty 2021 Powrót do góry

patysio napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Cytat:
W Narnii nawet najlepsze, „wizytowe" stroje nie są jednak tak strasznie niewygodne jak w naszym świecie. Tam wiedzą, jak szyć ubrania nie tylko piękne, ale i wygodne, i w ogóle nie używają takich rzeczy, jak krochmal, gruba flanela czy gumki.)

Wow, wyobraźcie sobie - dresy, które wyglądają jak wyjściowe ciuchy! Życie na home-office byłoby o tyle łatwiejsze!

Mnie osobiście najbardziej ciekawi, jak ta informacja o wygodzie strojów ma się do zawartej również w tekście informacji, że panowie mieli na sobie kolczugi...

Lubieli cierpieć.


Kimże ja jestem, żeby oceniać, co komu sprawia przyjemność...!

Olle napisał:

patysio napisał:
Wow, już czwarty rok, jak kończymy czytanie OB! W tak zwanym realu nastąpiły klimaty apokaliptyczne (pandemia), więc tom w sam raz na teraz. Może odnajdziemy nowy sens na kartach tej ostatniej z narnijskich powieści?
martencja napisał:
Och! Czyżby jedna dobra rzecz miała wyniknąć z tej pandemii, mianowicie fakt, że w końcu uda nam się skończyć czytać OB?? Chociaż tyle czasu już upłynęło, że równie dobrze moglibyśmy zacząć całe przedsięwzięcie od nowa, bo w międzyczasie mogliśmy wszyscy zupełnie zmienić punkty widzenia, mogły nam się nasunąć zupełnie nowe przemyślenia itd. W końcu zaczęliśmy (od lektury "Siostrzeńca Czarodzieja") w lutym 2009 roku! Jakby w zupełnie innym życiu...


Piszę w stresie. Obawiam się, że moje przemyślenia będą zgoła inne niż kiedyś. Na przykład przeciwne. A co, jeśli ktoś mi wynajdzie na to dowód?


Myślę, że nie świadczyłoby o nas najlepiej, gdybyśmy nie zmieniły swoich przemyśleń przynajmniej na kilka spraw. To by oznaczało, że się nie rozwinęłyśmy ani nie dojrzałyśmy od tamtego czasu.

Olle napisał:
Pewnie ktoś to już zauważył: w jednym świecie coś się w stajni zaczyna, a w innym kończy, prawda?... Na pewno ktoś zauważył. Ale dla pewności piszę.


O ile mnie pamięć nie myli, Łucja coś takiego zauważa w następnym rozdziale.

Olle napisał:
martencja napisał:
(A w ogóle to ciekawe, że gdzieś w środku rozdziału punkt widzenia zmienia się nagle z Julii na Tiriana...)


Fuszerka. Czyżby Lewis nie czytał poradników o pisaniu?...


Bessęsu.

Olle napisał:
Julie wiedzą, na co nie płakać.


:D

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? :wink:


"Darkie" to jest raczej bardzo obraźliwe w realnym świecie, więc na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy tego zostawić. I w ogóle kwestie rasy będzie trzeba baaardzo poważnie przemyśleć, bo w XXI wieku to pewnych rzeczy już się robić nie da (na szczęście).


No ale tego nie wypowiada postać, którą stawia się za wzór do naśladowania. Czarnych Karłów z jakiegoś powodu nie lubimy, prawda? To jeden z nich. Nie do końca rozumiem zarzut w tym miejscu.


Chyba nie do końca doceniacie siłę tabu, jakimi są pewne słowa w kulturze anglosaskiej. Żyjemy w czasach cancel culture, chcące zarabiać studio filmowe może nie chcieć się narażać i woleć dmuchać na zimne. Chyba że przeciwnie, chce właśnie się nagłośnić na kontrowersji, ale to chyba nie z taką tematyką.

Olle napisał:
Z kolei: gdzie cała rzesza królów i królowych, którzy rządzili Narnią?... Gdzie Kaspian? Czyżby dał drapaka z Góry Aslana, by wiecznie podnosić z poszycia leśnego upadłą Zuzannę?


A Kaspian nie pojawi się jeszcze za parę rozdziałów? Czy mnie pamięć myli?

Olle napisał:
[Lewis i Tolkien] jako dzieci nie byli przyzwyczajeni do maszyn tak, jak my. Zatem maszyny: zło, które przyszło. Natura: spokój, który pamiętali. W pewnym stopniu jestem w stanie zrozumieć ich perspektywę widzenia nowoczesności.


E, czy ja wiem? Industrializacja w Wielkiej Brytanii już dawno trwała w najlepsze, jak obaj panowie się urodzili. To, że maszyny wyglądały inaczej niż te, które my znamy, nie znaczy, że ich nie było. To był raczej kontrast między miastem z jego uprzemysłowieniem, którym szary człowiek musi zarabiać na życie, a życiem sielskim, wiejskim, ale właśnie raczej z tej Tirianowej wizji o życiu na wsi, czy też wizji ziemianina, który za bardzo pracować własnymi rękami nie musi.

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Olle napisał:
Cytat:
Król lubił takie proste i beztroskie życie, z dala od spraw państwowych i całej dworskiej pompy Ker-Paravelu, królewskiej stolicy.


Wsi spokojna, wsi wesoła again.


A to ciekawe! Bo akurat styl wysławiania się Tiriana jest na wskroś pompatyczny.


No zakładam, żeby on na tę wieś to nie jechał oddawać się ciężkiej a prostej pracy, która mogłaby mu tę pompatyczność ze łba wytrącić.


Aż dziw, że nie powstał program: Pisarze i wieśniacy.


Albo sztuka pt. "Wesele";)

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Pon 21:13, 01 Lut 2021 Powrót do góry

Rozdział XIII (z XVI)
HOW THE DWARFS REFUSED TO BE TAKEN IN / JAK KARŁY NIE DAŁY SIĘ OSZUKAĆ


To tłumaczenie nie wydaje mi się szczególnie trafne, ale z drugiej strony nie mam pomysłu na inne.

W Krainie Aslana wszystko jest "naj". Nie tylko stroje wizytowe, ale też owoce. Lewis dał piękny opis owoców - przytoczę go w oryginale, bo wg mnie jest o wiele ładniejszy niz w tłumaczeniu. Przy okazji zastanowiłam się, czy Lewis kiedykolwiek miał okazję skosztować egzotycznych owoców? I jeśli tak, to czy tylko importowanych do Anglii? Owoce zupełnie inaczej smakują prosto z drzewa/krzewu/grządki.
Cytat:
What was the fruit like? Unfortunately no one can describe a taste. All I can say is that, compared with those fruits, the freshest grapefruit you've ever eaten was dull, and the juiciest orange was dry, and the most melting pear was hard and woody, and the sweetest wild strawberry was sour. And there were no seeds or stones, and no wasps. If you had once eaten that fruit, all the nicest things in this world would taste like medicines after it.


Edmund miał superskill - znał na pamięć rozkłady pociagów Razz
Cytat:
Jechali do Bristolu. Po prostu usłyszałem, że wyjeżdżają tego ranka, a Edmund powiedział, że wobec tego muszą jechać tym pociągiem. — (Edmund należał do ludzi, którzy wszystko wiedzą o pociągach.).


Swoją drogą, ciekawe, w którym mieście wydarzył się wypadek. Edmund i Piotr przyjechali na stację z Londynu. Rodzice jechali do Bristolu. Pola, Digory, Eustachy i Julia - chyba ze wsi od Digory'ego.
I jeszcze jedno mnie zastanawia. Kiedy oni się wszyscy skumplowali? Między Pevensie o Profesorem była duża rózncia wieku i nie pamiętam żadnej wzmianki, żeby spotkali się po LCiSS.

Cytat:
— Z nami, w pociągu, było bardzo podobnie — rzekł lord Digory, wycierając kilka kropel owocowego soku ze swojej złotej brody. — Wydaje mi się tylko, że my, to znaczy ja i Pola, poczuliśmy się przede wszystkim o wiele bardziej rześcy i rozluźnieni. Wy, młodzi, nie potraficie tego zrozumieć. Po prostu przestaliśmy czuć się staro.

"It was much the same for us in the railway carriage," said the
Lord Digory, wiping the last traces of the fruit from his golden beard.
"Only I think you and I, Polly, chiefly felt that we'd been unstiffened.
You youngsters won't understand. But we stopped feeling old."


Znów się przyczepię do tłumaczenia - Digory powiedział, że przestali się czuć zesztywniali, a nie, że są zrelaksowani. To zupełnie dwe rózne rzeczy i niestety już jestem w takim wieku, że wiem o czym mowa Wink Można byc jednocześnie zrelaksowanym i zesztywniałym!

Łucja, jak słusznie zauważyła Marta, odezwała się po raz pierwszy:
Cytat:
Ale gdy tylko Drzwi się otworzyły, pojawił się nagle z tej strony Tasz, nikt nie zauważył skąd.

Gdy czytałam, zastanawiło mnie, skąd Łucja zna Tasza - jego wizerunek? Później jednak rzuciłam się do czytania "Konia i jego chłopca" i uznałam, że w czasach królowania musiała mieć wiedzę na temat krajów ościennych i tych dalszych.

Tirian daje popis dworskich manier - emabluje Łucję aż iskry lecą!

Opis sytuacji Karłów jest śmieszno-smutny. Widzą tylko ciemność, są jak człowiek pogrążony w depresji. Stajnia w tym obrazie może być symbolem nadziei - Karły straciły nadzieję i wiarę, i nie dają sobie pomóc. To jest bardzo smutne, bo trafiamy w naszym zyciu na podobne sytuacje - na ludzi, którzy nie przyjmują pomocy; kórym pomóc nie potrafimy.
Cytat:
They will not let us help them. They have chosen cunning instead of belief. Their prison is only in their own minds, yet they are in that prison; and so afraid of being taken in that they cannot be taken out.


I zagadkowa rzeczy - Polkowski kolejny raz myli Julię z Łucją:
Cytat:
— Ależ tu wcale nie jest ciemno, biedne, głupie karły! — powiedziała Łucja. — Nie widzicie? Spójrzcie wokoło! Spójrzcie w górę! Nie widzicie nieba, drzew, kwiatów? Mnie nie widzicie?
— Jak, do wszystkich bzdur na świecie, mam zobaczyć coś, czego tu nie ma? A ciebie nie widzę ani trochę lepiej niż ty mnie w tych grobowych ciemnościach.
— Ale JA ciebie WIDZĘ — odparła Julia. — Mogę ci to udowodnić. Masz fajkę w zębach.
— To może powiedzieć każdy, kto zna zapach tytoniu.
— Och, biedactwa! To okropne — powiedziała Łucja. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Schyliła się i zerwała kilka fiołków.

"But it isn't dark, you poor stupid Dwarfs," said Lucy. "Can't you see? Look up! Look round! Can't you see the sky and the trees and the flowers? Can't you see me?"
"How in the name of all Humbug can I see what ain't there? And how can I see you any more than you can see me in this pitch darkness?"
"But I can see you," said Lucy. "I'll prove I can see you. You've got a pipe in your mouth."
"Anyone that knows the smell of baccy could tell that," said Diggle.
"Oh the poor things! This is dreadful," said Lucy. Then she had an idea. She stopped and picked some wild violets.


I wreszcie pojawia się Aslan! I rzecze:
Cytat:
"Now it is time!" (...) "Time!"(...) "TIME."


Aż się chce zaśpiewać Toma Waitsa

Olle napisał:
Pewnie ktoś to już zauważył: w jednym świecie coś się w stajni zaczyna, a w innym kończy, prawda?... Na pewno ktoś zauważył. Ale dla pewności piszę.

Tak, a na dodatek Narnia zaczyna się i kończy na Latarnianym Pustkowiu.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Pon 21:19, 01 Lut 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 23:38, 02 Lut 2021 Powrót do góry

patysio napisał:

To tłumaczenie nie wydaje mi się szczególnie trafne, ale z drugiej strony nie mam pomysłu na inne.


Jak karły nie umiały myśleć poza pudełkiem?;P

Cytat:
Tirian had thought - or he would have thought if he had time to think at all (...)


Narrator się za bardzo nie stara udawać, że wrażenia to one są bohaterów.

patysio napisał:
W Krainie Aslana wszystko jest "naj". Nie tylko stroje wizytowe, ale też owoce.


W kwestii ogrodu: Piotr jest pewien, że mogą jeść wszystkie owoce. This was once revealed to him in a dream? Rozumiem, że to Jedno Drzewo już nie rośnie w tym very ogrodzie?

patysio napisał:

I jeszcze jedno mnie zastanawia. Kiedy oni się wszyscy skumplowali? Między Pevensie o Profesorem była duża rózncia wieku i nie pamiętam żadnej wzmianki, żeby spotkali się po LCiSS.


Była chyba gdzieś wzmianka o tym, że grupa osób spotykała się, by rozmawiać o Narni tylko w swoim gronie. O ile dobrze pamiętam... Wydaje mi się, że nawet jeśli nie było na ten temat wzmianki, to nie znaczy, że tak się nie stało.

patysio napisał:
Łucja, jak słusznie zauważyła Marta, odezwała się po raz pierwszy:
Cytat:
Ale gdy tylko Drzwi się otworzyły, pojawił się nagle z tej strony Tasz, nikt nie zauważył skąd.

Gdy czytałam, zastanawiło mnie, skąd Łucja zna Tasza - jego wizerunek? Później jednak rzuciłam się do czytania "Konia i jego chłopca" i uznałam, że w czasach królowania musiała mieć wiedzę na temat krajów ościennych i tych dalszych.


Też się nad tym zastanawiałam - jak starym wytworem masowej wyobraźni jest Tasz. Ale logicznie patrząc, można uznać, że mogła wiedzieć. Mogła nie wiedziać o Taszlanie.

patysio napisał:
Tirian daje popis dworskich manier - emabluje Łucję aż iskry lecą!


Nie ma Zuzanny, to kogo mam emablować?
On tak chce usłyszeć głos Łucji, a jej (wg tłumaczenia p. Polkowskiego) podoba się młody Kalormeńczyk. Widzę podłoże do mocnej dramy w tym owocowym raju vel Ryneczku Lidla.

patysio napisał:
Opis sytuacji Karłów jest śmieszno-smutny. Widzą tylko ciemność, są jak człowiek pogrążony w depresji. Stajnia w tym obrazie może być symbolem nadziei - Karły straciły nadzieję i wiarę, i nie dają sobie pomóc. To jest bardzo smutne, bo trafiamy w naszym zyciu na podobne sytuacje - na ludzi, którzy nie przyjmują pomocy; kórym pomóc nie potrafimy.
Cytat:
They will not let us help them. They have chosen cunning instead of belief. Their prison is only in their own minds, yet they are in that prison; and so afraid of being taken in that they cannot be taken out.


To ciekawe punkt widzenia. Ja Karły kojarzę bardziej ze złością, zacietrzewieniem, a depresję z rezygnacją i smutkiem, których nie da się pokonać punktowaniem, że jest różowo i w związku z tym trzeba się uśmiechnąć. To raczej pogłębia stan depresji. Tak mi się wydaje.

patysio napisał:
I zagadkowa rzeczy - Polkowski kolejny raz myli Julię z Łucją:


Te dziewczynki... wszystkie takie same.
Może pomyliło się p. Polkowskiemu, bo Łucja nazwała karły głupimi? Hmmm. Z dosadnym językiem prędzej bym skojarzyła JulięWink

Cytat:
Its inside is bigger than its outside.


Pardon, ale musiałam.

Cytat:
She (...) held the fresh, damp flowers to Diggle's ugly nose.


Pamiętajmy, że zły karzeł to brzydki karzeł!

Na koniec powiem, że Aslan jest tutaj bardzo królewski, dostojny. Wszyscy przed nim klękają i w ogóle rzucają się do łap. Wprawdzie jesteśmy świadkami lwiego pocałunku, ale to pocałunek seniora na twarzy wasala. Do tego Aslan ocenia Tiriana-króla - dostajesz szóstkę, siadaj kujonie, a reszta poza stajnią - niezapowiedziana klasówka. Nie wiem, czy taki wizerunek Aslana wzbudza moją sympatię. Może nie ma wzbudzać. Może na tym etapie ma być gloria, a serdeczności dopiero wszystkich czekają?
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Śro 11:07, 03 Lut 2021 Powrót do góry

martencja napisał:

Olle napisał:
martencja napisał:
patysio napisał:
Dość rasistowskie teksty się pojawiają (ang. Darkies). Ciekawe jak twórcy Netflixowego serialu poradzą sobie z tym, że ci źli sa czarnoskórzy albo karłowaci? Wink


"Darkie" to jest raczej bardzo obraźliwe w realnym świecie, więc na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy tego zostawić. I w ogóle kwestie rasy będzie trzeba baaardzo poważnie przemyśleć, bo w XXI wieku to pewnych rzeczy już się robić nie da (na szczęście).


No ale tego nie wypowiada postać, którą stawia się za wzór do naśladowania. Czarnych Karłów z jakiegoś powodu nie lubimy, prawda? To jeden z nich. Nie do końca rozumiem zarzut w tym miejscu.


Chyba nie do końca doceniacie siłę tabu, jakimi są pewne słowa w kulturze anglosaskiej. Żyjemy w czasach cancel culture, chcące zarabiać studio filmowe może nie chcieć się narażać i woleć dmuchać na zimne. Chyba że przeciwnie, chce właśnie się nagłośnić na kontrowersji, ale to chyba nie z taką tematyką.


Jakoś nie widzę, żeby Netflix się specjalnie ograniczał w tym temacie. Ani w kwestii słów, ani obrazów. Może zależy, jaką sobie wybiorą grupę docelową: jeśli dzieci, to może nałożą sobie cenzurę. Young adults: może.

martencja napisał:
Olle napisał:
[Lewis i Tolkien] jako dzieci nie byli przyzwyczajeni do maszyn tak, jak my. Zatem maszyny: zło, które przyszło. Natura: spokój, który pamiętali. W pewnym stopniu jestem w stanie zrozumieć ich perspektywę widzenia nowoczesności.


E, czy ja wiem? Industrializacja w Wielkiej Brytanii już dawno trwała w najlepsze, jak obaj panowie się urodzili. To, że maszyny wyglądały inaczej niż te, które my znamy, nie znaczy, że ich nie było. To był raczej kontrast między miastem z jego uprzemysłowieniem, którym szary człowiek musi zarabiać na życie, a życiem sielskim, wiejskim, ale właśnie raczej z tej Tirianowej wizji o życiu na wsi, czy też wizji ziemianina, który za bardzo pracować własnymi rękami nie musi.


Może i tak... Ale kontekst wojny mimo wszystko uważam za istotny.

patysio napisał:
Ewentualnie Tirian załapałby się do programu "Rolnik szuka żony" (bo miał tylko jednorożca).


Ale za to dobrego, sportowego jednorożca o błyszczącej sierści i obsługą głosową.

martencja napisał:
Olle napisał:
Aż dziw, że nie powstał program: Pisarze i wieśniacy.


Albo sztuka pt. "Wesele"Wink


Very Happy
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Śro 19:31, 03 Lut 2021 Powrót do góry

Olle napisał:
patysio napisał:

To tłumaczenie nie wydaje mi się szczególnie trafne, ale z drugiej strony nie mam pomysłu na inne.

Jak karły nie umiały myśleć poza pudełkiem?;P

Ooooo, dobre!

Olle napisał:
patysio napisał:
I jeszcze jedno mnie zastanawia. Kiedy oni się wszyscy skumplowali? Między Pevensie o Profesorem była duża rózncia wieku i nie pamiętam żadnej wzmianki, żeby spotkali się po LCiSS.

Była chyba gdzieś wzmianka o tym, że grupa osób spotykała się, by rozmawiać o Narni tylko w swoim gronie. O ile dobrze pamiętam... Wydaje mi się, że nawet jeśli nie było na ten temat wzmianki, to nie znaczy, że tak się nie stało.

Bezbłędna logika! Dobrze Cię nauczono w szkole Razz

Olle napisał:
patysio napisał:
Tirian daje popis dworskich manier - emabluje Łucję aż iskry lecą!

Nie ma Zuzanny, to kogo mam emablować?
On tak chce usłyszeć głos Łucji, a jej (wg tłumaczenia p. Polkowskiego) podoba się młody Kalormeńczyk. Widzę podłoże do mocnej dramy w tym owocowym raju vel Ryneczku Lidla.

Ryneczek Lidla Very Happy Cudowne! Widzę Olu, że w myślach już reżyserujesz spot reklamowy Wink

Mało merytoryczne te moje uwagi, ale nadrobię prestiżem - gdyż jest to mój 550. post Exclamation


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Śro 19:32, 03 Lut 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 21:14, 03 Lut 2021 Powrót do góry

patysio napisał:
Rozdział XIII (z XVI)
HOW THE DWARFS REFUSED TO BE TAKEN IN / JAK KARŁY NIE DAŁY SIĘ OSZUKAĆ


To tłumaczenie nie wydaje mi się szczególnie trafne, ale z drugiej strony nie mam pomysłu na inne.


Mnie pasuje.

patysio napisał:
Przy okazji zastanowiłam się, czy Lewis kiedykolwiek miał okazję skosztować egzotycznych owoców? I jeśli tak, to czy tylko importowanych do Anglii? Owoce zupełnie inaczej smakują prosto z drzewa/krzewu/grządki.


On chyba nie podróżował za bardzo w życiu, no nie? Więc chyba nie miał okazji jadać np. świeżych cytrusów...

Olle napisał:

W kwestii ogrodu: Piotr jest pewien, że mogą jeść wszystkie owoce. This was once revealed to him in a dream? Rozumiem, że to Jedno Drzewo już nie rośnie w tym very ogrodzie?


Aż sama się sobie dziwię, że dopiero przy tym czytaniu skojarzyłam, że to jest nawiązanie do owocu z drzewa poznania dobrego i złego :O No cóż, lepiej późno niż wcale.

martencja napisał:

Olle napisał:
Pewnie ktoś to już zauważył: w jednym świecie coś się w stajni zaczyna, a w innym kończy, prawda?... Na pewno ktoś zauważył. Ale dla pewności piszę.


O ile mnie pamięć nie myli, Łucja coś takiego zauważa w następnym rozdziale.


No i oto jest:

Cytat:
"Yes," said Queen Lucy. "In our world too, a Stable once had something inside it that was bigger than our whole world."


Olle napisał:

patysio napisał:

I jeszcze jedno mnie zastanawia. Kiedy oni się wszyscy skumplowali? Między Pevensie o Profesorem była duża rózncia wieku i nie pamiętam żadnej wzmianki, żeby spotkali się po LCiSS.


Była chyba gdzieś wzmianka o tym, że grupa osób spotykała się, by rozmawiać o Narni tylko w swoim gronie. O ile dobrze pamiętam... Wydaje mi się, że nawet jeśli nie było na ten temat wzmianki, to nie znaczy, że tak się nie stało.


W rozdziale piątym Eustachy opowiada Tirianowi o Digorym i Polly:

Cytat:
Well, those two got us all together, partly just for fun, so that we could all have a good jaw about Narnia (for of course there's no one else we can ever talk to about things like that) but partly because the Professor had a feeling that we were somehow wanted over here.


Swoją drogą, ta cała sprawa katastrofy kolejowej to jest, na mój gust, strasznie leniwe wyjście ze strony Lewisa. "I wszyscy bohaterowie oraz ich rodziny zginęli w wielkiej, epickiej katastrofie jak z hollywoodzkiego filmu! Oprócz Zuzanny, bo jej obmyśliłem sobie zafundować równie epicką życiową traumę. Miłych snów, drogie dzieci! ZE END."

Olle napisał:
patysio napisał:

Gdy czytałam, zastanawiło mnie, skąd Łucja zna Tasza - jego wizerunek? Później jednak rzuciłam się do czytania "Konia i jego chłopca" i uznałam, że w czasach królowania musiała mieć wiedzę na temat krajów ościennych i tych dalszych.


Też się nad tym zastanawiałam - jak starym wytworem masowej wyobraźni jest Tasz. Ale logicznie patrząc, można uznać, że mogła wiedzieć. Mogła nie wiedziać o Taszlanie.


Łucja na pewno wiedziała o Taszu. Wszak, jak zauważyła Patysio, w czasach, kiedy była królową Narni, Narnia utrzymywała kontakty dyplomatyczne z Kalormenem, a Kalormeńczycy już wyznawali Tasza, co wiemy z KiJC. Słaby byłby to władca, który by nie znał nawet podstaw religii krajów ościennych. Co więcej, nikt inny jak sam Aslan w jej obecności wspomina o ołtarzu Tasza w świątyni w Taszbaanie jako miejscu, w którym Rabadasz mógł zostać odoślony.

Olle napisał:
patysio napisał:
Tirian daje popis dworskich manier - emabluje Łucję aż iskry lecą!


Nie ma Zuzanny, to kogo mam emablować?
On tak chce usłyszeć głos Łucji, a jej (wg tłumaczenia p. Polkowskiego) podoba się młody Kalormeńczyk. Widzę podłoże do mocnej dramy w tym owocowym raju vel Ryneczku Lidla.


Według oryginału też jej się podoba. Deklaruje to aż dwa razy!


Te karły, które tak bardzo nie dały się oszukać, to jest jedna z bardzo błyskotliwych Lewisowskich koncepcji, jednocześnie dobrze się wpisujących w ogół jego filozofii. Wszak już nie raz było w Narni tak, że pozostaje się na coś ślepym, jeżeli się w to nie wierzy (np. starsi Pevensie na widok Aslana w Księciu Kaspianie). To uparte tkwienie przy tym, co się wie, że jest pewne, niemożność wykonania leap of faith, nawet jeżeli to by mogło wyjść na dobre. Jednocześnie interpretacja Patysio z depresją też mi się wydaje bardzo ciekawa, choć mam pewne wątpliwości, czy Lewisowi mogło o nią akurat chodzić...

Olle napisał:
Do tego Aslan ocenia Tiriana-króla - dostajesz szóstkę, siadaj kujonie, a reszta poza stajnią - niezapowiedziana klasówka.


Co ciekawe, ocenia to jego królowanie zupełnie inaczej niż myśmy je oceniły w dyskusji w tym wątku, nie zostawiłyśmy wszak suchej nitki na nim i jego zaniedbaniach, które doprowadziły do inwazji...

patysio napisał:
Mało merytoryczne te moje uwagi, ale nadrobię prestiżem - gdyż jest to mój 550. post :!:


GRATULACJE!

M.
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Śro 23:23, 03 Lut 2021 Powrót do góry

martencja napisał:
patysio napisał:
Przy okazji zastanowiłam się, czy Lewis kiedykolwiek miał okazję skosztować egzotycznych owoców? I jeśli tak, to czy tylko importowanych do Anglii? Owoce zupełnie inaczej smakują prosto z drzewa/krzewu/grządki.

On chyba nie podróżował za bardzo w życiu, no nie? Więc chyba nie miał okazji jadać np. świeżych cytrusów...

No właśnie nie pamiętam już za dobrze jego biografi. Może jeździł z tego Oksfordu na jakieś kwerendy do Indii? Wink

martencja napisał:
Olle napisał:
patysio napisał:

I jeszcze jedno mnie zastanawia. Kiedy oni się wszyscy skumplowali? Między Pevensie o Profesorem była duża rózncia wieku i nie pamiętam żadnej wzmianki, żeby spotkali się po LCiSS.

Była chyba gdzieś wzmianka o tym, że grupa osób spotykała się, by rozmawiać o Narni tylko w swoim gronie. O ile dobrze pamiętam... Wydaje mi się, że nawet jeśli nie było na ten temat wzmianki, to nie znaczy, że tak się nie stało.

W rozdziale piątym Eustachy opowiada Tirianowi o Digorym i Polly:
Cytat:
Well, those two got us all together, partly just for fun, so that we could all have a good jaw about Narnia (for of course there's no one else we can ever talk to about things like that) but partly because the Professor had a feeling that we were somehow wanted over here.

Tak, w OB jest o tym mowa. Ale mnie interesuje co się działo w Anglii między LCiSS a OB. Ale może dzielę włos na czworo.

martencja napisał:
Swoją drogą, ta cała sprawa katastrofy kolejowej to jest, na mój gust, strasznie leniwe wyjście ze strony Lewisa. "I wszyscy bohaterowie oraz ich rodziny zginęli w wielkiej, epickiej katastrofie jak z hollywoodzkiego filmu! Oprócz Zuzanny, bo jej obmyśliłem sobie zafundować równie epicką życiową traumę. Miłych snów, drogie dzieci! ZE END.".

Very Happy
Lewis pomyślał: "Nie wiem jak to się skończy, ale musi być jakiś WYBUCH!"

martencja napisał:
Jednocześnie interpretacja Patysio z depresją też mi się wydaje bardzo ciekawa, choć mam pewne wątpliwości, czy Lewisowi mogło o nią akurat chodzić...

Lewisowi na pewno nie o to chodziło, bo wydaje mi się, że psychologia była zbyt nowoczesną dziedziną jak na jego gusta, żeby dać jej wiarę. Wiele jego argumentacji w innych książkach, które kiedyś "kupowałam", teraz bym obaliła.
Lewis: Bóg musi istnieć, bo mam w sobie niezaspokojoną tęsknotę.
Ja: Twoja niezaspokojona tęsknota to deficyt miłości matki, którą straciłeś w młodym wieku oraz miłości ojca, który był surowy i nieobecny.

martencja napisał:
Olle napisał:
Do tego Aslan ocenia Tiriana-króla - dostajesz szóstkę, siadaj kujonie, a reszta poza stajnią - niezapowiedziana klasówka.

Co ciekawe, ocenia to jego królowanie zupełnie inaczej niż myśmy je oceniły w dyskusji w tym wątku, nie zostawiłyśmy wszak suchej nitki na nim i jego zaniedbaniach, które doprowadziły do inwazji...

Aslan zaliczył mu za chęci i zaangażowanie, a nie za rezultaty Wink

martencja napisał:
GRATULACJE!M.

Centaur dziękuje Jeleniowi!


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Śro 23:25, 03 Lut 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patysio
Centaur



Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo

PostWysłany: Wto 21:34, 09 Mar 2021 Powrót do góry

Rozdział XIV (z XVI) [2 more to go!!]
NIGHT FALLS ON NARNIA / NOC SPADA NA NARNIĘ


W tym rozdziale - cytujac klasyka - "coś się kończy coś się zaczyna".
Budzi się Ojciec Czas, którego znamy ze "Srebrnego Krzesła".

Cytat:
"Yes," said Aslan, though they had not spoken. "While he lay dreaming his name was Time. Now that he is awake he will have a new one."

Aslan mówi tajemnicze rzeczy, których później nie tłumaczy. No dzięki... Zupełnie jak mój szef. Wink

Cytat:
Then the great giant raised a horn to his mouth. (...) After that--quite a bit later, because sound travels so slowly--they heard the sound of the horn

No proszę, jaki Lewis naukowo akuratny.

Zrobiłam risercz naukowy na temat prędkości dźwięku i prędkości światła. Oczywiście, że dźwięk w powietrzu podróżuje o wiele wolniej niż światło, dlatego Narnijczycy usłyszeli trąbę z opóźnieniem.
Natomiast w próżni dźwięk nie rozchodzi się w ogóle - a zatem ja nie wiem, co strąciło te gwiazdy z nieba, bo na pewno nie ta trąba jerychońska Wink

Cytat:
A potem nadpłynęły — najpierw z bardzo daleka — odgłosy tęsknego zawodzenia, a po chwili ze wszystkich stron rozległ się szum, tupot i tętent. Te dźwięki zbliżały się jak wielka fala zmierzająca ku wybrzeżu z samego serca oceanu. Wkrótce dał się odróżnić tupot małych stóp od głuchego kroku wielkich łap i stukot małych kopytek od grzmotu wielkich kopyt.

Happy Feet 3 Very Happy

Słówko na dzisiaj:
Cytat:
(...) either the Door had grown very much larger or the creatures had suddenly grown as small as gnats (...)

(...) albo Drzwi niesłychanie urosły, albo wszystkie stworzenia zrobiły się małe jak komary (...)

Czy ktokolwiek z Was mówił na komary inaczej niż "mosquitos"? Shocked


Narnia umiera. Jest to coś w stylu odwróconej ewolucji - jaszczury umierają i wracają do morza, a raczej to morze "wraca" do jaszczurów.
Od razu widzę ten obraz

W końcu Narnia umiera, drzwi się zamykają, niewiasty płaczą, a Tirian z nimi Wink Ja Wam mówię, on jest zupełnie jak Roland! "Żegnaj, o słodka Fra... tj. Narnio!"

Jakoś nie lubię tego rozdziału, za poważnie tu. No i jestem po stronie Łucji i Julii - jakkolwiek pięknie by później nie było "w stajni", to żal Narnii.


Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 21:41, 09 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 21:05, 10 Mar 2021 Powrót do góry

Ja, przeciwnie, bardzo lubię ten rozdział. Narrator (który, swoją drogą, ujawnia tu swoją własną osobę przez użycie zaimka "I") przekazuje w nim, i to przekazuje bardzo przekonująco wg mnie, że dzieją się rzeczy Wielkie przez duże W. Przemawia to do mnie na poziomie emocjonalnym: ten koniec świata jest taki niesamowity, z tymi kolejnymi etapami, w których Narnia zostaje niejako rozebrana na poszczególne elementy, kawałek po kawałku. Nie zniszczona jakimś wielkim kataklizmem. To daje poczucie, że to wszystko było zaplanowane, że nie zwyciężył chaos czy nie nastąpiła jakaś katastrofa, tylko że tak miało być od początku, że ten świat zawsze miał swój określony czas (czy też Czas?), który upłynął gdy Piotr, Król nad Wszystkimi Królami, zamyka drzwi stajni (i można się przy tym zapytać, skąd Piotr miał ten klucz, którym je zamknął, oprócz tego, że wyciągnął go z porównania siebie do św. Piotra jako niebieskiego klucznika). Tylko olbrzym-Czas pozostał za drzwiami i ciekawa jestem, co się z nim stało...

Ale nie tylko koniec świata odbywa się w tym rozdziale, również sąd ostateczny: narrator kilka razy podkreśla, kto znalazł się po prawicy, a kto po lewicy Aslana. Podoba mi się ten komentarz, że Eustachy może i mógł się zdziwić, dlaczego niektórym z karłów dostało się miejsce po prawicy, ale tak naprawdę to nie była jego sprawa.

patysio napisał:

Aslan mówi tajemnicze rzeczy, których później nie tłumaczy. No dzięki... Zupełnie jak mój szef. :wink:


Uważaj tylko, żeby nie znaleźć się po lewicy swojego szefa!

patysio napisał:

Zrobiłam risercz naukowy na temat prędkości dźwięku i prędkości światła. Oczywiście, że dźwięk w powietrzu podróżuje o wiele wolniej niż światło, dlatego Narnijczycy usłyszeli trąbę z opóźnieniem.


I dlatego też jak burza z piorunami przechodzi w odległości od nas, to najpierw widać błyski, a dopiero potem słychać grzmoty...

patysio napisał:
Natomiast w próżni dźwięk nie rozchodzi się w ogóle - a zatem ja nie wiem, co strąciło te gwiazdy z nieba, bo na pewno nie ta trąba jerychońska :wink:


Biorąc pod uwagę, że narnijskie gwiazdy były osobami, zaryzykowałabym stwierdzenie, że być może nie wisiały w próżni.

Ale a propos ciał niebieskich: kiedy wschodzi słońce, Digory i Pola rozpoznają je jako podobne do słońca Charnu, stare. Co ciekawe, w poprzednich dniach nikt, w tym Julia i Eustachy, nie zwrócił uwagi na to, żeby z narnijskim słońcem było coś nie tak. A zatem zestarzało się przez noc? A jednak w Charnie, według słów Jadis, słońce wyglądało "staro" już przez "hundreds of thousands of years", czyli dłużej niż cały okres istnienia Narni w ogóle (wszak Narnia istniała zaledwie 2,5 tysiąca lat).

patysio napisał:
Słówko na dzisiaj:
Cytat:
(...) either the Door had grown very much larger or the creatures had suddenly grown as small as gnats (...)

(...) albo Drzwi niesłychanie urosły, albo wszystkie stworzenia zrobiły się małe jak komary (...)

Czy ktokolwiek z Was mówił na komary inaczej niż "mosquitos"? :shock:


Sama nie używam tego słowa, ale widywałam w książkach i zresztą uczyłam się go jeszcze na angielskim w szkole.

patysio napisał:
Narnia umiera. Jest to coś w stylu odwróconej ewolucji - jaszczury umierają i wracają do morza, a raczej to morze "wraca" do jaszczurów.


To jest ciekawe z tymi jaszczurami - skąd one się w Narni wzięły? Wszak nie miała ona swojej epoki dinozaurów, Aslan stworzył ją już z wyewoluowanymi gatunkami (oprócz ludzi, którzy najwyraźniej zdążyli przejść ewolucję od blondwłosych Archenlandczyków do ciemnoskórych Kalormeńczyków w ciągu góra 800 lat...).

A na koniec rozdziału nastrój robi się lżejszy!

Cytat:
Talking Dogs, just like common ones, behave as if they thought whatever they are doing at the moment immensely important.


No, powiedziałabym, że w tym wypadku trop zbłąkanego w "Stajni" Kalormeńczyka był w istocie dość ważną sprawą.

Cytat:
"Sir," [Emeth] said to Peter, "I know not whether you are my friend or my foe, but I should count it my honour to have you for either. Has not one of the poets said that a noble friend is the best gift and a noble enemy the next best?"


No świetnie, wspaniale wręcz, przyjaciel czy wróg, niewielka różnica, byle był szlachetny... Możemy się wziąć i posiekać mieczami na plasterki, byle szlachetnie. Ja wiem, że przez Emetha przemawia tu średniowieczna kultura rycerska, niemniej jednak nie potrafię jej widzieć inaczej niż dość toksyczną...

M.


Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 21:36, 14 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Nie 2:58, 14 Mar 2021 Powrót do góry

Mnie się również bardzo podoba ten rozdział. Początek jest naprawdę cudowny, niesamowity. Cały wszechświat staje się jakby płaski, brak gwiazd jest po prostu nicością. To mi trochę przypomina ideę istot z Trylogii Międzyplanetarnej, które były, jakby to ująć - nie-materią?... To taka gra negatywu z pozytywem. No i przypomniało mi się netfliksowe Dark... ale nie będę tutaj robić spoilerów... Wspaniały opis Słońca, które połyka Księżyc - jak ośmiornica chwyta go mackami.

W międzyczasie drzwi się powiększyły, bo wszyscy nasi bohaterowie oraz wszyscy prawilni Narnijczycy (!) się mieszczą obok Aslana po prawej stronie. Zatem wszyscy mogli jechać obok kierowcy.

A jak dobrze widać ze wspomnianych drzwi! Zacytuję tu fragment z "Odrzuconego obrazu" Lewisa czyli analizy Modelu średniowiecznego:

Cytat:
Stosunkowa wielkość przedmiotów w średniowiecznych sztukach plastycznych jest bardziej zdeterminowana naciskiem, który artysta chce na nie położyć, niż ich wielkością lub odległością w świecie realnym. Wszelkie szczegóły, które mamy zobaczyć, będą ukazane bez względu na to, czy były naprawdę widoczne czy nie. Myślę, że Dante mógł być całkiem świadomy, że nie może zobaczyć Azji i Kadyksu z "nieba gwiaździstego", a jednak wprowadził je. Kilka stuleci później Milton sprawia, że archanioł Rafał spogląda w dół z bramy Niebios, czyli z punktu znajdującego się na zewnątrz całego gwiezdnego wszechświata - "z odległości niewypowiedzianej liczbami, które mają miano" - i widzi nie tylko Ziemię, nie tylko kontynenty na Ziemi, nie tylko Eden, ale także cedrowe drzewa".


Przyszły mi też do głowy opowiadania Lovecrafta, ale nie te, gdzie sceptyczny aryjski kawaler przyjeżdża na amerykańską prowincję i zostaje pożarty przez potwory, bo przeczytał jakieś stare książki swojego dalekiego krewnego. Chodzi o te, gdzie opisuje dziwne światy, które - o ile dobrze pamiętam - są na skraju upadku, w ruinie albo jakimś innym kryzysie. To samo myślałam przy końcu Charnu, który Martencja wspomniała.

I jak to Lewis - zaczyna patetycznie, a pod koniec widzimy scenkę z psami (których zachowanie, jak już wielokrotnie zauważyliśmy, autor potrafi świetnie zauważyć i opisać).

patysio napisał:
Cytat:
"Yes," said Aslan, though they had not spoken. "While he lay dreaming his name was Time. Now that he is awake he will have a new one."

Aslan mówi tajemnicze rzeczy, których później nie tłumaczy. No dzięki... Zupełnie jak mój szef. Wink


Żeby się nie nudzili. Tak zawsze robiła moja nauczycielka od matematyki. Musiała na chwilę wyjść z sali, to dawała do liczenia ułamki.

Prędkość światła i dźwięku - więc kiedy wreszcie do nas dotrą te wszystkie dźwięki wybuchających supernowych, to wszystkim popękają bębenki;)

Martencja napisał:
Tylko olbrzym-Czas pozostał za drzwiami i ciekawa jestem, co się z nim stało...


Ano. Tego Aslan też nie wyjaśnia, ani nawet autor. Cokolwiek się stało, ponoć miał dostać nowe imię. Co za życie - całe przesypiasz, a kiedy cię budzą, to zostajesz sam w pustce i dostajesz nowe imię, chociaż w sumie to nie użyłeś za bardzo poprzedniego bo spałeś.

Martencja napisał:
Biorąc pod uwagę, że narnijskie gwiazdy były osobami, zaryzykowałabym stwierdzenie, że być może nie wisiały w próżni.


Może stały na przezroczystej podłodze.

Martencja napisał:
Ale a propos ciał niebieskich: kiedy wschodzi słońce, Digory i Pola rozpoznają je jako podobne do słońca Charnu, stare. Co ciekawe, w poprzednich dniach nikt, w tym Julia i Eustachy, nie zwrócił uwagi na to, żeby w narnijskim słońcem było coś nie tak. A zatem zestarzało się przez noc? A jednak w Charnie, według słów Jadis, słońce wyglądało "staro" już przez "hundreds of thousands of years", czyli dłużej niż cały okres istnienia Narni w ogóle (wszak Narnia istniała zaledwie 2,5 tysiąca lat).


To bardzo ciekawe! Prawdopodobnie Słońce się starzeje proporcjonalnie do ogólnego czasu danego świata. Więc jeśli pomnożymy "hundreds of thousands of years" przez 2,5 tysiąca lat, a następnie podzielimy przez czas, jaki narnijskie słońce było czerwone, to otrzymamy wiek Charnu. Ale oczywiście co? Tylko ta część przygody sprawiała wrażenie snu i trudno ją było zapamiętać. Nikt później nie potrafił powiedzieć, jak długo trwała (...).

Martencja napisał:
patysio napisał:
Narnia umiera. Jest to coś w stylu odwróconej ewolucji - jaszczury umierają i wracają do morza, a raczej to morze "wraca" do jaszczurów.


To jest ciekawe z tymi jaszczurami - skąd one się w Narni wzięły? Wszak nie miała ona swojej epoki dinozaurów, Aslan stworzył ją już z wyewoluowanymi gatunkami (oprócz ludzi, którzy najwyraźniej zdążyli przejść ewolucję od blondwłosych Archenlandczyków do ciemnoskórych Kalormeńczyków w ciągu góra 800 lat...).


Też przyszły mi do głowy dinozaury. Więc może gdzieś były, a Lewis chciał o tym napisać, ale odwagi nie miał?Wink A Kalormeńczycy - chyba że po prostu... wszyscy tam byli mocno opaleni...

Martencja napisał:
No świetnie, wspaniale wręcz, przyjaciel czy wróg, niewielka różnica, byle był szlachetny... Możemy się wziąć i posiekać mieczami na plasterki, byle szlachetnie. Ja wiem, że przez Emetha przemawia tu średniowieczna kultura rycerska, niemniej jednak nie potrafię jej widzieć inaczej niż dość toksyczną...


Och, wiele rzeczy z przeszłości jest toksycznych...
Średniowieczna też, ale z drugiej strony kalormeńska - Kalormeńczycy lubią sentencje. Ciekawe, czy trafił tu tylko jeden Kalormeńczyk, czy tylko on się zastanawiał pod drzewem, skąd się tu wziął...

patysio napisał:
Jakoś nie lubię tego rozdziału, za poważnie tu. No i jestem po stronie Łucji i Julii - jakkolwiek pięknie by później nie było "w stajni", to żal Narnii.


Mnie jej nie żal jakoś, skoro jest wersja 2.0...

Cytat:
Tylko Klejnot stał, polerując sobie róg o swój biały jedwabisty bok.


Konie są takie elastyczne czy miał zdejmowany róg i go trzymał kopytem?
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)